Kwiecień 2016

Zagięcie czasoprzestrzeni powoduje, że jądro Ziemi jest młodsze od powierzchni planety

Zgodnie z ogólną teorią względności, wnętrze naszej planety jest młodsze od jej powierzchni. Jednak dotychczas uważano że różnica czasu w dylatacji grawitacyjnej w tym konkretnym przypadku wynosi maksymalnie kilkadziesiąt godzin. Z najnowszych badań wynika, że jądro Ziemi może być znacznie młodsze.

 

Im silniejsze jest pole grawitacyjne, tym odczuwalny upływ czasu jest wolniejszy. Przykładowo satelity GPS znajdują się w odległości około 20 tysięcy kilometrów od powierzchni Ziemi. Czas na orbicie okołoziemskiej faktycznie upływa szybciej lecz różnica jest bardzo niewielka, niemal niezauważalna.

 

W latach 60. minionego wieku, fizyk Richard Feynman oszacował że różnica wieku pomiędzy wnętrzem Ziemi a powierzchnią planety wynosi dzień lub dwa. Jednak Ulrik Uggerhøj z Uniwersytetu Aarhus w Danii oraz jego zespół uznał, że różnica ta w przypadku naszej planety z pewnością będzie znacznie większa.

 

Naukowcy obliczyli więc różnicę potencjału grawitacyjnego między wnętrzem a powierzchnią Ziemi a wynik zastosowali do równań ogólnej teorii względności. Biorąc pod uwagę to, że Ziemia istnieje od ponad 4,5 miliarda lat a jądro naszej planety jest znacznie bardziej gęste od płaszcza ziemskiego, badacze odkryli że różnica wieku wynosi około 2,5 roku.

 

Oczywiście nie da się tego potwierdzić eksperymentalnie, ale Ulrik Uggerhøj uważa że jego wynik jest bliski prawdy. Naukowiec wykorzystał swoją metodę w odniesieniu do innego ciała niebieskiego i obliczył, że wnętrze Słońca jest młodsze o około 40 tysięcy lat od jego powierzchni.

 

 


Islamiści przygotowują zamach w Sztokholmie

Szwecja bije na alarm - jak wynika z danych wywiadowczych, członkowie tzw. Państwa Islamskiego przybyli do kraju i chcą dokonać krwawego zamachu w stolicy. Głównym celem terrorystów mają być mieszkańcy Sztokholmu.

 

Szwedzkie media informują, że służby zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Policja Bezpieczeństwa SÄPO, zajmująca się bezpieczeństwem wewnętrznym i kontrwywiadem, współpracuje w tej kwestii z lokalną policją. Szwecja została powiadomiona o niebezpiczeństwie przez irackie służby, według których siedmiu terrorystów z ISIS opuściło kraj i wyruszyło do Sztokholmu.

 

Należy pamiętać że winę za obecną sytuację ponosi nikt inny jak cierpiący na syndrom sztokholmski rząd w Szwecji, który popiera multikulturalizm i islamizację przyjmując ogromne ilości uchodźców z Bliskiego Wschodu. Islamiści chętnie przebierają się za migrantów, przez co praktycznie nie da się rozróżnić kto poszukuje lepszego życia w Europie, a kto chce przeprowadzać zamachy.

 

Niektóre media wskazują, że Państwo Islamskie może dokonać ataku 30 kwietnia podczas urodzin króla Karola XVI Gustawa. Na dzień dzisiejszy wszystko jest możliwe a bezradne służby, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w Europie, prawdopodobnie nie będą w stanie zapobiec potencjalnemu zamachowi.

 

 


Nietypowe trzęsienie ziemi o sile 5 stopni wystąpiło na zachodzie Francji

Dzisiaj rano na południowym-zachodzie Francji, w pobliżu miasta La Rochelle doszło do dość silnego jak na tę część świata trzęsienia ziemi, o magnitudzie 5 stopni w skali Richtera. Wstrząsy były odczuwalne, dlatego zarządzono prewencyjne ewakuacje z budynków użyteczności publicznej, na przykład szkół.

