Wrzesień 2017

Polska opozycja podjęła próbę zmiany prawa w celu jeszcze większego ograniczenia wolności słowa w Internecie

Kojarzeni ze znanym spekulantem George'm Sorosem polskojęzyczni politycy z partii Nowoczesna, proponują wprowadzenie w naszym kraju "wolności słowa" w stylu niemieckim, czyli jej braku poprzez powszechne zaszczuwanie z wykorzystaniem policji i wymiaru sprawiedliwości, tych, którzy myślą inaczej niż ich zdaniem powinni.  

 


Politycy z partii Nowoczesna., chcą większych sankcji za niewłaściwe ich zdaniem wypowiedzi w Internecie. Uważają, że obecnie prawo jest niewystarczające, bo często ustalenie tego kto pisał dany komentarz jest trudne. Proponują zatem tak zwany "ślepy pozew", czyli oznacza to, że to wymiar sprawiedliwości sam będzie ustalał winnego. A potem decydowałby co zrobić w danym przypadku.

 

Projekt popiera oczywiście PO ale nie popiera PiS więc pewnie upadnie. Może nawet wykazującym totalitarne zapędy obecnym władzom w Polsce, taki pomysł się podoba, ale lawina "ślepych pozwów" mogłaby zablokować pracę sądów, które i tak nie wyrabiają się z obecną ilością spraw. Takie prawo z pewnością byłoby prezentem dla różnych pseudoorganizacji pozarządowych w stylu słynnego ośrodka monitorowania tego i owego, w którym rozgrzani do czerwoności zwolennicy skrajnej lewicy produkują pozwy jak kiełbaski i tylko zacierają rączki na takie pomysły.

Wprowadzenie takich zmian jest z pewnością planem opozycji, która się już z tym nawet nie kryje, że wolny Internet trzeba spacyfikować, bo to przez tę ostatnią wolność, doszło do tego, że "przejechano ciężarną zakonnicę na pasach", czyli Bronisław przegrał z Andrzejem w wyborach prezydenckich. To przez Internet przerżnęła wybory Platforma Obywatelska.

 

Trudno się dziwić, że partia ta wraz ze swoją mutacją o nazwie Nowoczesna, głosuje za zamordyzmem internetowym. Wyobraźmy sobie jak skutecznie można wpływać na opinię publiczną atakując swoich adwersarzy dziesiątkami tysięcy pozwów. Wystarczy wynająć kancelarię prawną i każdego pozywać, bo będzie to tanie i łatwe. Trolling prawny wejdzie wtedy na zupełnie inny poziom.

 

Co oznaczałoby w praktyce wprowadzenie takiego zniewolenia wypowiedzi w stylu niemieckim, gdzie każdy boi się odezwać w obawie przed konsekwencjami? Byłby to już zupełny koniec resztek wolności słowa. Całyczas rozszerza się katalog grup społecznych czy narodów, których w żadnym przypadku nie wolno krytykować. Wkrótce jednak każdego będzie można zdyscyplinować, tak, żeby ludzie bali się cokolwiek napisać. 

 

W oficjalnych podręcznikach wiedzy o społeczeństwie, z ktorych uczą się dzieci w polskich szkołach, pisze sie co nastepuje:"W systemach totalitarnych życie ludzi podporządkowane jest wszechobecnej kontroli ze strony władzy. Wyznacza ona standardy i normy zachowania, określa status socjalny obywateli, ustala kierunki, obszary i granice aktywności publicznej oraz kształtuje wzorce życia osobistego”


Czy przypadkiem nie żyjemy właśnie w takim systemie? Nazywajmy dalej cenzurę zwalczaniem "mowy nienawiści" i rozszerzajmy władzę państwa niczym właściciela swoich obywateli na swój nowofeudalny sposob to zanim się obejrzymy obudzimy się w totalitaryzmie, tylko nie będziemy go tak nazywać. 
 

 


Muzułmanie zdominują Europę w ciągu 40 lat

Francuski finansista Charles Gave, porównując liczbę urodzeń wśród Europejczyków oraz muzułmanów obliczył, że już w ciągu najbliższych 30-40 lat możemy stać się mniejszością na własnym kontynencie. Muzułmańskie rodziny są zwykle wielodzietne, w przeciwieństwie do Europejczyków, których jest po prostu coraz mniej.

 

Należący do Gave'a think tank Institut des Libertés przedstawia, że wskaźnik płodności wśród rdzennej ludności europejskiej wynosi tylko 1,4. To oznacza, że przeciętna kobieta rodzi statystycznie 1,4 dziecka. Inaczej jest w przypadku muzułmańskich kobiet, których wskaźnik płodności wynosi od 3,4 do 4. Należy mieć tu na uwadze, że aby zachować zastępowalność pokoleń, współczynnik dzietności musi wynosić przynajmniej 2,1.

 

Obliczenia te oczywiście nie spodobały się środowiskom lewicowym. Gazeta Libération potępiła Charlesa Gave'a za "głupie kalkulacje", które mimo wszystko mają wiele wspólnego z rzeczywistością, oraz za tworzenie podziałów. Lewicowcy uważają bowiem, że napływający do nas muzułmańscy imigranci również automatycznie stają się Europejczykami.

 

Demografia Europy wciąż pozostaje w bardzo złym stanie. Pomysł zamiany populacji wcale nie jest niczym nowym - ONZ proponowała sprowadzenie ludności zastępczej już w 2000 roku, co jak widać zaczęto konsekwentnie realizować w ostatnich latach. Wielu analitytów przekonuje, że za obecne problemy w Europie nie można winić wyznawców islamu, ponieważ religia ta zawsze była bardzo ekspansywna - winy doszukują się w Europejczykach, którzy przestają rodzić dzieci i stopniowo odrzucają swoją kulturę oraz religię, tym samym dając miejsce islamowi.

