Październik 2021

Mikroreaktory nuklearne mogą zapewnić energię kolonistom na Marsie

Byli inżynierowie firmy SpaceX Elona Muska rozwijają koncepcję mobilnych źródeł zasilania. Chodzi o tanie mikroreaktory nuklearne, które mogą zapewnić niezbędną energię dla kolonistów na Czerwonej Planecie. Nowa technologia może również znaleźć zastosowanie na Ziemi.

 

Kalifornijska firma Radiant skupia się na tanich, mobilnych mikroreaktorach nuklearnych, które potrafią wytworzyć moc ponad 1 MW. Jedno takie urządzenie mogłoby zasilać ok. 1000 domów nawet przez 8 lat. Co więcej, taki reaktor można przetransportować drogą powietrzną, morską lub lądową i zainstalować w dowolnym miejscu.

 

Możliwości prototypowego mikroreaktora nuklearnego są ogromne. Technologię można wykorzystać przede wszystkim do zasilania przyszłych kolonii marsjańskich. Dostarczenie takich urządzeń na Czerwoną Planetę nie powinno sprawić większych problemów, a koszty transportu również byłyby stosunkowo niewielkie.

 

Tego typu urządzenia można również wykorzystać na Ziemi. Mikroreaktory nuklearne firmy Radiant to pierwsze prawdziwie mobilne urządzenia, z których pomocą można byłoby zasilać niewielkie miasta, uniezależniając je od paliw kopalnych. Wynalazek doskonale sprawdziłby się w sytuacji kryzysowej, gdy w wyniku katastrofy naturalnej dany obszar zostałby całkowicie pozbawiony dostępu do energii.

Mikroreaktory nuklearne od Radiant mogą stać się pierwszymi mobilnymi systemami komercyjnymi. Firma uzyskała już dwa tymczasowe patenty - jeden z nich dotyczy technologii, która zmniejsza koszty i czas potrzebny do uzupełnienia paliwa w reaktorze, a drugi poprawia wydajność przenoszenia ciepła z rdzenia reaktora.

 

Wspomniane mikroreaktory miałyby być zasilane zaawansowanym paliwem cząsteczkowym, które potrafi wytrzymać wyższe temperatury niż tradycyjne paliwa jądrowe, natomiast chłodziwo helowe pozwoli zmniejszyć ryzyko korozji i skażenia. Firma Radiant podpisała kontrakt z instytutem badawczym Battelle Energy Alliance na przetestowanie technologii przenośnych mikroreaktorów w ośrodku Idaho National Laboratory (INL)

 


Implant umieszczony w mózgu pozwolił przywrócić wzrok niewidomej

Naukowcy wykorzystali implant mózgowy, aby przywrócić niewidomej kobiecie wzrok. Eksperyment pokazał, że nowa technologia jest bezpieczna i może pomóc w leczeniu ślepoty. 

Pod koniec grudnia 2020 roku, zespół naukowców z hiszpańskiego Miguel Hernández University, holenderskiego Institute of Neuroscience oraz amerykańskiego John A. Moran Eye Center na Uniwersytecie Utah prowadził badania nad implantami, zawierającymi ponad tysiąc elektrod. Urządzenia wszczepiono do mózgów małp, a ich zadaniem była stymulacja kory wzrokowej. Naukowcy sprawili, że zwierzęta "widziały" układy kropek, a ich mózgi postrzegały je jako kształty i obiekty.

 

Tutaj należy podkreślić, że małpy nie były niewidome.Teraz ten sam zespół poszedł o krok dalej i przeprowadził podobny eksperyment na człowieku. 58-letniej pacjentce, która była całkowicie niewidoma przez 16 lat, wszczepiono do mózgu implant. Również w tym przypadku umieszczono go na korze wzrokowej. Kobieta otrzymała również specjalne okulary wyposażone w kamerę. Naukowcy stworzyli program, który kodował dane zbierane przez kamerę i przesyłał je do umieszczonych w mózgu elektrod. Implant dzięki odpowiedniej stymulacji kory wzrokowej wytwarzał błyski światła, a pacjenta mogła zobaczyć proste obrazy. Kobieta potrafiła zidentyfikować linie, kształty i litery.

