Lipiec 2018

Roboty zastąpią nurków i będą chronić Wielką Rafę Koralową

Naukowcy z Australian Marine Science Institute testują drony i podwodne roboty do monitorowania Wielkiej Rafy Koralowej. Testy wykazały, że w przyszłości roboty z powodzeniem będą mogły zastąpić nurków i pomóc ratować rafę.

 

W ramach testów, naukowcy z Australii współpracują z Queensland University of Technology. Zmodyfikowany przez nich robot Blue ROV2 może nurkować na głębokość 100 metrów, podążać za linią rafy i monitorować jej stan. Dotychczas zadania te wykonywał zespół doświadczonych nurków.

 

Po dwóch tygodniach testów stało się jasne, że robot radzi sobie lepiej niż nurkowie. Kamera hiperspektralna jest zdolna do przechwytywania 270 pasm informacji o kolorze, co jest zbyt skomplikowane dla nieuzbrojonego oka. Umożliwia to odwzorowanie dna i identyfikację koralowców.

Oprócz tego, że roboty widzą więcej od człowieka, mogą monitorować rafę w nocy. Ponadto, mogą nurkować w niebezpiecznych warunkach dla nurków z powodu krokodyli i rekinów. Roboty będą więc wykonywać pracę, którą dotychczas wykonywali ludzie.


Naukowcy znaleźli nowy sposób na zmniejszenie ilości plastikowych odpadów w glebie

Plastikowe odpady w glebie nie zwracają na siebie tak dużej uwagi ekologów, co zanieczyszczenia oceanu, jednak wcale nie jest to mniejszy problem dla naszego środowiska. Ziemia ubożeje z powodu stosowania folii polietylenowej podczas uprawy roślin. Naukowcy starają się sprostać temu problemowi i dlatego stworzono folię w 100% biodegradowalną.

Folie polietylenowe są wykorzystywane w rolnictwie, mając na celu chronić rośliny przed chwastami, zbyt wysoką temperaturą oraz utratą wody. Problemem jest jednak fakt ciągłego zanieczyszczania gleby plastikowymi odpadami, których nie sposób później usunąć.

 

Zużycie tworzyw sztucznych w rolnictwie stale rośnie i niewielu przejmuje się długotrwałym wpływem, który praktyka ta wywiera na środowisko, ponieważ pozwala ona osiągać wyższe plony. Skoro nie sposób wyeliminować stosowanie folii, specjaliści postanowili zmodyfikować ich skład. Zdaniem badaczy, biopolimery, z których składa się opracowana przez nich folia, mogą być pokarmem dla mikroorganizmów żyjących w glebie, także grzybów.

Zanieczyszczenia środowiska plastikiem stanowią poważny problem, z którym warto walczyć w wielu aspektach. Wszystko wskazuje na to, że biodegradowalne polimery mogą stanowić jedno z rozwiązań w tej kwestii. Naukowcy uprzedzają jednak, że efekt, który osiągnięto w glebie, może nie być tak spektakularny w przypadku wody. W środowisku morskim biodegradacja polimerów może zachodzić znacznie wolniej.

 


USA mogą zaatakować Iran już w przyszłym miesiącu, twierdzą australijskie media

Doniesienia z australijskich mediów wskazują, że Stany Zjednoczone są gotowe na wojnę z Iranem i mogą dokonać uderzenia najwcześniej w sierpniu bieżącego roku. Potencjalny atak miałby skupiać się na irańskich obiektach nuklearnych, które rzekomo zajmują się produkcją broni jądrowej. Jeśli wybuchnie wojna, cały Bliski Wschód popadnie w chaos.

 

Stacja ABC News jako pierwsza powiadomiła o możliwym uderzeniu na Iran, powołując się na anonimowe źródła w australijskim rządzie. Stany Zjednoczone podobno przygotowały się do ataku, natomiast Australia ma udzielić niezbędnych danych o lokalizacji irańskich obiektów jądrowych. Z ujawnionych informacji wynika, że USA miałyby raczej dokonać ataku samodzielnie.

 

Doniesienia te zostały szybko zdementowane przez Sekretarza Obrony USA, Jamesa Mattisa. Z kolei premier Australii Malcolm Turnbull nazwał je „spekulacją”. Trudno powiedzieć ile jest w tym prawdy, ponieważ ABC News nie powołuje się na żadne konkretne nazwiska. Anonimowe źródła stwierdziły również, że udostępnianie danych wywiadowczych całkowicie różni się od udziału w operacji militarnej.

Foto: Gage Skidmore

Niepokojące wieści o nadchodzącej wojnie pojawiły się w momencie, gdy Donald Trump domaga się całkowitej izolacji gospodarczej Iranu i grozi sankcjami wszystkim państwom, które nadal będą importować irańską ropę naftową. Kilka dni temu ogłosił, że jeśli Iran wciąż będzie groził Stanom Zjednoczonym to spotka się z konsekwencjami, jakich niewiele państw zaznało w swojej historii.