 

Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, muzułmanie staną się większością w Europie już w nadchodzących dekadach. Gdy do nastąpi, nasz kontynent zacznie przypominać Bliski Wschód, gdzie zamachy, jawne prześladowania i ataki na innowierców są na porządku dziennym.

 


Śmierć rosyjskiego generała w Syrii to efekt wycieku danych wywiadowczych

Śmierć rosyjskiego generała Valerego Asapova w Syrii związana jest z wyciekiem informacji wywiadowczych do Państwa Islamskiego, jak donosi RIA Novosti, powołując się na źródła wojskowe w Syrii.

 

Zgodnie ze źródłem informacje te miały zostać potwierdzone przez syryjską armię.

„Początkowe wyniki śledztwa w sprawie śmierci generała Valerego Asapova w Deir ez-Zor wskazują na to, że informacje o jego miejscu pobytu wyciekły do przeciwników, którzy na tej podstawie zarządzili atak.”

Śledztwo oczywiście trwa nadal, a to są jedynie jego wstępne ustalenia.

 

Śmierć generała została potwierdzona przez rosyjskiego Ministra Obrony. Dodatkowo zastępca Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Siergiej Ryabkov ogłosił, że śmierć rosyjskiego generała to cena za podwójną grę USA w Syrii.

 


Chiny brutalnie odpowiadają na amerykańskie sankcje

Independent Trader - Chiny vs USA

W ostatnich tygodniach znacznie wzrosło ryzyko konfliktu na Półwyspie Koreańskim. Ze względu na nieustanne dążenia do rozwoju broni atomowej przez reżim Kim Dzong Una, Stany Zjednoczone nałożyły kolejne sankcje gospodarcze. Dla USA czy Europy są one neutralne, gdyż większość wymiany handlowej Korei Północnej odbywa się z Chinami. Władze w Pekinie na sankcje odpowiedziały bardzo stanowczo - albo USA „wycofa się z błędu” albo Chiny zareagują. Długo nie trzeba było czekać. W weekend świat obiegła informacja zgodnie z którą Chiny utworzą nowy typ kontraktów na ropę, nie tylko denominowanych w juanach, ale i wymienialnych na złoto.

 

Dla wielu osób wiadomość ta może nie mieć dużego znaczenia. Warto jednak wiedzieć, że inwazja na Irak rozpoczęła się po tym jak Saddam zaczął sprzedawać ropę za euro. Główną natomiast przyczyną zniszczenia Libii były plany wprowadzania złotego dinara za którego kilka krajów Afryki Północnej miało docelowo sprzedawać ropę naftową. Więcej na temat znaczenia petrodolara możecie przeczytać w artykule „Czym jest petrodolar i jego znaczenie

 

Co oznacza wprowadzenie kontraktów na ropę denominowanych w juanie i KONWERTOWANYCH na złoto?

1. Jeszcze do niedawna praktycznie 100% sprzedaży ropy rozliczano w USD. Dawało to Stanom Zjednoczonym możliwość zablokowania transakcji w systemie SWIFT. W 2013 roku broni tej użyto przeciwko Iranowi. Kraj ten uzależniony od eksportu ropy mógł co prawda surowiec nadal wysyłać, ale nie mógł odebrać zapłaty denominowanej w dolarach. W tamtym czasie Iranowi pomogły Indie, które kupowały ropę w zamian za złoto (do dziś nie wiadomo jaką ustalono cenę) oraz Turcja, która pełniła rolę pośrednika. Od tamtego czasu Chiny i Rosja przeszły na rozliczenia w krajowych walutach, ale Chiny nadal miały problem, gdyż tylko 13% importowanej ropy pochodzi z Rosji co oznacza, że USA w razie wojny handlowej mogą znacznie utrudnić rozliczenie sprzedaży ropy odpowiadającej za 87% importu.

Rozwiązaniem są właśnie kontrakty denominowane w juanach. Z jednej strony jest to kolejny projekt wspomagający umiędzynarodowienie juana. Z drugiej strony jest to potężne uderzenie w system petrodolara, z czym USA będą zaciekle walczyć. Od razu należy zaznaczyć jedną rzecz. To, że Chiny zapowiedziały wprowadzenie na nowych kontraktów na ropę nie znaczy, że zaraz je wprowadzą.

 

Kontrakty na złoto ze 100% zabezpieczeniem w kruszcu denominowane w juanie wprowadzono na Shanghai Gold Exchange w kwietniu zeszłego roku. Na giełdzie w Hong Kongu zadebiutowały dopiero przy trzecim podejściu (po dwóch nieudanych próbach). W tym roku zadebiutują na giełdzie w Budapeszcie. Jak widać, jest to dość skomplikowany proces.

 

O ile rynek złota jest stosunkowo mały jeżeli chodzi o wolumen, o tyle handel ropą przyćmiewa handel wszystkimi surowcami razem wziętymi.

Przeniesienie części handlu z dolara do juana oznacza konkretny spadek zapotrzebowania na USD, a tym samym na amerykańskie obligacje. Druga, bardzo ważna dla bezpieczeństwa systemu petrodolara kwestia to OPEC, a w zasadzie to co z niego zostało. Dziś, o ile się nie mylę, 100% sprzedaży ropy z Bliskiego Wschodu odbywa się za dolary. Kluczowa jest Arabia Saudyjska (sojusznik, a w zasadzie wasal USA). Władzom Arabii nie zależy póki co na niczym poza utrzymaniem u władzy rodziny królewskiej, w skład której wchodzi blisko 5 tys. książąt :-). Arabia póki co na pewno nie skorzysta z chińskiej propozycji. Potwierdzają to ostatnie zakupy broni za prawie 300 mld USD. Nie kupuje się broni od kraju który chce się porzucić.

