Styczeń 2019

Szanse na zobaczenie w swoim życiu gołym okiem supernowej są całkiem duże

Astronomowie oszacowali szansę na to, że uda się nam zobaczyć wybuch supernowej w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat. Według obliczeń prawdopodobieństwo zobaczenia supernowej widocznej gołym okiem z terytorium Polski wynosi około 10%.

 

Ale dużo lepiej wygląda szansa na zobaczenie tego zjawiska za pomocą lornetki lub teleskopu. Przy założeniu wykorzystania takiego sprzętu prawie na pewno zobaczymy supernową w ciągu najbliższych lat. Dla mieszkańców półkuli południowej te prawdopodobieństwo jest odpowiednio większe.

Szczegółowe wyliczenia są możliwe dzięki pracy, jaką wykonali specjaliści z Ohio University. Wykorzystali oni wszelkie dostępne dane na temat znanych nam gwiazd, które mogą się stać supernowymi. Wzięto pod uwagę aspekty takie jak nierównomierny rozkład materii w naszej Galaktyce i stworzono z tego model, który miał dać odpowiedź na to pytanie.

 

Analizowano takie rzeczy jak obecność pyłu, który skutecznie przesłania nam wiele nawet jasnych obiektów. Szanse zobaczenia supernowej zależą bowiem zwłaszcza od miejsca jej wystąpienia, w tym wypadku z dala od obłoków pyłu.

Głównie, dlatego mieszkańcy półkuli północnej mają tylko 10% szans na supernową widoczną gołym okiem i tylko 5% na taką, która jest jaśniejsza niż wszystkie inne obiekty nocnego nieba. Mieszkańcy półkuli południowej mają aż 20% szans na supernową w ciągu następnych 50 lat i prawie 100% szans na obserwację takiego zjawiska za pomocą teleskopu.

 

 

 


Wir polarny nad USA - są pierwsze ofiary śmiertelne

Wir polarny nad USA - są pierwsze ofiary śmiertelneAmeryka Północna doświadcza aktualnie arktycznej pogody. Mrozy w środkowej części kontynentu, w połączeniu z opadami śniegu, spowodowały śmierć już pięciu osób.

 

Operujący zwykle w okolicach biegunów wir polarny, dociera już nad całe terytorium Kanady i sporą część  Stanów Zjednoczonych. Według lokalnych mediów, ludzie zamarzają i giną na skutek trudnych warunków drogowych.

 

We środę 30 stycznia, w Minneapolis w stanie Minnesota, temperatura powietrza spadła do -33,3 °C, a  na skutek silnego wiatru, temperatura odczuwalna wynosiła -47,2 °C. W wietrznym mieście, Chicago, temperatura spadła do - 30,6 °C, a biorąc pod uwagę wiatr - 45,6 °C.

Mróz i opady śniegu spowodowały odwołanie tysięcy lotów na całym amerykańskim środkowym-wschodzie. Meteorolodzy ostrzegają, że może dojść do wystąpienia ekstremalnie niskich temperatur w miejscach, w których zwykle one nie występują. Oznacza to całą gamę zagrożeń dla ludzi zamieszkujących obszar oddziaływania tej arktycznej pogody.

 

Władze ostrzegają przed niebezpiecznymi dla życia temperaturami. Ze względu na to, że wir polarny przenosi wielkie ilości zimnych mas powietrza, na obszar niemal całego kontynentu następuje trwałe ugruntowanie mroźnej aury. Na dodatek dochodzi do występowania porywistego wiatru, co dodatkowo obniża odczuwalną temperaturę. 

Wir polarny nad USA z kosmosu

Przy takiej pogodzie najlepiej nie wychodzić z domu. Właśnie wtedy zdecydowanie wzrasta ryzyko zamarznięć. Znacznie częściej może też dochodzić do odmrożeń najbardziej wysuniętych części ciała.

 

 


Wielu Amerykanów uważa, że osoby negujące zmianę klimatu zasługują na klęski żywiołowe

Najnowsze badania przeprowadzone w USA wykazały, że znaczna część Amerykanów nie współczuje osobom poszkodowanym przez klęski żywiołowe, a wręcz cieszy się, że ludzie niewierzący w zmianę klimatu ponieśli zasłużoną karę.

Gdy huragan Michael w zeszłym roku nawiedził Florydę, większość amerykańskich mediów zareagowała odpowiednim poziomem przerażenia i empatii. Była jednak też grupa, która zaangażowała się w obwinianie ofiar. Pojawiały się argumenty, że mieszkańcy poszkodowanych regionów głosowali na konserwatywnych polityków, zaprzeczających zmianom klimatu, więc ostatecznie są sami sobie winni.