 

Donald Trump nigdy nie ukrywał swojej niechęci do Iranu. Już w 1987 roku zaproponował uderzenie oraz grabież irańskich pól naftowych. Jeśli informacje podane przez stację ABC News są prawdziwe, Trump będzie mógł wreszcie zrealizować swoje marzenie. Oczywiście oznacza to również zaprowadzenie totalnego chaosu na Bliskim Wschodzie i kto wie, czy decyzja o ataku na Iran nie doprowadzi do zniszczenia Izraela – Iran ostrzegał bowiem, że w razie wojny odpali wszystkie swoje rakiety na państwo żydowskie i bogate kraje arabskie. Z drugiej strony, Izrael od wielu lat proponował atak na Iran, więc sytuacja robi się nieciekawa.

 


Seria erupcji wulkanu Manaro wymusiła ewakuację całej wyspy Aoba na Vanuatu

Wulkan Manaro, który znajduje się na wyspie Aoba w Republice Vanuatu w Oceanii, znów stanowi śmiertelne zagrożenie. W wyniku ostatnich erupcji, władze tego państwa podjęły decyzję o ewakuacji całej wyspy.

 

Wulkan Manaro pozostaje aktywny od września 2017 roku. Jest to już druga masowa ewakuacja mieszkańców z wyspy Aoba. W ostatnich dniach, Manaro zaczął bowiem wyrzucać ogromne ilości popiołu na wysokość do 12 km nad powierzchnię morza. W jego pobliżu, a także na pobliskich wyspach, słychać dźwięki wydobywające się z wulkanu i czuć nieprzyjemny zapach siarki.

Aoba jest zamieszkiwana przez kilkanaście tysięcy ludzi, którzy już są ewakuowani na sąsiednie wyspy. Z powodu ostatnich erupcji, znacznie pogorszyła się widoczność, a liczne drogi stały się nieprzejezdne. Wyspa Aoba jest w większości pokryta popiołem.

 

Departament Meteorologii Vanuatu ogłosił, że poziom zagrożenia erupcją utrzymywany jest na 3 poziomie, natomiast wulkan stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia w promieniu 3 km. Istnieje poważne zagrożenie wzmożeniem aktywności wulkanicznej.

 


Coraz więcej pożarów w Europie. Zagrożenie zaczyna docierać do Polski

Upały wciąż nie odpuszczają Europie. W końcu mamy sezon letni, ale wysokie temperatury sprzyjają występowaniu pożarów. Z ogniem walczą aktualnie Niemcy, Szwecja i Wielka Brytania, choć zagrożenie pożarem obejmuje znacznie więcej państw naszego kontynentu.

 

Ostatnio Grecja doświadczyła katastrofalnych pożarów, w wyniku których życie straciły 83 osoby, w tym dwóch Polaków. Ze względu na warunki pogodowe, ogień był bardzo trudny do ugaszenia i dlatego Grecja zaczęła prosić o pomoc z zewnątrz. Obecnie władze sugerują, że ktoś mógł celowo wywołać ogień, który pojawił się w kilku lokalizacjach jednocześnie. Policja podobno dokonała zatrzymań w tej sprawie, a tymczasem stolica Grecji, dla odmiany, zmaga się teraz z powodzią.

Pożary szaleją aktualnie w Szwecji, gdzie wysłano na pomoc między innymi polskich strażaków, a także w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Ponadto, wysokie zagrożenie pożarami panuje w Danii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, na Litwie, w Norwegii oraz we Włoszech. W naszym regionie, umiarkowane zagrożenie dotyczy Czech, Słowacji, Węgier oraz zachodniej i północnej części Polski.

Źródło: GWIS

Sytuacja w Europie będzie cały czas ewoluować w związku z wysokimi temperaturami, które będą nam towarzyszyć jeszcze w kolejnych dniach. Jednak w Polsce, już na początku sierpnia możemy spodziewać się częstszych burz i intensywniejszych opadów deszczu, które zażegnają upały, natomiast w drugiej połowie sierpnia, według aktualnych prognoz, dojdzie do kolejnych spadków temperatury.

 


Setki martwych papug kakadu spadło z nieba w Południowej Australii

Około 200 kakadu różowych zostało znalezionych martwych w mieście Burra w Australii Południowej. Departament Środowiska i Gospodarki Wodnej zlecił śledztwo mające wyjaśnić przyczynę tego zdarzenia.

 

Ruth Norris, koordynatorka ds. ratownictwa i opieki nad zwierzętami stwierdziła, że ptaki wyglądały na zdrowe i nie jest jasne dlaczego zginęły. Jej zdaniem, ktoś mógł celowo lub nieumyślnie podać papugom truciznę. Badania laboratoryjne być może pozwolą wyjaśnić przyczynę masowego zgonu tych barwnych ptaków.

 

Wszystkie ptaki zostały znalezione na niewielkim obszarze wokół starego budynku sądu – miejscu, w którym często gromadzą się papugi. Co zastanawiające, zwierzęta nie wyglądają jakby umarły z powodu choroby czy jakiegoś zjawiska pogodowego, dlatego jest to dość nietypowe zjawisko.

Rzeczniczka Departamentu Środowiska i Wody powiedziała, że ​​pracownicy „przyglądali się okolicznościom tego zdarzenia”, jednak nadal nie sporządzono oficjalnego raportu.

 

Różowe kakadu nie są gatunkiem chronionym w Południowej Australii, jednak zabronione jest zabijanie ich w inny sposób niż zastrzelenie. Regionalna rada oświadczyła, że ​​wysłano kilka martwych ptaków do analizy w celu przeprowadzenia dalszego śledztwa.