 

Duże szanse na przejście z rozliczeń USD na juany mają Chińczycy w przypadku Angoli, której sprzedaż ropy odpowiada za 91% całkowitej wartości eksportu, a 44% trafia do Chin. Dobrze wyglądają także szanse w przypadku Iranu oraz Wenezueli. Gdyby się okazało, że te 3 kraje pójdą śladem Rosji to Chiny mogą za prawie 40% importu ropy płacić w juanach. Z takiego poziomu do 60-70% już niedaleka droga. Jeżeli Chińczykom się powiedzie, szybko znajdą naśladowców w Turcji, Indiach czy wielu krajach Azji Południowej. Ciekawe czy na obradach Shanghai Cooperation Organization (azjatycki odpowiednik NATO) już się nie dyskutuje nad takim rozwiązaniem.

 

Wprowadzenie kontraktów na ropę denominowanych w juanach ma jeszcze jedną zaletę dla Chin. Do tej pory Stany Zjednoczone mogły łatwo naciskać na wielu eksporterów ropy grożąc odcięciem ich od systemu bazującego na USD. W praktyce żadna zapłata za ropę w USD nie mogła być zrealizowana. Groźba samych sankcji (do których wg najnowszych standardów nie jest już potrzebna zgoda ONZ) działała jak straszak na wiele krajów.

 

Mając za alternatywę kontrakty denominowane w juanie Chiny mogą robić interesy z krajami zależnymi dotychczas od USA i to z wyjątkowo uprzywilejowanej pozycji. USA wprowadziło sankcje? Nie ma problemu, sprzedajcie nam ropę 10% poniżej ceny spot, ale w juanie.

 

Jak widać, takim ruchem Chiny poza dalszym umiędzynarodowieniem własnej waluty kosztem dolara mogą ugrać dużo więcej na arenie międzynarodowej.
 

2. Ropa za złoto - niespełnione marzenie Kadaffiego może się zrealizować dzięki Chińczykom.

Druga część zapowiedzi Pekinu nie jest do końca jasna. Chińczycy zapowiedzieli bowiem, że kontrakty będą rozliczane w juanach zabezpieczonych złotem. Mamy zatem dwa rozwiązania:

a)    Eksporterzy ropy w zamian za dostawy surowce mogą zamiast papierowych juanów otrzymać zapłatę w złocie za pośrednictwem giełd w Szanghaju lub Hong Kongu.

Rozwiązanie to przetestowano już na linii Iran - Turcja - Indie. Był to jednak pierwowzór. Obecnie jednak Chińczycy pracują nad czymś bardziej wyrafinowanym. Przez ostatnie 40 lat wiele krajów eksportujących ropę otrzymywało zapłatę w USD. Aby przeciwdziałać umocnieniu się lokalnej waluty nadwyżki lokowano w amerykańskie obligacje. Ostatni przykład Arabii Saudyjskiej pokazał, że obligacje skupowane przez lata nie mogą zostać nigdy sprzedane. Jaki jest zatem sens lokować nadwyżki w dług, który nieustannie się dewaluuje, a którego nie możesz się pozbyć w trudniejszych czasach? Żaden.

Sprzedaż ropy za juany, a następnie szybka ich konwersja na złoto może być bardzo dobrą alternatywą dla wielu krajów, które już są lub dopiero wejdą pod protektorat Chin. Nikt bowiem nie chce podzielić losu Libii.

 

b)    Chińczycy ogłaszają światu, iż za jakiś czas, najprawdopodobniej podczas resetu monetarnego, zamierzają oprzeć swoją walutę na złocie, aby przywrócić ponownie zaufanie i stabilizację.

Pekin, według różnych szacunków, zgromadził w rządowych rezerwach od 5 do 10 tys. ton złota (abstrahując od ok. 1500 ton oficjalnych rezerw). W relacji do wielkości gospodarki są to wartości zbliżone do USA, UE czy Rosji. Być może ostatnia wypowiedź jest jedną z wielu które przyjdzie nam jeszcze usłyszeć, w których Chińczycy komunikują, iż docelowo zamierzają w ten czy inny sposób oprzeć swoją walutę o parytet złota. Być może jest to część większego planu. Być może po pierwszej fazie powiązania sztywno krajowych walut z SDR’em Chińczycy planują umocnienie własnej waluty wiążąc ją ze złotem.

Na fali propagandy serwowanej nam przez media przyzwyczailiśmy się do stereotypów według których tylko słaba waluta jest dobra dla gospodarki, gdyż wspiera eksport. Zapomina się jednak dodać, że silna waluta umożliwia łatwe przejęcie aktywów w krach o słabych walutach, zwłaszcza w okresach recesji. Silna waluta to także niska stabilizacja cen i możliwość utrzymania niskich, lecz wyższych niż inflacja stóp procentowych. Silna waluta przyciąga także wybitnych specjalistów skuszonych wysokimi wynagrodzeniami. W obecną wizję Chin pełniącego rolę globalnej fabryki tanich dóbr nie bardzo może się to wpisywać, ale kraj ten rozwija się technologicznie w zawrotnym tempie i w perspektywie dekady może być jednym z liderów zaawansowanych technologii. Kontrola podaży metali ziem rzadkich oraz surowców strategicznych bardzo pomaga w realizacji takiej polityki.


Podsumowanie

Na chwilę obecną zapowiedź Pekinu jest moim zdaniem elementem nacisku na USA w sprawie Korei Płn. Mam nadzieję, że trzy strony (USA, Chiny i Korea Płn.) usiądą znowu do stołu i problem zostanie rozwiązany za zamkniętymi drzwiami tak jak robiono to przez lata.

 

Sprawy zaszły bowiem trochę za daleko. Dwa tygodnie temu władze w Pekinie jasno zapowiedziały, że jeżeli Korea Płn. rozpocznie jakiekolwiek ofensywne działania przeciwko sąsiadowi z południa czy USA (baza wojskowa), to Chiny pozostaną obserwatorem. Z drugiej strony, jeżeli to USA zdecyduje się ‚prewencyjnie” zaatakować Koreę Północną to Chiny staną w jej obronie, co oznacza trzecią wojnę światową.

