Czerwiec 2017

Korea Północna domaga się egzekucji byłej prezydent Korei Południowej

Kilka dni temu japońska gazeta Asahi Shimbun ujawniła, że była prezydent Korei Południowej Park Geun-hye za czasów swojej kadencji zatwierdziła przygotowania do obalenia rządu Korei Północnej. Plan zakładał między innymi zamordowanie Kim Dzong Una. Teraz gdy informacja ujrzała światło dzienne, Pjongjang zwrócił się do Korei Południowej z żądaniem wydania Park Geun-hye.

 

Na początku maja bieżącego roku, Korea Północna oficjalnie oskarżyła Koreę Południową i Stany Zjednoczone o przygotowania do ataku biochemicznego przeciwko Kim Dzong Unowi. Amerykańska i południowokoreańska agencja wywiadowcza miała opłacić grupę terrorystów, która użyłaby substancji radioaktywnej celem zabicia przywódcy Korei Północnej. Choć oskarżenia zostały przyjęte jako oczywisty nonsens okazuje się, że Zachód rzeczywiście chciał dokonać zamachu na jego życie.

 

W 2015 roku, ówczesna prezydent Korei Południowej Park Geun-hye podpisała dokument, który zlecił tamtejszej agencji wywiadowczej przygotowania do zabójstwa Kim Dzong Una. Ostatecznie planu morderstwa nie udało się zrealizować a Park Geun-hye została usunięta z urzędu w wyniku skandalu, natomiast nowy prezydent Moon Jae-in nie popiera zabójstwa Una. Jest dokładnie na odwrót, ponieważ nowy rząd w Seulu chciałby poprawić relacje ze swoim sąsiadem, a ostatecznie doprowadzić nawet do pojednania obu Korei.

 

Gdy informacja o zleceniu zabójstwa wyszła na jaw, Korea Północna zaczęła domagać się wydania Park Geun-hye oraz byłego dyrektora południowokoreańskiej agencji wywiadowczej Ri Pyong Ho. Agencja KCNA wezwała do ich egzekucji. Żadna z powyższych opcji oczywiście nie wchodzi w grę. Korea Południowa z całą pewnością nie wyda tej dwójki, gdyż groziłaby im pewna śmierć. Informacja zdecydowanie warta uwagi jest taka, że Korea Północna miała rację, gdy oskarżała sąsiada i USA o próbę zamachu na życie Kim Dzong Una.

 

Źródła:

http://www.zerohedge.com/news/2017-06-28/nkorea-issues-standing-order-execute-former-skore...

https://kcnawatch.co/newstream/1498654915-144639422/dprk-security-ministries-and-central-p...


Nowe niezwykłe zdjęcia gwiazdy Betelgeza, która wkrótce będzie widoczną z Ziemi supernową

Betelgeza to oddalony o 650 lat świetlnych czerwony nadolbrzym. Gdy ta będąca w ostatnie fazie życia gwiazda ostatecznie je zakończy może zwiększyć swoją jasność nawet 10 tys. razy i będzie widoczna jako obiekt o jasności Księżyca. Teraz astronomowie pracujący na teleskopie ALMA pokazali publicznie najnowsze zdjęcie powierzchni Betelgezy.

 

Zdjęcie takie jest potrzebne, aby wiedzieć na jakim etapie swej śmierci jest ta gwiazda. Biorąc pod uwagę odległość od Ziemi nie można wykluczyć, że etap supernowej,u Betelgezy, już się zaczął. Po prostu ze względu na odległość promieniowanie elektromagnetyczne towarzyszące wybuchowi supernowej, jeszcze do nas nie dotarło.

 

W zeszłym roku astronomom udało się znaleźć pierwsze ślady faktu, że około 2,6 i 8,7 miliona lat temu powierzchnia Ziemi i innych planet Układu Słonecznego była bombardowana promieniami relatywnie bliskich supernowych. Ślady tych rozbłysków zostały znalezione w przestrzeni kosmicznej przez satelitę ACE, na dnie oceanów Ziemi, a nawet w próbkach skał przywiezionych na Ziemię przez wyprawy programu Apollo.

 

Betelgeza znajduje się w gwiazdozbiorze Oriona. Jest to gwiazda zmienna i jej średnie widmo ulega zmianie w czasie. Przekazy historyczne mówią o Betelgezie jako gwieździe o kolorze białym lub żółtym, ale w późniejszych przekazach astronomowie stwierdzają, że ma kolor czerwony. W naszych czasach również ma ona nadal kolor czerwony. Oznacza to, że na przestrzeni dosyć krótkiego czasu zaszły tam gwałtowne zmiany i być może wkrótce rozbłyśnie ona jako supernowa, którą będzie się dało łatwo zobaczyć na niebie.