Eksperyment wykazał, że implant jest przede wszystkim bezpieczny i nie stwarza żadnego zagrożenia. Ponadto urządzenie pozwala dostrzec proste obiekty, co jest dużym sukcesem biorąc pod uwagę, że kobieta od lat nic nie widziała. Naukowcy planują dalsze badania w tym zakresie. W przyszłości chcą wykorzystać bardziej zaawansowany system kodowania obrazu, zdolny do jednoczesnej stymulacji większej liczby elektrod i wywoływania bardziej złożonych obrazów wizualnych. Docelowo badacze chcą stworzyć protezę, która przywróci wzrok niewidomym.

 


Upadek asteroid spowolnił proces ewolucji na Ziemi

Zespół naukowców z różnych krajów przeanalizował fragmenty starożytnych asteroid znalezionych na Ziemi i opracował warunkowy model procesów zachodzących po ich upadku. W swojej pracy naukowej naukowcy stwierdzili, że meteoryty bombardowały planetę we wczesnym okresie proterozoiku znacznie częściej niż się obecnie uważa. 

Kiedy duże ciała niebieskie spadały na Ziemię około 2,4 miliarda lat temu, uwolniona została duża ilość energii, która stopiła i odparowała skały. Niewielkie ilości stopionej skały skondensowały się następnie w atmosferze, natychmiast zestaliły się i znalazły z powrotem na ziemi. Okazało się, że jest to rodzaj kamyków, które nazywano kulkami. Znalezione sferule, datowane na wczesny proterozoik, wskazują na duże spadki asteroid.

 

W trakcie badań naukowcy odkryli, że spadające meteoryty miały znaczący wpływ na tlen na Ziemi. Okazało się, że spadające asteroidy utworzyły związki chemiczne gazów, które zapobiegały gromadzeniu się tlenu. Brak tego gazu cofnął ewolucję o kilkaset tysięcy lat.

Rewolucja tlenowa, która miała miejsce, pomogła naprawić sytuację. Gwałtowne tworzenie się tlenu pozwoliło planecie Ziemia stać się tym, do czego przyzwyczaili się teraz.

 

Wyniki i wnioski z badań zostały opisane w artykule opublikowanym na łamach czasopisma Nature Geoscience.


Naukowcy dokonali pierwszego udanego próbnego przeszczepu nerki świni do człowieka

Naukowcy ogłosili wielki sukces w ksenotransplantacji. Po raz pierwszy w historii wszczepiono nerkę świni do organizmu człowieka bez wywołania natychmiastowego odrzucenia przez układ odpornościowy biorcy. Jest to potencjalnie duży postęp w medycynie, który może rozwiązać problem niedoboru narządów ludzkich do przeszczepu.

 

Ksenotransplantacja, czyli wszczepianie tkanek lub narządów zwierzęcych w organizm człowieka (lub ogólnie przeszczep organów z jednego gatunku do innego) to technika powstająca z myślą o pacjentach, którzy nie mogą przejść przez zabieg ze względu na niedobór wymaganych organów. Jest to zjawisko powszechne na całym świecie. Gdy biorca pilnie potrzebuje nowego narządu, a nie ma dawcy, grozi mu śmierć. Ksenotransplantacja ma rozwiązać ten problem.

 

Naukowcy od lat podejmowali wysiłki, aby przeprowadzić zabieg, po którym organizm człowieka nie odrzuci zwierzęcego organu. Wygląda na to, że właśnie nadszedł ten dzień. Operacja, która odbyła się w NYU Langone Health w Nowym Jorku zakończyła się sukcesem. W tym przypadku można jednak mówić co najwyżej o udanym próbnym przeszczepie.

Po pierwsze, nerka pochodziła od świni zmodyfikowanej genetycznie. Zwierzę miało usunięty gen odpowiedzialny za produkcję cząsteczek, które powodowały niemal natychmiastowe odrzucenie organu przez biorcę. Po drugie, pacjentka, która przyjęła zwierzęcy organ miała stwierdzoną śmierć mózgu. Jej rodzina zgodziła się, aby kobieta wzięła udział w eksperymencie, zanim miała zostać odłączona od aparatury podtrzymującej życie.