 


Węgry chcą utworzenia nowej Komisji Europejskiej

Premier Węgier Wiktor Orban powiedział w radiu państwowym, że potrzebny jest nowy skład Komisji Europejskiej, aby rozwiązać kryzys migracyjny z zupełnie nowym podejściem do problemu.

 

Wiktor Orban ogłosił, że ci, którzy umożliwili przybycie milionów nielegalnych imigrantów do Europy, powinni zostać ukarani. Nie wskazał jednak na żadne konkretne państwa, choć można się domyślić, że chodzi tu między innymi o Niemcy i Francję.

„Potrzebujemy nowej Komisji z nowym podejściem. Po wyborach europejskich, będziemy potrzebowali Komisji, która nie ukarze państw broniących swoich granic, takich jak Węgry" - powiedział Orban.

Orban zwrócił uwagę, że decyzja Komisji Europejskiej o odwołaniu się do Trybunału Unii Europejskiej w związku z sytuacją w zakresie węgierskiego ustawodawstwa migracyjnego nie ma znaczenia, ponieważ mandat Komisji Europejskiej wygasa w maju przyszłego roku. W tym samym czasie, premier przyrównał najnowsze decyzje i propozycje tego organu UE do „ostatnich ruchów żabich udek w trakcie eksperymentów biologicznych, które zaobserwowałem jako uczniak".

Źródło: European People's Party/CC BY 2.0

Wybory do Parlamentu Europejskiego mają się odbyć w maju 2019 r. Wcześniej w lipcu, Komisja Europejska złożyła pozew przeciwko węgierskiemu rządowi w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości w związku z „nieprzestrzeganiem prawa azylu i powrotu" nielegalnych imigrantów, a także z powodu prawa znanego jako Stop Soros.

 

W czerwcu, węgierski parlament przyjął szereg poprawek do ustawodawstwa krajowego, a także ustawę znaną jako „Stop Soros", która nakłada ograniczenia na umieszczanie nielegalnych imigrantów na Węgrzech i blokuje działanie stowarzyszeń, które organizują pomoc dla imigrantów.

 

Prawo „Stop Soros" otrzymało taką nazwę na cześć węgierskiego imigranta i amerykańskiego finansisty i inwestora George'a Sorosa. Premier Orban oskarża Sorosa o próbę podkopania chrześcijańskich korzeni Węgier i Europy, używając imigracji muzułmańskiej, a także fundacji założonej przez Sorosa.

 


Naukowcy sprawdzili ogólną teorię względności wokół supermasywnej czarnej dziury

Ogólna teoria względności Alberta Einsteina została poddana kolejnym rygorystycznym testom. Przez ostatnie 26 lat, skupiano się na obserwacji supermasywnej czarnej dziury, która znajduje się w samym centrum Drogi Mlecznej. Ogólna teoria względności pozwoliła przewidzieć ruchy gwiazd, przelatujących przez potężne pole grawitacyjne w pobliżu czarnej dziury.

 

W centrum naszej galaktyki, około 26 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, znajduje się supermasywna czarna dziura o masie 4 milionów mas Słońca. W jej pobliżu znajdują się gwiazdy, które krążą wokół tej czarnej dziury i poddawane są wpływom silnego pola grawitacyjnego. Międzynarodowy zespół naukowców, kierowany przez Reinharda Genzela z Instytutu Maxa Plancka, wykorzystał to miejsce w kosmosie do przetestowania ogólnej teorii względności.

 

Z pomocą instrumentów GRAVITY, SINFONI oraz NACO, które znajdują się na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) w Chile, astrofizycy obserwowali w podczerwieni ruch konkretnej gwiazdy podczas jej bliskiego przejścia w pobliżu supermasywnej czarnej dziury, które miało miejsce w maju 2018 roku. W momencie największego zbliżenia, gwiazda S2 znajdowała się w odległości mniejszej niż 20 miliardów kilometrów od czarnej dziury i przemieszczała się z prędkością 25 mln km/h. Naukowcy porównali uzyskane dane z przewidywaniami różnych teorii grawitacji i okazało się, że obserwacje nie były zgodne z prawem grawitacji Newtona, ale za to wykazano zgodność z ogólną teorią względności Einsteina.

Źródło: ESO/M. Kornmesser

Dzięki najnowszym pomiarom, zaobserwowano tzw. grawitacyjne przesunięcie ku czerwieni. Światło gwiazdy zostało rozciągnięte do większych długości fal przez potężne pole grawitacyjne supermasywnej czarnej dziury. Zmiana długości fali promieniowania emitowanego przez gwiazdę S2 ponownie została przewidziana przez ogólną teorię względności.

 

Badania ruchu gwiazdy S2 były częścią 26-letnich obserwacji centrum Drogi Mlecznej. Astrofizycy już po raz drugi przyglądali się przejściu tej gwiazdy w pobliżu czarnej dziury, lecz tym razem mieli do swojej dyspozycji o wiele lepsze instrumenty naukowe.

Źródło: ESO/L. Calçada/spaceengine.org

Naukowcy po raz kolejny potwierdzili ogólną teorię względności. W zeszłym miesiącu dokonano również pierwszego precyzyjnego testu teorii Einsteina poza Drogą Mleczną. Tymczasem obserwacje supermasywnej czarnej dziury wciąż trwają a astrofizycy zapowiadają, że już wkrótce być może uda im się zaobserwować tzw. precesję Schwarzschilda, czyli niewielką rotację orbity gwiazdy, gdy gwiazda S3 będzie się oddalała od czarnej dziury.

