Marzec 2020

Wokalista grupy rockowej Rammstein w ciężkim stanie na skutek zakażenia koronawirusem

Infekcja koronawirusa spotyka coraz więcej celebrytów. Tym razem SARS-CoV-2 zakaził się frontman grupy Rammstein, Till Lindemann. Poinformowano, że 57 letni muzyk został hospitalizowany w berlińskim szpitalu gdzie trafił w stanie krytycznym. 

Lindemann został zdiagnozowany na chorobę Covid-19 przed kilkoma dniami. Jego stan zaczął się gwałtownie pogarszać i ze względu na poważne kłopoty oddechowe wokalista Rammstein został odwieziony na odział intensywnej terapii w Berlinie. 

 

Rzecznik prasowy zespołu twierdzi, że Lindemann zaraził się krótko po powrocie z Moskwy 15 marca gdzie realizował solowy projekt. Nie wiadomo jednak czy zaraził się w Rosji czy w czasie podróży. 

 

Wokalista zespołu Rammstein miał typowe objawy choroby Covid-19 wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. Zaczęło się od bardzo wysokiej gorączki, potem doszło do tego zapalenie płuc. Według niemieckiego dziennika Bild, Till Lindemann został intubowany i czuje się już lepiej. Lekarze mają nadzieję, że jest na dobrej drodze do wyleczenia.

 

 


Prehistoryczni ludzie i hieny opuścili Afrykę w tym samym czasie

Badanie opublikowane w czasopiśmie naukowym Science Advances dowodzi, że prehistoryczne hieny i ludzie mają ze sobą wiele wspólnego. Okazuje się że nasi przodkowie oraz prehistoryczne hieny dzielą wzorce migracji. Wyniki tego badania przyczynią się do głębszego zrozumienia świata z przed 2 milionów lat.

Naukowcy odkryli, że prehistoryczni ludzie i hieny opuścili Afrykę mniej więcej w tym samym czasie (około 2 milionów lat temu). Podobnie jak ludzie, hieny plamiste miały rozległy i złożony system migracji między kontynentami. Widać to w zbiegu genów między Afryką a Eurazją. Genetyka zsekwencjonowała całe genomy zarówno współczesnej hieny jak i jej cętkowanej odmiany żyjącej w Afryce, oraz skamieniałości wymarłych hien jaskiniowych z Europy i Azji.

Wcześniej uważano, że hiena cętkowana i jaskiniowa tworzy blisko spokrewnioną linię ewolucyjną. Dzięki postępowi technologicznemu naukowcy byli w stanie uzyskać znacznie więcej danych genetycznych i wykazać, że to mieszanie genetyczne jest ograniczone. W ten sposób naukowcy ujawnili, że starożytne oddzielenie dwóch gatunków nastąpiło mniej więcej w tym samym czasie, gdy pierwotni ludzie opuścili Afrykę po raz pierwszy. 

Jest to zgodne z hipotezą, że migracja zwierząt może nastąpić w pewnych skokach, podczas których kilka gatunków migruje prawie jednocześnie. Być może stało się tak w odpowiedzi na zmiany klimatu, jest to zaledwie jedna z opcji. Zdaniem ekspertów, wyniki doskonale ilustrują możliwości analizy paleogenomu. Badanie opisuje także nowe aspekty tego kiedy i jak zwierzęta przemieszczały się między kontynentami w czasach prehistorycznych.

 


Przeszczep mitochondriów może pomóc w leczeniu raka i chorób serca

Naukowcy udowodnili, że mogą „przeładować” uszkodzone komórki poprzez przeszczep mitochondriów. W przyszłości ta uniwersalna procedura pomoże w leczeniu zupełnie różnych śmiertelnych chorób w stosunkowo prosty sposób.

 

Specjaliści z University of California w Irvine po raz pierwszy wykazali, że bioenergię komórkową można kontrolować poprzez przeszczep mitochondriów. Do tej pory naukowcy osiągnęli pierwsze wyniki pośrednie, ale w przyszłości takie przeszczepy mogą być stosowane w leczeniu chorób sercowo - naczyniowych, metabolicznych, neurodegeneracyjnych i onkologicznych.

 

Mitochondria nazywane są elektrowniami komórkowymi, a ich dysfunkcja może prowadzić do osłabienia komórek lub śmierci. Naukowcy postanowili dowiedzieć się, co stanie się z komórkami serca po przeszczepieniu do nich zdrowych mitochondriów.

 

Zdrowe mitochondria wyizolowano z komórek mięśni szkieletowych i przeszczepiono do kardiomiocytów. Eksperymenty wykazały, że w ciągu dwóch dni stan komórek poprawił się, a zdolność do wytwarzania energii wzrosła. Jednak z czasem efekt terapeutyczny zmniejszył się. Obserwacje prowadzono nieprzerwanie przez miesiąc.