 

Nerka świni została przyszyta do naczyń krwionośnych pacjentki - konkretnie do jej nogi. Jak się okazało, organ przez kolejne dni funkcjonował prawidłowo i nic nie wskazywało na jego odrzucenie przez organizm kobiety. Zatem uznano, że zabieg zakończył się sukcesem.

 

W Stanach Zjednoczonych prawie 107 tys. osób oczekuje na przeszczepy narządów, w tym ponad 90 tys. oczekuje na nerkę. Czas oczekiwania na ten narząd wynosi średnio 3-5 lat. Z pomocą ksenotransplantologii i stojącej za nią inżynierii genetycznej naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości dostęp do narządów przeznaczonych do przeszczepu będzie łatwiejszy, a kolejki zostaną skrócone.

 


Kontakt z ziemią ma pozytywny wpływ na odporność dzieci, a nawet na skład ich krwi

Jedno z przedszkoli w fińskim mieście Lahti wzięło udział w eksperymencie, w którym dzieci były proszone o wykonywanie prac w ogrodzie pięć razy w tygodniu przez miesiąc. Okazało się, że kontakt z podłożem poprawia mikroflorę skóry dzieci. Nawet w składzie ich krwi odnotowano pozytywne zmiany.

Dziedziniec przedszkola Humpula w Lahti powstał w taki sposób, aby wzmocnić odporność dzieci. Chłopaki przekładają ziemię z worków z łopatami do małych wózków i zabierają je na grządki, które później przygotują do wiosennego sadzenia. Nauczycielia w przedszkolu mówią, że dzieci to uwielbiają i chętnie wykonują każdą pracę w ogrodzie.

 

Dzieci są szaleńczo zakochane w dotykaniu ziemi.  Nikt nie zabrania się im nią bawić, a czasami znajduje się nawet w ich ustach. Okazuje się, że ten koszmar paranoika może się okazać korzystny dla zdrowia i dzięki ciągłemu wystawianiu na działanie, układ odpornościowy można naturalnie wzmocnić.

 

Wyniki tego eksperymentu podano już w zeszłym rok. Po raz pierwszy na świecie dowiedziono, że odporność przedszkolaków w wieku od trzech do pięciu lat poprawiła się, gdy w przedszkolu pojawiła się roślinność pochodzenia leśnego - np. przeniesiono tam darń leśną i urządzono rabaty kwiatowe.

 

Przedszkole Humpula jest jednym z przedszkoli, które brały udział w eksperymencie Fińskiego Instytutu Zasobów Naturalnych. Dzieci były proszone o wykonywanie prac w ogrodzie pięć razy w tygodniu przez miesiąc, co miało silny wpływ na mikroflorę skóry dzieci. Nawet w składzie krwi zauważalne były pozytywne zmiany.

 

 


Korporacja Facebook oficjalnie zmieniła nazwę na Meta

Amerykańska firma Facebook zmieniła nazwę na Meta, aby odzwierciedlić swoją wizję przyszłości. Jej założyciel, Mark Zuckerberg, poinformował o tym podczas prezentacji online na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.

 

„Teraz nazywamy się Meta” - powiedział Zuckerberg, który spodziewa się, że sieć społecznościowa w nowej wersji dotrze do miliarda ludzi w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Według niego Meta stanie się miejscem, w którym ludzie będą mogli wchodzić w interakcje, pracować oraz tworzyć produkty i treści. Zuckerberg ma nadzieję, że będzie to nowy ekosystem, który stworzy „miliony” miejsc pracy dla artystów.

 

Nowa nazwa spółki macierzystej będzie lepiej odzwierciedlać wszystkie jej działania, ale nazwy poszczególnych sieci pozostaną niezmienione.

„Nasze aplikacje, ich nazwy i marki się nie zmieniają” – dodał.

Aplikacja o tej samej nazwie również zachowa swoją nazwę na Facebooku. Nowa nazwa została ogłoszona w czasie, gdy Facebook przeżywa kryzys egzystencjalny. W ślad za rewelacjami firma jest bacznie obserwowana przez ustawodawców i regulatorów w wielu krajach.