Mgławica Kraba - Źródło: NASA


Coś podobnego wydarzyło się w 1054 roku, gdy doszło do wybuchu supernowej, która ostatecznie uformowała coś, co znamy dzisiaj pod nazwą Mgławicy Kraba. To wydarzenie zostało dokładnie opisane w wielu źródłach historycznych, na przykład w kronikach chińskich.  Jasność błysku tej supernowej była tak znaczna, że przez miesiąc można było oglądać to jasne źródło światła, które było widoczne nawet po południu. Był to jednak kataklizm w znacznej od nas odległości, 5500 lat świetlnych. Tym razem mówimy o supernowej dziesięć razy bliżej.

Na podstawie obecnej wiedzy możemy powiedzieć, ze zmiany barwy gwiazdy oznaczają przeważnie skutki zużywającego się wodoru. Według obliczeń astronoma, Brada Cartera z University of Southern Queensland w Australii, Betelgeza może wybuchnąć dosłownie w każdej chwili. Twierdzi on, że jeśli się to stanie to nawet w nocy będzie wystarczająco jasno, aby czytać gazetę.

 

To co jest możliwe przy Główny strumień promieniowania gamma, mógłby zniszczyć powłokę ozonową. Aby tak się jednak stało wiązka promieniowania musiałaby być ustawiona na biegunach gwiazdy. Poważne niebezpieczeństwo groziłoby naszej planecie tylko wtedy gdyby Ziemia ustawiła się nieszczęśliwie na jednym z "biegunów" kierunkujących emisje po eksplozji Betelgezy. Wtedy rzeczywiście w skrajnie złym scenariuszu mogłoby nawet dojść do swoistej sterylizacji Ziemi. Istnieją powody aby przypuszczać, że wydarzenie podobnego rodzaju, przynajmniej raz, spowodowało w przeszłości jedno z wielkich wymierań.

 

Ze względu na odległość jaka dzieli nas do tej potencjalnie niebezpiecznej gwiazdy prawdopodobieństwo wystąpienia takiego scenariusza wydaje się bardzo małe. Jest to może jedna miliardowa procenta szansy, ale jeśli Betelgeza już wybuchła to musi minąć ponad sześćset lat, aby doleciały do nas pierwsze takie emisje. Co więcej gwiazda ta mogła wybuchnąć już kilkaset lat temu i być może już czekamy na tą supernową. Jeśli najnowsze zdjęcia pokażą zdecydowane zmiany w widocznej z ziemi tarczy Betelgezy, będzie to oznaczało, że prawdopodobieństwo, iż tę supernową zobaczymy my, a nie nasi potomkowie zdecydowanie wzrasta.

 

 


Helikopter ostrzelał Sąd Najwyższy Wenezueli. Prezydent obawia się zamachu stanu

W Wenezueli nieprzerwanie od kilku miesięcy odbywają się protesty przeciwko władzy, które zwykle przekształcają się w zamieszki z policją, lecz wczorajsze zdarzenie jest szczególnie niepokojące. Helikopter przeprowadził atak na budynek Sądu Najwyższego w stolicy Caracas. Wszystko wskazuje na to, że Wenezuelę czeka wojna domowa.

 

Helikopter zaczął krążyć nad najważniejszymi budynkami rządowymi w stolicy, po czym zaczął strzelać do budynku Sądu Najwyższego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zrzucone zostały również granaty, które nie eksplodowały. Doszło do wymiany ognia między strażnikami a pilotem.

Rząd powiadomił, że helikopter został skradziony. Natychmiast uruchomiono systemy obrony powietrznej. Prezydent Nicolas Maduro powiedział, że był to zamach terrorystyczny, który był częścią planu mającego na celu obalenie władzy. Helikopter udał się w nieznanym kierunku a z wypowiedzi prezydenta wynika, że maszyna nie została jeszcze uziemiona a sprawca pozostaje na wolności.

Niektóre media podają, że ataku z powietrza dokonał Oscar Pérez - były pracownik biura wywiadowczego CICPC (odpowiednik amerykańskiego FBI). W serwisie społecznościowym wydał komunikat, w którym powiadomił o utworzeniu koalicji składającej się z żołnierzy i policjantów. Ich wspólnym celem jest obalenie "kryminalistycznego rządu" Nicolasa Maduro. Zaczęto nawoływać do podjęcia natychmiastowych działań.

 

Należy dodać, że jeszcze przed atakiem na Sąd Najwyższy prezydent Wenezueli ogłosił, że wojsko i jego zwolennicy będą bronić rewolucji Boliwariańskiej za wszelką cenę i jeśli nie przywrócą jej z pomocą głosów, to zrobią to za pomocą broni.