 

Po takiej zapowiedzi uważam, że władze w Phenianie nadal będą się zbroić pod cichą kontrolą sąsiada z północy, a reakcja USA ograniczy się wyłącznie do słownych gróźb oraz kolejnych sankcji, kwestionowanych przez drugą stroną.
 

 

Trader21

www.IndependentTrader.pl


Tysiące martwych ptaków spadło z nieba na wyspie Bali

Urzędnicy z PUPR na Bali nie mogą wytłumaczyć śmierci tysiąca ptaków w Karangasem na wyspie Bali. Ptaki prawdopodobnie udusiły się w chmurze dymu i gazu w związku z erupcją wulkanu Agung.

 

Władze Indonezji są zaskoczone nagłą śmiercią tysięcy ptaków we wschodniej części wyspy Bali. Urzędnicy nie potrafią wyjaśnić, dlaczego ptaki spadają z nieba. Istnieje prawdopodobieństwo, że są to ofiary zaburzeń wulkanicznych i sejsmicznych.

„Nadal nie wiadomo na pewno, czy przyczyną nieszczęścia jest wulkaniczna erupcja, czy też nie. Jesteśmy daleko od Gunung Agung. Trujące gazy występują w emisjach wulkanicznych. Może rzeczywiście to wysokie stężenie siarki i dwutlenku węgla w powietrzu prowadzi do apokaliptycznej ekstynkcji masy ptaków. Winowajcą mogą być kwaśne deszcze” – powiedział jeden z urzędników.

Dziesiątki tysięcy ludzi ewakuowano z okolic wulkanu Agung. W jego okolicy odnotowano setki trzęsień ziemi w ciągu jednego dnia. Wulkan na Bali może wybuchnąć w dowolnym momencie, jeśli sejsmiczne zakłócenia nie ustaną.

 


Obserwatoria LIGO i Virgo wspólnie zarejestrowały fale grawitacyjne

Kilka godzin temu w Turynie zwołano konferencję prasową. Dyrektor Narodowej Fundacji Nauki Stanów Zjednoczonych France Córdova powiadomiła o zarejestrowaniu fal grawitacyjnych. Najnowsze odkrycie różni się od poprzednich, ponieważ tym razem fale grawitacyjne zostały zaobserwowane nie przez dwa, lecz przez trzy detektory.

 

Przypomnijmy, że pierwszego w historii pomiaru fal grawitacyjnych dokonano w 2015 roku. Są to tzw. zmarszczki czasoprzestrzeni, które przemieszczają się z prędkością światła. Źródłem tych fal są niezwykle masywne ciała niebieskie poruszające się z dużym przyspieszeniem. Dwa lata temu, fale grawitacyjne zostały zarejestrowane przez obserwatorium LIGO. Zdarzenie otrzymało nazwę GW150914 i powstało w wyniku kolizji dwóch czarnych dziur.

 

Od tego czasu kilkakrotnie informowano o wykryciu kolejnych fal grawitacyjnych a jak dowiedzieliśmy się podczas dzisiejszej konferencji prasowej, naukowcy znów dokonali odkrycia. Obserwacja miała miejsce dokładnie 14 sierpnia o godzinie 10:30:43 czasu UTC.

Fale grawitacyjne powstały w wyniku zderzenia się dwóch czarnych dziur o masach 31 i 25 mas Słońca około 1,8 miliarda lat świetlnych od Ziemi, które oznaczono jako GW170814. Obiekty te połączyły się, tworząc jedną czarną dziurę o masie około 53 mas Słońca. Najnowsze odkrycie ma szczególne znaczenie, ponieważ fale grawitacyjne po raz pierwszy zarejestrowano z pomocą trzech detektorów położonych na dwóch różnych kontynentach - dwa z ich należą do obserwatorium LIGO z USA, zaś trzeci wchodzi w skład obserwatorium Virgo we Włoszech. Jest to również pierwsze odkrycie dokonane przez Virgo, a także pierwsza wspólna obserwacja dwóch oddalonych o tysiące kilometrów obserwatoriów, co pozwoliło zlokalizować źródło fal grawitacyjnych ze znacznie większą precyzją niż dotychczas.

Zatem naukowcy po raz czwarty dokonali pomiaru fal grawitacyjnych, a jak zapowiedział rzecznik prasowy LIGO David Shoemaker, na jesień 2018 roku zaplanowano kolejną sesję obserwacyjną, która prawdopodobnie przyniesie kolejne odkrycia. Jest to dopiero początek badań prowadzonych wspólnie przez obserwatoria LIGO i Virgo. Wraz z powstaniem kolejnych detektorów fal grawitacyjnych będzie można utworzyć globalną sieć obserwatoriów, dzięki której źródło fal zostanie zlokalizowane z niebywałą precyzją, zaś naukowcy otrzymają więcej informacji o orientacji orbitujących obiektów i będą mogli przetestować teorię Alberta Einsteina.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Indonezyjski wulkan Sinabung rozpoczął erupcję, a kolejny wulkan Agung zacznie ją w każdej chwili

Przypomniał o sobie kolejny indonezyjski wulkan, Sinabung. Rozpoczęła się jego erupcja co zmusiło do ewakuacji 75 tysięcy mieszkańców okolicy. Pióropusz gazów i pyłu wulkanicznego wznosi się na około 2,5 km.

Wybuch nastąpił nagle i skutkował spłynięciem sporej ilości magmy. Władze lokalne poleciły, aby nie zbliżać się do krateru na odległość mniejszą niż 7 km. 