 

Zjawisko wystąpiło o 8:45 czasu lokalnego. Według sejsmologów epicentrum znajdowało się pomiędzy miejscowościami Rochefort i Aytre. Głębokość hipocentrum oszacowano na 15 km pod ziemią. Siła wstrząsu wyniosła około 5,2 stopni. Poprzednie, dużo słabsze trzęsienie ziemi w tym regionie przytrafiło się tam w 2014 roku.

Na szczęście nie ma doniesień o tym, aby ktoś ucierpiał. Nie zanotowano tez przypadków uszkodzenia infrastruktury, co jest o tyle istotne, że w okolicy epicentrum znajduje się elektrownia atomowa Le Blayais.

Zdjęcia z ewakuacji jednej ze szkół  - Źródło: twitter

Warto też zwrócić uwagę, że to nie jedyne dziwne zdarzenie sejsmiczne w Europie w ciągu ostatnich kilku dni. W poniedziałek w okolicy Wiednia doszło do wstrząsu o sile 4,4 stopni.

 

 


Zapadliska w Meksyku spowodowały zniknięcie dwóch rzek

W meksykańskim stanie Veracruz powstały kolejne leje krasowe, które spowodowały zniknięcie dwóch górskich rzek, Tliapy i Tlacuapy. Rzeki stały się płytkie. Ich poziom zszedł praktycznie do minimum.

 

Przywrócenie poprzedniego nurtu wydaje się obecnie niemożliwe, ponieważ woda spływa do utworzonych szczelin. Tak drastyczne skutki zapadlisk po raz pierwszy zidentyfikowano 20 kwietnia bieżącego roku.

Władze Meksyku zobowiązały Krajową Komisję Zasobów Wodnych (CONAGUA) aby ustanowiono stałe monitorowanie tego obszaru w celu wcześniejszego wykrywania takich anomalii. Warto nadmienić, że 4 kwietnia urzędnicy z CONAGUA raportowali zniknięcie rzeki Atoyac, ale teraz zapadlisko zapełniło się już i nurt powoli powraca do normy.

 


Na Antarktydzie odnaleziono nieznane dotychczas ogromne jezioro podlodowcowe

Brytyjscy naukowcy z Imperial College w Londynie, pod kierunkiem dr Martina Siegerta stwierdzili, że pod grubą warstwą antarktycznego pokrywy lodowej może się znajdować nieznane dotychczas ogromne podlodowcowe jezioro, które mogą zamieszkiwać unikalne formy życia, odseparowane od świata zewnętrznego przez miliony lat.

 

Naukowcy dokonali odkrycia na podstawie zdjęć satelitarnych, które wykazały szereg głębokich bruzd na powierzchni Ziemi Księżniczki Elżbiety. Naukowcy uważają, że bruzdy pojawiły się w czasie odpływu wody podlodowcowego jeziora. Badacze zaobserwowali podobne formacje wzdłuż brzegów innych znanych subglacjalnych jezior.

 

Według ekspertów, nowe jezioro ma długość około 100 km i szerokość 10 km. W formie przypomina jeziora rynnowe. Oprócz jeziora znajduje się tam sieć przynajmniej dwóch kanałów pod lodem, które biegną na 1000 km wzdłuż wschodnich wybrzeży Antarktydy.

Odkrywcy są przekonani, że zlokalizowanie tego jeziora subglacjalnego, od którego większe jest tylko pobliskie Jezioro Wostok, ma ogromne znaczenie naukowe, ponieważ nowy akwen znajduje się bliżej stacji badawczych i więcej ekip będzie mogło próbować uczestniczyć w poszukiwaniach jakichś form życia. Mogą się tam znajdować endemiczne gatunki zwierząt, które są odporne na zimno. Naukowcy są pewni, że "worek z odkryciami" na Antarktydzie dopiero się rozwiąże.

 

 


Dania może przeprowadzić własne referendum w sprawie członkostwa w UE

Kolejne kraje zaczynają zastanawiać się czy członkostwo w Unii Europejskiej, lub chociażby sam sojusz, jest opłacalny. Wielka Brytania prawdopodobnie nie opuści UE ale uzyska jakieś ustępstwa, np. będzie mogła ograniczyć wypłaty zasiłków dla mieszkańców państw Europy którzy zechcą pracować w tym kraju. Jednak jeśli faktycznie do tego dojdzie, w kolejce stoi już kolejny kandydat do podobnych negocjacji z Unią.