 

Wyjaśniając decyzję o zmianie, Zuckerberg powiedział, że nazwa Facebooka nie odzwierciedla już wszystkiego, co robi firma. Oprócz głównej sieci społecznościowej obejmuje teraz Instagram, Messenger i inne platformy.

„Od teraz priorytetem jest nasz metaverse, a nie Facebook. Po pewnym czasie nie będziesz już potrzebować Facebooka, aby korzystać z naszych innych usług. Słowo „meta” pochodzi z języka greckiego i oznacza „po, dalej”. Dla mnie symbolizuje to, że zawsze jest coś do zbudowania. W historii zawsze jest kolejny rozdział. Dla nas jest to historia, która rozpoczęła się w hostelu, wyrosła poza ramy, które możemy sobie wyobrazić ”- powiedział twórca sieci społecznościowej.

Według niego nowa marka będzie odzwierciedlać koncentrację firmy na metawersie, w którym ludzie porzucają ekrany i doświadczają efektów swojej obecności w wirtualnej rzeczywistości.

„Dużo nauczyliśmy się, radząc sobie z problemami społecznymi i żyjąc na zamkniętych platformach, a teraz nadszedł czas, aby wdrożyć wszystko, czego nauczyliśmy się o budowaniu kolejnej fazy”, powiedział Zuckerberg - „Wykraczamy poza to, co jest dzisiaj możliwe, poza ekrany, poza ograniczenia odległości i fizyki. A bycie firmą to przyszłość tworzona przez nas wszystkich.”

 

Zuckerberg powiedział, że jest dumny z tego, co osiągnął i powiedział, że jest zachwycony tym, co nas czeka:


 


Pumeks wulkaniczny grozi zamknięciem elektrowni jądrowej w Japonii

Japoński urząd ds. jądrowych podaje, że ogromna ilość pumeksu dryfującego w południowo-zachodnich wodach kraju może mieć wpływ na elektrownie jądrowe w głębi kraju.

 

Ishiwatari Akira, członek Urzędu Dozoru Jądrowego, powiedział na regularnym spotkaniu w środę, że kamienie mogą wpływać na przepływ wody używanej do chłodzenia reaktorów jądrowych.

 

Pumeks jest wyrzucany na brzeg na wybrzeżu prefektury Okinawa i regionu Amami prefektury Kagoshima. Nastąpiło to w wyniku erupcji podwodnego wulkanu w pobliżu łańcucha wysp Ogasawara na Oceanie Spokojnym w sierpniu.

 

Ishivatari powiedział, że kamienie prawdopodobnie zostaną przeniesione na główną wyspę Japonii, Honsiu, i wezwał urzędników do przygotowania się na te okoliczność. Władze twierdzą, że nagromadzony pumeks i inne przedmioty mogą zatkać sprzęt używany do pobierania wody morskiej do chłodzenia reaktorów jądrowych.

 

Obecnie planuje się ocenić wpływ kamieni na urządzenia i systemy w miarę rozwoju sytuacji i zobaczyć, jak radzą sobie z tym operatorzy elektrowni jądrowych. Urzędnicy dozoru jądrowego wcześniej rozważali skutki pojawienia się pumeksu, omawiając ogólny wpływ wulkanów na elektrownie jądrowe.

 

Warto przypomnieć, że elektrownia Rutenberg w południowym mieście Aszkelon w Izraelu prawie zatrzymała się po tym, jak w 2015 r. odkryto tysiące meduz, zatykających układ chłodzenia elektrowni.

 

Robotnicy usiłowali usunąć ogromną inwazję meduz. Po kilku godzinach udało im się skutecznie wyczyścić system. Miejmy nadzieję, że pumeks uwolniony przez podwodną erupcję w sierpniu nie spowoduje kolejnej katastrofy nuklearnej, takiej jak Fukushima w Japonii i na całym świecie.

 


Uruchomiono największą w Polsce elektrownię słoneczną

Na terenie byłej kopalni węgla w gminie Brudzew w Wielkopolsce powstała największa polska elektrownia słoneczna. Farma została wybudowana za prywatne pieniądze i jest elementem "transformacji energetycznej" w Polsce.

