Październik 2016

Odnotowano zwiększoną aktywność sejsmiczną wulkanu Irazu

W godzinach porannych w dniu 27 października w okolicach wulkanu Irazu odnotowano 15 trzęsień ziemi o charakterze wulkanicznym.

 

 

Wstrząsy typu wulkanicznego, o sile 3,1 stopnia,  wystąpiły na głębokości 8 km i w odległości około 500 metrów od krateru.  Zdaniem specjalistów z Instytutu Ovsicori, wydarzenia związane są ze szczelinowaniem skał, spowodowanych ekspansją magmy.

 

Oprócz wulkanicznych trzęsień ziemi w okolicy Irazu, zarejestrowano ruch tektoniczny, który spowodował wiele szkód i usterek. Wulkanolodzy porównuj te wydarzanie to sytuacji w 1723 roku, kiedy zaczęło się od mikrowstrząsów, a skończyło się na bardzo silnej erupcji.

 

Irazú znajduje się w centralnej części Kostaryki na północny-zachód od miasta Cartago. Od 1723 roku wulkan wybuchał ponad 20 razy. Większości jego erupcji towarzyszyło zejście błota i lawin piroklastycznych. Ostatnim razem Irazu wykazywał aktywność w 1994 roku.


Czeka nas kolejna bezsensowna zmiana czasu

Dzisiaj w noc wszyscy odbędziemy biurokratyczną podróż w czasie. Nastąpi ona na podstawie dyrektywy UE 2000/84/EC. W jej wyniku dojdzie do tak zwanej zmiany czasu. Rytualne sprawdzenie, czy obywatele nadal robią dowolną durnotę, której chcą od nich ich władcy będzie miało miejsce o 3 w nocy, kiedy to uznamy administracyjnie, że jest jednak 2 w nocy. Pociągi staną w polu i wszyscy zawisną w bezruchu.

 

Oficjalnie rytuał zmiany czasu jest potrzebny ze względu na dostosowanie się do pory roku i mityczne oszczędności na elektryczności, których istnienia nikt jednak nie udowodnił. Z tego powodu dwa razy do roku męczymy się dokonując operacji zegarkowych. Wiąże się to często z bardzo dużym wyrzeczeniem wielu ludzi. Nie rozumieją tego dzieci, zwierzęta domowe, a także dorośli, których zegar biologiczny ulega poważnemu zaburzeniu.

 

Skoro tak wiele osób to denerwuje, dlaczego nadal jak maniacy to robimy? Odpowiedź jest prosta. Zmieniamy czas, bo wymaga od nas tego władza, która ustanawia, że jest inna godzina niż nam się wydaje. W tle są rzekome oszczędności w elektryczności. Co tu jednak oszczędzać, skoro zasilanie w sieci i tak trzeba utrzymać, a skutkiem mieszania przy normalnym czasie jest to, że i tak używamy elektryczności rano gdy jest ciemno, a potem jeszcze szybciej używamy jej wieczorem, bo ciemno zaczyna się robić o godzinę wcześniej.

 

Powoduje to, że jest jeszcze gorzej niż gdyby nic nie zmieniać. Z powodu zmiany czasu większość osób odczuwa po prostu dyskomfort, a możliwe są nawet dolegliwości zdrowotne takie jak zaburzenia snu, kłopoty kardiologiczne czy depresje powodowane szybciej zapadającymi ciemnościami.

 

W Europie coraz więcej krajów chce zaprzestać z dziwacznym manipulowaniem czasem nazywając to całkiem słusznie niepotrzebnym zamieszaniem. W 2014 roku z wprowadzania zmian czasu zrezygnowała Rosja. W naszym obozie pytanie o sensowność czekającej nas dzisiaj dziwacznej manipulacji zegarkami zadali sobie czescy parlamentarzyści, którzy wprost poprosili Brukselę o zdecydowanie jaki czas obowiązuje w Europie i o nie zmienianie go już więcej w przyszłości.

 

 

 


Od 26 października w środkowych Włoszech odnotowano 900 trzęsień ziemi

Po potężnym trzęsieniu ziemi 26 października na granicy Marche i Umbrii, krajowa sieć sejsmiczna we Włoszech zarejestrowała ponad 900 wstrząsów sejsmicznych. Ponad 80 z nich miało rangę od 3 do 4,5 w skali Richtera.

