luty 2018

Skonstruowano pierwszego na świecie robota-strażaka

Naukowcy starają się zbudować robotycznych pracowników do niemal każdej pracy, którą obecnie wykonuje człowiek. Nic więc dziwnego, że nie omija to tak niebezpiecznych dla zdrowia i życia zawodów, jak strażak. Tym razem Włoski Instytut Technologii opracował robota-strażaka o nazwie WALK-MAN, który przeszedł już pomyślnie pierwsze testy w warunkach bliskich prawdziwemu pożarowi.

 

Robot-strażak autorstwa włoskich inżynierów póki co nie porusza się samodzielnie – za jego ruch odpowiada operator, który znajduje się w bezpiecznej odległości od zagrożenia. Konstrukcja robota pozwala na stosowanie szerokiej gamy funkcji do ratowania ludzi: od gaśnicy przeciwpożarowej po topór strażacki.

 

Na „głowie” robota zamontowano skaner laserowy, kilka kamer wideo oraz mikrofon, które zbierają wszystkie dane i przesyłają do operatora. Maszyna porusza się za pomocą 32 silników, umieszczonych w jej różnych częściach „ciała”, w których też zamontowane są czujniki odnotowujące obciążenie mechaniczne.

 

WALK-MAN posiada imponującą wysokość 185 cm i waży aż 102 kg. Maksymalne obciążenie dla jednej ręki maszyny to 10 kg. Po pełnym naładowaniu akumulatorów, robot może nieprzerwanie pracować przez 2 godziny. Wkrótce dowiemy się, czy robotyczny strażak sprosta wyzwaniom, z którymi na co dzień borykają się ludzie, wykonujący ten zawód.


Potężne gradobicie w Arabii Saudyjskiej zraniło ponad 50 osób, zniszczyło wiele samochodów

Arabię Saudyjską nawiedziły silne wiatry, deszcze i burze. Jedna z prowincji doświadczyła również rzadkiego dla tego regionu zjawiska - intensywnego gradobicia.

 

W sobotę, pogoda w saudyjskim królestwie uległa pogorszeniu. Kraj nawiedził deszcz, porywisty wiatr i burze. Odnotowano również spadek temperatury. Na drugi dzień, sytuacja była jeszcze gorsza.

W Medynie i okolicach tego miasta, oprócz silnych opadów deszczu i wiatrów, doszło również do gradobicia. Mieszkańcy zamieścili wiele filmów i zdjęć, które dokumentują to zjawisko. Grad wielkości piłek golfowych spowodował choas w Medynie i zniszczył wiele samochodów. Przynajmniej 50 osób zostało rannych, a wiele zwierząt zostało rannych i zabitych. W regionie wystąpiła również powódź.

Meteorolodzy przepowiadają kolejne burze, silne wiatry i deszcz na następne dni. Istnieje także ryzyko kolejnego gradobicia, w które w tej części świata jest rzadkie, aczkolwiek bardzo intensywne.

 


Lądowanie na Jowiszu - czy to jest możliwe?

Planety skaliste to doskonałe obiekty dla misji lądowych, czego niestety nie można powiedzieć o planetach gazowych. Jowisz, Saturn, Uran i Neptun to ciała niebieskie, które nie posiadają stałej powierzchni. Jednak co by było, gdybyśmy mimo wszystko spróbowali tam wylądować?

 

Jowisz składa się głównie z wodoru i helu. Wylądowanie na tej planecie byłoby niczym lądowanie na chmurach na Ziemi, czyli po prostu niewykonalne. Jednak czy możliwe jest, aby statek kosmiczny wszedł w atmosferę Jowisza i wyleciał z drugiej strony tej planety? Niestety nie.