 

„Oznacza to, że komórki można„ ponownie załadować”, a leczenie może potencjalnie zostać wykorzystane, przynajmniej w obliczu ostrego stresu” - twierdzą naukowcy.

 

Następnie potwierdzili żywotność technologii w różnych liniach komórkowych, a także poprzez przeszczepienie szczurzej mitochondriów do komórek ludzkich. Możliwe było również przeszczepienie mitochondriów między różnymi gatunkami.

 

W prowadzonych badaniach konieczne jest wyjaśnienie komunikacji przeszczepionych mitochondriów z jądrem komórki gospodarza. Pomoże to ocenić, czy na dłuższą metę będą one dobrze postrzegane w nowym „domu”.


Wielka Rafa Koralowa ginie na naszych oczach

Wielka Rafa Koralowa doświadcza trzeciego silnego wybielania w ciągu ostatnich pięciu lat. Zdjęcia z powietrza wykonane przez rząd Australii pokazują coraz silniejsze wybielanie wzdłuż granic raf koralowych.

Zdjęcia lotnicze wykonane przez australijski rząd we współpracy z Great Barrier Reef Marine Park Authority oraz Australian Research Council Centre of Excellence for Coral Reef Studies na James Cook University objęły około 344 tys. kilometrów kwadratowych raf koralowych. Zebrane dane pokazały wyraźnie pogorszenie stanu raf, które wywołane zostało głównie przez wzrost temperatury wody.

Zebrane dane porównano z informacjami uzyskanymi w 2016 i 2017 r. Według nich, jedna trzecia raf pozostała nienaruszona, jedna trzecia doświadczyła umiarkowanego wybielania, a reszta intensywnego wybielania.

Najbardziej ucierpiały północne rafy, które doświadczają niszczenia już trzeci rok z rzędu, natomiast na południu wiele raf doświadczyło niezwykle silnego wybielania po raz pierwszy. Ponadto niektóre kluczowe obszary turystyczne – szczególnie północna i środkowa Wielka Rafa Koralowa – wykazały jedynie umiarkowane bielenie, które, jak mają nadzieję naukowcy, pozwoli im się zregenerować i przetrwać.

Badania raf pokazują również dobre wieści. Naukowcy przekonują, że wewnętrzna część rafy pozostaje nienaruszona, a bielenie dotyka jedynie zewnętrznej części. –  „Warto pamiętać, że wybielone koralowce nie są martwymi koralowcami. W wielu przypadkach istnieje duża szansa, że ​​większość raf odzyska swój pierwotny stan.”

Eksperci uważają, że największym zagrożeniem dla raf są zmiany klimatu. Badacze kontynuują monitorowanie i wdrażanie strategii oraz programów ochrony raf koralowych.


Brytyjski premier Boris Johnson zaraził się koronawirusem

Brytyjski premier Boris Johnson poinformował, że został zakażony koronawirusem SARS-CoV-2. Rozwinęły się tez u niego objawy choroby Covid-19 w postaci kaszlu i wysokiej gorączki. Mimo to zamierza nadal pracować tylko zdalnie, jak duża część brytyjskiego społeczeństwa.

Nie dalej jak wczoraj brytyjskie media informowały o zakażeniu koronawirusem formalnego następcy tronu, księcia Karola. Nie wiadomo jak zaraził się członek rodziny królewskiej, ale w ostatnim czasie książę Karol uczestniczył m.in. w obiedzie z księciem Albertem II z Monako, u którego także wykryto koronawirusa. Biorąc pod uwagę wiek, 72 lata, książe znajduje się w grupie ryzyka i nie wiadomo jakiego przebiegu infekcji można się spodziewać.

 

Jeśli chodzi o Borisa Johnsona to jest on pierwszym premierem z Europy, który został zdiagnozowany na koronawirusa. Wiadomo, że odczuwa symptomy typowe dla choroby COVID-19, ale na tym etapie jego stan nadal jest dobry i mimo kaszlu jest w stanie wykonywać swoje obowiązki. Wcześniej Johnson sugerował, żeby zignorować koronawirusa, zarazić nim całą populację i zyskać odporność stadną. Potem jednak zmienił zdanie obawiając się paraliżu brytyjskiej służby zdrowia.

 

Koronawirus w wielkiej Brytanii zainfekował już 15 543 osoby o których wiadomo. Wzrost w stosunku do wczoraj to 2885 zarażonych. Zmarło do tej pory 759 osób. Epidemia jest wyraźnie w fazie wzrostowej i codziennie rośnie liczba zakażonych.