Źródło: Twitter

Sinabung znajduje się w północnej części wyspy Sumatra, 60 km od miasta Medan. Wysokość nad poziomem morza wulkan jest 2 460 m n.p.m. Jego pierwsza po niemal 400 latach erupcja miała miejsce w 2010 roku. Potem Sinabung budził się jeszcze kolejno co roku od 2013 do 2016, za każdym raze wzbudzając spore zamieszanie.

Źródło: Twitter

Warto zaznaczyć, że Sinabung to już kolejny groźny wulkan,, który grozi Indonezji. Na erupcję wciąż czekają mieszkańcy Bali, gdzie postrach sieje wulkan Agung. Ten gigant może wybuchnąć w każdej chwili, co może się okazać katastrofą dla turystycznej wyspy jaką jest Bali.

 


Kurdowie zagłosowali za niepodległością

Władze irackiego Kurdystanu podały dziś wyniki długo oczekiwanego referendum niepodległościowego, które odbyło się w poniedziałek. Ponieważ Kurdowie od bardzo dawna dążyli do samostanowienia nikogo nie powinno dziwić, że zdecydowana większość zagłosowała za utworzeniem nowego niezależnego państwa. Tym samym Kurdowie narazili się na agresję swoich sąsiadów.

 

Rząd w Irbil, stolicy irackiego Kurdystanu podał, że frekwencja wyniosła około 72%, zaś niemal 93% głosujących poparło dążenia niepodległościowe. Region autonomiczny wybrał więc samodzielność i niezależność, co może zapoczątkować rozpad Iraku. Kurdowie zamieszkują północną część kraju, lecz w wyniku walk z Państwem Islamskim zajęli również terytoria, które powinny należeć do Bagdadu. Chodzi tu szczególnie o muhafazę Kirkuk wraz z miastem o tej samej nazwie.

 

Wyniki referendum z naturalnych przyczyn nie zostały uznane przez wszystkie państwa regionu - Irak, Iran, Syrię i Turcję. Tak się składa, że Kurdowie aspirują do utworzenia własnego kraju i w tym celu chcą oderwać fragmenty terytorium każdego z nich. Dlatego Kurdowie, otrzymujący silne wsparcie militarne Stanów Zjednoczonych, postrzegani są jako zagrożenie.

Źródło: Flickr/jan Sefti/CC BY 2.0

Tuż po głosowaniu, Irak i Turcja zorganizowały manewry wojskowe. Erdogan zagroził zablokowaniem ropociągu, którym Kurdowie eksportują "czarne złoto", a także zamknięciem granicy oraz konsekwencjami ekonomicznymi i handlowymi. Z kolei Bagdad domaga się zwrócenia Kirkuku oraz dwóch międzynarodowych portów lotniczych. Iracki parlament zaproponował nawet odebranie Kurdom pól naftowych. Jedynie Damaszek powiadomił, że zastanowi się nad powiększeniem autonomii dla syryjskich Kurdów.

 

Izrael bezwzględnie popiera niezależny Kurdystan, zaś Stany Zjednoczone od początku ostrzegały, że referendum w obecnym czasie może okazać się zbyt niebezpieczne. Współpraca Iraku, Iranu i Turcji w obliczu dążeń niepodległościowych Kurdów jest oczywistością i sugerowano nawet rozpoczęcie działań zbrojnych, aby nie dopuścić do podziału.

 

Źródła:

http://www.independent.co.uk/news/world/middle-east/kurdistan-referendum-results-vote-yes-...

http://www.reuters.com/article/us-mideast-crisis-kurds-referendum/baghdad-piles-pressure-o...


Na nocnym niebie nad Azją widziano niezwykłą jasną spiralę

Wczoraj w wielu miastach na pograniczu Rosji i Kazachstanu, obserwowano w godzinach wieczornych niezwykły blask na niebie. Miał kształt spirali i utrzymywał się przez jakiś czas zadziwiając mieszkańców Rosji i Kazachstanu.

Wszystko wskazuje na to, że przyczyną powstania niezwykłego widowiska był start rosyjskiej rakiety balistyczna typu Topol. Spirala powstała na skutek swobodnego lotu jednego z członów rakiety od momentu uruchomienia pocisku balistycznego typu ICBM o nazwie RS-12M Topol (ros. РС-12М «Тополь»). Jest to rakieta typu ziemia-ziemia o zasięgu 11 tysięcy km.

Start nastąpił wczoraj wieczorem około 18:45 czasu moskiewskiego. Spirala była widziana przez jakiś czas na niebie nad południową częścią europejskiej części Rosji. Rakietę wystrzelono z poligonu Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim. 

 

 


Rosja i USA wspólnie zbudują pierwszą księżycową stację kosmiczną

Jak widać rozbieżne cele polityczne i konflikty pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi nie przeszkadzają agencjom kosmicznym w nawiązywaniu współpracy w nowych projektach. Rosyjski Roskosmos połączy siły z agencją NASA, aby zbudować załogową stację kosmiczną w pobliżu Księżyca. Deep Space Gateway (DSG) będzie następcą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

 

W pracach nad projektem weźmie udział Europejska Agencja Kosmiczna, NASA oraz japońska i kanadyjska agencja kosmiczna - JAXA i CSA. Celem tych instytucji będzie opracowanie nowej stacji, która w przyszłości zastąpi ISS. Do wspólnej inicjatywy przyłączy się również rosyjski Roskosmos, a szczegóły w tej kwestii zostaną ujawnione w najbliższych dniach na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym, który odbędzie się w Adelaide w Australii.

 

Według obecnej koncepcji, prace nad Deep Space Gateway rozpoczną się na początku lat 20. Stacja kosmiczna powstanie w pobliżu Księżyca i umożliwi astronautom lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu. Nowa konstrukcja będzie częścią większego projektu, który skupia się na kolonizacji Marsa. Po zakończeniu prac nad stacją DSG przyjdzie czas na budowę kolejnej stacji - Deep Space Transport (DST), która na początku lat 30. zostanie przetransportowana na orbitę Czerwonej Planety.