 

Zacznijmy od początku. Atmosfera gazowego giganta nie zawiera tlenu, więc załoga musiałaby się w niego zaopatrzyć, a także przygotować na drastycznie wysokie temperatury. Już na samym wejściu, pojazd kosmiczny osiągnąłby prędkość około 177000 km/h ze względu na potężne przyciąganie grawitacyjne i po chwili napotkałby na gęściejszą warstwę atmosfery, w którą uderzyłby niczym w ścianę.

 

Po około trzech minutach lotu, załoga pojazdu znalazłaby się na głębokości 250 km. Tam napotkałaby na potężne wiatry wiejące z prędkością ponad 480 km/h. Nieco niżej, na głębokości 370 km ciśnienie jest niemal 100 razy wyższe niż na powierzchni Ziemi. Właśnie na tym poziomie, w 1995 roku uległa zniszczeniu sonda Galileo, która w ten sposób zakończyła swoją misję badawczą.

 

Na głębokości około 700 km ciśnienie jest około 1150 razy wyższe niż na powierzchni Ziemi. Astronauci mogliby przetrwać takie warunki, gdyby ich statek kosmiczny przypominał legendarny batyskaf Trieste. Był to pojazd załogowy, który w 1960 roku jako pierwszy dotarł do najgłębszego punktu na Ziemi - Głębi Challengera, osiągając głębokość niemal 11 km. Jednak na tym poziomie, ze względu na gęstość jowiszowej atmosfery, kosmonauci utraciliby kontakt z Ziemią.

Źródło: NASA

Na głębokości około 4000 km, temperatura wzrasta do ponad 3300 stopni Celsjusza, gdzie nawet wolfram - metal o najwyższej temperaturze topnienia, zacząłby się topić. Astronauci mieliby za sobą przynajmniej 12-godzinny lot, choć nie byliby nawet w połowie swojej podróży.

 

Dopiero na głębokości 21000 km, statek kosmiczny dotarłby do najgłębszej warstwy atmosfery Jowisza, gdzie ciśnienie jest 2 miliony razy wyższe niż na powierzchni Ziemi, a temperatury wyższe niż na powierzchni Słońca. Warunki na tym poziomie powodują powstawanie metalicznego wodoru o gęstości skały. Zatem gdyby statek kosmiczny zanurzał się głębiej to napotykałby na coraz większą siłę wyporu. Ostatecznie siła grawitacji i siła wyporu wyrównałaby się, a astronauci i ich pojazd utknęliby w piekielnych warunkach we wnętrzu Jowisza.

 

Żadna sonda kosmiczna, a co dopiero załoga kosmonautów nie będzie w stanie przetrwać takiego lotu. Dlatego jedynym rozwiązaniem, aby zbadać wnętrze Jowisza, są sondy orbitujące wokół planety.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Komputery przyszłości będą przetwarzać i zapisywać informacje w ten sam sposób jak ludzki mózg

Dzięki połączeniu ze sobą tranzystora i rezystora z pamięcią, naukowcy stworzyli memtranzystor, który działa na podobnej zasadzie co neuron w ludzkim mózgu. Urządzenie z pewnością przyczyni się do ulepszenia komputerów, które zaczną funkcjonować coraz bardziej jak nasze mózgi.

 

Chociaż komputery wykonują coraz bardziej zaawansowane działania, takie jak rozpoznawanie twarzy i przewidywanie, działają jeszcze znacznie prymitywniej od ludzkiego mózgu. Nie zmienia to jednak faktu, że sprzęt komputerowy stale ewoluuje i nieuchronnie zbliża się do naszych możliwości.

 

Naukowcy z Uniwersytetu Northwestern opracowali urządzenie nazwane „memtranzystorem”, które jest zdolne do przetwarzania i zapamiętywania informacji w tym samym czasie, czego do tej pory nie potrafił żaden komputer.

Dekadę temu firma HP Labs wynalazła memrystor, który działa jako pojedyncza komórka pamięci. Wówczas wynalazek okrzyknięto „epokowym”, ale minęło już 10 lat i prawdopodobnie pojawił się jego następca.