 

24 sierpnia w centrum Włoch wystąpiło silne trzęsienie ziemi o sile 6 stopni w skali Richtera, które pochłonęło ponad 300 istnień ludzkich. Co do ogólnej liczby wstrząsów w środkowych Włoszech, od 24 sierpnia odnotowano ponad 19 tysięcy tego typu zjawisk w okolicy, która rozciąga się na ponad 60 kilometrów wzdłuż łańcucha Apeninów. Około 330 z nich miało siłę od 3 do 4,2 w skali Richtera.

26 października, dwa silne trzęsienia ziemi we włoskiej, centralnej prowincji Macerata, zniszczyły wiele zabytkowych budynków i liczne miejsca zamieszkania. 73-letni mężczyzna zmarł na atak serca, prawdopodobnie spowodowany przez trzęsienie ziemi, a 8 osób zostało rannych. Bez dachu nad głową pozostało co najmniej 4 tysiące mieszkańców.

 


Chińscy urzędnicy aresztowani za fałszowanie informacji o zanieczyszczeniach powietrza

Chińscy urzędnicy w mieście Xi'an, w prowincji Shaanxi, zostali zatrzymani za udział w świadomym manimulowaniu danymi o jakości powietrza oraz próbę fałszowania wyników badań.

 

Oskarżeni, w tym He LiMin, szef Biura Ochrony Środowiska w Xi'an, miał manipulować danymi na temat zanieczyszczeń powietrza poprzez włamanie się do stacji monitorowania i blokowanie danych w dążeniu do uniknięcia kary za wysoki poziom zanieczyszczeń w mieście. Dzięki dostępowi do stacji po godzinach pracy, fałszowano dane, jednak robiono to niedokładnie, co zwróciło uwagę Narodowego Centrum Monitorowania Środowiska, którzy wysłali inspektorów do zbadania stacji.

Zanieczyszczenia powietrza w Chinach zabijają szacunkowo 1,6 miliona ludzi rocznie. To numer jeden wśród najgorszych trucicieli na świecie, według Światowej Organizacji Zdrowia. Nie jest to jednak zaskakujące, biorąc pod uwagę ubiegłoroczne stężenie niebezpiecznych cząsteczek, unoszących się w powietrzu - w niektórych regionach Chin osiągnięto 50-krotność zalecanej granicy bezpieczeństwa.

W celu wypełnienia zobowiązań wynikających z paryskiego porozumienia w sprawie klimatu, Chiny muszą ograniczyć emisję dwutlenku węgla o 60-65% do 2030 roku. W ubiegłym roku wprowadzono nowe prawo, które pozwala urzędnikom środowiskowym monitorować fabryki i zamykać je, jeśli poziomy zanieczyszczeń powietrza są zbyt wysokie. Może to prowadzić do oczywistych strat finansowych dla przedsiębiorstw. Dlatego powstał specjalny system nadzoru, który podnosi alarm po wykryciu dokonywania zmian w danych na temat zanieczyszczeń.

 


Samolot z pasażerami na pokładzie zapalił się na lotnisku w Chicago

Liczba ofiar pożaru samolotu American Airlines na pasie startowym na lotnisku w Chicago (Illinois) wzrosła do 21 osób, donosi Associated Press. Wcześniej informowano o ośmiu rannych, w tym jednej stewardesie.

 

 

ABC News podaje, powołując się na słowa Timothy Sampi - przedstawiciel władz miejskiej straży pożarnej, że hospitalizowanych w sumie zostało 20 osób. Zdiagnozowano u nich głównie drobne urazy w postaci stłuczeń i skręceń.

 

Według ostatnich doniesień, pożar został spowodowany przez awarię jednego z silników.


Naukowcy obserwują największe w historii blaknięcie Wielkiej Rafy Koralowej

Od marca postępuje masowe blaknięcie Wielkiej Rafy Koralowej w Australii, wpisanej na listę dziedzictwa światowego UNESCO. Naukowcy stale obserwowali jej stan, na bieżąco oceniając rosnące straty. Ostatni raport badaczy z Uniwersytetu Jamesa Cooka w Queensland najwyraźniej potwierdza najgorsze obawy.