W ostatnich latach obserwujemy wyraźne zainteresowanie lotami w kosmos i wysłaniem astronautów na Księżyc i Marsa. W wyścigu kosmicznym bierze udział wiele państwowych agencji kosmicznych i korporacji z całego świata, którym zależy nie tylko na samej kolonizacji obcych ciał niebieskich, ale także pozyskiwaniu cennych metali, minerałów i surowców energetycznych.

 


NASA zaprezentowała nowy samolot, który będzie mógł pokonać trasę z Londynu do Nowego Jorku w trzy godziny

NASA zaprezentowała nowy naddźwiękowy samolot, który będzie mógł transportować pasażerów między Londynem a Nowym Jorkiem w ciągu zaledwie trzech godzin.

Odrzutowiec QueSST, nazwany jest nowym, cichszym Concorde. Samolot będzie mógł latać dwukrotnie szybciej od komercyjnego samolotu. Jednak nie tylko prędkość nie jest jedynym, co odrzutowiec ma wspólnego z legendarnym samolotem. Również jego kształt, charakterystyczny dziób przypomina Concorde.

Deweloperzy z NASA i Lockheed Martin wydali prawie 290 milionów funtów na rozwój QueSST, który obecnie testowany jest w tunelach aerodynamicznych. Uważa się, że loty testowe mogą rozpocząć się już w 2021 r.

Obecnie odrzutowce pokonują Atlantyk w około osiem godzin, podczas gdy QueSST może pokonać tę odległość w jedynie trzy godziny. Inżynierowie planują również zaprojektować silnik, który będzie o wiele cichszy, niż ten znajdujący się w samolotach Concorde. Silnik ten wytwarzał ogromny hałas przy przekraczaniu bariery dźwięku, dlatego samoloty te mogły latać jedynie nad Oceanem Atlantyckim.

„Ponaddźwiękowy lot oferuje możliwość poprawy jakości życia tych, którzy często latają samolotami, przez znaczne skrócenie czasu podróży.” powiedział rzecznik NASA, Peter Coen

„Jesteśmy teraz o krok bliżej do budowy rzeczywistego samolotu X.” dodał David Richwine z agencji kosmicznej

 

 

 


Europejski Bank Centralny skupuje toksyczne aktywa

Independent Trader - Europejski Bank Centralny

Po raz pierwszy w historii mamy do czynienia ze zjawiskiem „everything bubble”, czyli jednoczesnej bańki spekulacyjnej w kilku grupach aktywów. Obecny stan to naturalna konsekwencja działań banków centralnych, które w ciągu 8 lat wpompowały na rynki finansowe biliony dolarów.

 

Początkowo wszystko ograniczało się do Rezerwy Federalnej i skupowania przez nią obligacji rządu Stanów Zjednoczonych oraz toksycznych kredytów zabezpieczonych hipotekami. Nieco później do akcji weszły inne banki centralne. Na scenie pojawił się m.in.  Mario Draghi, który stwierdził, że „zrobi wszystko, co konieczne by uratować strefę euro”. W tym celu Europejski Bank Centralny zaczął skupować obligacje zadłużonych po uszy krajów z południa Europy. Efekt? Sztucznie wykreowany popyt na dług Włoch czy Portugalii doprowadził do wzrostu cen obligacji. To z kolei oznaczało spadek ich rentowności – bankrutujące kraje mogły oferować niższe odsetki nabywcom obligacji. Poniżej przykład jak deklaracja Draghiego (czerwona kreska) wpłynęła na rentowność obligacji Portugalii (kolor niebieski).

Jak widać, kraj mógł korzystać z niskich kosztów kredytu i to pomimo faktu, iż dług w stosunku do PKB (przerywana linia) nadal wzrastał.

 

Doszło do sytuacji w której obligacje Włoch oferowały niższe odsetki niż obligacje stabilnego pod każdym względem Singapuru. To właśnie wówczas świat zobaczył do jakich wypaczeń może prowadzić skup aktywów (tzw. QE) w wykonaniu banków centralnych.

 

Jak się okazało, był to dopiero przedsmak. Po pierwsze, skupowanie aktywów za wykreowaną z powietrza walutę objęło wszystkie największe banki centralne na świecie. Po drugie, niektóre BC nie ograniczały się wyłącznie do nabywania obligacji rządowych, ale skupowały również obligacje korporacyjne, a w przypadku Japonii i Szwajcarii – także akcje.


EBC „matką” toksycznych aktywów

Europejski Bank Centralny rozpoczął skupowanie obligacji korporacyjnych (czyli po prostu pożyczanie pieniędzy przedsiębiorstwom) w marcu 2016 roku. Niedawno całkowita wartość zakupów przekroczyła 100 mld euro. Suma ta wzrasta każdego miesiąca o kolejne 7 mld euro. To jednak nie skala skupu jest tym, co oburza najbardziej.

 

Prawdziwy problem leży w tym JAKIE obligacje skupuje EBC. W trakcie szesnastu miesięcy od uruchomienia programu Europejski Bank Centralny skupił 981 różnych emisji obligacji korporacyjnych. Spośród nich 34 mają rating BB+, czyli śmieciowy, natomiast aż 208 emisji nie ma jakiegokolwiek ratingu (NR).

 

Dokładne rozróżnienie skupionych obligacji ze względu na rating przedstawia poniższy wykres.

Chociaż z początku EBC obiecywał, że skupowane będą wyłącznie obligacje z najwyższym ratingiem, to najnowsze dane mówią co innego. Obietnice bankierów centralnych okazały się mieć zerową wartość – cóż za zaskoczenie.