 

Nowa elektrownia słoneczna jest własnością firmy ZE PAK miliardera Zygmunta Solorza. Instalacja składa się ze 155 554 modułów fotowoltaicznych, zajmuje ok. 100 ha terenu i posiada moc 70 MWp. W tym tygodniu rozpoczęła pracę i zaczęła produkować prąd.

Firma ZE PAK zainwestowała w budowę tej elektrowni 163,8 mln zł. Jest to obecnie największa w Polsce farma słoneczna, a w przyszłości mogą powstać kolejne. Firma zapowiada bowiem, że do 2030 roku chce wytwarzać energię wyłącznie z odnawialnych źródeł, w tym m.in. ze słońca, wiatru i biomasy. W Koninie wkrótce ma rozpocząć się również produkcja zielonego wodoru, który określany jest mianem paliwa przyszłości.

 

Warto dodać, że firma ZE PAK chce wziąć udział w budowie polskiej elektrowni atomowej. Dzięki niej polska mogłaby zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne poprzez dywersyfikację źródeł energii i zmniejszenie zależności od dostaw rosyjskiego gazu.

 


Jeff Bezos zapowiada budowę własnej stacji kosmicznej

Firma założyciela Amazona, Jeffa Bezosa, Blue Origin, wraz z Sierra Space, zbudują komercyjną stację kosmiczną na niskiej orbicie okołoziemskiej. Jak wynika ze strony internetowej projektu, przedsięwzięcie to ma zostać zrealizowane do 2025-2030 roku .

Prywatna stacja kosmiczna zostanie nazwana Orbital Reef i będzie mieszanym parkiem biznesowym w kosmosie dla naukowców, mediów, turystów kosmicznych, biznesmenów i innych. Nowy projekt założyciela Amazona zachowa dziedzictwo ISS, dodając innowacyjne rozwiązania z dziedziny mikrograwitacji.

 

Od ponad sześćdziesięciu lat NASA i inne agencje kosmiczne rozwijają orbitalne loty kosmiczne i różnego rodzaju kosmiczne moduły mieszkalne, przygotowując nas do komercyjnego biznesu. Wszystko wskazuje na to, że komercjalizacja kosmosu rozpocznie się na dużą skalę już w tej dekadzie.

 

Inwestorzy projektu prywatnej stacji kosmicznej zaznaczają, że będzie ona wyposażona w niezbędne moduły mieszkalne, naukowe i wielofunkcyjne, a także w potrzebny sprzęt. Liczba modułów będzie rosła wraz ze wzrostem zapotrzebowania na takie usługi. Nawet dziesięć osób będzie mogło tam żyć i pracować „dla dobra Ziemi”.

 

Niedawno, 20 lipca Jeff Bezos odbył 10-minutowy lot w kosmos na pokładzie nowego statku kosmicznego Blue Origin o nazwie Shepard. Razem z nim na pokładzie był jego brat Mark, 82-letnia była pilotka Wally Funk i 18-letni absolwent szkoły Oliver Damen. Statek wzniósł się na wysokość 107 kilometrów nad Ziemią.


Mamuty żyły na Syberii zaledwie 3900 lat temu

Przywykliśmy do myśli, że mamuty wyginęly kilkanaście tysięcy lat temu, ale nowe dowody wskazują na to, że w niektórych obszarach Syberii mamuty żyły jeszcze 3900 lat temu!

Tysiące lat temu ogromne mamuty włochate wędrowały po syberyjskim mamucim stepie, chłodnym, ale kwitnącym arktycznym ekosystemie, który niegdyś był największym biomem na Ziemi. Ci przedstawiciele megafauny żywili się obfitą roślinności – aż do zniknięcia. Według niektórych naukowców pojawienie się ludzi w Arktyce zbiegło się w czasie z wyginięciem mamuta włochatego.

 

Teraz naukowcy mają nową hipotezę, która pozwala usunąć z ludzi winę za wyginięcie tego starożytnego zwierzęcia. Proponują również nową chronologię wyginięcia mamuta włochatego. Wyniki badania zostały opublikowane w środę w czasopiśmie Nature.