 

Kristian Thulesen Dahl, szef nacjonalistycznej Duńskiej Partii Ludowej, drugiej siły w tamtejszym parlamencie, obecnie tylko przygląda się sytuacji w Wielkiej Brytanii. Lecz jego zdaniem, jeśli David Cameron zdoła wynegocjować korzystne dla siebie rozwiązania a kraj ostatecznie pozostanie członkiem Unii Europejskiej, Dania powinna obrać ten sam kurs.

 

Dahl proponuje zorganizować referendum aby mieszkańcy wypowiedzieli się co myślą o sojuszu z Unią. Warto dodać, że Dania nie musi stosować się do pewnych unijnych przepisów - chodzi przykładowo o wprowadzenie waluty euro. Teraz jest dobra okazja aby wynegocjować kolejne ustępstwa.

 

Nawet jeśli Wielka Brytania opuści Unię Europejską, Dania może znaleźć się w korzystnej sytuacji a pozostałe kraje członkowskie prędzej czy później również zaczną zdawać sobie z tego sprawę. Może to zainicjować powolny rozpad Unii.

 

 


Starcia w okolicach Doniecka, armia ukraińska atakuje pozycje separatystów

Myli się ten, kto sądzi, że na wschodzie Ukrainy zapanował już spokój. Postanowienia rozejmu z Mińska są nadal łamane. Tym razem atakować zaczęli Ukraińcy. Może to świadczyć o tym, że szykowana jest większa ofensywa.

 

Wczoraj w nocy trwały liczne wymiany ognia na wytyczonej linii granicznej z Doniecką Republiką Ludową. Wygląda na to, że stroną atakującą była armia ukraińska. Można to zakwalifikować jako incydenty, bo nie było ofiar, ale wyraźnie widać, że sytuacja się zmienia i nowa ofensywa może się rozpocząć w każdej chwili.

Dzisiaj doszło też do kolejnego  tragicznego incydentu na przedmieściach miasta Doniecka. Ktoś ostrzelał cywilne samochody. Zginęły 4 osoby, a jedna ofiara w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala. Strona separatystów wini za zdarzenie ostrzał ze strony ukraińskiej.

 

 

Znaleziono jeszcze jeden fragment meteorytu z Czelabińska

Zdarzenie, które poruszyło cały świat i wiąże się z wieloma zniszczeniami w Czelabińsku, nadal interesuje naukowców i ufologów. Kontynuowane są poszukiwania szczątków meteorytu i zaskakująco przynoszą one kolejne owoce.

 

 

 

Piętnastogramowy fragment obiektu o rozmiarach około dwóch i pół centymetra znaleziono w obszarach, przylegających do osiedli Czelabińska, zwanych Baturinskii. Odkryty odłamek ma kształt zbliżony do kuli.

 

Wyprawę poszukiwawczą zorganizowali pracownicy Państwowego Uniwersytetu Górniczego na Uralu. Zakończyła się ona pełnym sukcesem. Teraz specjaliści chcą penetrować kolejne wioski w promieniu rzekomej eksplozji meteorytu.

 

W Rosji pielęgnowany jest zwyczaj wiosennego wypalania traw i choć proceder ten jest raczej niekorzystny dla polnej fauny i flory, to ułatwia on prace poszukiwawcze, zwiększając szanse na wykrycie kolejnych fragmentów. Wszystkie odłamki eksperci przekazują do muzeum w Czelabińsku.


W Polsce trwa rokosz sądowy, który doprowadził do niebezpiecznego dualizmu prawnego

Sytuacja polityczna w Polsce cały czas się komplikuje. Doszło do tego, że mamy obecnie swoisty dualizm porządku prawnego w naszym kraju. Jest prawo ustanawiane przez parlament i rząd oraz prawo, które uznaje kasta sędziowska. Teraz doszło już do tego, że poszczególne samorządy decydują czy uznają jeden czy drugi porządek prawny. Co będzie dalej - wojna secesyjna?