Ulice Caracas zostały zablokowane przez wojsko i pojazdy opancerzone. Sytuację pogarsza fakt, że opozycja wciąż organizuje kolejne demonstracje a grupa spiskowców nie została jeszcze schwytana. Coraz więcej mówi się, że policja i siły zbrojne mogą wkrótce zbuntować się przeciwko władzy i siłą obalić obecny rząd. Lojalność wobec prezydenta była dotychczas na wysokim poziomie, lecz skoro jeden z oficerów wywiadu przeprowadził zamach istnieje prawdopodobieństwo, że pozostali również zechcą się przyłączyć do walki. To będzie oznaczało wojnę między zwolennikami rewolucji Boliwariańskiej a przeciwnikami, co może doprowadzić do sytuacji w jakiej znajduje się obecnie Syria.

 


Laser Diokles wygenerował światło miliard razy jaśniejsze od Słońca

Podczas eksperymentów przeprowadzonych przez fizyków z Uniwersytetu Nebraska, laser Diokles wygenerował wiązkę światła o intensywności równej miliarda Słońc. Jest to najjaśniejsze światło jakie zostało stworzone przez człowieka.

 

Laser Diokles rozpoczął pracę w 2006 roku i znajduje się w uniwersyteckim Extreme Light Laboratory. Zespół badawczy zajmował się zjawiskiem rozpraszania fotonów przez elektrony, które zawieszono w helu i wystawiono na działanie potężnego światła laserowego.

Źródło: Uniwersytet Nebraska

Dotychczasowe eksperymenty pozwoliły rozproszyć tylko kilka fotonów na jednym elektronie. Naukowcy z Uniwersytetu Nebraska, korzystając z lasera Diokles, zdołali rozproszyć niemal tysiąc fotonów jednocześnie.

 

Co ciekawe, fotony i elektron zachowywały się w zupełnie inny sposób niż zwykle. Foton zazwyczaj rozprasza się na elektronie pod tym samym kątem i z taką samą energią, jaką miał przed uderzeniem w elektron niezależnie od jasności światła. Naukowcy odkryli jednak, że przekraczając pewną granicę jasności następuje zmiana kąta, kształtu i długości fali rozproszonego światła.

 

Zmiana ta jest częściowo związana z elektronem, który będąc pod wpływem tak potężnego światła przestaje poruszać się w górę i w dół, lecz zaczyna wykonywać ósemki. Elektron emitował również foton, który pochłaniał energię wszystkich rozproszonych fotonów i uzyskał energię oraz długość fali właściwą dla promieni rentgenowskich.

Źródło: Donald Umstadter/Wenchao Yan

Powstałe w wyniku badań promieniowanie X można  wykorzystać np. medycynie do tworzenia nanoobrazów 3D, które będą wymagały mniejszych ilości promieniowania. Dzięki temu będzie można obrazować miniaturowe guzy nowotworowe, które pozostają niewidoczne dla obecnych aparatów rentgenowskich.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Raport o trollach w polskim Internecie

Troll internetowy

W ostatnich dniach, gruchnęła wieść o strasznym stanie polskiego Internetu. Oto nieustraszony oksfordzki badacz – Robert Gorwy – opublikował raport z wynikami swojego dochodzenia na w sprawie masowego trollowania w polskim Internecie. Wieść tę przyniosła nam Gazeta Wyborcza (wraz ze swoimi klonami). Powtórzyły ją takie serwisy jak Wirtualna Polska, wPolityce i oczywiście koduj24.pl i zapewne wiele innych.

 

Zaprzeczanie temu zjawisku byłoby niesmaczne. Wydaje się jednak, że coś umyka zarówno śmiałemu badaczowi, jak i jego promotorom. Z raportu ma wynikać, jakoby z 500 "podejrzanych" kont aż 263, były fikcyjnymi i finansowanymi przez bliżej nieokreślone prawicowe środowiska, 113 okazało się lewicowymi fałszywkami, zaś 124 znalazły się w grupie "neutralne i inne", co stanowi zaledwie 24,8%.

 

Rober Gorwy i za nim "wiodące portale", są jednak sprawiedliwi. Raczyli zauważyć, że w ostatnim okresie powstało także wiele lewicowych "fałszywek". Wszyscy zgodnie stwierdzają, że wielki udział w tym procederze ma rosyjska agentura. Należy więc założyć, że jest to owa grupa "inne" a "neutralne" to pewnie znikomy jej ułamek. Nie wiadomo jednak, dlaczego okazały się "podejrzanymi".