 

Skupując dług przedsiębiorstw o niepewnej sytuacji finansowej Europejski Bank Centralny pomaga źle zarządzanym podmiotom. W dodatku jednocześnie zwiększa poziom ryzyka na rynku. Jeśli QE zostanie wygaszone to podmioty przyzwyczajone do niskich kosztów kredytów zwyczajnie sobie nie poradzą.

 

Brak jakiekolwiek kontroli nad wyborem skupowanych obligacji zdołał poruszyć nawet część Parlamentu Europejskiego. Grupa interdyscyplinarna zgłosiła się do Draghiego z prośbą o ujawnienie kupionych papierów wartościowych oraz wielkości każdego z pakietu. Wszystko po to, aby sprawdzić czy zakupy nie przynoszą korzyści małej grupie uprzywilejowanych firm. Biorąc pod uwagę powyższy wykres – bardzo chętnie zajrzelibyśmy do takiego rejestru.

 

Obecny sposób działania EBC tworzy idealne środowisko dla rozrostu korupcji. I to na ogromną skalę. Wystarczy prosta kalkulacja: od początku programu EBC skupił obligacje korporacyjne za 100 mld euro. Jeśli założymy bardzo ostrożnie, że różnica między oprocentowaniem na warunkach rynkowych a interwencjami EBC wyniosła 5 punktów procentowych, to okazuje się, iż korporacje zaoszczędziły kosztem społeczeństwa minimum 5 mld euro. Jaka część tej sumy trafiła w postaci łapówek do członków EBC – pozostawiamy Wam do oceny.


Konsekwencje

Podobnie jak wcześniejszy skup obligacji rządowych prowadził do wypaczeń na rynku, tak samo dzieje się podczas nabywania długu przedsiębiorstw.

 

Przez długie lata sytuacja była dość oczywista. Najniższe oprocentowanie obligacji dotyczyło długu poszczególnych rządów. Ostatecznie państwo ma zazwyczaj możliwość pozyskania większej ilości pieniędzy od obywateli, stąd też obligacje rządowe są uważane za bardzo stabilne.

 

Nieco wyższe odsetki musiały oferować największe przedsiębiorstwa, mogące pochwalić się dobrą sytuacją finansową. W najgorszej sytuacji były oczywiście spółki na skraju bankructwa. Emitowane przez nich obligacje określano mianem śmieciowych i ze względu na wysoki poziom ryzyka musiały one oferować wysokie odsetki. W innym wypadku nie przyciągnęłyby kapitału.  

 

Ta ostatnia kwestia powoli ulega zmianom, w dużej mierze za sprawą wspaniałomyślnej polityki Europejskiego Banku Centralnego.

 

Jak wynika z najnowszych danych, średnia rentowność obligacji śmieciowych o różnych okresach zapadalności w Europie (brązowa linia na wykresie) znajduje się obecnie na tym samym poziomie co oprocentowanie 10-letnich obligacji Stanów Zjednoczonych (czarna linia).

Mówiąc najprościej: ingerencja banków centralnych doprowadziła do kolejnych absurdów. Beznadziejnie zarządzane przedsiębiorstwa pozyskują środki (uśredniając) po podobnych kosztach co rząd wciąż największego mocarstwa na świecie. W dodatku nie mogącego zbankrutować ze względu na możliwość nieograniczonego drukowania globalnej waluty rezerwowej.

 

To kolejne potwierdzenie kwestii o której niedawno wspominał Trader21. O ile akcje w USA są przewartościowane silniej niż w Europie, to w przypadku rynku długu mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Ogromny zastrzyk środków ze strony EBC napompował gigantyczną bańkę w europejskich obligacjach. Pod tym względem Stany Zjednoczone wyglądają nieco lepiej od Europy, chociaż należy przypomnieć, że w USA dotuje się toksyczny dług sektora łupkowego.


Wnioski

Widać wyraźnie, że przedsiębiorstwa będące technicznymi bankrutami mogą zadłużać się po koszcie 2,5%. W obliczu rozkręcającej się inflacji to tyle, co nic. Natomiast utrzymywanie tych spółek na powierzchni powoduje kreowanie nowego toksycznego długu za który zapłacimy my wszyscy.

 

Warto zauważyć, że po latach skupu aktywów bilans EBC wzrósł do podobnego poziomu, co w przypadku FED. W ostatnich miesiącach Rezerwa Federalna głośno zapowiadała wyprzedaż aktywów, jednak wiele osób włącznie z nami uważa, że taki program jest niemożliwy do przeprowadzenia (zbyt wielkie zagrożenie dla rynków). Wydaje się, że podobny problem może w przyszłości spotkać EBC. Wcześniej jednak Europejski Bank Centralny musi chociaż ograniczyć QE. Biorąc pod uwagę uzależnienie rządów i przedsiębiorstw od „łatwego pieniądza” – nie będzie to łatwe.

 

Bardzo przykry jest fakt, że polityka prowadzona obecnie przez EBC jeszcze 15 lat temu była zarezerwowana dla takich krajów jak ZImbawe czy Kongo, a dziś staje się globalnym standardem.

 

Ekstremalnie lekkomyślna polityka EBC doprowadziła do tak gigantycznych wypaczeń i ogromnego przewartościowania obligacji korporacyjnych, iż jest to doskonała okazja do shortowania tej części rynku długu. Oczywiście mamy w tym równaniu potężnego przeciwnika jakim jest EBC, jednak naszym zdaniem naciski Niemiec doprowadzą ostatecznie do ograniczenia lub całkowitego zaprzestania europejskiego skupu aktywów.

 


Zespół Independent Trader

www.IndependentTrader.pl


Amerykański raper zbiera środki aby udowodnić, że Ziemia jest płaska

Amerykański raper B.o.B. zamierza sfinansować wysłanie satelitów na orbitę, aby sprawdzić, czy Ziemia faktycznie jest okrągła. Raper, którego prawdziwe imię to Bobby Ray Simmons Jr, jest zwolennikiem teorii płaskiej Ziemi. Hipoteza ta sugeruje, że Ziemia jest w rzeczywistości dyskiem, a nie kulą.