 


Setki nielegalnych imigrantów znów zaatakowało hiszpańską granicę w Ceucie. Najeźdźcy rzucali odchodami w policję

Imigranci z Afryki znów pokazali swoje prawdziwe oblicze. Wczoraj, około 800 agresywnych mężczyzn zaatakowało wysokie podwójne ogrodzenie graniczne między Marokiem a Ceutą. Najeźdźcy uzbrojeni w haki i prowizoryczne miotacze ognia siłą przedzierali się przez granicę, zaś bezradna straż graniczna nie zdołała ich powstrzymać.

 

Podczas próby przedostania się na drugą stronę doszło do walk między nielegalnymi imigrantami a strażą. Podobna sytuacja w Ceucie miała miejsce wielokrotnie, lecz tym razem afrykańscy imigranci byli uzbrojeni. Na swoim wyposażeniu mieli między innymi kamienie, kije, tarcze, haki i koktajle Mołotowa, a także wapno gaszone i prowizoryczne miotacze ognia. Niektórzy rzucali w służby porządkowe odchodami.

 

W wyniku starć, 15 strażników oraz 132 imigrantów zostało rannych. Spośród około 800 agresorów, co najmniej 602 osoby zdołały przekroczyć granicę. Jak widać, mimo podwójnego wysokiego ogrodzenia, wykończonego drutem kolczastym, hiszpańska straż nie potrafi obronić granicy przed napastnikami, a wydawałoby się, że to przecież jest ich obowiązek.

W takim razie po co straż pilnuje hiszpańsko-marokańskiej granicy, skoro imigranci po przekroczeniu barier i tak zostają przyjęci do Ceuty? Nowy rząd w Hiszpanii wyszedł już z propozycją likwidacji ogrodzenia z drutem kolczastym utrzymując, że jest on niebezpieczny dla nielegalnych imigrantów.

 

Lokalne media wskazują, że była to jedna z najbardziej agresywnych prób przekroczenia granicy między Marokiem a Ceutą. Z pewnością nie ostatnia – skoro większość imigrantów z powodzeniem przedostaje się na drugą stronę i następnie może ubiegać się o azyl w Europie, prędzej czy później nastąpią kolejne ataki i będą się one powtarzały tak długo, aż Hiszpania nie wzmocni granicy.

 


Najważniejsze wydarzenia minionych tygodni - Lipiec 2018

Trader21

Stany Zjednoczone krok po kroku obalają irański rząd. Amerykanie powoli zaciskają pętlę na szyi irańskiego rządu. Po zerwaniu porozumienia nuklearnego, Waszyngton oświadczył, że każdy kraj, który po 4 listopada będzie importował ropę z Iranu, musi liczy się z represjami ze strony USA.

W efekcie kolejnych działań Stanów Zjednoczonych, prezydent Iranu Hassan Rouhani stwierdził, że kluczem nie jest eksport irańskiej ropy, ale sprzedaż ropy wszystkich krajów w regionie. Słowa te zostały ogólnie przyjęte jako groźba zablokowania przez Iran cieśniny Ormuz, którą przepływa 20% globalnych dostaw ropy (ponad 30% zapisane na grafice dotyczy najprawdopodobniej ropy transportowanej drogą morską).  

W odpowiedzi przedstawiciele amerykańskiej marynarki stwierdzili, że flota USA jest gotowa zapewnić swobodny handel gdziekolwiek pozwala na to prawo międzynarodowe.

Zakazem importu ropy z Iranu, USA stawia tamtejszy rząd w trudnej sytuacji. Również wcześniejsze działania Amerykanów jasno pokazują, że celem jest obalenie irańskich władz. Ponad rok temu CIA stworzyło osobne centrum skupione na wszystkich kwestiach związanych z Iranem. W ramach działań nowej komórki, Amerykanie we współpracy z NATO zorganizowali w Europie trzy bazy dla terrorystów z Mojahedin-e-Khalq – organizacji stawiającej sobie za zadanie obalenie obecnego rządu w Iranie. Wspomniane bazy znajdują się w Albanii i Francji, a także w będącym pod protektoratem NATO Kosowie.

Dwa tygodnie temu w Paryżu miała miejsce konferencja Narodowej Rady Irańskiego Ruchu Oporu, czyli politycznej przykrywki dla wspomnianych wyżej terrorystów. Zgadnijcie kto był wśród prelegentów? Prawnik Donalda Trumpa, czyli Rudi Giuliani, który wprost przyznał, że protesty mające miejsce w Iranie nie są spontaniczne i Amerykanie mają w nich swój udział. Jednocześnie Stany Zjednoczone utrzymują sankcje na Rosję z powodu rzekomej ingerencji tego kraju w amerykańskie wybory.

Dodajmy jeszcze, że w ostatnich miesiącach dwa ważne stanowiska w otoczeniu Trumpa padły łupem Johna Boltona i Mike’a Pompeo. Obaj znani są jako gorący zwolennicy zmiany rządu w Teheranie. Zresztą obalenie irańskiego rządu to nie jest jakiś wymysł Trumpa czy Republikanów. Na wspomnianej konferencji w Paryżu występowało także kilku Demokratów, w tym Nancy Pelosi. Ta sytuacja po raz kolejny przypomina nam, że ludzie z obsesją na punkcie prowokowania nowych konfliktów działają w obu najważniejszych amerykańskich partiach.