 

Kontrowersje dotyczące tego, co spowodowało całkowite wyginięcie arktycznej megafauny, są przedmiotem debaty przez ponad sto lat. Rzekome przyczyny były różne, od wpływu człowieka po zmianę klimatu. Badania Yuchenga Wanga, badacza z Uniwersytetu Cambridge wskazują na to drugie, sugerując, że mamuty włochate współistniały z ludźmi przez około 2000 lat, zanim zwierzęta zostały ostatecznie wytępione przez zmiany klimatyczne.

 

Naukowcy opierali się na DNA ze skamielin, aby zbadać arktyczną megafaunę, ale przy ograniczonej liczbie okazów skamieniałości trudno jest wyciągnąć dokładne wnioski na temat tego, kiedy zniknęły mamuty włochate i czy dokładną przyczyną ich śmierci byli ludzie. Dlatego Wang i jego koledzy sięgnęli po stosunkowo nową metodę: aby rozwiązać kwestię tego, co stało się z mamutami, zbadali ekologiczny DNA, czyli „eDNA” roślin i zwierząt znalezionych na terenie dawnego mamuciego stepu.

 

Wang opisuje eDNA jako cząsteczki DNA zachowane w próbkach środowiskowych, takich jak gleba, woda, powietrze i inne próbki biologiczne. Na przykład zwierzęta przekazują eDNA przez mocz, kał, fragmenty kości, włosy i komórki skóry.

 

W badaniu zidentyfikowano cztery kluczowe ustalenia:

1. Mamut włochaty żył jeszcze 3900 lat temu na Syberii. Wcześniej naukowcy uważali, że mamuty włochate wyginęły około 10 000 lat temu.

2. Mamut przetrwał prawdopodobnie dłużej niż się spodziewaliśmy ze względu na odporność roślin. Badanie sugeruje, że wyjątkowa roślinność mamuciego stepu w północnej środkowej Syberii istnieje od tysięcy lat dłużej niż wcześniej sądzono, pomagając utrzymać mamuty przy życiu.

3. Mamuty „spotkały się i współistniały z ludźmi” około 2000 lat. Nie ulega więc wątpliwości, że polowania na nie nie doprowadziły do wyginięcia mamutów kilka wieków po pierwszym kontakcie z człowiekiem, jak wcześniej sugerowali niektórzy naukowcy.

4. Zamiast tego model zakłada, że ​​zmiany klimatyczne i zmiany roślinności zdegradowały ekosystem mamuciego stepu i był to „główny czynnik” wyginięcia mamutów.

 

Badanie sugeruje, że ocieplenie temperatury od ostatniego maksimum lodowego – kiedy pokrywy lodowe były najgrubsze – spowodowały topnienie pokrywy lodowej, prowadząc do większej liczby roślin bagiennych na mamucim stepie. Mamutom trudniej było uzyskać dostęp do zasobów naturalnych na wilgotniejszych i bardziej miękkich terenach w porównaniu do twardszej tundry.

 

Wang mówi, że te wyniki wyraźnie usuwają winę z ludzi. Nowe badanie wyjaśnia chronologię wyginięcia mamuta i przyczyny, które mogą doprowadzić do jego wyginięcia. Naukowcy odkryli również, że stepy mamuta zawierały bardziej zrównoważoną roślinność niż przewagi traw, co sugeruje, że starożytni roślinożercy, tacy jak mamut włochaty i nosorożce włochate, mieli bardziej zróżnicowaną dietę, niż oczekiwano.


Czeka nas silna burza geomagnetyczna, szansa na obserwację zorzy polarnej na terenie całego kraju

Wczoraj podczas rozbłysku klasy X o którym pisaliśmy od Słońca oderwała się ogromna ilość plazmy której spora część zmierza w naszym kierunku, gdy dotrze wywoła silną burzę geomagnetyczną jedną z silniejszych w ciągu ostatnich kilku lat. 

CME(koronalny wyrzut masy) któy powstał podczas wczorajszej flary pędzi do Ziemi z prędkością ponad 1200km/s szasowany czas dotarcia chmury plazmy no naszej magnetosfery to jutrzejszy dzień, jednak ciężko przewidzieć dokładną godzinę uderzenia gdyż zawszę jest margines błędu który wynosi sześć godzin zarówno w jedną jak i drugą stronę.