 

Poprzednia partia rządząca, Platforma Obywatelska, była gwarantem przetrwania układu z Magdalenki, który przez 25 lat doprowadził do wyprzedania za bezcen polskiego majątku narodowego a dodatkowo zacementował polską scenę polityczną. Jednak ostatnie wybory pogrobowcy Okrągłego Stołu przegrali z kretesem. Spodziewając się takiego obrotu spraw na kilka miesięcy przed wyborami partia PO wraz ze sprzyjającymi im sędziami Trybunału Konstytucyjnego przeforsowała prawo wzmacniające ten urząd, włącznie z nadaniem uprawnienia do odwołania prezydenta.

 

Podstawowym celem ustawy druk nr 1590 było wybranie "na zapas" nowych sędziów TK z nadania PO. Przeprowadzono to pospiesznie w maju ubiegłego roku i był to kamień węgielny dzisiejszego bałaganu. Trudno się dziwić, że nowa władza ośmielona bezczelnością poprzedników zrobiła to samo tylko w drugą stronę. Taka jest w wielkim skrócie geneza tego zamieszania.

Obecna opozycja od pierwszego dnia zaczęła robić obstrukcję na nieznaną dotychczas skalę. Stosując "moralność Kalego" stwierdzono, że zmiana platformerskiej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym była bezprawna w czym chętnie sekunduje im prawie całe środowisko prawnicze. Trudno się dziwić takiej jednomyślności bo kasta sędziowska i prokuratorska jest bardzo niechętna dokonywaniu jakichkolwiek zmian w swoim funkcjonowaniu.To dlatego jest tak wiele kuriozalnych rozstrzygnieć sądowych.

Obserwujemy po prostu opór systemu wywodzącego się wprost z PRL. Skutkiem zaniechania lustracji w środowisku sędziowskim jest obecny upadek zaufania do sądownictwa. Mimo to ta grupa interesów pozostaje w nietkniętym kształcie od wielu dekad i ma nadzieję przetrwać dalej mimo, że jest trawiona rozmaitymi patologiami.

Przykładem mogą być skandaliczne wyroki sądów na przykład w sprawach lustracyjnych, gdy oczywistych agentów wybielano, dając im certyfikaty rzekomej uczciwości. To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej. Nie ma też co liczyć na to, że nowe pokolenie prawników dokona samooczyszczenia, ponieważ właśnie te PRL-owskie kanalie przeważnie kształtowały sposób myślenia absolwentów uniwersyteckich Wydziałów Prawa. Większość z nich i tak wiedzę o świecie czerpie z Gazety Wyborczej, więc nie można mieć dużych oczekiwań względem młodszych sędziów. Nie ma zatem dobrego sposobu oczyszczenia tej stajni Augiasza zwanej polskim wymiarem sprawiedliwości.

 

Jednak nasz kraj tkwi obecnie w kryzysie ustrojowym, a środowisko sędziowskie właściwie po prostu nie uznało władz wybranych w ostatnich wyborach. Bez cienia żenady panowie w togach zaprezentowali się jako gorliwi obrońcy porządku stworzonego po przepoczwarzeniu się PRL w III RP. Teraz po ekscesach z Trybunałem Konstytucyjnym w walkę z rządem włączył się też Sąd Najwyższy. Sędziowie oświadczyli, że będą respektować nawet te postanowienia TK, które nie zostały opublikowane, ponieważ według drugiej strony, zostały wydane niezgodnie z prawem.

Teraz dochodzą do tego jeszcze kuriozalne deklaracje włodarzy niektórych polskich miast, którzy jeden za drugim oświadczają, że też będą brali pod uwagę wyroki TK, a nie obowiązujące prawo. Czy następnym etapem będzie ogłoszenie secesji części terytorium naszego kraju?

Antyrządowe media konsekwentnie budują narrację, która do złudzenia przypomina tą stosowaną niedawno na Ukrainie. Przypomnijmy, że tam również doszło do inspirowanych z zagranicy rzekomo spontanicznych protestów, które trwały tak długo aż doszło do rozlewu krwi i zamachu stanu. Cała operetkowa inicjatywa zwana Komitetem Obrony Demokracji jest niewątpliwie kalką ukraińskiego Majdanu i scenariusz siłowy zapewne jest rozważany jako jedna z opcji.