 

Genialny badacz jako kryterium świadczącym o fałszywym koncie, obrał sobie takie niezbite dowody jak podobieństwo IP, podobieństwo użytych słów kluczowych, tagów itp. Zapewne nie zapomniał skonsultować wyników swych badań z miejscowym wróżbitą, by zyskać całkowitą pewność, co do słuszności wniosków. O szczegółach tego raportu każdy może sobie poczytać pod wskazanymi adresami. Mnie natomiast frapuje to, o czym zupełnie zapomniał nasz dzielny rodak i co skrzętnie ukrywają pod figowym listkiem takie tuzy rzetelnego dziennikarstwa jak GW.

 

Sięgnijmy pamięcią do wczesnego okresu działalności KOD. Oszałamiająca popularność tej formacji dała się łatwo zauważyć każdemu użytkownikowi Facebooka. Posiadając wówczas konto na FB, ze zdziwieniem stwierdziłem, że niemal wszyscy moi znajomi (takie same ruskie trolle jak ja) zapisali się do KOD-u. Wszystko zrozumiałem, gdy również stałem się takim samym szczęśliwcem. Nie pomagało nawet wypisywanie się. Za chwilę znów ofiara znajdowała się na liście sympatyków. Trzeba było dopiero załatwić sobie ban, aby się uwolnić od natrętnych aktywistów.

 

Dość zabawną sytuację można zaobserwować na filmie "Facet do Petru: Przyjechałem do Pana odebrać pieniądze". Przy dużej głośności, wyraźnie słychać te słowa. Zatem lewicowe i liberalne środowiska, nie od dzisiaj stosują takie metody i nie tylko w Internecie. Jest jednak coś, o czym nikt nie chce wspomnieć, ani prawica, ani lewica. Chodzi mi o słowo "Hasbara".

 

W polskiej Wikipedii nie uświadczymy o tym ani słowa, ale już z anglojęzycznej, można się dowiedzieć, że początki tylko tej jednej organizacji propagandowej, sięgają lat 70’. Nie jest to źródło całkiem obiektywne, więc dobrze zapoznać się jeszcze z informacjami mniej poprawnymi politycznie, ale opartymi na tych samych źródłach. W tym miejscu polecam dość obszerny artykuł pt. "Hasbara w polskim internecie…".

 

Wnioski nasuwają się same. W tym haniebnym procederze, nie biorą udziału tylko: CIA, NSA, MI6, Mosad… ani tym bardziej Soros ze swoimi "organizacjami pozarządowymi" w rodzaju Manify, Krytyki politycznej i innych skrajnie lewackich organizacji.

 

 


W Malezji piraci przejęli tankowiec i ukradli ponad 1,5 miliona litrów paliwa

Tajski tankowiec wpłynął na wody terytorialne Malezji w pobliżu miasta Kuantan, gdy dokonano zbrojnego ataku na jego pokładzie.

 

 

Poinformowano, że co najmniej sześciu uzbrojonych mężczyzn podpłynęło łodzią do statku i wspięło się na jego pokład. Napastnicy obrabowali szesnastu członków załogi i wypompowali paliwo ze zbiorników tankowca. W sumie z 3 milionów litrów przejęto połowę tego, co było w zbiornikowcu. Zaraz potem, piraci uciekli.

 

Pornchai Pintong, wiceadmirał tajskiej floty, poinformował dziennikarzy, że jednostka wróciła już do prowincji Songkhla. Siły zbrojne Tajlandii i Malezji podjęły współpracę w celu zidentyfikowania i złapania przestępców.

 


Wielka Rafa Koralowa jest warta 56 miliardów dolarów

Ile jest warta największa struktura życiowa na naszej planecie? Niektórzy twierdzą, że jest bezcenna, ale w nowym raporcie Deloitte Access Economics wyliczono, że jest warta 56 miliardów dolarów australijskich (42,5 miliardów dolarów USA), znacznie przewyższając planowaną przez australijski rząd kopalnię węgla Carmichael.

 

Powinniśmy zachować rafę choćby ze względu na ogromne piękno, różnorodność biologiczną i znaczenie dla planety, w oczach wielu polityków musi ona dawać zysk warty jej utrzymania. Jest to szczególnie widoczne teraz, kiedy konkuruje z projektami przemysłowymi, takimi jak kopalnia węgla kamiennego w miejscowości Carmichael w stanie Queensland.

 

Budowa kopalni jest postrzegana przez wielu jako uwsteczniający ruch australijskiego rządu, który najwyraźniej ignoruje zagrożenie, jakie zmiany klimatyczne stanowią dla jednego z największych skarbów natury. Jednocześnie faworyzuje się przemysł paliw kopalnych, stanowiących poważne źródło owych zmian. Co więcej, budowa kopalni niesie ze sobą perspektywę setek milionów ton węgla, które będą transportowane drogą morską przez obszar Wielkiej Rafy.