 

Brytyjski premier jest krytykowany przez swoich przeciwników jako ktoś kto zachorował na własne życzenie. Wypomina mu się jego zachowanie z 3 marca gdy odwiedzając w szpitalu zakażonych koronawirusem witał się z nimi uściskiem ręki i potem chwalił się jeszcze tym, że jego zdaniem  trzeba kontynuować normalne powitanie. Rzeczywistość jednak okazała się inna i Borys Johnson zaczął chorować. Nie wiadomo ilu członków rządu zostało przez niego zarażonych. Odpowiedza na to badania, które sa obecnie wykonywane.

 

 

 


Czy nadejście ciepłej pogody zakończy epidemię COVID-19?

Już od pewnego czasu, informuje się nas, że epidemia COVID-19 najprawdopodobniej zakończy się latem, podobnie jak epidemia SARS w 2003 roku. Tego typu pogląd wyraził między innymi prezydent USA Donald Trump. Naukowcy spekulują również, że koronawirus nie przetrwa długo w cieplejszym otoczeniu, jednak czy sam wzrost temperatury przezwycięży epidemię?

Teoretycznie wirus COVID-19 - część rodziny koronawirusów, która obejmuje również SARS i MERS - jest wrażliwy na temperaturę. Wszystkie wirusy składają się z cząsteczek kwasu nukleinowego skupionych wewnątrz otoczki białkowej zwanej kapsydem. Niektóre wirusy, takie jak koronawirus, mają zewnętrzną błonę na zewnątrz skorupy. To właśnie ta membrana jest wrażliwa na ciepło.

COVID-19 pozostaje stabilny w temperaturze 4 stopni Celsjusza i może przetrwać kilka lat w temperaturze 60 stopni poniżej zera. Jak donosi chińskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, w wyższych temperaturach jego odporność maleje, ale temperatura wpływa tylko na czas przeżycia wirusa, a nie jego zdolność do infekcji. Oznacza to, że wraz ze wzrostem temperatury, koronawirus nadal będzie unosić się w powietrzu lub przyczepiać do powierzchni płaskich, z tym że będzie mógł na nich przetrwać tylko przez krótki czas. Gdy znajdzie się już w ciele, jego zdolność do infekcji nie zmniejsza się w żadnym stopniu.

 

Dla porównania, SARS pozostaje stabilny w temperaturze 4 stopni Celsjusza, ale traci swoją aktywność w ciągu trzech dni w temperaturze 37 stopni. Zgodnie z badaniami Bao Zuoyi i Liu Yongjiana z Chińskiej Akademii Wojskowych Nauk Medycznych, podczas wybuchu epidemii wirusa SARS w 2003 r., przy każdym wzroście o 1 stopień Celsjusza (w Hongkongu, gdzie wirus zabił prawie 300 osób), liczba potwierdzonych przypadków spadała o 3,6. Warto napomknąć, że epidemia SARS trwała około ośmiu miesięcy.

Podobnie jak w przypadku COVID-19, pierwszy przypadek SARS odnotowano pod koniec roku. Liczba potwierdzonych przypadków osiągnęła najwyższy poziom w kwietniu 2003 roku, a w lipcu nie znaleziono już żadnych nowych pacjentów. Naukowcy nigdy nie odkryli lekarstwa na te chorobę. Według książki autorstwa Shigeru Omi (regionalnego dyrektora Światowej Organizacji Zdrowia) pt. SARS: Jak powstrzymać globalną epidemię wydanej w 2007 roku, koniec epidemii zawdzięczano głównie szybkiemu zgłaszaniu przypadków, kontroli przepływu zarażonych ludzi oraz właśnie ciepłej pogodzie.

Różnice między SARS a COVID-19 utrudniają jednak przewidzenie odporności nowego wirusa. W przeciwieństwie do chorych na wirus SARS, osoby z COVID-19 mogą rozprzestrzeniać chorobę bez wykazywania żadnych objawów, co znacznie utrudnia opanowanie epidemii. Pozostaje więc żywić nadzieje, że podobnie jak SARS, COVID-19 również odejdzie w niepamięć już wkrótce.

 


Jak koronawirus SARS-CoV-2 wpływa na ludzkie ciało

Najczęstszymi objawami zakażenia nowym koronawirusem są problemy z oddychaniem. Wszyscy członkowie rodziny koronawirusów, a istnieje czterdzieści rodzajów, wpływają na układ oddechowy, a SARS-CoV-2, oprócz kontaktu, jest przenoszony, w tym przez unoszące się w powietrzu kropelki. Oznacza to, że gdy osoba kaszle lub kicha, małe kropelki płynu z nosa lub ust, które dostają się do powietrza, mogą zawierać wirusa. Ale co dzieje się z ciałem zainfekowanym CoVID-19? Pomimo faktu, że główny cios spada na płuca, proces przechwytywania ciała przez koronawirusa rozpoczyna się w gardle i objawy mogą nie pojawić się w pierwszych stadiach. W tym artykule dowiesz się, co dzieje się z ciałem po zakażeniu CoVID-19.