 

Wówczas nie było jeszcze konkretnych dowodów, jak powszechne są tak krzywdzące postawy w amerykańskim społeczeństwie. Teraz jednak doktor habilitowany Matthew Motta, zajmujący się komunikacją naukową na Uniwersytecie w Pensylwanii, wraz ze współpracownikami przeprowadził stosowne badania. Wykazały one, że w rzeczywistości około jedna trzecia ankietowanych, którzy wierzą w zmiany klimatu, zgadza się z ideą, że "niewierni dostają to, na co zasługują", gdy katastrofy i klęski żywiołowe nawiedzają ich miejsce zamieszkania.

Motta i jego koledzy skorzystali z ankiety internetowej, aby sondować ponad 4000 osób. Na początku ankietowani byli pytani o ich preferencje polityczne, a następnie musieli odpowiedzieć, czy uważają zmiany klimatyczne za rzeczywiste i napędzane przez człowieka. Ci, którzy odpowiedzieli na to pytanie twierdząco, zostali zapytani, czy zgadzają się z przekonaniem, że ludzie, którzy nie wierzą w zmianę klimatu, zasługują na zderzenie z klęskami żywiołowymi.

 

Spośród 54% ankietowanych wierzących w zmianę klimatu, ponad jedna trzecia potwierdziła, że osoby negujące apele naukowców dostają to, na co zasługują, gdy huragan nawiedza ich miasto. Prawie 70% tych ankietowanych stanowili demokraci. Autorzy badania trafnie podsumowali wyniki, oznajmiając, że "znaczna część Amerykanów pragnie bądź akceptuje fizyczną krzywdę jako rodzaj odpłaty politycznej". 

 

 


Facebook chce zintegrować Messengera, WhatsApp i Instagrama. Nowy sposób na pozyskiwanie danych?

Facebook coraz poważniej rozważa zintegrowanie trzech aplikacji: Messengera, WhatsAppa i Instagrama. Plany spotkały się już z oskarżeniami o potencjalne naruszenie prywatności i bezpieczeństwa danych osobowych.

Irlandzka Komisja Ochrony Danych (DPC) zwróciłą się do Facebooka z prośbą o złożenie wyjaśnień, jakie skutki dla użytkowników miałoby zintegrowanie Messengera, WhatsAppa i Instagrama. Technologiczny gigant zakłada, że trzy aplikacje będą nadal działać osobno, jednak ich infrastruktura zostanie zunifikowana. DPC szczególnie dokładnie przeanalizuje możliwość łączenia wielu danych pomiędzy różnymi narzędziami, należącymi do Facebooka.

 

DPC w oświadczeniu dodaje, że poprzednie propozycje udostępniania danych użytkowników pomiędzy różnymi aplikacjami doprowadziły do znacznych nadużyć w kontekście ochrony danych osobowych, więc Komisja naturalnie obawia się, by podobna sytuacja się nie powtórzyła. DPC zwraca również uwagę, że integracja aplikacji na terenie Unii Europejskiej możliwa będzie oczywiście tylko wtedy, gdy Facebook będzie w stanie spełnić wszystkie założenia RODO.

Ujednolicenie trzech popularnych aplikacji może być korzystne dla użytkowników, ponieważ wówczas będzie można wysyłać wiadomości na inną platformę, przykładowo z Messengera na WhatsApp. Jest to jednak również niezwykle korzystne dla Facebooka, który w ten sposób zwiększy zainteresowanie użytkowników wszystkimi swoimi produktami. Największym problemem pozostają jednak kwestie regulacyjne związane z danymi osobowymi.

 

Kongresman Doliny Krzemowej, Ro Khanna, uważa, że znacznie lepiej byłoby, gdyby Facebook musiał konkurować z Instagramem i WhatsApp, ponieważ rywalizacja promowałaby troskę o prywatność i przynosiła korzyści konsumentom. Obecna sytuacja dominacji jednej z firm, która pociąga za wszystkie sznurki, przynosi odwrotne efekty.

 

 


Całe złoto na Ziemi powstało na skutek kosmicznych eksplozji

Naukowcy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CFA) sugerują, że złoto to wytwór zderzenia gwiazd neutronowych. Według uczonych pierwiastek ten, tak jak w przypadku węgla i tlenu, również może być utworzony we wnętrzu gwiazd. Ich zdaniem większość złota we wszechświecie powstała w wyniku zderzeń gwiazd neutronowych.