 

Dzięki memtranzystorowi możliwe będzie opracowanie wydajnej, działającej sieci neuronowej, która nie tylko bardziej przypomina mózg, ale także zużywa mniej energii, ponieważ nie potrzebuje uruchamiania dwóch oddzielnych procesów (przetwarzanie i zapamiętywanie informacji).

 

 


Zaskakujący rekord temperatury na Grenlandii. Daleko na północ jest cieplej niż w Europie!

W nocy, 25 lutego na skrajnym północnym punkcie Grenlandii - Morris Jesup - padł absolutny rekord ciepła dla lutego i pozostałych zimowych miesięcy. Grenlandzka stacja meteorologiczna zanotowała temperaturę +6,2°C. To dewiacja względem normy wynosząca mniej więcej -15°C !

Mniej więcej dwa tygodnie temu doszło do zjawiska nagłego ogrzania stratosfery - SSW -, które zapoczątkowało serię skutków. Jeden z nich spowodował, że chłodny atmosferyczny prąd strumieniowy zwany wirem polarnym, zamiast pozostawać nad Biegunem Północnym nagle zaczął meandrować, lub po prostu podzielił się na dwa.

Jedna część doprowadziła już do mrozów w Europie, a druga do śnieżyc na wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Podział wiru polarnego oznacza, że to bardzo zimne powietrze jest obecnie wysysane z Arktyki, pozostawiając za sobą niezwykle łagodną aurę jak na tą porę roku. Nagłe ocieplenie w Arktyce oznacza oczywiście nagłe topnienie wielu lodowców. Warto przypomnieć, że według ekspertów z zakresu klimatologii, ponad 400 tysięcy lat temu Grenlandia utraciła dużą część pokrywy lodowej. 

 

Spowodowało to globalny wzrost poziomu morza o 4 do 6 metrów. Naukowcy podejrzewają, że ciepło to powstało w wyniku zmian orbity Ziemi w stosunku do Słońca. Według innych ustaleń, wzrost poziomu morza w tym okresie mógł nawet przekraczać 12 metrów. Uczeni wnioskują to na podstawie analizy osadów z przepływów lodowcowych, które zachowały się w wydobytych na Grenlandii rdzeniach lodowych.

Pokrywa lodowa Grenlandii jest drugą co do wielkości na świecie na lądzie. Jeśli cały lód na Grenlandii stopnieje, poziom morza wzrośnie, a pod wodą znajdzie się wiele nadmorskich miast od Nowego Jorku do Szanghaju. Od początku XX wieku Grenlandia straciła już bilion ton lodu, a w latach 2003 - 2010 tempo jego utraty uległo podwojeniu.


 


Wielobarwne słupy świetlne widziane w Sankt Petersburgu

W zeszły weekend w Sankt Petersburgu widziano niezwykłe zjawisko optyczne. Nocne niebo rozjaśniało wielokolorowymi słupami świateł. Tak niezwykłe zjawisko powstaje dzięki zawieszonym w powietrzu kryształkom lodu, które odbijają światło. 


To naturalne zjawisko zwykle powstaje podczas okresów mroźnej pogody w arktycznych strefach klimatycznych. Słupy światła najczęściej widać o zmierzchu i świcie. 

Oczywiście intrygujące światła nie pozostały niezauważone i sieci społecznościowe natychmiast wypełniły się zdjęciami tego zjawiska. Można je było zobaczyć nie tylko w Sankt Petersburgu, ale i w pobliskim Wyborgu.

Nietypowe świetlne słupy powstają na skutek interakcji źródeł światła z kryształkami lodu, które tworzą się w atmosferze, gdy jest odpowiednio wysoka wilgotność i wystarczająco niska temperatura. W Sankt Petersburgu temperatura spadła do -25C, co spowodowało, że pojawiły się odpowiednie warunki do powstania tego fenomenu świetlnego.