Jak więc najlepiej zobrazować rządowi Australii wartość rafy? Najnowsze sprawozdanie szacuje, że całkowita wartość Wielkiej Rafy Koralowej wynosi w przybliżeniu 56 miliardów dolarów australijskich, czyli ponad dwukrotnie więcej niż wartość kopalni Carmichael – 21,5 miliarda dolarów australijskich.

 

Liczba ta może wydawać się podana dość arbitralnie, więc w raporcie uwzględniono również roczny dochód rafy. Rafa generuje ok. 6,4 mld AU (4,8 mld USD) rocznie, podczas gdy kopalnia przyniesie już tylko około 203 mln AU (154 mln USD).

A co z zatrudnieniem? To dość prosta sprawa, ponieważ uważa się, że rafa daje pracę około 64 tysiącom ludzi, związanych z turystyką, od sklepów ze sprzętem do nurkowania po hotele i restauracje, podczas gdy kopalnia ma zapewnić około 10 tysięcy miejsc pracy.

"Raport wyraźnie wskazuje, że Wielka Rafa Koralowa jest zbyt dużym skarbem, by go zaprzepaścić" - powiedział dr John Schubert, przewodniczący Great Barrier Reef Foundation. "To wezwanie do działania dla wszystkich - osób fizycznych, przedsiębiorstw, fundacji i rządów – aby wspólnie reagować, abyśmy nie zawiedli naszego cudu natury".

Raport powstał z powodu wspólnego wysiłku ze strony grup środowiskowych celem powstrzymania budowy kopalni węglowej.

 


Naukowcy stworzyli wyjątkowego robota z grafenu

Lampa błyskowa pozwoliła badaczowi Yong-Lai Zhang i jego współpracownikom z Uniwersytetu Jilin uzyskać materiał, który zmienia kształt w zależności od wilgotności środowiska. W artykule opublikowanym przez Optical Materials Express naukowcy zaprezentowali urządzenie oparte na tym materiale – poruszające się bez zewnętrznego źródła energii, jedynie w wyniku zmian wilgoci.

 

Do budowy wykorzystano mikroskopowe arkusze tlenku grafenu o grubości 5 μm. Jasne błyski światła, wywoływane przy pomocy zwykłej lampy błyskowej z odległości 20-30 cm powodowały, że arkusze wyginały się w odwracalny sposób. Wielkość wykrzywienia zależała od względnej wilgotności ośrodka i mieściła się w przedziale od 0 do 85 stopni.

 

Promieniowanie optyczne emitowane przez lampę błyskową powoduje zmniejszanie się oświetlonej strony arkusza tlenku grafenu. Gdy w powietrzu występuje wilgoć, oświetlona strona gromadzi i utrzymuje mniej cząsteczek wody niż pozostała część i staje się przez to większa, powodując, że cały skrawek się wygina. W rezultacie badacze otrzymali podobnego do kraba „robota” wielkości 1 cm, który zgina "szczypce" w obecności wilgoci i rozwiera je, gdy powietrze staje się suche. Może w ten sposób przebyć odległość 3,5 mm w ciągu 12 sekund. 

Już wcześniej wykazano podobne efekty, lecz stosowano do tego promieniowanie ultrafioletowe lub chemikalia, co skutkowało częściowym ubytkiem tlenku grafenu. Yong-Lai Zhang i jego współpracownicy uważają powyższe metody za mniej praktyczne i trudniejsze do kontrolowania niż ich oryginalny pomysł.

 

Siła, prostota, prawidłowe działanie w środowisku żywego organizmu i inne właściwości grafenu zapowiadają nowe urządzenia. Łatwo sobie wyobrazić wykorzystanie wspomnianych cech grafenu, na przykład przy tworzeniu miniaturowych implantów i medycznych mikrochipów, pracujących wewnątrz ludzkiego ciała.

 


Według USA, Assad przygotowuje atak chemiczny na ludność cywilną. Kolejna operacja fałszywej flagi?

Biały Dom wydał zaskakujące oświadczenie. Bez podawania jakichkolwiek dowodów czy szczegółów, rzecznik prasowy Sean Spicer powiadomił, że syryjska armia przygotowuje się właśnie do kolejnego ataku z użyciem broni chemicznej, w wyniku którego zginie wielu ludzi. Ta niecodzienna wieść niemal natychmiast została przyjęta jako pewnik, choć brzmi absurdalnie z wielu powodów.

 

Trzeba powiedzieć wprost, że tylko głupiec skorzystałby z gazów bojowych - niebezpiecznej broni masowego rażenia, w sytuacji gdy światowy żandarm obserwuje każde poczynania wojsk w Syrii i nieustannie wygraża się. Jest to dodatkowo nielogiczne, ponieważ armia rządowa osiąga same sukcesy, więc jaki byłby sens używać śmiercionośnej broni w walce ze słabiej uzbrojonym przeciwnikiem bez własnych sił powietrznych?