Co wiadomo na temat nowego koronawirusa? W jaki sposób koronawirus powoduje infekcję? Co CoVID-19 robi z płucami? W jaki sposób CoVID-19 wpływa na inne części ciała? Co dzieje się z układem odpornościowym pacjentów z CoVID-19?

 

W chwili pisania tego tekstu liczba osób zarażonych nowym koronawirusem na świecie przekroczyła 400 tys. Zginęło ponad 18 tys. osób i każdego dnia liczba ta rośnie. Tak więc Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zgłosiła przyspieszone rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2, a także fakt, że nawet u młodych ludzi i dzieci choroba może być ciężka. Tymczasem naukowcy martwią się nowością wirusa. Faktem jest, że specjaliści nie wiedzą o nim wszystkiego, co utrudnia przewidywanie dalszych zdarzeń. Pomimo faktu, że naukowcy z całego świata opracowują szczepionkę przeciwko CoVID-19, a w niektórych krajach już rozpoczęły się badania na ludziach, nie ma pacjenta, który jako pierwszy został zarażony, podobnie jak naturalny gospodarz wirusa. Specjaliści ustalili, że koronawirus atakuje dwa określone zestawy komórek w płucach.

 

Jak płuca funkcjonują i dlaczego są potrzebne? W jaki sposób koronawirus powoduje infekcję? CoVID-19 jest przenoszony przez małe, niewidoczne krople, gdy zarażona osoba kaszle lub kicha. Krople te mogą spaść na osoby znajdujące się w pobliżu lub wylądować na powierzchni, którą dotykają inni, co może potencjalnie przenosić cząsteczki wirusa z rąk do oczu, nosa lub ust. Po dotarciu do gardła i kanału nosowego cząsteczki wirusa wiążą się z określonym typem receptora na powierzchni komórek. Jak każda inna forma życia, wirus chce przetrwać, ale w tym celu musi się najpierw skopiować.

 

Naukowcy z całego świata opracowują szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Koronawirus, dołączony do komórek, wprowadza do komórek swój materiał genetyczny lub RNA. Następnie przechwytuje metabolizm komórkowy w celu stworzenia „fabryk replikacji” i reprodukcji jak największej liczby kopii. Zasadniczo SARS-CoV-2 kradnie komórki gospodarza.

RNA (kwas rybonukleinowy) - są to cząsteczki, które są częścią komórek wszystkich żywych organizmów i biorą udział w pracy genów. Gen jest dziedzicznym czynnikiem, który przechowuje informacje o znakach i funkcjach każdego organizmu.

 

Co CoVID-19 robi z płucami? Kiedy wirus namnaża się, wyzwala odpowiedź immunologiczną. U ludzi rozwijają się objawy, gdy układ odpornościowy zaczyna się opierać, gdy wcześniej zdrowe tkanki ulegają uszkodzeniu i stanowi zapalnemu. Objawy te obejmują ból gardła, katar, kichanie, kaszel, a czasem gorączkę. Jeśli jednak wirus dostanie się wystarczająco głęboko do płuc, może powodować zapalenie płuc, co prowadzi do duszności i bólu w klatce piersiowej. W przypadku większości zarażonych po tym okresie następuje okres odzyskiwania. Stan zdrowia większości raczej się poprawi.

 

Jak CoVID-19 wpływa na inne części ciała? Płuca są dalekie od jedynej części ciała, którą wirus może uszkodzić. U niektórych osób infekcja powoduje nieregularne bicie serca i słabsze pompowanie krwi, co może potencjalnie prowadzić do niewydolności serca. Ponieważ wirus może zostać połknięty, może również zainfekować komórki jelitowe. Od momentu wybuchu wirusa w grudniu ubiegłego roku problemy z trawieniem były częstą skargą wśród zainfekowanych. Według Centrum Kontroli Chorób materiał genetyczny wirusa często znajduje się w próbkach krwi i kału.

 

Wyniki najnowszego badania wykazały, że biegunka i inne problemy żołądkowo - jelitowe mogą być jedną z pierwszych oznak CoVID-19. Według badań opublikowanych w American Journal of Gastroenterology, prawie połowa pacjentów z koronawirusem udała się do lekarzy skarżących się na trawienie. Autorzy przeanalizowali dane 204 pacjentów w chińskiej prowincji Hubei, gdzie wybuchł koronawirus, i stwierdzili, że 99 zakażonych miało objawy, takie jak biegunka, wymioty i ból brzucha.