 

 

 


Zamieszki w greckim obozie dla uchodźców

Wczoraj w zamkniętym obozie dla migrantów na greckiej wyspie Lesbos wybuchły zamieszki. Jak twierdzą media, wszystko zaczęło się gdy policjant w sektorze przeznaczonym dla nieletnich uderzył jednego z uchodźców. Napięcie na terenie tego obiektu narastało od dłuższego czasu.

 

W obozie Moria zjawił się grecki Minister ds. Polityki Migracyjnej oraz holenderski Sekretarz Stanu ds. Migracji. Młodzi uchodźcy wygwizdali polityków i zaczęli podpalać kosze na śmieci a potem rzucali kamieniami w policję. Wybuchł regularny bunt i próbowano wydostać się z obozu. Na miejscu zjawiły się oddziały prewencyjne policji które próbowały zapanować nad sytuacją. Na terenie tego obiektu słychać było strzały i eksplozje a karetki pogotowia wywoziły rannych.

 

Migranci chcieli przede wszystkim wydostać się na zewnątrz. Niektórzy porównują obozy do więzień. Uchodźcy narzekają na brak żywności i informacji oraz domagają się wolności. Obecnie przebywa tam ponad 3 tysiące ludzi, którzy albo otrzymają zgodę na azyl w Grecji, albo zostaną deportowani do Turcji.

 

Sytuacja w tym kraju pogarsza się z dnia na dzień, odkąd Macedonia zamknęła swoją granicę. Na terenie całej Grecji przebywa ponad 50 tysięcy uchodźców. Warunki w niektórych obozach są skandaliczne - grecki Minister Spraw Wewnętrznych Panagiotis Kouroumplis porównał jeden z nich do obozu koncentracyjnego w Dachau.

 

 


Deutsche Bank przyznaje się do manipulacji cenami złota i srebra

Przez wiele lat każdemu kto twierdził, że ceny złota i srebra są sztucznie zaniżane, przypinano natychmiast łatkę propagatora teorii spiskowych. Oliwy do ognia dolało CFTC, które po 5-letnim dochodzeniu w 2013 roku stwierdziło, iż o żadnej manipulacji nie ma mowy. Jak miało być inaczej, skoro szefem agencji był dawny pracownik Goldmana.

 

Dowodów na sztuczne zaniżanie cen było jednak mnóstwo. W końcu grupa inwestorów wystąpiła z procesem cywilnym przeciwko Deutsche Bank. Inwestorzy zarzucili DB, iż ten przy pomocy London Fix, handlu opcjami oraz kontraktami terminowymi sztucznie zaniża ceny metali.

Po kilkumiesięcznym dochodzeniu Deutsche Bank zgodził się zapłacić karę i co najważniejsze udostępnić dokumenty potwierdzające udział kolejnych banków. Mowa oczywiście o HSBC oraz Nova Scotia. W późniejszym czasie zapewne dojdą kolejne banki. Co ciekawe, HSBC sztucznie zaniżał cenę srebra, jednocześnie skupując ogromne ilości metalu fizycznego m.in od polskiego KGHM’u.

Wielu szczegółów ugody nie ujawniono, przez co różne media czasami podają sprzeczne informacje. Niezaprzeczalny jest natomiast fakt, że manipulacja na rynku metali szlachetnych formalnie stała się faktem.


Co dalej?

Odsłona manipulacji zapewne pomoże długoterminowo cenom metali, ale nie spodziewałbym się skokowych wzrostów. Większość spraw przeciwko największym bankom kończy się ugodami oraz karami pieniężnymi płaconymi przez instytucje finansowe, czyli de facto akcjonariuszy. Aby doszło do poważnych zmian, należy przed sądem postawić ścisłe kierownictwo banków, a sprawa musi zakończyć się kilkuletnim więzieniem. Tak długo, jak banki z każdego oszustwa wywijają się karą w ramach ugody sytuacja się nie zmieni.