 

Cały obszar rafy nie został jeszcze zbadany, ale już widać, że w jej północnej części miliony koralowców obumiera. Powodem mają być oczywiście zanieczyszczenia oraz inne działania ludzkie ingerujące w przyrodę. "W pobliżu Jaszczurzej Wyspy więcej niż 80% koralowców obumiera. Nasze dane są póki co niekompletne, ale blaknięcie rafy jest znacznie silniejsze od poprzednich zaobserwowanych w latach 1998 i 2002" – oświadczył Andrew Hui, starszy pracownik naukowy z Centrum badań nad rafą koralową.

Na szczęście, badania wykazały również, że w centralnych, a zwłaszcza w południowych częściach rafy, uszkodzenie nie jest tak poważne. Pracownicy rezerwatu morskiego uważają, że obumarło 22% koralowców, a największe straty zostały zaobserwowane u koralowców jednokolorowych w północnej części rafy.

 

Pierwszym ciosem dla rafy koralowej była nieprawidłowa temperatura wody związana z globalnymi zmianami klimatu. W marcu, temperatura wynosiła 1 °C powyżej średniej, co sprawiło, że szczególnie ucierpiała północna część rafy, ale niektóre fragmenty ocalały dzięki cyklonowi, który schłodził wodę. Pod wpływem stresu, koralowce zaczęły przybierać białą barwę, a badania w kwietniu wykazały, że 93% z nich posiada oznaki blaknięcia.

Według Andrew Hui, koralowce posiadają zdolność do regeneracji i mogą powrócić do normalnego koloru w ciągu 10 do 20 lat, ale jeśli czynniki szkodliwe będą narastać, ryzyko całkowitego obumarcia jest bardzo wysokie. Główną obawą jest wciąż globalne ocieplenie. Osłabiona rafa koralowa jest teraz łatwym kąskiem dla żywiących się nią ślimaków oraz wszelakich chorób.

 


Komisja ONZ chce negocjacji w sprawie całkowitego zakazu broni jądrowej

Podczas gdy na świecie panuje wyścig zbrojeń i doświadczamy drugiej zimnej wojny między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, Komisja Zgromadzenia Ogólnego ONZ poparła nową rezolucję, która zabroni posiadania broni jądrowej. Uchwała zyskała szerokie poparcie wśród państw nienuklearnych, zaś największy sprzeciw wyraziły mocarstwa atomowe.

 

Rezolucja, zainicjowana między innymi przez Austrię, Brazylię, Filipiny, Irlandię, Maltę, Meksyk, Nigerię, RPA, Szwajcarię i Wenezuelę, otrzymała 123 głosy poparcia podczas głosowania, które odbyło się w czwartek w Nowym Jorku. 38 państw, w szczególności Australia, Chiny, Francja, Indie, Izrael, Korea Północna, Pakistan, Rosja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, zagłosowało "przeciw". 16 krajów wstrzymało się od głosu.

 

Nie jest to zaskakujące, że mocarstwa atomowe nie zgodziły się oddać swojej broni masowego rażenia. Przeciwko tej rezolucji głosowała nawet Australia, która znajduje się pod amerykańskim "parasolem nuklearnym". Mimo tego, uchwała otrzymała wystarczająco duże poparcie. Aby ostatecznie weszła w życie, musi zatwierdzić ją Zgromadzenie Ogólne ONZ - posiedzenie w tej sprawie odbędzie się w grudniu.

 

Jak donosi japońska agencja Kyodo, Stany Zjednoczone przekonują swoich sojuszników, aby głosowano przeciwko tej rezolucji. W przypadku jej zatwierdzenia, Amerykanie nalegają aby odmawiano udziału w rozmowach. Rosja również nie popiera rozbrojenia i uznała, ze rozmowy w tej sprawie są "oderwane od rzeczywistości" i są tematem zastępczym. Światowe mocarstwa dobrowolnie nie zrezygnują z broni jądrowej i wszyscy doskonale o tym wiedzą. Gdyby rezolucja ONZ weszła w życie, pierwsze negocjacje w sprawie rozbrojenia i wyeliminowania broni jądrowej odbyłyby się w marcu 2017 roku.

 

Źródła:

http://english.kyodonews.jp/news/2016/10/440622.html

http://reachingcriticalwill.org/images/documents/Disarmament-fora/1com/1com16/resolutions/...

https://www.theguardian.com/world/2016/oct/28/un-votes-to-start-negotiating-treaty-to-ban-...