 

Zachodnia propaganda wmówiła ludziom, że Baszar Assad jest barbarzyńcą większym od samego Adolfa Hitlera i zabija Syryjczyków - tzw. opozycję i ludność cywilną. Należy tu pamiętać, że islamska rebelia to w dużej mierze najemnicy, których głównym zadaniem jest obalenie władz w Damaszku. Niektóre ugrupowania chcą również zaprowadzić prawo szariatu na wzór Arabii Saudyjskiej, więc czy na pewno można powiedzieć, że Assad walczy z "syryjską opozycją"?

 

Stany Zjednoczone od samego początku wmawiały, że wojsko za przyzwoleniem władz zabija własnych ludzi i po tylu latach kłamstwo wypowiadane dziesiątki, nawet setki razy stało się prawdą - przynajmniej w oczach USA, państw arabskich i europejskich.

 

Biały Dom zaskoczył oskarżeniami w kierunku Syrii. USA mówią coś o odnotowanej aktywności na tym samym lotnisku, które zostało zbombardowane 7 kwietnia z pomocą amerykańskich rakiet Tomahawk. Z tej bazy lotniczej, zlokalizowanej w muhafazie Homs, miał rzekomo nastąpić ostatni nalot z użyciem broni chemicznej i teraz podobno wojsko przygotowuje kolejną masakrę.

Oświadczenie Białego Domu wywołało zaskoczenie wśród niektórych urzędników, którzy nie wiedzieli nic na temat rzekomych przygotowań do użycia gazów bojowych przez syryjską armię. Również wypowiedź ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Nikki Haley wywołała poruszenie. Polityk stwierdziła, że wina o każde kolejne ataki przeciwko Syryjczykom zostanie zrzucona na Assada, a także na Rosję i Iran. Choć nie doszło jeszcze do żadnego ataku, USA już próbują wskazywać winnych.

Dane wywiadowcze o rzekomych przygotowaniach do ataku chemicznego skłoniły Amerykanów do wystosowania ostrzeżenia. Znów zaczęto mówić, że Syria nie powinna przekraczać czerwonej linii gdyż w przeciwnym wypadku może użyć siły militarnej. Francja i Wielka Brytania szybko znalazły się po stronie USA i zdołały już poprzeć każde działania przeciwko Assadowi.

 

Można odnieść wrażenie, że Amerykanom strasznie nie podobają się sukcesy syryjskiej armii, która odzyskuje kontrolę nad swoim krajem. Problem Stanów Zjednoczonych jest taki, że Państwo Islamskie zaczyna upadać a tzw. opozycja jest coraz słabsza i wkrótce nie będzie chętnych do podjęcia walki przeciwko siłom rządowym. Dla Zachodu będzie to wkrótce ostatni dzwonek, aby zacząć działać w sprawie Syrii.

 

Źródła:

https://www.yahoo.com/news/u-saw-chemical-weapons-activity-syrian-struck-april-135459946.html

http://www.moonofalabama.org/2017/06/white-house-says-it-will-fake-chemical-weapon-attacks...

http://www.zerohedge.com/news/2017-06-27/white-house-accuses-syria-planning-another-chemic...

https://www.buzzfeed.com/claudiakoerner/white-house-says-syria-may-be-preparing-another-ch...


„Jestem muzułmaninem, p…ę Szwecję” – imigranci brutalnie pobili niepełnosprawnego Szweda, nazywając go rasistą

Trzej arabscy migranci nie zostaną wydaleni ze Szwecji po brutalnym ataku na niepełnosprawnego człowieka i wrócą na wolność za niespełna dwa lata.

 

 

Według informacji InfoWars, w zeszłym miesiącu trzej uchodźcy próbowali ukraść portmonetkę mężczyźnie na stacji kolejowej Gävle. W obronie stanął człowiek, poruszający się o kulach, ale został zaatakowany przez napastników.

 

Podczas kopania i przyjmowania ciosów Szwed „wysłuchał wykładu o tym, jak Szwedzi są rasistowscy i walczą z muzułmanami”. „Jestem muzułmaninem, p…ę Szwecję”, powiedział jeden z migrantów podczas bicia. Po tym ataku trio przerzuciło swoją uwagę na 17-letniego chłopca i próbowało ukraść mu telefon.