 

 


Naukowcy użyli EEG, aby odtworzyć obrazy, które powstały dzięki aktywności mózgu

Neurobiolodzy z Uniwersytetu Toronto w Scarborough stworzyli nową metodę odtwarzania obrazów postrzeganych przez ludzki mózg w oparciu o odczyty elektroencefalograficzne (EEG).

Osoby badane podłączono do urządzenia EEG i prezentowano obrazy twarzy. Obraz został później odtworzony, ponieważ każda osoba postrzegała go indywidualnie. Ilustracja została odtworzona na podstawie aktywności mózgu.

„Kiedy coś widzimy, nasz mózg tworzy po prostu wrażenie wyobrażanego zjawiska.” – powiedział Dan Nemrodov, doktor habilitowany, który opracował tę technikę. – „Byliśmy w stanie uchwycić to postrzeganie za pomocą EEG i udało nam się uzyskać bezpośredni obraz tego, co dzieje się w mózgu podczas tego procesu.”

Wcześniej udało się osiągnąć podobny efekt za pomocą danych z funkcyjnego obrazowania rezonansu magnetycznego (fMRI).

Zdecydowano się wykorzystać EEG, ponieważ po pierwsze, urządzenia te są dość powszechne, przenośne i tańsze niż skanery fMRI. Mają również lepszą rozdzielczość czasową: podczas gdy FMRI może przechwytywać obrazy w ciągu kilku sekund, EEG może śledzić w milisekundach, jak obraz rozwija się w mózgu.

 

Podczas gdy niektórzy wyrazili wątpliwości co do przydatności EEG do takich zastosowań, Nemrodov jest przekonany, że wyniki są ważne dla rozwoju nauki. Następnym krokiem dla naukowców będzie dla naukowców rozszerzenie procesu odtwarzania obrazu poza ilustrację twarzy.

Wbrew pozorom, technika ta może zmienić życie wielu osób, dając szansę tym, którzy nie są w stanie porozumiewać się z otoczeniem. Może również zapewnić organom ścigania możliwość przedstawienia jasnego obrazu tego, co świadek pamięta o danym wydarzeniu. Mogłoby to całkowicie zmienić oblicze kryminologii.

 

 


Chiny zamierzają zmienić konstytucję. Prezydent Xi Jinping będzie mógł rządzić aż do śmierci

Chiny przygotowują się na ogromną zmianę polityczną. Komitet Centralny rządzącej Partii Komunistycznej przedstawił pakiet zmian konstytucji, który ma znieść kadencyjność. Oznacza to, że obecny lider tego państwa, Xi Jinping, zostanie nieformalnym cesarzem Chin.

 

Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin ogłosił w niedzielę propozycję usunięcia zasady, zgodnie z którą prezydent może sprawować swoje stanowisko maksymalnie dwie kadencje z rzędu. Zmiana ta miałaby dotyczyć także stanowiska wiceprezydenta. Prezydenci Chin sprawują po dwie pięcioletnie kadencje od 1993 roku, tymczasem obecny lider Xi Jinping kończy dopiero pierwszą kadencję.

 

Jeśli proponowane zmiany konstytucji wejdą w życie, Xi Jinping będzie mógł kandydować na prezydenta co każde 5 lat. Daje mu to faktyczną szansę na sprawowanie władzy nad państwem aż do jego śmierci. Już od kilku miesięcy pojawiały się spekulacje, że Xi będzie chciał rządzić krajem również po upływie drugiej kadencji, bowiem w październiku zeszłego roku na partyjnym kongresie nie wyznaczono jego przyszłego następcy. Ciekawostką jest, że w niedzielę tuż po ogłoszeniu tych planów, w przeglądarce internetowej Baidu odnotowano wzrost wyszukiwań słowa "migracja".