Litwa wydała wytyczne dotyczące postępowania w przypadku okupacji

Litwa wydała podręcznik pn. Przygotowanie do przetrwania w sytuacjach kryzysowych i na wojnie, podaje portal Slon.

 

 

Szczególną uwagę przywiązuje się do szkoleń przeciwko okupacji ze strony wojska rosyjskiego. W periodyku opisano dokładnie konstrukcje rosyjskich czołgów, broni, min, granatów i podano szczegółowe instrukcje, jak je rozpoznawać. Należy zauważyć, że w podręczniku duży nacisk kładzie się „na szpiegowanie i donoszenie na wroga”.

 

„Wykazaliśmy, że każdy, kto przekroczy naszą granicę, spotka się z silnym oporem ze strony naszego narodu i naszego wojska" - powiedział Juozas Olekas, minister obrony Litwy.

 

Druga część książki zawiera informacje na temat pierwszej pomocy oraz przetrwanie w środowisku naturalnym. Samouczek zostanie wydany w 30 tys. egzemplarzach, które będą rozprowadzane w szkołach, bibliotekach i rozpowszechniane w Internecie.

 

Od początku 2016 roku NATO prowadzi strategię odstraszania. W ramach tych działań w Polsce i w krajach bałtyckich rozlokowane zostaną cztery dodatkowe bataliony amerykańskiej i europejskiej armii. Sojusz planuje również wprowadzić stałą flotę na Morze Czarne.

 


Myśliwce należące do Rosji i USA niemal zderzyły się nad Syrią

W syryjskiej przestrzeni powietrznej operują samoloty wielu państw świata. Maszyny należą przede wszystkim do Rosji i amerykańskiej koalicji, w skład której wchodzi Turcja, Wielka Brytania, Australia, Kanada i kilka państw europejskich. Istnieje więc zagrożenie, że samoloty bojowe, w pewnych okolicznościach, mogą się ze sobą zderzyć. Incydent tego typu miał miejsce prawie dwa tygodnie temu.

 

Jak się właśnie dowiadujemy, 17 października miała miejsce bardzo niebezpieczna sytuacja. Generał porucznik Jeff Harrigian z US Air Force powiadomił, że rosyjski myśliwiec, który w tym czasie eskortował samolot szpiegowski we wschodniej części Syrii, zbliżył się do amerykańskiej maszyny na odległość około 800 metrów. Inny urzędnik dodał, że pilot zaczął odczuwać turbulencje, spowodowane zbliżeniem się rosyjskiej maszyny.

 

Myśliwce należące do Rosji i USA minęły się i na szczęście nie doszło do zderzenia. Jak się potem wyjaśniło, rosyjski pilot zwyczajnie nie widział nadlatującego samolotu - było ciemno, a myśliwce miały wyłączone światła. Uznano więc, że incydent nie był zamierzony.

 

Nie jest to zresztą pierwsze takie wydarzenie. Stany Zjednoczone i Rosja regularnie utrzymują kontakt poprzez gorącą linię. Obie strony podają przybliżoną lokalizację swoich samolotów wojskowych aby uniknąć potencjalnej katastrofy.

 


Latające samochody mają pojawić się podczas Igrzysk Olimpijskich w Japonii w 2020 roku

Japonia chce zrobić wszystko, aby nadchodzące Igrzyska Olimpijskie były niezapomnianym wydarzeniem. Przy okazji, wypromowana zostanie najnowsza technologia - będzie to między innymi transmisja na żywo w jakości 8K. Od dłuższego czasu trwają również prace nad projektem latających samochodów, które miałyby zadebiutować podczas tego wielkiego wydarzenia sportowego.

 

Inżynierowie ze start-upu Cartivator pracują nad pojazdem SkyDrive, hybrydą samochodu i samolotu. Latający samochód pozwoli wykonywać loty na wysokości do 150 metrów nad powierzchnią ziemi oraz zasięgu ponad 50 kilometrów. Dzięki niemu, będzie można również poruszać się po ulichy, wraz z innymi samochodami.