 

To, co jest dziwne w tej sytuacji, to wiek imigrantów. Młodzieńcy deklarowali, że mają nie więcej niż dwadzieścia lat. Udowodnili, że są zdolni do czynienia zła…

 

W rzeczywistości jednym z nich to 32 letni Marokańczyk, któremu w 2010 roku odmówiono azylu, ale później uzyskał tzw. stały pobyt, ponieważ poślubił Szwedkę. Drugi napastnik to 45 – letni obywatel Francji. Sąd orzekł, że nie ma wystarczających podstaw do tego, aby go wydalić. Trzeciego bandytę skazano na jeden rok i cztery miesiące więzienia.

 

Na końcu wypada zadać sobie pytanie, czy wielokulturowość w nowoczesnym wydaniu jest taka cudowna, jak próbują udowodnić to niektore środowiska?

Źródło: https://www.therebel.media/_i_am_a_muslim_i_f_ck_swedes_migrants_brutally_beat_disabled_sw...


Na świecie rozprzestrzenia się kolejny wielki cyberatak - po WannaCry czas na Pety.A

Wielki cyberatak, który początkowo wystąpił tylko na Ukrainie, zaczyna się rozprzestrzeniać po całym świecie. Niektórzy widzą w nim podobieństwo do poprzedniego atak ransomware zwanego WannaCry. Atakujący sieci komputerowe kod nazwano Pety.A.

 

Szkodliwe oprogramowanie rozprzestrzenia się w standardowy sposób, czyli rozsyła się automatycznie pocztą elektroniczną. Petya zdołała już wywołać spore spustoszenia na Ukrainie, gdzie zaatakowane zostało wiele przedsiębiorstw. Cyberatak unieruchomił wiele systemów sektora bankowego i telekomunikacyjnego. Skutkowało to poważnymi utrudnieniami największego lotniska na Ukrainie, znajdującego się w Kijowie.

 

Trudno się dziwić, że służby ukraińskie standardowo, bez żadnych dowodów, winią za atak Rosjan. To ich zwyczajowe wytłumaczenie dla dowolnych ekscesów. Cyberatak spowodowany rozprzestrzeniającym się wirusem doprowadził do skutecznego unieruchomienia krytycznej infrastruktury. Dotknięte przestojami zostały również komputery w ukraińskich budynkach rządowych.

Potem wirus Pety.A rozprzestrzenił się po Internecie i zdołał wywołać spore zamieszanie w systemach komputerowych wielu zachodnich korporacji. Odczuły to na przykład holenderskie firmy zajmujące się europejską logistyką. 

 

 


Kolumbijska organizacja paramilitarna FARC oddała prawie cały arsenał broni

W czerwcu 2016 roku wojna domowa w Kolumbii, która trwała przez wiele lat, oficjalnie dobiegła końca. Nastąpiło porozumienie między obecnym rządem a liderem Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii - organizacji zbrojnej znanej bardziej pod skrótem FARC. Nastąpiło podpisanie zawieszenia broni a rebelianci wyrazili zgodę na rozbrojenie. ONZ podała w poniedziałek, że FARC oddała już niemal wszystkie sztuki broni palnej.

 

W zeszłym roku obie strony konfliktu podpisały się pod dokumentem, który przewiduje zakończenie wojny, opuszczenie przez partyzantów kryjówek w górach i lasach oraz złożenie broni. W tym celu powstały specjalne obozy rozbrojeniowe. Grupa zbrojna FARC składa się z około 7 tysięcy członków, którzy faktycznie dobrowolnie się poddali. Rząd w Kolumbii nie ma zamiaru wyciągać żadnych konsekwencji i pozwoli wszystkim bojownikom przejść do cywila.

 

Według ONZ, organizacja FARC oddała w sumie 7 132 sztuki broni. Tylko niewielka część uzbrojenia pozostanie jeszcze w rękach partyzantów, lecz 1 sierpnia grupa zostanie już całkowicie rozbrojona, choć według pierwotnych planów miało to nastąpić już pod koniec maja.

 

Organizacja zbrojna FARC powstała w 1964 roku i od tego czasu prowadziła walkę z siłami rządowymi. Kontrolowała fragment terytorium państwa i prowadziła walkę partyzancką. Z chwilą gdy FARC podpisała dokument o zawieszeniu broni i rozbrojeniu, organizacja w zasadzie przestanie istnieć jako taka i będzie funkcjonować jako partia polityczna.

 


Naukowcy potwierdzili autentyczność meteorytu, który spadł w Holandii

Naukowcy potwierdzili autentyczność meteorytu, który spadł na stodołę w holenderskiej miejscowości.

 

 

Ciało niebieskie uderzyło w dach w holenderskiej miejscowości Broek in Waterland w styczniu bieżącego roku. Obiekt waży 0,5 kg, a jego wiek szacowany jest na 4,5 miliarda lat, podaje portal NOS.