Xi Jinping pozbył się wielu przeciwników politycznych i potencjalnych rywali dzięki tzw. kampanii antykorupcyjnej, którą rozpoczęto już w 2012 roku. Dzięki licznym zabiegom umocnił swoją władzę. Xi jest nie tylko prezydentem Chin, ale także Sekretarzem Generalnym Komunistycznej Partii Chin oraz przewodniczącym Centralnej Komisji Wojskowej. Zmiana konstytucji pozwoli mu sprawować wszystkie najważniejsze funkcje aż do śmierci.

 

Xi Jinping powszechnie uznawany jest za najsilniejszego przywódcę Chin od czasów panowania Mao Zedonga. Jak wskazują niektórzy komentatorzy - Chiny będą mieć teraz jeden pas, jedną drogę i jednego lidera.

 


Komputer obliczył datę wybuchu III wojny światowej

Informatyk z Uniwersytetu Kolorado Aaron Clauset stworzył model statystyczny, który wykorzystuje dane na temat wojen z ostatnich wieków, aby przewidzieć kiedy wybuchnie kolejny światowy konflikt wojenny.

 

Od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 70 lat, jednak odstęp czasowy między I wojną światową a II wojną światową wynosił jedynie 21 lat. W ciągu ostatnich dziesięcioleci doszło do wielu konfliktów międzynarodowych, jednak mimo tego wojna w skali globalnej nie została jeszcze wywołana.

Niektórzy naukowcy twierdzą, że nadejście wojny światowej jest tylko kwestią czasu. Inni z kolei są przekonani, że żyjemy w erze pokoju i wojna na skalę światową nie jest w stanie się już powtórzyć. Spór postanowił rozstrzygnąć naukowiec z Uniwersytetu Kolorado, który odrzucił na bok własne przekonania i dosłownie obliczył prawdopodobieństwo wystąpienia wojny.

 

Aaron Clauset przeanalizował dane o wojnach, które wystąpiły między 1823 a 2003 rokiem, zebrane na poczet amerykańskiego projektu Correlates of War – internetowego repozytorium zbiorów danych związanych z wojną. Naukowiec analizował także kontekst historyczny wszystkich wydarzeń oraz czym charakteryzował się „czas pokoju” pomiędzy wojnami.

Jak się okazuje, aby obecnie doświadczany przez nas okres pokoju stał się statystycznie wyjątkowy, musi on trwać nieprzerwanie przez 100-140 lat. Clauset wskazuje na to, że sama wojna jest z natury rzadkim wydarzeniem, a niewielki odstęp czasowy dwóch destrukcyjnych i okrutnych wojen światowych jest obecnie równoważony przez dzisiejszy pokój i sporadyczne mniejsze wojny.

 

Naukowiec przewiduje także datę końca świata, który sami możemy wywołać. Według badacza, uwzględniając zmiany w naszej globalnej populacji, postępie technologicznym oraz w polityce, ludzkość może przeżyć jeszcze między 383 a 11,489 lat, z medianą wynoszącą 1,339 lat. W końcu jednak nastąpi konflikt, który zniszczy życie na Ziemi.

 


Potężne trzęsienie ziemi o sile 7,5 stopni na Papui Nowej Gwinei

Pacyficzny Pierścień Ognia znowu dał o sobie znać. Tym razem do bardzo silnego trzęsienia ziemi doszło w okolicy Papui Nowej Gwinei. Zjawisko wystąpiło dzisiaj o 17:44 czasu uniwersalnego i osiągnęło magnitudę 7,5 stopni w skali Richtera.

 

Głębokość wstrząsu jest szacowana na 30 km pod ziemią, a ze względu na to, że wystąpiło pod wyspą, spodziewany jest spory wpływ na ludność zamieszkującą Papuę Nową Gwineę.

Źródło: USGS

Zdaniem USGS w promieniu 100 km od epicentrum trzęsienia mieszka około 670 tys. osób, a w promieniu 10 km około 12 tys. Właśnie oni odczuwali największe nasilenie wstrząsów. Aż 350 tys. czuło je jako bardzo silne, 660 tys. jako silne, a 1,423 mln. jako średnie.