Astronomowie już od dawna wiedzieli, że reakcje jądrowe wewnątrz gwiazd mogą tworzyć lżejsze pierwiastki takie jak węgiel i tlen, ale nie byłyby w stanie wyprodukować cięższych pierwiastków, do których należy złoto. Długo wierzono w to, że cenny metal powstaje w wyniku eksplozji supernowych, ale to nie wyjaśniało ilości złota we Wszechświecie.

Gwiazdy neutronowe - Źródło: CALTECH-JPL

Stąd pomysł, że pierwiastek ten powstaje na skutek innych kosmicznych eksplozji, takich jak zderzenia gwiazd, które występują w kosmosie. Dowodem na te zdarzenia sa według astrofizyków krótkie rozbłyski gamma. Jedno z takich zjawisk zarejestrował w 2013 roku należący do NASA satelita Swift. Właśnie dane zebrane w trakcie tej obserwacji, posłużyły jako materiał badawczy dla naukowców z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.

Pomysł, że cięższe pierwiastki powstały w wyniku innych zdarzeń niż tylko supernowe, nie jest nowy, bo europejscy astronomowie wykorzystujący superkomputery zaproponowali już 10 lat temu, że złoto lub platyna mogły powstać w wyniku zderzenia i połączenia się dwóch gwiazd neutronowych. Dzięki najnowszej obserwacji zjawiska tego typu, do którego doszło prawie 4 miliardy lat świetlnych od Ziemi udało się tę teorię uprawdopodobnić.

Chociaż rozbłysk gamma, który zdaje się to potwierdzać, trwał tylko ułamek sekundy, udało się zauważyć jego poświatę w podczerwieni. Różniła się ona od typowej poświaty wytwarzanej przez cząstki o dużej prędkości. Naukowcy przypuszczają, że było to spowodowane powstaniem egzotycznych pierwiastków promieniotwórczych. Według szacunków, po tym rozbłysku gamma zostało wyrzucone około jednej setnej masy naszego Słońca. Jak twierdzą eksperci, część z tego materiału to prawie na pewno złoto.

 

 


Jad osy okazał się skutecznym antybiotykiem

Jad os i pszczół jest pełen związków, zabijających bakterie. Wiele z nich jest także toksycznych dla ludzi. Jednak badania przeprowadzone na Instytucie Technologicznym Massachusetts (MIT) pozwoliły stworzyć różne warianty tych związków, które zabijają bakterie, a jednocześnie są bezpieczne dla ludzi.

 

Naukowcy dokładnie przestudiowali właściwości jadu osy Polybia paulista, która żyje w Ameryce Południowej. Następnie wyodrębnili zawarty w nim toksyczny związek i na jego podstawie stworzyli mnóstwo wariantów jadu.

 

Opracowane w laboratorium związki zostały przetestowane na myszach, zainfekowanych bakteriami i grzybami. Ciągłe eksperymenty pozwoliły wytworzyć idealne wersje jadu, które skutecznie zabijały drobnoustroje, a zarazem pozostawały bezpieczne dla myszy.

Naukowcy powiadomili, że jeden szczególny związek potrafił całkowicie usunąć infekcję już po czterech dniach. Zmodyfikowana wersja jadu osy działa niczym najsilniejszy antybiotyk. Teraz badacze zajęli się tworzeniem kolejnych związków, które pozostaną równie skuteczne i bezpieczne nawet przy mniejszych dawkach.

 


Hyundai w swoich autach zastąpi kluczyki skanerami linii papilarnych

Hyundai, południowokoreański koncern motoryzacyjny, zapowiada istotną zmianę. W nowym samochodzie Santa Fe SUV 2019, zamiast tradycyjnych kluczyków samochodowych będą skanery linii papilarnych.

 

Nowy pojazd będzie uruchamiany wyłącznie za pomocą odcisku palca. To samo dotyczy otwierania drzwi. Właściciele Santa Fe SUV 2019 będą mieć pewność, że już nigdy nie zgubią kluczy – ich po prostu nie będzie.

 

Być może użytkownikom tego samochodu ciężko będzie przyzwyczaić się do tak dużej zmiany, ale niesie ona ze sobą nowe możliwości. Koncern Hyundai zapowiada, że skanery linii papilarnych pozwolą uruchomić osobiste profile, w których zapisane będą ustawienia danego kierowcy. Oznacza to, że po przyłożeniu palca do skanera, samochód automatycznie dostosuje fotele samochodowe, lusterka itp.