Niektórzy zwolennicy teorii płaskiej Ziemi twierdzą, że pracownicy NASA strzegą granic świata, aby zapobiec wypadaniu ludzi w przestrzeń kosmiczną.

Raper chce pozyskać 200 000 dolarów w witrynie internetowej poświęconej zbiórce GoFundMe. B.o.B określa siebie jako „Flat Earth Bob”. B. o. B. powiedział w filmie dodanym na stronie:

„Uruchomiłem zbiórkę, ponieważ chciałbym wysłać jeden lub więcej satelitów na orbitę, by dowiedzieć się, czy Ziemia faktycznie jest okrągła. Szukam dowodów na to, że posiada krzywiznę.”

Krzywizna, do której odnosi się B.o.B, jest powtarzającym się elementem teorii spiskowych zwolenników płaskiej Ziemi. Osoby te wierzą, że Ziemia była okrągła, a wtedy krzywizna Ziemi byłaby bardziej widoczna gołym okiem. To nie pierwszy raz, kiedy raper wyraził swoje wątpliwości. W 2016 roku został wciągnięty w rozmowę na portalu społecznościowym Twitter z renomowanym astrofizykiem Neilem DeGrasse Tysonem.

„Miasta w tle są oddalone o około 16 mil.” – powiedział B. o. B., tweetując panoramę na horyzoncie. – „Gdzie jest krzywizna? Proszę to wyjaśnić.”

„Krzywizna Ziemi rzeczywiście zakrywa 45 metrów wysokości budynków.” – Napisał. – „Jednak większość wieżowców na Manhattanie jest o wiele wyższa, dlatego nie da się tego zobaczyć gołym okiem.” odpowiedział znany naukowiec i celebryta, Neil DeGrasse Tyson

Niektóre z osób, które przekazały pieniądze na rzecz projektu, wyraziły poparcie dla rapera. „Jeśli dowiesz się prawdy, daj znać.” – napisała jedna osoba, która przekazała 20 dolarów. Inni byli jednak bardziej sceptyczni. – „Przekazuję 5 dolarów, aby udowodnić, że się mylisz.” – skomentował inny użytkownik.

 

 


Przełom w Arabii Saudyjskiej - król pozwolił kobietom prowadzić samochody!

Arabia Saudyjska przekształca się na naszych oczach. We wtorek państwowe telewizje podały ważny komunikat - król Salman wydał dekret, który zezwala kobietom prowadzić samochody i inne pojazdy. Na portalach społecznościowych kobiety świętują sukces.

 

Arabia Saudyjska pozostawała dotychczas jedynym państwem na Ziemi, które nie pozwalało kobietom prowadzić pojazdów. Teraz społeczeństwo, szczególnie mężczyźni, będą musieli przyzwyczaić się do tego, że zaczną spotykać kobiety na jezdni i stanie się to całkowicie legalne. Zgodnie z dekretem królewskim, rewolucyjna zmiana wejdzie w życie w czerwcu 2018 roku.

 

Decyzja jest dla wielu mieszkańców bardzo zaskakująca, choć Arabia Saudyjska już od pewnego czasu zajmowała się łagodzeniem prawa względem kobiet. Rijad liczy, że zniesienie zakazu prowadzenia pojazdów dla kobiet poprawi reputację państwa, a także przyniesie zyski. Kobiety wkrótce będą mogły rozpoczynać karierę w zupełnie nowych, niedostępnych dotychczas zawodach.

 

Nowe zmiany popiera nie tylko król, ale także następca tronu, wielu polityków i biznesmenów. Liczne organizacje oraz same kobiety od wielu lat prowadziły batalie, domagając się zmiany w przepisach. Kobiety, które nie przestrzegały prawa i zasiadały za kierownicą były zatrzymywane przez policję i groziły im kary więzienia.

 

Decyzja Arabii Saudyjskiej została pozytywnie przyjęta na całym świecie. Jednak część mieszkańców tego państwa przyzwyczajona do ultrakonserwatywnych przepisów nie potrafi przyjąć do siebie tak wielkich zmian, dlatego spodziewany jest sprzeciw szczególnie ze strony mężczyzn. W sieci zaczęły krążyć różne opinie, zgodnie z którymi kobieta za kierownicą może przynieść wielkie katastrofy i epidemie.

 


Z ostatniej chwili: syryjscy rebelianci wspierani przez USA zestrzelili rosyjski śmigłowiec!

Grupa rebeliantów działająca na terenie Syrii i wspierana przez USA zestrzeliła śmigłowiec należący do armii rosyjskiej.

 

Jaish Al-Izza, znana również jako część Armii Wyzwolenia Syrii (FSA), przyznała się, że zestrzeliła royjski śmigłowiec w północnej części prowincji Hama. Zgodnie z opublikowanym przez nich biuletynem bojownicy mieli wystrzelić w powietrze pocisk przeciwpancerny, który trafił rosyjski śmigłowiec i uziemił go na południu miasta Khattab.

 

Jaish Al-Izza opublikowała również informację, iż do zestrzelenia użyto wyrzutni rakietowej TOW – broni produkcji amerykańskiej, którą szczodrze obdarowano organizacje z FSA.

 

Na tę chwilę, pomimo intensywnej pracy, Al-Masdar News nie było w stanie potwierdzić zestrzelenia rosyjskiego śmigłowca na terenie Syrii. W tym samym czasie Kreml nie wypowiada się na temat domniemanego incydentu, nabierając wody w usta.

 

Pomimo utrzymywania bliskich więzi z USA Jais Al-Izza współpracuje również z syryjską gałęzią Al-Kaidy. Walczą na jednym froncie przeciw Syryjskiej Armii Arabskiej.