Brak jeszcze zweryfikowanych doniesień na temat ewentualnych ofiar, poszkodowanych lub uszkodzeń infrastruktury, ale prawie na pewno jakieś będą. Niektórzy spodziewają się nawet setek ofiar. Na szczęście nie grozi w tej sytuacji żadne tsunami, ponieważ epicentrum znajdowało się na lądzie, jednak grożą wstrząsy wtórne, które mogą powodować dodatkowe szkody. Najsilniejszy z zarejestrowanych do tej pory miał siłę 5,5 stopni w skali Richtera.

 


W Chinach przez dwie godziny obserwowano trzy słońca

W mieście Harbin, które znajduje się w północno-wschodniej części Chin, w godzinach porannych w dniu 19 lutego br. obserwowano halo słoneczne i dwa jasne parheliony, czyli słońca poboczne. Nad miastem unosiły się przez chwilę trzy słońca, co zaskoczyło mieszkańców.

Według ekspertów, zjawisko jest wynikiem załamania światła słonecznego w kryształkach lodu, unoszących się w powietrzu, informuje CCTV.

„Te promienie światła, które ludzie widzieli w środku - to prawdziwe słońce, a po bokach dwie jasne plamki to promieni światła, tzw. halo, które powstało w wyniku załamania światła słonecznego w anizotropowo zorientowanych sześciościennych kryształach lodu. Dlatego w oczach ludzi, lewe i prawe słońca to w rzeczywistości wyobrażone obrazy prawdziwego słońca"- tłumaczy zdarzenie meteorolog Piao Chunzi.

Zjawisko to trwało około dwóch godzin, a wielu mieszkańców i turystów filmowało to niezwykłe zdarzenie.

 


Władze Singapuru rozbudowują miasto tworząc podziemia

W Singapurze, mieście wielkości 2/3 Nowego Jorku, żyje obecnie 5,6 mln ludzi, a według szacunków, do 2030 roku przybędzie dodatkowych 1,3 mln mieszkańców. Ponieważ Singapur zmaga się ze stale rosnącą liczbą ludności, jego władze zdecydowały się właśnie zainwestować 188 mln dolarów, aby ulokować pod ziemią część transportu oraz linie energetyczne.

Singapur wykorzystuje jak tylko się da przestrzeń wykopaną pod ziemią i nic dziwnego, że staje się powoli światowym liderem podziemnej urbanistyki. Obecnie miasto intensywnie inwestuje w sieci metra, podziemne centra handlowe oraz podziemną autostradę Marina Coastal Expressway.

 

Pod ziemią powstaje także miejsce na przemysł Singapuru – w halach produkcyjnych wielkości 400 boisk piłkarskich będzie produkowana amunicja oraz materiały wybuchowe. Miasto-państwo lokuje tam także największą na świecie sieć chłodniczą.

 

W 2019 roku rząd Singapuru planuje rozpocząć kolejne zagospodarowywanie podziemnych przestrzeni. Do najważniejszych projektów należy między innymi tworzenie zbiorników wodnych oraz rozbudowa podziemnej sieci kolejowej.

 

Jeśli podziemne projekty Singapuru okażą się sukcesem, być może staną się one inspiracją do naśladowania dla innych miast. Wedle przewidywań, do 2050 roku populacja ludzi na Ziemi wzrośnie do 9,8 mld osób, a wówczas nowe obszary do zasiedlenia z pewnością będą na wagę złota. 

 

 


Nissan rozpocznie wiosną pilotażowy projekt autonomicznych taksówek

Nissan i DeNA ogłosiły wspólne uruchomienie pilotażowego projektu bezzałogowej taksówki Easy Ride w Japonii wiosną tego roku. W komunikacie prasowym Nissan poinformował, że samochody będą poruszać się po obszarze pomiędzy siedzibą firmy a centrum handlowym Yokohama World Porters w Yokohamie.