Co dzieje się z układem odpornościowym pacjentów z CoVID-19? Jak opisano powyżej, ludzki układ odpornościowy rozpoznaje atak takich czynników zakaźnych jak wirusy. Czasami jednak układ odpornościowy zaczyna działać przeciwko nam i atakuje komórki organizmu. W niektórych przypadkach prowadzi to do rozwoju chorób autoimmunologicznych, takich jak toczeń, łuszczyca i inne. W przypadku CoVID-19 układ odpornościowy rozpoznaje zagrożenie, a następnie przechodzi w atak, którego nie może kontrolować, co prowadzi do uszkodzenia zdrowych tkanek. W rezultacie wysiłki organizmu w walce z wirusem mogą powodować zapalenie płuc, co może utrudniać oddychanie. Faktem jest, że po rozwoju zapalenia płuc wirus może przejść do pęcherzyków płucnych w naczyniach krwionośnych płuc. Pęcherzyki płucne są ważne dla normalnego oddychania, ponieważ pomagają w wymianie gazu, jednak są bardzo wrażliwe i w przypadku uszkodzenia mogą ograniczyć nasycenie krwi tlenem.

 

Nowy koronawirus atakuje nie tylko płuca, ale także nerki, czyli dwa narządy w kształcie fasoli, które filtrują toksyny z krwi. Z powodu koronawirusa nerki nie działają prawidłowo, co może prowadzić do niewydolności narządów i śmierci. WHO zaleca, aby osoby powyżej sześćdziesiątego roku życia lub osoby z towarzyszącymi chorobami, takimi jak choroby sercowo - naczyniowe, unikały zatłoczonych miejsc, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo zarażenia się CoVID-19. Obecnie, chociaż młodzi ludzie mogą również poważnie zachorować, osoby starsze są najbardziej narażoną grupą. Zostań więc lepiej w domu i szanuj swoje zdrowie oraz zdrowie swoich najbliższych.

 


Prowokacyjne manewry Chin niepokoją władze na Tajwanie

Na Tajwanie narasta gniew, że Chiny nadal nękają wyspę myśliwcami i okrętami wojennymi, pomimo faktu, że obaj walczą z pandemią światowego koronawirusa.

 

Samorządna wyspa demokratyczna musiała podnieść swoje odrzutowce w odpowiedzi na ostatnie chińskie manewry mające na celu wykazanie, że potęga wojskowa Pekinu nie jest zależna od kryzysu zdrowotnego.

 

„Tak długo, jak świat walczy z dotkliwością pandemii COVID19, manewry wojskowe Chin wokół Tajwanu nie słabną” - napisała prezydent Tsai Ing-wen na Twitterze pod koniec wtorku. „Niezależnie od tego, czy chodzi o obronę narodową, czy zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób, nasze siły zbrojne zachowują czujność jak zawsze” - dodała.

 

Pekin prowadzi ćwiczenia na wyspie od czasu pierwszego wyboru Tsai w 2016 roku, ponieważ nie uznaje ona koncepcji, że Tajwan jest częścią „zjednoczonych Chin”.

 

Niszczycielski wybuch epidemii, która rozpoczęła się w Chinach, nie spowodował osłabienia polityki wobec Tajwanu. W odpowiedzi we wtorek Tajwan przeprowadził ćwiczenia wojskowe z własnymi myśliwcami F16.

 


Rosyjski myśliwiec wpadł do morza u wybrzeży Krymu

Rosyjski myśliwiec Su-27 w środę 25 marca br., zniknął podczas planowanego lotu nad Morzem Czarnym. Według wstępnych danych samolot wpadł do wody. Maszyna zniknęła około 50 kilometrów od miasta Teodozja (Feodosia) na Krymie. Ratownicy ruszyli na ratunek, aby ocalić pilota. W akcji wykorzystywany jest samolot An-26 i śmigłowiec Mi-8.

 

Poszukiwania pilota myśliwca Su-27, który spadł do Morza Czarnego, które rozpoczęły się w czwartek wieczorem, prowadzone są też przez siedem okrętów - informuje agencja Interfax.

„W rejonie dział Spasitel Demidow i sześć innych okrętów straży granicznej oraz Floty Czarnomorskiej. Poinformowaliśmy statki handlowe, które znajdują się w regionie” - powiedział przedstawiciel władzy.

Według niego, wyszukiwanie jest skomplikowane z powodu niskiego zachmurzenia, więc właściwie nie ma żadnej pomocy z powietrza.