Oczywiście czytniki linii papilarnych nie są tak dokładne i mogą nie działać, gdy mamy mokry lub brudny palec. Na dłuższą metę, otwieranie drzwi i uruchamianie samochodu bez kluczy może stać się irytujące. Koncern Hyundai zapewnia jednak, że jego technologia jest bezpieczna i będzie poddawana ciągłym ulepszeniom.

 


Naukowcy odkryli, że jądro Ziemi jest znacznie młodsze niż sama planeta

Myśląc o tym w jaki sposób mogła powstać planeta Ziemia, większość osób wyobrazi sobie kulę żelaza, dzisiejsze jądro, która była stopniowo otaczana skałami. W takim przypadku logicznym jest założenie, że jądro to najstarsza część planety. Najnowsze odkrycia przeczą jednak tej intuicyjnej teorii sugerując, że stałe jądro jest młodsze od reszty Ziemi.

 

Obecnie naukowcy uważają, że jądro Ziemi składa się z dwóch części, płynnej i stałej. Roztopione żelazo i nikiel, oraz inne pierwiastki tworzą gorący płyn do ziemskiego dynama, które jest kluczowe w tworzeniu pola magnetycznego Ziemi. Naukowcy dotychczas sugerowali, że najtwardsza część jądra powstała około 2,5 miliarda lat temu, ale starożytne kryształy które przeanalizowano niedawno, wskazują na to, że utwardzanie jądra wewnętrznego miało miejsce znacznie później. To nowe odkrycie zmienia postrzeganie ewolucji planety.

Naukowcy z University of Rochester twierdzą, że mają dowody na to, że stałe jądro Ziemi powstało zaledwie 565 mln lat temu. Dowodem na to są starożytne kryształy wydobywany w kompleksie Sept-Îles w Quebecu. Wewnątrz zawierają zapis magnetyczny, które stanowi rejestr stanu pola magnetycznego planety w czasie, gdy następowało zestalenie jądra wewnętrznego. Stwierdzono, że około 565 mln lat temu, pole magnetyczne Ziemi było bardzo słaby, na skraju zniknięcia.

Badania wykazały, że w tym momencie krytycznym powstało stałe jądro, co ustabilizowało pole magnetyczne i ocaliło planetę przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym.


 
Pole magnetyczne Ziemi przetrwało, ponieważ jądro wewnętrzne zaczęło rosnąć i stanowić nowe źródło energii dla tworzenia geodynamiki. Naukowcy twierdzą, że ich teoria jest poparta za pomocą modeli komputerowych, ale w celu pełnego potwierdzenia tej teorii, potrzebna jest dodatkowa praca. 

 

 

 


Czy USA zorganizuje Wolną Armię Wenezueli tak jak kiedyś Wolną Armię Syrii?

Wenezuela coraz bardziej przypomina Syrię z 2011 roku, lub Ukrainę z lat 2013/2014. Niezadowolone z obecnej sytuacji ekonomicznej społeczeństwo zaczęło szukać nadziei w tzw. opozycji, która z kolei zaczyna polegać na zagranicznej pomocy. Wenezuela zmaga się już z problemami, które powinny zapoczątkować wybuch wojny domowej. Jednak wciąż brakuje tylko jednego czynnika, który zapoczątkuje ogólnokrajowy chaos – brakuje „Wolnej Armii Wenezueli”.

 

Amerykańska stacja CNN powiadomiła, że dwóch wenezuelskich żołnierzy, którzy zdezerterowali i uciekli ze swojego kraju, prosi Stany Zjednoczone, Brazylię i Kolumbię o broń i niezbędne wyposażenie, aby rozpocząć rewolucję. Jest to wystarczający dowód na to, że na naszych oczach powstaje nowa organizacja zbrojna, która chce jak najszybciej rozpocząć walkę z siłami zbrojnymi Wenezueli i doprowadzić do przewrotu.

 

Warto też odnotować, że na terenie kraju, służby aresztowały pułkownika Oswalda Garcię Palomo, który dotychczas żył na uchodźstwie, ale wtargnął na teren Wenezueli, aby zapoczątkować przewrót wojskowy. Palomo prawdopodobnie miał zostać samozwańczym dowódcą przyszłej „Wolnej Armii Wenezueli”, tak jak opozycjonista Juan Guaidó ogłosił siebie prezydentem.