 

Indie chętne na zakup S-400

Sojusznicy Waszyngtonu coraz częściej prowadzą interesy z Rosją. Pierwsza była Turcja, która mimo członkostwa NATO, swoimi decyzjami wyraźnie dała do zrozumienia że będzie lawirować między wschodem i zachodem.

Z kolei najnowsze doniesienia mówią o konkretnych ustaleniach ws. zakupu przez Indie rosyjskiego systemu rakietowego S-400. Wartość umowy ma oscylować wokół 5,7 mld dolarów. Oczywiście jakiekolwiek negocjacje na linii Indie-Rosja w tej kwestii spotkały się z oburzeniem USA. Amerykanie postanowili odwołać zaplanowane na 6 lipca spotkanie „dwa na dwa” pomiędzy przedstawicielami władz Indii oraz Stanów Zjednoczonych.

Przedstawiciele USA życzyliby sobie, aby Indie zainwestowały w system obrony Patriot, jednak potencjalni kupcy są zdecydowanie bardziej zainteresowani S-400. Warto dodać, że kilka miesięcy temu ten sam system zamówiła u Rosjan Arabia Saudyjska, czyli kolejny sojusznik USA. To akurat jeszcze ciekawszy przypadek, ponieważ według doniesień „Le Monde” saudyjski król Salman zagroził Katarowi wojną, jeśli kraj ten zainstaluje u siebie… ten sam system S-400.

Zapewne dopiero z czasem dowiemy się co Stany Zjednoczone zyskały w zamian za ciche przyzwolenie na zakupy systemów S-400 przez Indie i Arabię Saudyjską.

 

Europa odrzuciła Chiny i oberwała od USA

Podczas kilku spotkań dyplomatycznych, przedstawiciele Chin wspominali o możliwości utworzenia przez Państwo Środka i UE wspólnego bloku handlowego, skierowanego przeciwko USA. Oczywiście Chińczycy nieprzypadkowo wyszli z propozycjami właśnie teraz – ostatecznie nie tak dawno Donald Trump zagroził UE nałożeniem ceł m.in. na samochody. Pekin podjął zatem próbę ugrania czegokolwiek na nastrojach panujących w Europie.

Kiedy globalizacja postępowała, Chińczycy zyskiwali – Państwo Środka eksportowało przecież nieporównywalnie więcej niż importowało. Cła ze strony USA wywołały w Pekinie zaniepokojenie, ponieważ na horyzoncie pojawiło się widmo silnego wyhamowania gospodarki. Z tego powodu Chiny są zdeterminowane do przeciągnięcia Europy na swoją stronę i zapowiedziały nawet, że ogłoszą listę sektorów gospodarki, które otworzą się na europejskich inwestorów. Na ten moment chińskie prawo dotyczące zagranicznych inwestorów jest zdecydowanie bardziej restrykcyjne od europejskiego w każdym sektorze, z wyjątkiem nieruchomości.

Jak wynika z doniesień Reutersa, podchody Chińczyków nie spotkały się z entuzjazmem przedstawicieli Unii Europejskiej. Stwierdzili oni raczej, że UE zgadza się z zastrzeżeniami USA co do Chin, natomiast nie zgadza się ze sposobem rozwiązywania tego problemu przez Trumpa (czyli nakładaniem kolejnych ceł).

W połowie lipca dojdzie do europejsko-chińskiego spotkania, które nie powinno jednak zmienić czegokolwiek w powyższej kwestii. Amerykańskie wpływy na zachodzie Europy wydają się być zbyt silne, by UE mogła się nagle zbuntować. Małymi przejawami buntu można nazwać zacieśnianie relacji gospodarczych z Rosją m.in. przez Niemcy, co zostało zresztą ostatnio mocno skrytykowane przez samego Trumpa. Oczywiście ta krytyka odbywała się w trakcie spotkań NATO, jednak sam pakt tworzony jest przede wszystkim przez USA i państwa europejskie.

 

Wojna handlowa uderza w metale przemysłowe

W trakcie środowej sesji cena miedzi spadła do 2,71 USD. Po raz ostatni metal był na tak niskim poziomie rok temu. Oczywiście kluczowe znaczenie dla tego surowca ma zaognienie sytuacji na linii USA-Chiny. Każde kolejne sankcje oznaczają niższe tempo rozwoju gospodarczego w kolejnych latach. Z kolei Chiny konsumują niemal połowę globalnej podaży miedzi. Nie ma zatem przypadku w tym, że kolejne zapowiedzi Trumpa nt. nowych ceł oznaczają coraz niższe ceny metalu.

Spadki nie omijają także innych metali przemysłowych. Cynk od szczytu stracił już 28%, z kolei kobalt od swojego maksimum z marca spadł o 24%. Skala przeceny wydaje się być spora, jednak na całą sytuację należy spojrzeć również z drugiej strony.

To właśnie metale przemysłowe są tą grupą surowców, która od dołka z 2016 (dno na niemal wszystkich surowcach) urosła najsilniej. Widać to nawet po notowaniach ETNu DBB dającego ekspozycję na aluminium, miedź i cynk. Jego wzrosty były ograniczane efektem contango (szerzej na temat działania contanga pisaliśmy w artykule „Problemy z inwestowaniem w gaz i ropę”), a mimo to fundusz zdołał urosnąć o 82%.