 

Myśliwiec Su-27 wykonujący zaplanowany lot zaginął wieczorem 26 marca br. 50 km od Teodozji na południowym wschodzie Krymu. Według wstępnych danych z Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, samolot wpadł do morza. Poszukiwanie pilota trwało całą noc w trudnych warunkach pogodowych.

 

Początkowo w poszukiwaniach uczestniczył samolot An-26 i śmigłowiec Mi-8, mały okręt podwodny Floty Czarnomorskiej, holowniki Rosmorrechflot i przepływające statki cywilne. O 5:25 czasu moskiewskiego specjaliści Floty Czarnomorskiej zarejestrowali sygnał nawigacyjny, prawdopodobnie z gumowej łodzi, gdzie mógł przebywać pilot.

 

Myśliwce Su-27 są częścią sił obrony powietrznej. Zaprojektowany jest do prowadzenia walki powietrznej na dalekie i bliskie odległości, przechwytywania i niszczenia samolotów i dronów na ich terytorium oraz zapewniania działań sił floty w odległości 300 - 400 km od linii brzegowej. Załogę stanowi jedna osoba. Promień bojowy wynosi 1,2 tys. km.

 


Już ponad jedna trzecia ludzkości żyje w izolacji z powodu wybuchu pandemii koronawirusa

Obecnie ponad jedna trzecia światowej populacji jest odizolowana z powodu trwającej pandemii wirusa COVID-19. Według danych AFP co najmniej 2,6 miliarda ludzi podlega obecnie ograniczeniom i nie wychodzi z domu.

Obecnie jesteśmy w trakcie największego odizolowania w historii ludzkości. Ograniczenia dotyczą już Wielkiej Brytanii, Włoch, Danii, Irlandii, Hiszpanii, Niemiec, Portugalii, Czech, Polski, Francji, Belgii, Norwegii, Grecji, Słowenii, Izraela, Libanu, Kuwejtu, Jordanii, Indii, Indonezji, Chin, Salwadoru, Kolumbii, Australii, Nowej Zelandii i Afryki Południowej.

 

Kraje te wprowadziły różne restrykcje, jednak wszystkie państwa zgodnie zakazały masowych imprez oraz wprowadziły pewne ograniczenia dotyczące podróżowania. Na przykład w Wielkiej Brytanii rząd nakazał zamknięcie niemal wszystkich przedsiębiorstw i poprosił obywateli o opuszczenie domu tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. We Francji ludzie muszą podpisywać formularz zezwolenia za każdym razem, gdy chcą opuścić swój dom.

 

Tymczasem w USA prezydent Trump nie ogłosił jeszcze żadnych ograniczeń, pomimo gwałtownego wzrostu liczby zarażonych w całym kraju. Ankieta przeprowadzona w dniach 20–22 marca wykazała, że ​​74% amerykańskich wyborców poparłoby wprowadzenie ograniczeń podobnych do tych, które obowiązują obecnie w Europie.

Po przeciwnej części globu sytuacja zaczyna się stabilizować. W tym tygodniu chińskie władze ogłosiły zniesienie części środków ostrożności dla prowincji Hubei oraz miasta Wuhan.

„Złagodzenie ograniczeń w Hubei, a wkrótce potem w Wuhan, daje nadzieję reszcie świata. Chiny dostarczyły cennych lekcji na temat tego, jakie środki można powziąć w razie wybuchu epidemii.” – skomentował profesor Andrew Tatem, profesor geografii i nauk o środowisku na Uniwersytecie w Southampton.

Obecnie na całym świecie potwierdzono ponad pół miliona przypadków zachorowań. Wśród nich odnotowano już ponad 23 tys. zgonów, a wyleczono 122 tys. pacjentów. Głównymi ogniskami choroby pozostaje Europa oraz Stany Zjednoczone.

 

 


Według prognoz naukowców, Amazonia może wkrótce stać się pustynią

Największy las deszczowy na świecie znajduje się w dorzeczu Amazonki i zajmuje łączny obszar 5,5 miliona metrów kwadratowych. Niegdyś kwitnący las, pełen różnorodnych roślin i zwierząt, zaczął umierać około 1970 roku. Obecne prognozy sugerują, że w tym tempie las deszczowy niedługo zamieni się w pustynię. Rozczarowująca prognoza została opublikowana w czasopiśmie naukowym Nature Communications. 

 

Według naukowców przyczyną znikania lasów deszczowych Amazonii będzie globalne ocieplenie i szkody dla środowiska przez człowieka. Jeszcze w latach '70, około 20% ogromnego lasu deszczowego zostało zniszczone. Ludzie ścinali tamtejsze drzewa w celu produkcji desek, oleju palmowego czy też aby ułatwić sprzedaż schwytanych zwierząt. Zresztą, ludzkość niszczy lasy nie tylko bezpośrednio, ale także pośrednio. Temperatura powietrza na naszej planecie stopniowo rośnie, w wyniku czego często występują pożary lasów. Szczególnie mocno pamiętany w tym względzie jest rok 2019, kiedy pożar ogarnął lasy Syberii i Australii, wpływając również na lasy tropikalne Amazonki.