Siły zbrojne Wenezueli pozostają na ogół lojalne wobec urzędującego prezydenta Nicolasa Maduro, choć w mediach przewijają się informacje o nieznanej liczbie żołnierzy, którzy postanowili przejść na stronę opozycji i podobno czekają na wsparcie. Wszyscy doskonale wiemy, że bez broni nie da się walczyć, więc najpierw trzeba zdobyć środki do walki, np. wykradając je z posterunków policji i magazynów lub sprowadzając z sąsiednich krajów. Tak się składa, że Brazylia i Kolumbia to państwa wrogo nastawione do Wenezueli.

Stany Zjednoczone wciąż ostrzegają, że jeśli władze w Caracas będą w jakikolwiek sposób prześladować samozwańczego prezydenta Juana Guaidó, opozycję lub mieszkańców to spotkają się ze stanowczą reakcją. Teraz wystarczy tylko zorganizować większą strzelaninę w stolicy, podczas której zginie kilka lub kilkanaście osób, a następnie zrzucić winę na Nicolasa Maduro. Podobna sytuacja miała już miejsce na Ukrainie i wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło.

Tymczasem Rosja uznała, że będzie bronić swoich interesów w Wenezueli „wszystkimi dostępnymi mechanizmami”. Pojawiły się pogłoski o rosyjskim Boeingu 777, który podobno wylądował w Caracas i miał zabrać co najmniej 20 ton złota z Banku Centralnego Wenezueli. To są jednak niepotwierdzone informacje. Wenezuelska opozycja twierdzi również, że Rosja może pomóc w ewakuacji Nicolasa Maduro, jego rodziny i współpracowników.

Coraz więcej wskazuje na to, że Wenezuela zmierza w kierunku wojny. Biorąc pod uwagę lojalność sił zbrojnych, wojna ta może być długa i krwawa, podobnie jak w Syrii. Jednak jak powiedział sam doradca Donalda Trumpa, John Bolton, chodzi tu o kontrolę nad ogromnymi złożami ropy naftowej. Wenezuela stanie się więc miejscem rywalizacji między USA, a Chinami i Rosją.

 


Odnaleziono sposób na magazynowanie energii odnawialnej

Inżynierowie z Instytutu Technologicznego Massachusetts (MIT) zaprezentowali koncepcję magazynu, który może przechowywać energię odnawialną i dostarczać ją z powrotem do sieci elektrycznej. Rozwiązanie to jest znacznie tańsze od przechowywania energii w bateriach litowo-jonowych i umożliwia zasilanie miasta energią odnawialną przez całą dobę.

 

Naukowcy z MIT szukali sposobów na zwiększenie efektywności technologii skoncentrowanej energii słonecznej (CSP). W przeciwieństwie do konwencjonalnych elektrowni słonecznych, które wykorzystują panele słoneczne do konwersji światła bezpośrednio na energię elektryczną, CSP składa się z wielkich luster, koncentrujących promienie słoneczne na centralnej wieży, w której podgrzewana jest woda. Powstałe ciepło jest przekształcane w energię elektryczną.

 

Elektrownie CSP magazynują ciepło w dużych zbiornikach, wypełnionych stopioną solą, która podgrzewana jest do temperatury około 530 stopni Celsjusza. Gdy potrzebna jest energia elektryczna, gorąca sól jest pompowana przez wymiennik ciepła, który przenosi ciepło soli do pary. Turbina następnie zamienia tę parę w energię elektryczną.

Elektrownia CSP Gemasolar w Hiszpanii - źródło: Torresol Energy

Jednak gdyby sól została podgrzana do znacznie wyższej temperatury, mogłaby nastąpić korozja zbiornika, w którym jest przechowywana. Asegun Henry i jego zespół postanowili więc zastąpić sól ciekłym krzemem, który wytrzymuje bardzo wysokie temperatury.

 

W zeszłym roku, inżynierowie opracowali wysokotemperaturową pompę, która mogłaby pompować ciekły krzem przez system przechowywania energii. Od tego czasu, zespół projektował system magazynowania energii, który można będzie wyposażyć w taką pompę. Efektem prac jest koncepcja magazynu o nazwie TEGS-MPV (Thermal Energy Grid Storage-Multi-Junction Photovoltaics), który zamiast wykorzystywać lustra i centralną wieżę do koncentrowania ciepła, przetwarza energię elektryczną, generowaną przez dowolne źródło, w tym panele słoneczne i turbiny wiatrowe, w energię cieplną, stosując Prawo Joule'a.

Źródło: Duncan MacGruer

Zaletą kej koncepcji jest możliwość połączenia istniejących systemów energii odnawialnej celem przechowania nadmiaru energii elektrycznej w ciągu dnia z możliwością późniejszego wykorzystania, np. w nocy. Magazyn ten mógłby składać się z dwóch grafitowych zbiorników.