 

CME z wczorajszego rozbłysku

 

Po wczorajszej flarze do teraz mamy również burze radiacyjną, która powoduje zakłócenia radiowe na wysokich szerokościach geograficznych.

Wykres protonów

 

Co zatem czeka nas jutro? Jak niektórym wiadomo siła burzy magnetycznej jest mierzona w skali od G1 do G5 gdzie G1 oznacza słabą burze a G5 bardzo silną bądź nawet ekstremalną, która zdarza się raz może dwa razy na cały jedenastoletni cykl.

 

Prognozy odnośnie tej burzy są różne, jednak większość astrofizyków szacuje iż siła tej burzy wyniesie G3 lub G4 co odpowiada indeksowi fluktuacji planternych Kp na poziomie 7-8.

 

Jeżeli będzie taka siła burzy jakie są przewidywania oraz inne czynniki będą sprzyjające, istnieje bardzo duża szansa na pojawienie się zorzy polarnej nawet na terenie całej Polski. Warto tutaj dodać iż w 2015r. Podczas podobnej burzy jaka ma być, zorza była widziana nawet na kamerkach internetowych w słoweńskich Alpach.

 

Prognoza siły burzy geomagnetycznej

 

 

Źródło:

https://zmianysolarne.pl/wiadomosc/czeka-nas-silna-burza-geomagnetyczna-szansa-na-obserwac...


NASA udostępniła zdjęcia "mgławicy Godzilli"

Teleskop kosmiczny Spitzera przestał nadsyłać nowe zdjęcia kosmosu w styczniu 2020 roku. Dane zebrane przez to urządzenie będą jednak analizowane i przetwarzane przez wiele nadchodzących lat. Tym razem, na jednym ze zdjęć dostrzeżono mgławicę w konstelacji Strzelca, której rysy przypominają słynnego potwora z japońskich filmów Godzillę.


Zdjęcie które widzicie poniże, zostało zrobione w ramach badania GLIMPSE. Zdaniem astronomów z NASA, można na nim zobaczyć zarys słynnego jaszczura. Oglądjąc ten obszar nieba w spektrum światła widzialnego, "mgławica Godzilli", jest prawie całkowicie zasłonięta przez obłoki pyłu. Jedynie światło podczerwone może przenikać przez te chmury, ujawniając ukryte obszary, takie jak ten.

Mgławice to pozostałości po supernowych, które przekształcają region wokół siebie, wypychają chmury gazu i inicjują narodziny nowych gwiazd, które kontynuują cykl. Biorąc pod uwagę ogrom wszechświata, nie trudno jest sobie wyobrazić, że niektóre z jego struktur, mogą przypominać znane nam kształty. Przypisywanie znanych nam rzeczy do przypadkowych struktur, ma zresztą swoją nazwę i określa się to mianem pareidolii.


Paleontolodzy odkryli nowy gatunek człowieka

Naukowcy, potwierdzili właśnie odkrycie nieznanego wczęśniej gatunku ludzi, Homo bodoensis. Według ustaleń międzynarodowego zespołu paleontologów, kierowanego przez specjalistów z Uniwersytetu w Winnipeg, znane wcześniej szczątki przypisywane innym gatunkom, okazały się być zaginionym przodkiem Homo Sapiens. Artykuł na ten temat, pojawił się już w czasopiśmie „Evolutionary Anthropology Issues News and Reviews”.

 

Homo bodoensis żył w Afryce w środkowym plejstocenie, około 500 tysięcy lat temu i był bezpośrednim przodkiem współczesnego człowieka.  Do tej kategorii należy większość przodków ludzi z Afryki i niektórzy z południowo-wschodniej Europy, którzy żyli w okresie środkowego plejstocenu. Ponowna ocena znanych nam szczątków ludzkich z tego okresu z Afryki i Eurazji, pozwoliła na wysnucie takich wniosków. Wspomniane skamieliny, uważano wcześniej za szczątki człowieka z Heidelberga lub człowieka rodezyjskiego. 