Jeśli lasy amazońskie zostaną zniszczone po 50 latach, wiele zwierząt może utracić swoje naturalne siedliska. Na przykład kapibary, które są uważane za największe gryzonie dorastające do 70 kilogramów, mogą zniknąć z powierzchni naszej planety. Jedynie czasami można je znaleźć na terytorium Ameryki Południowej, ale nadal większość tych gryzoni woli ciepłe i wilgotne otoczenie Amazonki.

 

W lasach Amazonii można również spotkać jaguary, które są uważane za trzeciego co do wielkości przedstawiciela rodziny kotów po lwach i tygrysach. Żyją one również w Ameryce Południowej, ale ludzie nie pozwalają im tam funkcjonować w pokoju. Dlatego też większość drapieżnych kotów, woli żyć w gęstych lasach Amazonii, gdzie ludzie nie mogą na nie polować. Jeśli jednak znikną lasy deszczowe, jaguary utracą swoje siedlisko. Staną się bezbronne przed łowcami i mogą wkrótce wyginąć.

Ponadto z powodu niszczenia lasów amazońskich mogą wyginąć czarne kajmany. Te niebezpieczne drapieżniki były już na skraju wyginięcia w latach siedemdziesiątych, ponieważ aktywnie polowano na nie z powodu mięsa i drogiej skóry. Na szczęście z czasem ich populacja powróciła do stabilnego stanu, ale teraz ich życie również może być zagrożone. Lasy amazońskie to nie tylko zielone płuca Ziemi, ale i dom dla wielu tysięcy gatunków zwierząt. Jeśli postępujący proces jego niszczenia nie zostanie przerwany lub chociażby spowolniony, katastrofa jaka nas czeka wydaje się trudna do przewidzenia.

 


Zdaniem ekspertów z Oxfordu koronawirus mógł już zainfekować połowę mieszkańców Wielkiej Brytanii

Symulacje rozprzestrzeniania się pandemii Covid-19 przeprowadzone przez naukowców z Oxford University wykazały, że obecnie nawet połowa populacji Wielkiej Brytanii mogła już zostać zarażona koronawirusem. Jeśli obliczenia są prawidłowe, mniej niż 0,1% nosicieli SARS-CoV-2 wykazuje objawy choroby wymagające hospitalizacji.

Nowy model zasadniczo różni się od wcześniejszych prac na ten temat, w szczególności od badania przeprowadzonego przez specjalistów z Imperial College London, którzy zalecają bardziej rygorystyczną strategię radzenia sobie z pandemią. 

„Musimy natychmiast rozpocząć szeroko zakrojone badania serologiczne - testy na obecność przeciwciał - aby ocenić, na jakim etapie epidemii jesteśmy obecnie”, mówi główny autor najnowszego badania, profesor Sunetra Gupta.

W przeciwieństwie do większości krajów europejskich, Wielka Brytania długo nie zamykała granic i nie ograniczała przemieszczania się w kraju. Kwarantanna była zalecana tylko osobom starszym. Jednak dynamika dystrybucji Covid-19 zmusiła Londyn do ponownego rozważenia swojej polityki. Na skutek tego 23 marca premier Boris Johnson ogłosił wprowadzenie trzytygodniowej kwarantanny w całym kraju.

 

Badanie przeprowadzone przez naukowców z Oxfordu koncentruje się na modelu „odporności stadnej”, w którym rozprzestrzenianie się wirusa zatrzymuje się, gdy wystarczająca liczba ludzi zachoruje. Ma to sens, jeśli większość ludzi zarażonych wirusem przenosi chorobę bezobjawowo lub z łagodnymi objawami.

 

Wyniki badań przeprowadzonych przez ekspertów z Oxford University, potwierdzą, że mniej niż jedna osoba na tysiąc osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2 zachoruje na tyle, by potrzebować leczenia szpitalnego. W zdecydowanej większości występują bardzo łagodne objawy.

 

 

 


W Kenii kłusownicy zabili najrzadsze białe żyrafy

Kłusownicy w Kenii zabili parę niezwykle rzadkich białych żyraf, które żyły na chronionym obszarze kraju. 