Dalsze procesy przeciwko Deutsche Bank.

Teraz, kiedy DB formalnie przyznał się do manipulacji, otwiera się droga do dalszych procesów. Przeciwko DB, HSBC, Nova Scotia jak i innym bankom, które wypłyną w trakcie kolejnych rozpraw, inwestorzy będą wytaczać procesy zbiorowe.

Jim Sinclair - współwłaściciel Tanzanian Royalty Exploration już przygotowuje proces zbiorowy, a jego nazwisko zapewne przyciągnie ogromne rzesze pokrzywdzonych. Mowa tu zarówno o spółkach wydobywczych jak i inwestorach, którzy ponieśli straty na metalach, instrumentach pochodnych czy akcjach spółek wydobywczych w trakcie bessy 2011 - 2015. 

Jeżeli przeciwko bankom odpowiedzialnym za manipulacje posypią się pozwy, zacznie się szukanie współwinnych, co ostatecznie może zakończyć manipulację. Nie wydaje mi się jednak aby sprawa skończyła się szybciej niż w przeciągu kolejnych dwóch lat.


Arbitraż z SGE.

Kilka dni temu największa na świecie giełda złota, czyli Shanghai Gold Exchange zaczęła publikować własny fix dla złota, tworząc konkurencję dla Londynu. Chiny są obecnie największym producentem, konsumentem oraz prawdopodobnie posiadają najwięcej złota na świecie.

W takim otoczeniu jest oczywiste, że chcą kontrolować jego cenę. To, co odróżnia SGE od London Fix'u czy Comex’u jest fakt, że w Chinach handluje się prawdziwym metalem, a nie kontraktami mającymi z metalem wyłącznie wspólną nazwę.

Moim zdaniem inwestorzy dostrzegą tą różnicę i ceny metali w Chinach będą wyższe niż w Europie czy USA. W takim otoczeniu rozpocznie się arbitraż. Inwestorzy z dużą siłą oddziaływania zaczną kupować tańsze kontrakty na złoto notowane w USA oraz będą domagać się dostawy fizycznego metalu. Metal następnie po wyższej cenie sprzedadzą Chińczykom. W pewnym momencie metalu zabraknie i CME nie będzie miało innego wyboru jak tylko zawiesić notowania kontraktów na złoto i srebro, po czym kontrola nad ceną przejdzie ostatecznie w ręce Chińczyków. Jak to mówią: „Kto ma złoto ten ustala zasady”.


Podsumowanie

W sztucznym zaniżaniu cen złota czy srebra absolutnie nie chodziło o zysk. Owszem, gdy cena metali rosła, Commercials zwiększali swoją pozycję short, po czym inicjowali spadki. Znając poziomy stop loss oraz dysponując nieograniczonym kredytem z banków centralnych nie było to takie trudne.

Najważniejsze jest jednak zrozumienie faktu, że za manipulacją stał ktoś jeszcze. Mowa oczywiście o Banku Rozrachunków Międzynarodowych, który koordynuje prace poszczególnych banków centralnych.

Od 1971 roku banki centralne emitowały wyłącznie pieniądz dłużny, który aby przetrwać musiał się naturalnie dewaluować. Aby społeczeństwo nie dostrzegło tego procesu, główne waluty były niszczone w podobnym tempie. Barometrem było jednak złoto, którego rosnąca cena odzwierciedlała proces psucia waluty.

W 2008 roku system papierowego pieniądza rozpadł się pod własnym ciężarem, co spowodowało, że coraz trudniej jest kontrolować cenę złota, czego potwierdzenie widzimy właśnie w sprawie Deutsche Banku. Ciekawe jak sprawa dalszych kar i odszkodowań przełoży się na i tak kiepską kondycję niemieckiego giganta.


Trader21

Independent Trader – Niezależny Portal Finansowy

 

 


Chiny będą tłumić zamieszki przy pomocy robotów, uzbrojonych w paralizatory

Świat zaczyna zmierzać ku całkowitej automatyzacji. Dotychczas słyszeliśmy o robotach które potrafią wykonywać określone czynności i mogą zastąpić ludzi w pracy, lecz powstają też takie maszyny, które z powodzeniem mogą patrolować ulice. Chiny zaprezentowały właśnie urządzenie przeznaczone do walki z przestępczością.