Wiele firm opracowujących bezzałogowe pojazdy, podkreśla ich wykorzystanie jako taksówki. W szczególności takie firmy jak Waymo, Uber i Yandex działają w tym kierunku. W przyszłości taksówka na bazie bezzałogowych pojazdów pozwoli znacząco obniżyć koszty transportu - ułatwi to całodobowa obsługa każdego samochodu z wyeliminowaniem opłaty dla kierowcy.

 

Obecnie podano, że Nissan wraz z DeNA rozpoczyna wiosną swój pilotażowy projekt bezzałogowej taksówki. Począwszy od 05 marca 2018 r. w Jokohamie pierwsze bezzałogowe pojazdy programu Easy Ride będą dostępne dla wszystkich chętnych. W pierwszej fazie taksówki będą się poruszać jednak tylko po 4,5-kilometrowej trasie między główną siedzibą Nissana a centrum handlowym Yokohama World Porters, ale pasażerowie będą mogli wybrać jeden z 500 punktów na smartfonie i tablecie zainstalowanym w samochodzie, tj. miejsca docelowe wzdłuż głównej trasy przejazdu. Ruch pojazdów będzie obserwowany przez operatorów zdalnych.

Zakłada się również, że podczas podróży pasażerowie będą przesłuchiwani, co pomoże DeNA i Nissan poprawić projekt. W przyszłości programiści planują usprawnić logistykę, wdrożyć obsługę wielu języków w systemie, aby na Igrzyskach Olimpijskich 2020 w Tokio zapewnić już pełnowartościowe usługi taksówkowe.

 

Wcześniej japoński startup Cartivator powiedział, że przy wsparciu Toyoty planuje rozwinąć komercyjną wersję latającej maszyny Skydrive na Letnie Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie w Tokio w 2020 roku. Innowatorzy zamierzają zbudować gigantyczny, składający się z 2,9 metra, składany quadrocopter-samochód elektryczny, który może poruszać się po drogach publicznych. Oczekiwana maksymalna prędkość Skydrive wynosi do 100 kilometrów na godzinę w trybie kwadrokoptera i do 150 kilometrów na godzinę w trybie samochodowym.

 


Watykan pomoże wyszkolić nowych egzorcystów

Na Papieskim Uniwersytecie Regina Apostolorum w Rzymie wykładowcy przeprowadzą specjalny kurs szkolenia egzorcyzmów w związku z ogromnym zapotrzebowaniem na wygnanie demonów, informuje Vatican News. Pierwsze takie bez precedensu wydarzenie na świecie potrwa zaledwie sześć dni w kwietniu br. Jego celem jest „dotkniecie tematu, który jest drażliwy i niepojęty dla wielu ludzi". Uczestnicy szkolenia będą mieli możliwość posłuchania wielu wybitnych ekspertów.

Sycylijski ksiądz i egzorcysta Benigno Palilla sam prowadzi szkolenia w Palermo za zgodą konferencji episkopatu. Zaprasza na nie ekspertów do mówienia o sektach i satanizmie. Palilla zauważył, że księdza nie można nazwać tak po prostu egzorcystą. Musi on być przeszkolony przez specjalistów, ponieważ nie zawsze jest to sfera jego działalności.

 

Według Palilli, liczba osób zwracających się do egzorcystów potroiła się ostatnio. W samych tylko Włoszech seanse przeprowadzane są co najmniej 500 tysięcy razy w roku, ale nie wszystkie przypadki są naprawdę związane z demonami. Wiele z nich dotyczy problemów psychologicznych.

Palilla uważa, że zapotrzebowanie na egzorcyzmy wzrosło ze względu na rosnącą liczbę osób gotowych iść do magów i wróżbitów. Ich praktyki,  zdaniem kapłana, „otwierają drzwi diabłu i obsesji". Pod koniec stycznia, aby zwiększyć liczbę specjalistów zaangażowanych w wydalenie diabła, Kościół Katolicki zwrócił się do wybitnego irlandzkiego egzorcysty Pata Collinsa. Ostatnio także w Irlandii rośnie gwałtownie aktywność demoniczna i już kilka lat temu rozpoczęła się lawina popytu na usługi egzorcystów.