 

Ciekły krzem jako nośnik energii byłby przechowywany w jednym zbiorniku w temperaturze 2000 stopni Celsjusza, a podczas przetłaczania do drugiego zbiornika, zostałby podgrzany do temperatury 2400 stopni Celsjusza, w której zaczyna emitować białe światło.

 

Gdyby pojawiło się zapotrzebowanie na prąd elektryczny, ciekły krzem byłby przepompowywany ponownie do pierwszego zbiornika przez rury, które również zaczęłyby emitować białe światło, a wielozłączowe ogniwa słoneczne zamieniałyby to światło w energię elektryczną.

 

Autorzy tej koncepcji szacują, że dzięki takiemu magazynowi, około 100 tysięcy mieszkań mogłoby funkcjonować wyłącznie na energii odnawialnej. Kolejna zaleta to możliwość zbudowania magazynu w dowolnym miejscu na Ziemi – w przeciwieństwie do elektrowni szczytowo-pompowych, które pozwalają magazynować energię przy bardzo niskich kosztach, ale wymagają odpowiedniej lokalizacji.

 


Korea Południowa zwalcza smog za pomocą geoinżynierii

Władze Korei Południowej postanowiły wywołać sztuczny deszcz, aby oczyścić powietrze ze smogu. Geoinżynieria ma pomóc w jego szybkim oczyszczaniu.

 

Jakość powietrza w Korei Południowej pogarsza się z powodu zanieczyszczeń niesionych przez wiatry wiejące ze strony Chin. W celu poprawy sytuacji ekologicznej w kraju, władze koreańskie przeprowadziły eksperyment z zasiewaniem chmur, aby wywołać sztuczny deszcz. Dzięki temu część unoszących się w powietrzu cząstek smogu opadnie na powierzchnię wraz z deszczem.

Zasiewanie chmur przeprowadzono 18 stycznia. Koreańskie służby wysłały samolot do, który miał za zadanie rozpylać jodek srebra. Kilka dni temu, koreańska agencja meteorologiczna nadzorująca ten projekt, ogłosiła, że eksperyment się nie powiódł. Po prostu deszcz był bardzo słaby i trwał zaledwie kilka minut. 

Mimo to metoda będzie doskonalona, bo mogło zawieść wykonanie oprysków. W ciągu całego 2019 roku, Korea Południowa planuje wykonanie przynajmniej 14 lub więcej podobnych lotów.

 

Chińskie władze stopniowo rozwiązują problem zanieczyszczenia powietrza, ale do tej pory poziom mikro cząstek PM2.5 w atmosferze kraju jest znacznie wyższa niż ustalone normy WHO. Co ciekawe do zwalczania smogu w Chinach od dawna stosowana jest geoinżynieria, oprócz sztucznego deszczu, używa się także specjalne odpylacze.

 


USA pracują nad reaktorami jądrowymi, które można przewozić w ciężarówkach

Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych chcą wejść w posiadanie małych reaktorów jądrowych, które będzie można szybko i bezpiecznie dostarczyć do dalekich krajów, np. na Bliski Wschód. Reaktory te zapewnią energię niezbędną do zasilania baz wojskowych i wyeliminują konieczność dostarczania ogromnych ilości paliwa.

 

Według obliczeń Biura Odpowiedzialności Rządu (GAO), podczas wojny w Iraku, w całym 2008 roku amerykańskie bazy wojskowe zużyły ponad 3,4 miliona litrów paliwa jedynie na podstawowe potrzeby energetyczne. Dla porównania, myśliwce i pojazdy lądowe zużyły wtedy ponad 25,3 miliona litrów paliwa.

 

Dlatego armia Stanów Zjednoczonych chce pozyskać mobilne reaktory jądrowe. Muszą być wystarczająco małe, aby można je było przewozić ciężarówką i samolotem transportowym C-17, oraz powinny generować od 1 do 10 megawatów energii elektrycznej przez 3 lata. US Army wymaga również, aby reaktory te można było przygotować do użytku w ciągu 72 godzin i rozmontować w ciągu tygodnia.

Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych chcą zrealizować pomysł, który narodził się już dekady temu. Jednak dawniej, paliwo było stosunkowo tanie i nie było większych problemów z jego dostarczeniem. Sytuacja zmieniła się po 2000 roku, gdy USA zaatakowały Afganistan – transport paliwa do tamtejszych baz stał się kosztowny, a konwoje były często ostrzeliwane przez przeciwnika.