 

Wynalazek co prawda nie jest oszałamiający, ale podobno ma być skuteczny. Opracowany przez Uniwersytet Obrony Narodowej inteligentny robot o nazwie AnBot posiada około 150 centymetrów wysokości, waży niemal 80 kilogramów i może patrolować ulice przy prędkości 1 km/h. Jednak w razie pościgu, pojazd może przyspieszyć osiągając nawet 18 km/h.

 

Maszyna jest autonomiczna, czyli może samodzielnie poruszać się w środowisku, ale w razie konieczności można ją również obsługiwać zdalnie. Dosłownie każdy przechodzień może do niej podejść i nacisnąć specjalny przycisk gdy będzie w niebezpieczeństwie, a ten "chiński robocop" natychmiast zidentyfikuje i zneutralizuje zagrożenie. Być może jest to dość podkoloryzowany scenariusz, ale jest to jedno z przewidywanych zastosowań.

 

AnBot jest wyposażony w "naładowane elektrycznie narzędzie do kontroli zamieszek", więc maszyny te mogą zostać wykorzystane przykładowo podczas masowych demonstracji, które przekształcą się w rozruchy i starcia z policją. Jego największą wadą jest fakt, że porusza się na kółkach i może operować tylko po równych powierzchniach. Z czasem prawdopodobnie to się zmieni a maszyny typu AnBot będą zastąpione humanoidami. Warto dodać że podobne wynalazki powstają w wielu krajach świata, między innymi w Stanach Zjednoczonych, gdzie trwają prace nad tzw. TeleBotem. Jego obsługa dobitnie przypomina zasadę działania dronów bojowych.
 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Węgierska konstytucja zakazuje islamizacji, powiedział Viktor Orban

Europa jest wyraźnie podzielona na część wschodnią i zachodnią. Przyczyniła się do tego Unia Europejska, która próbowała narzucić między innymi Polsce i Węgrom przyjmowanie uchodźców wbrew ich woli. Nastroje zaczynają się radykalizować - Europa Zachodnia przyjmuje kogo popadnie, a Europa Wschodnia broni się przed islamską inwazją.

 

Nasz kraj, przynajmniej oficjalnie, zadeklarował że nie przyjmie ani jednego uchodźcy. Tymczasem premier Węgier Viktor Orban rozdrażnił właśnie wszystkich zwolenników islamizacji ogłaszając iż nie jest to zgodne z konstytucją. Przemawiając w parlamencie z okazji 5. rocznicy jej zatwierdzenia powiedział, że Węgry nie mogą poprzeć przepływów migracyjnych, co oczywiście nie stoi w sprzeczności z zapewnianiem ochrony uchodźców.

"Musimy wiedzieć kto chce dostać się do naszego kraju i z jakiej przyczyny; mamy prawo decydować o tym z kim chcemy żyć, a z kim nie chcemy" - powiedział Viktor Orban.

Konstytucja mówi o jeszcze jednej kwestii, która wyraźnie nie podoba się zwolennikom równych praw homoseksualistów i możliwości zawierania przez nich małżeństw - zapewnia przede wszystkim ochronę nad węgierskim językiem, kulturą i dziedzictwem oraz określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny.

 

Węgry stały się symbolem walki z islamizacją. W zeszłym roku, gdy tzw. uchodźcy pokazali swoje prawdziwe oblicze i doprowadzili do zamieszek, granica szybko została uszczelniona i wzmocniona przez wojsko, co bardzo nie spodobało się Unii Europejskiej. Równie "niepokojący" jest fakt, że to właśnie Polska i Węgry należą do najbezpieczniejszych państw na naszym kontynencie.

 

 


Polskie władze planują prawo pozwalające na blokowanie niewygodnych stron internetowych bez zgody sądu

W Polsce planuje się wdrożenie prawa, które pozwoli na blokowanie dowolnej strony internetowej. Ma to robić ABW i do wyłączenia danej witryny nie będzie nawet potrzebny wyrok sądu. Zaproponowana procedura, prezentowana jako "antyterrorystyczna" będzie z pewnością pokusą dla władzy, aby w łatwy sposób spacyfikować nieprzychylne media.