Wiele razy dochodziło do sytuacji, w których szczątki rzekomego człowieka z Heidelbergu, po analizie DNA okazywały się szczątkami neandertalczyków. Niewiele wiadomo również o człowieku rodezyjskim, a kryteria, według których takie lub inne szczątki mogą być uznawane za ten gatunek, są bardzo niejasne. Pozyskane niedawno wyniki badań, pozwolą płynniej przeklasyfikować wiele skamielin jako szczątki neandertalczyków lub Homo bodoensis, którego nazwa pochodzi od czaszki znalezionej w rejonie Bodo d'Ar w Etiopii.

 


Biurokracja kiedyś i dziś

Biurokracja utrudnia życie codzienne Polaków. Czy zawsze tak było? Etatyzm, wysokie podatki, system kar, koncesji i pozwoleń, to problemy, z którymi zmagają się nie tylko przedsiębiorcy.

 

 

Okazuje się jednak, że powyższe przeszkody nie są niczym nowym. Udowadnia to książka Wydawnictwa 3DOM „Nowy wóz Drzymały” napisana przez Radosława Patlewicza. Jak sam autor twierdzi ideą, która przyświecała w tworzeniu tej pracy, było zestawienie ze sobą dwóch rożnych epok. Z jednej strony czasów zaboru pruskiego, z drugiej tzw. III RP. Mimo tego, że dwa reżimy dzieli okrągły wiek, idea gnębienia ludności polskiej co do zasady nie uległa większym zmianom.

 

W ramach analizy następujących w biurokracji zmian twórca przedstawia najsłynniejszą postać, która stała się wręcz symbolem walki z pruskim szowinizmem i zamordyzmem - Michała Drzymałę z Podgradowic. Nie dlatego, że jako pierwszy zamieszkał w wozie, gdyż pierwszym był Kowalski z Piwnic, nie dlatego, że bohatersko sprzeciwiał się głupim przepisom, ale dlatego, że swą walkę o respektowanie prawa własności ściśle połączył z kwestią narodową. Uważał się za Polaka i był z tego dumny. Niestety jak pisze twórca:

„Pod zaborem pruskim sytuacja była oczywista. Zły okupant chciał zniszczyć biednego chłopa. W wolnej Polsce ludziom trudniej rozszyfrować, kto jest dobry, a kto zły. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał się Tobą opiekować przy pomocy karabinu. Tylko gdy zabierzemy przydomek „okupant”, a wstawimy „urzędnik”, to nagle w głowach ludzi już nie mamy do czynienia z kreaturą, tylko z bohaterem dbającym o dobro kraju”.

Pozycję, która nakłania do wielu przemyśleń, można już kupić w Wydawnictwie 3DOM.


Chemikalia w fast foodach mogą prowadzić do zaburzeń płodności

Nie jest tajemnicą, że fast food nie jest bardzo zdrową żywnością. Wiele już powiedziano o szkodliwości fast foodów. Jednak naukowcy z George Washington University przenieśli badania nad szkodliwym wpływem fast foodów na organizm na nowy poziom.

 


Naukowcy odkryli, że wiele produktów typu fast food oferowanych w amerykańskich restauracjach zawiera ftalany. Substancje te są często używane jako plastyfikatory w celu uelastycznienia wyrobów z tworzyw sztucznych. Ftalany są niebezpieczne dla ludzkiego ciała. Niszczą układ hormonalny.

 

Wcześniejsze badania wykazały, że spożywanie dużych ilości tych substancji przez dzieci prowadzi do występowania u nich różnych chorób, w tym astmy i otyłości. W późniejszym życiu mogą prowadzić do problemów z poczęciem dziecka.

 

W trakcie badania naukowcy zebrali 64 próbki produktów typu fast food, a także próbki rękawiczek, w których zamówienia składają pracownicy restauracji fast food. Próbki analizowano na obecność jedenastu różnych związków toksycznych. Ftalany znaleziono w 81% produktach. Ponadto 89% z nich zawierało inne plastyfikatory.

 

Wśród produktów typu fast food pizza serowa miała najniższy poziom chemii. Naukowcy doszli do wniosku, że konieczne jest wzmocnienie kontroli jakości żywności dostarczanej w restauracjach typu fast food.