 

Prace nad małymi reaktorami jądrowymi są we wczesnej fazie rozwoju. Zleceniodawcą jest Biuro Możliwości Strategicznych (SCO), które wybierze i sfinansuje prace nad trzema najlepszymi koncepcjami, a następnie wybierze jeden z nich. Zwycięski kontrahent zbuduje i zademonstruje prototyp. Funkcjonalne mobilne reaktory jądrowe zostaną oddane do użytku w najbliższych latach.

 


Teoria holograficznego wszechświata może odmienić oblicze fizyki

Gdy na początku XX wieku fizyka kwantowa zbliżyła się w swych twierdzeniach do dogmatów religijnych, stało się jasne, że jesteśmy coraz bliżej poznania istotę rzeczywistości. Zawiłości kwantowego świata, już na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zaprowadziły niektórych naukowców do konkluzji, że Wszechświat wraz z wszystkim co się w nim znajduje to rodzaj hologramu.

Specjaliści z University of Southampton, współpracując z kolegami z Kanady i Włoch, twierdzą, że jest na to konkretny dowód, którym są pewne nieregularności kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła, znanego też jako promieniowania reliktowego lub CMB (ang. cosmic microwave background). Analizy przez nich przeprowadzone mogą nas zbliżyć do pozyskania mocnych dowodów takiego stanu rzeczy. 

 

Teoria Holograficznego Wszechświata zakłada, że wszystko jest właściwie dwuwymiarowe, a trójwymiarowe odczucie przestrzeni to złudzenie. Wszystko, od atomów, z których się składamy, po planety i gwiazdy jest w istocie hologramem generowanym z płaskiej przestrzeni 2D dzieki drganiu strun. Przestrzeń 3D, czas i przede wszystkim grawitacja, są iluzją będącą konsekwencją tego procesu.

Można to porównać do oglądania filmów 3D. Dopóki nie użyje się specjalnych okularów obraz na ekranie jest płaski, ale wystarczy je założyć, aby zobaczyć głębię i odczuwać przestrzeń. Widzom wydaje się wtedy, że oglądane przez nich rzeczy i ludzie mają wymiary i głębokość podczas gdy jest to jedynie projekcja 2D.

Zespół fizyków teoretycznych z Southampton w poszukiwaniu potwierdzenia teorii holograficznej natury wszechświata, przeanalizował ogromne ilości danych w celu wykrycia  nieregularności promieniowania reliktowego. Osiągane rezultaty skłaniają ich do twierdzenia, że można w ten sposób odnaleźć powiązania między teorią grawitacji Einsteina i fizyką kwantową. Innymi słowy sugerują, że to co odkryli potwierdza, że żyjemy w hologramie i uznanie tego faktu spowodowałoby unifikację fizyki, swoistą teorię wszystkiego. 

 

Gdyby uznano ten zaproponowany model fizyczny byłby to koniec teorii Wielkiego Wybuchu czy pojęć takich jak inflacja wszechświata. Za to zbliżałoby nas do naukowego udowodnienia istnienia Boga, bo przecież ktoś, jakaś istota nadrzędna, musiała ten hologram stworzyć i uruchomić.

Z drugiej strony przyjęcie tej teorii tlumaczyłoby również występowanie na przykład paradoksu obserwatora w fizyce kwantowej, gdy sam fakt obserwacji zjawiska powoduje wpłynięcie na mierzony układ. Jeśli wszystko jest hologramem, to tak właśnie być powinno. 

 

Eksperci uważają, że to dopiero początek tych badań i w ciągu następnych lat powinno się udać wielokrotnie zweryfikować założenia teorii holograficznego wszechświata poprzez inne prace badawcze prowadzone w międzyczasie w tym zakresie. Fizycy nie są jeszcze zdolni do naukowego konsensusu w tej sprawie, ale niewątpliwie holograficza teoria jest jednym z kierunków,  w których może podążać w najbliższych latach nowoczesna fizyka. 

 

 

 


Bioniczna sztuczna nerka może zastąpić dializę

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco wynaleźli pierwszą na świecie bioniczną nerkę, która może zastąpić uszkodzone narządy. Dzięki wynalazkowi dializy mogą niebawem odejść w zapomnienie.

 

Bioniczną nerkę można umieścić w ciele za pomocą operacji chirurgicznej. Obecnie okazuje się ona doskonałym zamiennikiem uszkodzonej nerki. Bioniczna nerka składa się z kilku mikroczipów poruszanych przez serce. Odfiltrowuje również toksyny z krwi w taki sam sposób jak zdrowy narząd.