Od tego czasu doszło do 18-procentowej korekty. Obecnie metale przemysłowe z pewnością można określić jako „krótkoterminowe tanie”, jednak jeśli spojrzymy z szerszej perspektywy i weźmiemy pod uwagę możliwość krachu i umocnienia dolara – to właśnie metale przemysłowe wciąż mają najwięcej do stracenia spośród wszystkich grup surowców.

 

Buybacki i short squeeze wybiły giełdę w USA

Już kilka miesięcy temu, wspominając o kapitale jaki amerykańskie korporacje ściągną z powrotem do USA, pisaliśmy, że część z tych środków zostanie przeznaczona na buybacki. W ten sposób określa się skupowanie akcji własnych przez przedsiębiorstwa, co prowadzi do zmniejszania liczby udziałów w obiegu i wzrostu ich ceny. Najnowsze analizy pozwalają sądzić, że buybacki (kolor niebieski) odgrywają sporą rolę na giełdzie i są jedną z przyczyn dla których rynek w USA spisywał się ostatnio lepiej niż rynki wschodzące.

Oczywiście słupek dla bieżącego roku oparty jest w dużej mierze na prognozach, jednak tak czy inaczej będzie to rekordowy okres. To sytuacja typowa dla końcówki hossy, kiedy korporacje wzmacniają zainteresowanie ulicznych inwestorów właśnie poprzez skup akcji i podbicie ich ceny.

Uzupełniając temat buybacków warto jeszcze podkreślić ich proporcje pomiędzy różnymi sektorami gospodarki. Przedstawia je poniższa grafika:

Jak widać, w pompowaniu własnych wycen przodują spółki technologiczne. Korzystają na tym insiderzy, którzy w rekordowym tempie pozbywają się akcji takich przedsiębiorstw, co Trader21 trafnie opisał w artykule „Powell z Trumpem doprowadzą do krachu?”.

W odniesieniu do ostatnich tygodni należy wspomnieć o jeszcze jednym zjawisku, które sprawiło, że amerykańska giełda spisywała się o niebo lepiej niż rynki EM (i to mimo drożejącego dolara, który nie jest korzystny dla większości spółek).

Chodzi mianowicie o short squeeze, czyli sytuację w której silnie shortowane akcje rosną i wybijają z pozycji inwestorów grających na spadki. Dla przykładu, załóżmy że 50 tysięcy osób shortuje Teslę. Co dziesiąty z nich ma ustawione automatyczne zamknięcie shorta jeśli Tesla wzrośnie do 310 USD. Teraz przyjmijmy, że spółka przebija ten poziom, a zatem 5 tys. osób zamyka shorta, co jest równoznaczne z koniecznością odkupienia przez nich tych akcji. W efekcie akcje automatycznie zostają wystrzelone w górę, przebijając kolejne poziomy i wybijając kolejnych inwestorów z pozycji np. na 315 czy 320 USD. Wszystko dzieje się na zasadzie domina.

W ostatnich tygodniach z takim dominem mieliśmy do czynienia na dużej liczbie amerykańskich spółek. Na samej Tesli również chociaż w tym akurat wypadku cena akcji szybko wróciła w okolice 310 USD.

Tak czy inaczej, połączenie buybacków oraz zjawiska short squeeze podniosło (bądź też wyhamowało spadek) ceny akcji. To z kolei przełożyło się na większy optymizm zwykłych inwestorów. Widać go po wielkości kapitału, jaki przeznaczany jest na akcje (kolor czerwony).

Jak widać, inwestorzy ryzykują, a akcje w ich portfelach stanowią średnio 70%. Zbliżamy się do poziomów z końca stycznia, kiedy giełda boleśnie odczuła przecenę. Z kolei udział gotówki w portfelach (fioletowy kolor) jest na jeszcze niższym poziomie niż podczas szczytu hossy w 2007 roku.

Naszym zdaniem akcje na chwilę obecną powinny mieć nie więcej niż 20% udziałów w portfelu (pomijając spółki surowcowe). Z kolei udział gotówki powinien w miarę możliwości wzrastać, by w sierpniu osiągnąć nie mniej niż 30%.

 

Zespół Independent Trader

www.IndependentTrader.pl


Do 2050 roku, ludzie uzyskają cyfrową nieśmiertelność

Nieprawdopodobne i poniekąd przerażające wizje przyszłości staną się faktem już w kolejnych dekadach. Jeśli mamy wierzyć futurologom, przyszli ludzie osiągną nieśmiertelność i będą żyć w ciele maszyny. Dr Ian Pearson przewiduje, że człowiek będzie mógł przenieść swój umysł do komputera i pewnego dnia pójdzie na pogrzeb, na którym pochowane zostanie jego poprzednie biologiczne ciało.

 

Cyborgizacja ma pewne dobre strony. Weźmy pod uwagę, że każdą naszą kończynę będziemy mogli wymienić na lepszą. Dzisiejsze zaawansowane protezy oferują zmysł dotyku – możemy poczuć np. temperaturę, nacisk lub materiał, z którego wykonany jest obiekt. Moglibyśmy otrzymać nowe nogi, co praktycznie rozwiązałoby problem inwalidztwa. Ponadto, do naszego mózgu moglibyśmy wszczepić implanty, które poprawiłyby naszą pamięć, inteligencję lub ułatwiłyby naukę nowych umiejętności.