Źródło: Cartivator 

Jednak latający samochód SkyDrive będzie miał nietypowe zastosowanie. Podczas Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku, ten latający pojazd ma zostać wykorzystany do zapalenia znicza olimpijskiego. Pojawiają się wątpliwości, czy człowiek będzie w stanie trzymać znicz i obsługiwać maszynę w tym samym czasie. Zresztą, przy zbyt wysokich prędkościach, znicz może po prostu zgasnąć.

 

Prototyp zminiaturyzowanej, zdalnie sterowanej wersji SkyDrive został zaprezentowany w 2014 roku. Zbudowanie funkcjonującej maszyny o docelowych rozmiarach może pochłonąć ponad milion złotych. Do międzynarodowych zawodów sportowych w Japonii pozostało jeszcze kilka lat, więc możliwe że inżynierowie zdążą na czas.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Część Saturna zmieniła kolor

Północny biegun Saturna zmienił kolor. Jak i dlaczego tak się stało?

 

 

Rewelacyjne fotografie wykonał aparat kosmiczny Cassini, doskonale ukazujące zmianę barwy na północnym biegunie Saturna.

 

Prezentowany obraz został stworzony na podstawie zdjęć zrobionych przez sondę kamery szerokokątnej Cassini w okresie od 2012 do 2016.


Partia Piratów może wygrać wybory na Islandii

Islandia to kraj o silnych tradycjach wolnościowych. Niektórzy twierdzą, że ustrój tam panujący przypomina nieco anarcho-kapitalizm. Okazuje się, że buntowniczy obywatele tego pełnego wulkanów kraju mogą pójść jeszcze krok dalej i zamierzają powierzyć zaszczyt tworzenia nowego rządu, wolnościowej Partii Piratów.

 

Z sondażu dla gazety Morgunblaðið wynika, że co piąty Islandczyk zamierza głosować na Partię Piratów, co dałoby tej sile politycznej pierwsze miejsce ww wyścigu wyborczym z hipotetycznym rezultatem wynoszącym według tych deklaracji aż 22,6%. Oznacza to, że to prawdopodobnie ta partia będzie musiała uformować nowy rząd.

 

To spore zaskoczenie, bo ostatnio w wyborach Piraci zdołali zebrać około 5%, oznaczałoby to, że w narodzie tym wzrosła ilość użytkowników torrentów, albo po prostu osób rozczarowanych beznadzieją obecnie sprawującej władze klasy politycznej, od której nawet zwolennicy piractwa komputerowego wydają się społecznością moralniejszą i godniejszą zaufania.

W tym kontekście warto przypomnieć niewygodną dla europejskiego establiszmentu politycznego, opowieść o tym jak Islandczycy poradzili sobie ze skorumpowanymi bankierami. Po prostu powsadzali ich do więzień. Dzięki temu otrząsnęli się z wielkiego kryzysu, co objawiło się na przykład tym, że kraj ten zrezygnował z ubiegania się o członkowstwo w Uni Europejskiej. Jednak o takich historiach nie usłyszy się w unijnych mainstreamowych mediach, które powielają tylko chamską propagandę UE.

 

 


W Himalajach może nastąpić katastrofalne trzęsienie ziemi

Uskok tektoniczny u podnóża Himalajów wkrótce może wywołać trzęsienie ziemi o sile 8,5 stopnia w skali Richtera. Nowe badania wykazały, że silne trzęsienie ziemi może nastąpić w dowolnym momencie na uskoku, który rozciąga się na 2400 km.

 

Do takiego wniosku doszedł zespół naukowców z Uniwersytetu w Lozannie. Po przejrzeniu danych geologicznych oraz informacji ze źródeł historycznych, naukowcy odkryli, że w 1714 roku na obszarze, na którym mieściło się terytorium Królestwa Bhutanu, wystąpiło potężne trzęsienie ziemi. Królestwo Bhutanu jest krajem w Azji, znajduje się w Himalajach i jest położone między Indiami, a Chinami. Fakt wystąpienia silnego trzęsienia ziemi w tym rejonie były dla naukowców zupełnym zaskoczeniem. Jak wcześniej sądzono, Bhutan był najbardziej spokojnym sejsmicznie miejscem.