 

Właściciel meteorytu, który pragnie zachować anonimowość, nie zamierza go sprzedawać. Być może przekaże go do muzeum. Meteoryt z Broek in Waterland jest dopiero szóstym, jaki kiedykolwiek znaleziono w Holandii.

 

Do zderzenia meteorytu ze stodołą doszło 11 stycznia br. Wcześniej na niebie widać było jasną kulę ognia, a potem rozległ się głośny huk.


Prezydent Brazylii oficjalnie oskarżony o korupcję

Nowemu skorumpowanemu prezydentowi Brazylii, Michelowi Temerowi, postawiono właśnie zarzut przyjmowania łapówek a do Sądu Najwyższego skierowano akt oskarżenia. Jest to prawdopodobnie pierwszy i nie ostatni zarzut przeciwko politykowi, którzy przejął władzę po rzekomo skorumpowanej poprzedniczce Dilmie Rousseff, jednak Temer nie obawia się usunięcia z urzędu.

 

Brazylijska policja federalna uzyskała dowody wskazujące, że prezydent przyjmował łapówki od największego na świecie przedsiębiorstwa mięsnego JBS S.A. Michel Temer cały czas odrzuca wszelkie oskarżenia i twierdzi, że jest niewinny. Lecz oskarżenia wystosowano na podstawie zeznań prezesa JBS S.A. Joesley'a Mendonça Batisty, który zgodził się współpracować z organami ścigania.

 

Pojawiły się zatem pierwsze dowody, które ewentualnie mogłyby pozwolić na rozpoczęcie procedury zawieszenia nowego prezydenta Brazylii. Jest to dosyć długi proces. W pierwszej kolejności, gdy sprawa trafi do Sądu Najwyższego, spiker Izby Deputowanych musi formalnie powiadomić prezydenta o postawionych przeciwko niemu zarzutach. Odtąd prawnicy Temera podczas dziesięciu sesji w izbie niższej parlamentu będą musieli przedstawić obronę, po czym komitet specjalny podczas pięciu sesji rozpatrzy i przedyskutuje oskarżenia. Kolejnym etapem tego procesu jest głosowanie w niższej izbie parlamentu - potrzeba przynajmniej 2/3 głosów (342 z 513), aby sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Temer zostałby zawieszony na okres 180 dni i w zależności od decyzji odzyskałby władzę, lub zostałby trwale usunięty.

 

Jednak całe to postępowanie może długo potrwać, zaś Michel Temer, który oficjalnie posiada tylko 7% poparcia wśród obywateli Brazylii, nie obawia się oskarżeń. Koalicja rządowa z Partią Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), z której wywodzi się Temer, posiada większość, dzięki czemu wszelkie działania przeciwko niemu mogą zostać skutecznie zablokowane.

 


Nowa technologia zamienia latarnie w stacje ładowania samochodów elektrycznych

Niemiecka firma Ubitricity ​​​​wymyśliła nietypowy sposób na ładowanie pojazdów elektrycznych. Ubitricity zamieniła zwykłe lampy uliczne w stacje ładowania elektrycznych samochodów poprzez zainstalowanie gniazdka umieszczonego w lampie (nazywanym SimpleSocket). Jeśli jest połączone z kablem do ładowania (SmartCable) konfiguracja ta pozwala na natychmiastowe ładowanie i fakturowanie.

 

Automat wkazujący kwotę do zapłaty jest połączony z kablem do ładowania elektrycznych pojazdów. Skrzynkę można w zasadzie porównać do porównać podrasowanego telefonu komórkowego, który działa jak wbudowany licznik energii elektrycznej. Komunikuje się z Ubitricity, by aktywować ładowanie, a następnie przesyła dane spowrotem do serwera.  

Nowa technologia jest sprawdzana obecnie w gminie Hounslow,na zachód od Londynu. Specjalnie przekształcono wszystkie lampy uliczne w dzielnicy Hounslow, by mogły używać żarówek LED, które potrzebują mniej energii. To z kolei pozwala wykorzystać pozostałą energię do innych celów, w tym do ładowania pojazdów elektrycznych.

 

Prostota gniazdka Ubitricity pozwala gminom oferować stacje ładowania, dzięki czemu nie trzeba wykonywać dodatkowych prac związanych z infrastrukturą, takich jak budowa chodnika lub instalacja nieestetycznych samodzielnych punktów. Pozwoli to także oczywiście na zaoszczędzenie miejsca i pieniędzy. To rozwiązanie umożliwi również kierowcom posiadającym SmartCable wraz z wbudowanym licznikiem do podłączenia go wszędzie, gdzie tylko będzie dostępne gniazdko – bez obaw o "kradzież" prądu od kogoś innego.