 

Jednak futurolog dr Ian Pearson wskazuje na swoim blogu na możliwości, które częściowo fascynują, a częściowo przerażają. Według niego, przyszłe postępy technologiczne pozwolą nam uzyskać nieśmiertelność dzięki skopiowaniu naszego umysłu i przeniesieniu go do chmury. Odtąd człowiek będzie mógł żyć wiecznie w postaci cyfrowej i „zamieszkać” w ciele dowolnego cyborga. Dr Ian Pearson uważa, że w takiej postaci będziemy traktowani nie jak zwykły program komputerowy, lecz jako żywa, choć cyfrowa, osobowość.

Futurolog uważa, że pierwsi ludzie będą mogli tego dokonać najpóźniej w okolicach 2050 roku, lecz cyborgizacja, przynajmniej na początku, będzie dostępna oczywiście tylko dla najbogatszych. Cyfrowa nieśmiertelność będzie nieco szerzej dostępna w kolejnych latach, gdy spadną ceny cyborgów, jednak już dziś można założyć, że praktycznie nieograniczone możliwości wynikające z przeniesienia swojego umysłu do ciała maszyny będą raczej dostępne tylko dla niewielkiego grona ludzi ze świata finansów.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Według MFW, inflacja w Wenezueli osiągnie milion procent!

Kryzys w Wenezueli wciąż pogłębia się. Bieda, głód, ogromne długi zagraniczne, masowe emigracje i wyraźny spadek produkcji ropy naftowej – wszystko to powoduje, że Wenezuela upada, choć robi to bardzo powoli. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że jeszcze w tym roku, inflacja w tym kraju sięgnie 1 000 000%!

 

Wenezuela w pewnym sensie zaczyna przypominać Syrię, choć na jej terytorium nie toczy się wojna – przynajmniej nie teraz. Wenezuelczycy masowo uciekają do sąsiednich krajów z powodu biedy – w sklepach bardzo trudno jest zdobyć jakąkolwiek żywność, a żeby ją kupić, najpierw trzeba mieć pieniądze. Tak się składa, że tamtejsza waluta, boliwar, jest praktycznie bezwartościowa.

 

Jeszcze kilka miesięcy temu, średnie wynagrodzenie wypłacane pracownikom w Wenezueli miało równowartość poniżej dwóch dolarów. Trudno powiedzieć jak jest dziś, ponieważ sytuacja w tym kraju pogarsza się dosłownie z tygodnia na tydzień. Można powiedzieć, że tamtejsze pieniądze mają nieco większą wartość od papieru toaletowego, którego w sklepach też brakuje, podczas gdy boliwar jest masowo drukowany przez rząd.

Źródło: ruurmo/CC BY-SA 2.0

W tym roku, PKB Wenezueli spadnie po raz trzeci z rzędu o kilkanaście procent. Spowodowane będzie to między innymi znaczącym spadkiem produkcji ropy naftowej, która przecież stanowi co najmniej 90% eksportu. Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że do końca roku, inflacja w Wenezueli osiągnie milion procent. Taka sytuacja miała miejsce w Republice Weimarskiej (w Niemczech) w latach 20., czy w Zimbabwe dekadę temu.

 

Jeśli Wenezuela nie będzie w stanie poprawić swojej sytuacji gospodarczej, kraj prędzej czy później po prostu upadnie. Ludzie masowo uciekają do sąsiedniej Kolumbii czy Brazylii, zaś społeczeństwo prędzej czy później nie wytrzyma skrajnej biedy i zwyczajnie dojdzie do rozlewu krwi.

 


Polska zamierza sprowadzać kolejnych imigrantów. Przeznaczy na ten cel prawie 3 miliardy złotych

Obecny konflikt wewnątrz Unii Europejskiej spowodowany jest między innymi różnicą zdań w kwestii masowej migracji. Podczas gdy zachód sprowadził do siebie ogromne ilości przyjezdnych z Afryki i Bliskiego Wschodu, wschodnia część Europy kategorycznie odmawiała przyjmowania imigrantów. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej – imigrantów przyjmują nie tylko Węgry i jej sąsiedzi, ale przede wszystkim Polska.

 

Jak informuje dziennik Rzeczpospolita, rząd ogłosi we wrześniu nową politykę imigracyjną, która zakłada przyznawanie specjalnych zachęt dla studentów i wysoko wykwalifikowanych pracowników z zagranicy, ale też dla polskich emigrantów, którzy chcieliby wrócić do kraju. Władze chcą w ten sposób rozwiązać problem niedoboru pracowników. W latach 2018-2025, Polska przeznaczy na ten cel 2,9 miliarda złotych, z czego kwota 1,6 miliarda złotych zostanie pokryta z funduszy Unii Europejskiej.

 

Paweł Chorąży, podsekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju wskazuje, że Polska jest atrakcyjnym państwem dla wykwalifikowanych pracowników spoza UE, których przybywa coraz więcej, ale nie jest jedynym. Tomasz Dudek z agencji zatrudnienia Otto Work Force dodaje, że Czechy podniosły dla Ukraińców limit liczby zezwoleń na pracę i od tego czasu nasz sąsiad stał się ważnym konkurentem.