 

Niezwykłe białe żyrafy to cud natury. Stworzenia te mają takie dziwne umaszczenie ze względu na anomalię w pigmentacji skóry z powodu stanu zwanego leucyzmem. Te białe żyrafy, pojawiły się w nagłówkach światowych mediów w 2017 roku, kiedy zostały odkryte, a następnie sfilmowane. Odkrycie zostało szczególnie zauważone, ponieważ był to pierwszy raz gdy białe żyrafy zostały sfilmowane na wolności.

 

Niestety, niesamowita historia wyjątkowych zwierząt przybrała tragiczny obrót, gdy okazało się, że kłusownicy wkroczyli do niechronionego rezerwatu i zabili młodego białego samca i jego matkę o takim samym umaszczeniu. Przyczyna tego bezsensownego aktu brutalności pozostaje niejasna. 

 

Wiadomo, że obecnie w rezerwacie wciąż mieszka jeszcze jedna taka biała żyrafa, a zwierzę to jest uważane za jedyne znane stworzenie tego rodzaju pozostające na świecie.

 

 


Odkryto nowego owada, który został nazwany na cześć Lady Gagi

Nowo odkryty gatunek owada z rodziny zgarbowatych, został właśnie nazwany na cześć piosenkarki Lady Gagi. Odnalezienie tego nowego stworzenia zwanego Kaikaia gaga zostało ogłoszone w publikacji naukowej w czasopiśmie Zootaxa.

W sieci prezentowane są tylko migawki wysuszonego ciała stworzenia, które bez wątpienia wygląda interesująco. Warto nadmienić, że zgarbowate to stworzenia znane z przybierania najróżniejszych kształtów. Narazie, do tej rodziny zaliczono 3 tysiące gatunków żyjących głównie w strefie tropikalnej i subtropikalnej.

Zdaniem badaczy odpowiedzialnych za nazwanie tego nowego stworzenia a więc Brendana Morrisa oraz entomologa Christophera Dietricha, nazwa owada wzorowana na pseudonimie gwieźdy muzyki pop, ma zwrócić uwagę szerszej publiki na te niezwykłe stworzenia. Jak narazie piosenkarka nie wypowiedziała się w tej kwestii.


Czy odbieranie poczty w czasach epidemii koronawirusa jest bezpieczne?

Czy koronawirus może przeżyć na powierzchniach takich jak paczki, listy lub smartfony? Chociaż nie przeprowadzono badań bezpośrednio odpowiadających na te pytania, przeprowadzono szereg testów dotyczących tego, jak długo wirus SARS-CoV-2 może przetrwać na różnych powierzchniach. Ostatnie badanie na ten temat zostało opublikowane w zeszłym tygodniu w czasopiśmie The New England Journal of Medicine.

Naukowcy postanowili zbadać, jak długo SARS-CoV-2, a także genetycznie podobny wirus odpowiedzialny za wybuch SARS na początku 2000 roku, może być wykrywalny w powietrzu i na czterech powierzchniach spotykanych w codziennych warunkach. Materiały te obejmowały plastik, stal nierdzewną, miedź i tekturę, zbadano także czas, przez jaki wirus może pozostawać zawieszony w powietrzu jako aerozol. Badania zostały wykonane w temperaturze pokojowej wynoszącej około 21–23 °C.

 

Próba wykazała, że wirus utrzymywał się na miedzi do czterech godzin po skażeniu, do 24 godzin na tekturze, a dwa do trzech dni na plastiku i stali nierdzewnej. Teoretycznie możliwe jest, że koronawirus mógł pozostać na kartonowej paczce przez około jeden dzień lub na plastikowej obudowie smartfona przez kilka dni.

„Jeśli dotykasz przedmiotów, którymi ostatnio zajmował się ktoś inny, pamiętaj, że mogą być skażone i umyj ręce od razu po bezpośrednim kontakcie.” - wyjaśnił James Lloyd-Smith, współautor badania i profesor ekologii i biologii ewolucyjnej na UCLA .

Wnioski nie są jednak kompletne. Po pierwsze, nie jest jasne, jak zakaźny jest koronawirus po spędzeniu dłuższego czasu poza żywym organizmem. Po drugie, trwałość wirusów na powierzchni może zależeć od wielu czynników, w szczególności od temperatury. Jeśli temperatury będą skrajcie ciepłe lub chłodne, koronawirus może nie przetrwać tak długiego czasu.

 

Mimo to, warto zachować wszelkie środki ostrożności w przypadku kontaktu z wszelkiego rodzaju przesyłkami. W przypadku otrzymania paczki najbezpieczniejszym sposobem jest jej ostrożne otwarcie zaraz po jej dostarczeniu i szybkie umycie rąk przed dotknięciem czegokolwiek innego. W przypadku telefonu zaleca się ograniczenie używania go w miejscach publicznych oraz możliwie częste odkażanie urządzenia płynem dezynfekującym.