Łańcuch górski Himalajów jest wynikiem zanurzenia indyjskiej płyty litosfery pod euroazjatycką płytę. Mała część Bhutanu znajdowała się w miejscu bardzo odizolowanym od świata zewnętrznego i naukowców, byli rzadko wpuszczani na terytorium państwa. To wyjaśnia błędne przekonanie społeczności naukowej, że w Bhutanie nie występowały trzęsienia ziemi.

Okazało się, że po silnym trzęsieniu ziemi w Himalajach o sile 7,8, rząd Bhutanu otworzył dostęp do terytorium swojego państwa dla naukowców, by mogli prowadzić badania geofizyczne. W rezultacie można było zbadać, że w 1714 roku Bhutan doświadczył potężnego trzęsienia ziemi o sile 8,5 w skali Richtera. Epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się w zachodniej części centralnego Bhutanu, gdzie dziś koncentruje się główna część jego populacji.

 

Na skutek trzęsienia ziemi w Himalajach pękł obszar tektoniczny, tworząc rozległy uskok. Naukowcy kontynuują badania, które mają pomóc przeanalizować i zrozumieć tektoniczne procesy zachodzące na linii uskoku, by móc przewidzieć kolejną katastrofę z odpowiednim wyprzedzeniem.

 


Odkryto DNA nieznanego dotąd gatunku starożytnego człowieka

Genetyk z Uniwersytetu w stanie Texas, Ryan Bolender, znalazł w genomie współczesnego DNA należącego do Melanezyjczyków nieznanych dotąd przodków.

 

Genetyk od dłuższego czasu poświęcił się badaniom kodu genetycznego wymarłych hominidów (rodzina postępowych naczelnych, która obejmuje ludzi i małpy człekokształtne). Analizował DNA neandertalczyków oraz ludzi z Denisowej Jaskini, których inkluzje są obecne w genomie współczesnych ludzi. Naukowiec dokonał przełomu w trakcie badania genomu mieszkańców wysp Pacyfiku.

Ryan Bolender odkrył, że Malezyjczycy posiadają DNA powiązane z nieznanym gatunkiem hominidów. Według analizy, ich przodkowie nie wyglądali jak neandertalczycy lub Człowiek z Denisowej Jaskini. Oznacza to, że współczesny człowiek ma prawdopodobnie jedną trzecią przodka, który zmarł przed wykształceniem się naszej rasy.

Odkrycie Bolendera zostało opublikowane podczas konferencji amerykańskiego towarzystwa badającego genetykę człowieka. Niezależni eksperci potwierdzili hipotezę. Uważa się, że nowopoznani starożytni ludzie migrowali z Afryki około 60 do 100 tysięcy lat temu i zmieszali się z innymi członkami gatunku, którzy żyli w Euroazji.

 


Południowa Europa wkrótce może zamienić się w pustynię

Niektóre części południowej Europy, w tym południowa Hiszpania i Portugalia, mogą zamienić się w pustynie, jeśli globalne ocieplenie będzie postępować w stałym tempie.

 

Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Aix-Marseille. Zdaniem badaczy, region Morza Śródziemnego ma być jednym z najbardziej dotkniętych na świecie przez globalne ocieplenie. Wykorzystano dane historyczne i modele komputerowe, by przewidzieć potencjalne skutki zmian klimatycznych. Opracowano kilka scenariuszy, w zależności od stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze oraz rosnących temperatur.

Jedyny scenariusz, w którym ekosystem basenu Morza Śródziemnego pozostanie bez zmian, wiąże się ze wzrostem średniej globalnej temperatury o 1 stopień Celsjusza w porównaniu do okresu przedindustrialnego. W rzeczywistości wzrost ten już nastąpił. Jeśli średnia globalna temperatura wzrośnie o 2 stopnie, południe Hiszpanii i Portugalii, a także niektóre regiony Maroka, Algierii, Tunezji, Turcji oraz południowa część Syrii staną się pustynią pod koniec tego wieku.

Region Morza Śródziemnego ucierpi z powodu suszy i wysokich temperatur w wyniku globalnego ocieplenia. Zagrozi to uprawianych tam roślinom, w tym dębom oraz drzewom oliwnym. Średnia temperatura w tym regionie już wzrosła o 1,3 stopnia Celsjusza od końca XIX wieku. Naukowcy nakłaniają rządy do zmniejszenia emisji szkodliwych gazów do atmosfery, by zachować ekosystem regionu śródziemnomorskiego.