Zresztą już od pewnego czasu, nie tylko Czechy, ale też pozostałe kraje Europy Wschodniej coraz bardziej otwierają się na imigrantów zarobkowych między innymi z Ukrainy. Można śmiało powiedzieć, że w naszym regionie wręcz rywalizuje się cudzoziemców i właśnie dlatego polski rząd przyjmie nową politykę imigracyjną, aby zachęcić przyjezdnych do pracy i stałego pobytu w Polsce. Oprócz różnego rodzaju zachęt, władze mogą też uprościć procedurę wydawania zezwoleń na zatrudnienie, a także ułatwić osiedlanie się w naszym kraju i ograniczyć odpływ imigrantów na Zachód, np. do Niemiec.

 

Jak sami widzimy, imigrantów przyjmuje cała Unia Europejska. Jednak różnica polega na tym, że w naszym regionie sprowadza się ludzi wykształconych, którzy faktycznie chcą podjąć się pracy i wspomogą gospodarkę. Tymczasem na zachodzie przyjmuje się ludność najczęściej z państw trzeciego świata, gdzie panuje bieda i wojna. Zwykle są to osoby niewykształcone, pochodzące z zupełnie innego kręgu kulturowego, którzy nie dość, że nie chcą pracować, to jeszcze nie zamierzają się integrować i budują swoje własne równoległe społeczeństwa.

 


Trump: Negocjacje handlowe z Europą "idą bardzo dobrze". Europa kategorycznie zaprzecza

Od kilku tygodni Stany Zjednoczone prowadzą działania związane ze wzmocnieniem siły swojego handlu, zarówno w Chinach jak i Unii Europejskiej, grożąc różnego rodzaju cłami. I choć prezydent USA zapewnia, że rozmowy pomiędzy jego krajemi i Europą  przebiegają gładko, nie zgadza się z nim Europejski Komisarz ds. Handlu. Sprawa jest prosta - UE ma przygotowane projekty ceł na 20 miliardów dolarów przeciwko Ameryce.

Donald Trump wplątał się w wojnę handlową na wszystkich frontach. Oprócz wielu ceł na handel Chiński przyszła także pora na Europę. Kością niezgody stały się samochody. Jeśli Unia Europejska nie ułatwi importu amerykańskich wehikułów, Donald Trump grozi wprowadzeniem nawet 20% cła na ściąganie europejskich modeli. Negatywne podejście Trumpa do importowanych pojazdów i ich rzekomego złego wpływu na amerykańską gospodarkę jest znane od miesięcy, a zaogniona sytuacja może doprowadzić do wojny handlowej między Stanami i Europą.

Według prezydenta Donalda Trumpa, rozmowy między obiema stronami konfliktu przebiegają zgodnie z planem. Uspokaja on na swoim twitterze ciekawskich i przekonuje, aby nie przejmować się negocjacjami, które "idą sprawnie", a efekt będzie "wart oczekiwania". Jednakże według Europejskiej Komisarz ds. Handlu Cecilii Malmström, sytuacja nie wygląda wcale tak różowo. W przypadku nieudanego porozumienia, UE gotowa jest na ekspresowe wprowadzenie ceł nawet na 20 miliardów dolarów. Dotyczyć mają one wszelkiego typu produktów.

 

Sytuacja między USA oraz Unią Europejską staje się coraz bardziej napięta. Mimo zapewnień i obietnic Trumpa, przedstawiciele Europy pozostają sceptyczni. Prezydent USA zapewnia, że zależy mu na pozbyciu się wszystkich restrykcji, jednocześnie rzucając groźbami. Oferta wolnego handlu wydaje się więc niedorzeczna i ponadto może uderzać w prawa chroniące amerykańskie przedsiębiorstwa, a wysuwane przez ostatnie kilka lat propozycje ich poluzowania spotkały się z brakiem reakcji USA. Możemy tylko trzymać kciuki, by problem rozwiązano pokojowo.

 

 


Naukowcy stworzyli ekologiczne biodegradowalne tworzywo, które może zastąpić plastikowe opakowania

Naukowcy na całym świecie starają się opracować trwałe i biodegradowalne materiały, które mogą przynieść te same korzyści, co polimery tworzone na bazie ropy naftowej. Badacze z Georgia Institute of Technology stworzyli naturalne, elastyczne tworzywo, które może wkrótce zastąpić plastikowe opakowania.

Nowy produkt wytwarza się przez nakładanie na siebie naprzemiennie warstw chityny i włókien celulozowych, pochodzących z wyrzuconych skorup krabów i odpadów drewnianych. Warstwy te są nakładane na podstawę stworzoną z kwasu polimlekowego.

Chityna to główny składnik szkieletu stawonogów i ścian komórkowych grzybów, a celuloza to cząsteczka, która nadaje roślinom i jednokomórkowym ich strukturę. Kwas polimlekowy pochodzi natomiast z roślin skrobiowych, takich jak kukurydza lub maniok.

Badania zespołu, opublikowane w czasopiśmie ACS Sustainable Chemistry, pokazują, że materiał jest nawet trwalszy, niż zwykła plastikowa folia.

Główny autor badań, J. Carson Meredith badał chitynę w ramach innego projektu, gdy wpadł na pomysł wykorzystania jej jako tworzywa. Właściwości molekularne chityny okazały się idealnym materiałem do stworzenia biodegradowalnych opakowań.