 

Watykan zatwierdził egzorcyzmy w 2014 roku, pisze The Local. Następnie kościół oficjalnie uznał istnienie Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Organizacja liczy obecnie około 400 członków, z czego 240 z Włoch. Grupę prowadzi główny katolicki egzorcysta Gabriel Amort. Organizacja głosi, że każdy rytuał egzorcyzmów powinien być prowadzony tylko za zgodą Kościoła. Zdarzały się bowiem przypadki, gdy kobiety były gwałcone pod pretekstem prowadzenia egzorcyzmów.

 


Burza na Jowiszu dobiega końca. Naukowcy potwierdzają, że Wielka Czerwona Plama zniknie już wkrótce

Ogromna burza na Jowiszu, która trwała od co najmniej 350 lat wkrótce dobiegnie końca. Dane uzyskane dzięki sondzie Juno wskazują, że słynna Wielka Czerwona Plama wciąż kurczy się i w nadchodzących latach zniknie całkowicie.

 

W lipcu 2017 roku należąca do agencji NASA sonda Juno zbliżyła się na odległość około 9 tysięcy kilometrów od wielkiego antycyklonu. Nadesłane do nas fotografie potwierdzają, że ogromna plama na największej planecie gazowej w Układzie Słonecznym jest coraz mniejsza.

 

Wielka Czerwona Plama została zauważona po raz pierwszy przez brytyjskiego fizyka i wynalazcę Roberta Hooke'a w 1664 roku. Dopiero po ponad 110 latach zaczęto wykonywać regularne i dokładniejsze obserwacje. Szacuje się, że w tamtych czasach antycyklon mógł posiadać ponad 56 tysięcy kilometrów średnicy - to jest rozmiar czterech Ziem.

 

Pierwszych szczegółowych zdjęć tej plamy i jej okolic dostarczyła nam sonda Voyager 1, która w marcu 1979 roku zbliżyła się do Jowisza na odległość 280 tysięcy km od szczytów chmur. Wtedy wielki antycyklon posiadał wielkość ponad dwóch Ziem. Teraz obserwujemy plamę z pomocą sondy Juno, dzięki której ustaliliśmy, że burza posiada już tylko 16 tysięcy kilometrów średnicy.

Porównanie wielkości Wielkiej Czerwonej Plamy z Ziemią - źródło: NASA/SwRI/MSSS/Gerald Eichstädt/Seán Doran

Glenn Orton, planetolog oraz członek zespołu naukowego misji Juno szacuje, że Wielka Czerwona Plama na Jowiszu przekształci się w Wielkie Czerwone Koło w ciągu 10-20 lat, a potem zostanie tylko Wielkim Czerwonym Wspomnieniem. Te kilka dekad to bardzo niewielki okres czasu w porównaniu do tych setek lat istnienia jowiszowego antycyklonu.

 

W tym samym czasie astronomowie obserwują zanikanie wielkiej burzy na Neptunie, którą odkryto w 2015 roku i była wtedy szeroka niczym Ocean Atlantycki. Jej obecny rozmiar wzdłuż długiej osi wynosi około 3700 km. Burze na Jowiszu utrzymują się jednak znacznie dłużej, niż na Neptunie.

 

Sonda Juno, która prowadzi obserwacje Jowisza została wystrzelona w sierpniu 2011 roku i po 5 lat dotarła do gazowego giganta. Jej zadaniem jest zbadanie wnętrza planety, jej atmosfery oraz magnetosfery. Okres obiegu sondy wokół Jowisza wynosi 53 dni. Misja kosmiczna ma potrwać jeszcze przez kilka miesięcy i może zostać przedłużona, jednak gdy Juno straci swoją przydatność, zakończy swój żywot wlatując w atmosferę planety.