 

Członkowie zespołu badawczego z Uniwersytetu Kalifornijskiego, nefrolog William H. Fissel oraz profesor medycyny w Vanderbilt University Medical Center powiedzieli, że wynalazek da nadzieję milionom osób, które muszą poddawać się dializom.

Mikroczip, który znajduje się w bionerce został wykonany z użyciem technologii stosowaną w podzespołach komputerowych. Jak się okazało, mikroczipy doskonale sprawdzają się w roli filtrów. Każde urządzenie będzie miało około 15 tego typu podzespołów, które będą działać jako „rusztowanie” utrzymujące żywe komórki nerkowe. Te komórki będą imitować aktywność żywej nerki.

 

Najważniejszą zaletą bionicznej nerki jest to, że współczynnik odrzucenia „organu” wynosi zero. Wynalazek działa z pełną skutecznością, a dodatkowo reguluje ciśnienie krwi. Jednak dodatkowym wyzwaniem, które stoi przed naukowcami jest przepuszczenie krwi przez urządzenie bez uszkodzenia jej lub powodowania skrzepów.

Projekt otrzymał grant w wysokości 6 milionów dolarów od Narodowego Instytutu Zdrowia w 2015 r. Sukces prototypu bionicznej nerki oznacza, że ​​naukowcy z pewnością będą dążyć do przeprowadzenia testów na ludziach. Pierwsze próby mają rozpocząć w najbliższy czasie.

 

 


Czy asteroida 2013 TV135 może zagrozić Ziemi w 2032 roku?

Ukraińscy astronomowie odkryli 5 lat temu dużą asteroidę należącą do tak zwanych obiektów typu NEO (Near Earth Object). Asteroida uzyskała sygnaturę 2013 TV135, a jej orbita sugeruje, że nie można wykluczyć  jej kolizji z nasza planetą i to już w 2032 roku.

 

Asteroida 2013 TV135 została odkryta przez astronomów z Krymskiego Obserwatorium Astrofizycznego. Tę obserwację potwierdziły wtedy również obserwatoria z Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Rosji. Do tej pory ustalono, że ma ona średnicę około 450 metrów i ze względu na jej orbitę istnieje prawdopodobieństwo jej zderzenia z Ziemią.

 

Oczywiście szacowanie orbity takiego obiektu wymaga kolejnych obserwacji, bo hipotetyczne założenia astronomów nie zawsze się sprawdzają ze względu na liczne grawitacyjne oddziaływania jakim jest poddawany taki obiekt. Ewentualna kolizja miałaby nastąpić 26 sierpnia 2032 roku.  Uderzenie takiego obiektu w Ziemię wyzwoliłoby energię kinetyczną 3200 megaton TNT, a to około 60 razy więcej od energii rosyjskiej momby jądrowej Tsar. Byłoby to równe 16-krotnemu wybuchowi Krakatau z 1883 r. czyli wywołałoby wpływ na całą planetę na wiele lat.

W przypadku obiektów tego typu szacowanie długoterminowej orbity nie jest rzeczą prostą. Opiera się to na modelach matematycznych, które trzeba uzupełniać o nowe dane, co zwiększa pewność co do rzeczywistej ścieżki jej przelotu. Naukowcy twierdzą, że z czasem pojawią się dokładniejsze informacje uzyskane dzięki następnym obserwacjom tego obiektu.

 

Asteroida 2013 TV135 uzyskała początkowo poziom 1 na dziesięciostopniowej skali Torino wskazującej na możliwość impaktu z Ziemią. Potem jednak zmienionio jej indeks na 0 tak jak asteroidy Apophis. Nie oznacza to bynajmniej, że zagrożenia na pewno nie ma. Znaczy to tyle, że na podstawie obecnych obserwacji bardziej prawdopodobne jest jednak, że zbliży się ona do Ziemi na około 1,7 miliona kilometrów, co w kategoriach kosmicznych jest niewielkim dystansem, ale bezpiecznym dla Ziemi.

Aby upewnić się czy asteroida uderzy, przy założeniu jej cykliczności obiegu, konieczne jest jej przejście przez ustalony punkt w przestrzeni kosmicznej zwany "dziurką od klucza" ang. keyhole. Jeśli dana asteroida się tam znajdzie to przy następnym przelocie może trafić w Ziemię.Dlatego mimo, że obecnie formalnie żadna z kosmicznych skał nie ma w skali Torino więcej niż 0, nie możemy wykluczyć, że ten stan będzie trwał wiecznie.