 

Wolność w internecie powoli zmierza do końca. Już teraz praktycznie każdy z nas jest podsłuchiwany, a wszelkie ślady naszej aktywności sieciowej są skrzętnie zapisywane i wykorzystywane przez szereg służb i korporacji. Jest już też coraz bliżej do tego, aby to władza arbitralnie decydowała, które strony internetowe mają prawo być dostępne.

„Projektowane rozwiązanie ma szczególne znaczenie w kontekście przeciwdziałania działalności organizacji terrorystycznych, które wykorzystują internet do promowania swojej ideologii, zamieszczania instruktarzu w zakresie sposobu przeprowadzania zamachów terrorystycznych oraz komunikowania się ze swoimi zwolennikami” – uzasadnia ABW.

Propozycja nowego prawa zakłada, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, będzie decydować jakie treści mają zniknąć z sieci. Według projektu dana strona będzie mogła być zablokowana na okres do 30 dni, ale w uzasadnionych wypadkach czas ten będzie mógł zostać wydłużony o kolejne 3 miesiące. W tym czasie ABW będzie musiało zwrócić się do sądu o potwierdzenie zgody na odcięcie zasobu od Internetu.

Oczywiście wartości takie jak wolność słowa od dawna nie są w Europie respektowane. Cenzura nosi tylko nazwę politycznej poprawności. Jednak do tej pory żaden rząd, może poza chińskim, irańskim i północnokoreańskim, nie pozwalał sobie na tak jawne ataki na niezależność Internetu.

 

Blokowanie zawartości pod pretekstem walki z terroryzmem i to według własnego uznania służb, dopiero z następczą kontrolą sądu, to rzeczywiście coś zupełnie nowego, przypominającego  totalitaryzm. Jeśli obecna pisowska władza przegłosuje w swoim stylu to kontrowersyjne prawo to już od 1 czerwca bieżącego roku będziemy mieszkali w kraju, w którym to agenci ABW będą decydowali, co wolno pisać w Internecie.

 

 


Rosyjscy naukowcy odkryli naturalne antybiotyki

Niesamowitego odkrycia dokonali eksperci Instytutu Biologii z Irkuckiego Uniwersytetu Państwowego w Jaskini Wielka Oresznaja (org. Большая Орешная).

 

 

 

W Jaskini Wielka Oresznaja na terytorium Krasnojarska rosyjscy i niemieccy naukowcy odkryli substancję o nazwie „mleko księżycowe". Ciecz, znajdująca się na ścianach groty i zawiera naturalny antybiotyk. Szczep bakterii wytwarza związki zwalczające inne organizmy i grzyby.

 

Związki, zawarte w „mleku księżycowym" zabijają na przykład bakterie E. coli, wobec której bezsilne są ampicylina i kanamycyna. W tym samym czasie, związki te nie hamują wzrostu bezpiecznych i pożytecznych grzybów. Pojawiło się więc nowe światło dla badań przedklinicznych i klinicznych. W „mleku księżycowym" znaleziono 120 związków, z czego aż 100 nie jest znane nauce.

 

Profesor Maksim Timofeew zauważył, że od odkrycia do produkcji nowego leku może minąć wiele czasu.

 

Nadzieje związane z trwającymi badaniami są ogromne, ale jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o produkcji leku. Ogólnie rzecz ujmując, droga od pierwszych wyników badań naukowych do opatentowania leku trwa około 10 - 12 lat. Oczywiście, istotną rolę odgrywają także gigantyczne koszty w tym procesie. Potrzebne są duże nakłady i ścisła współpraca wielu instytucji pod nadzorem, w tym przypadku, rosyjskiego ministerstwa zdrowia.

 

Należy pamiętać, że poszukiwanie nieznanych nauce szczepów bakterii trwa w jaskiniach syberyjskich od 2014 roku. Wiek wielu podziemnych naturalnych magazynów liczy około 30 milionów lat (informacja od 6 min. 30 sek. filmu).