Wrzesień 2015

Naukowcy z Chin będą sprzedawać zmodyfikowane genetycznie "mikroświnki" jako zwierzęta domowe

Niektórzy ludzie traktują świnie na równi z psami i kotami a jej miniaturowe wersje trzymają nawet w swoich mieszkaniach. Tymczasem naukowcy z chińskiego Instytutu Genetyki w Pekinie, którzy dotychczas tworzyli "mikroświnki" korzystając z najnowszych technik genetycznych do celów badawczych, zapowiedzieli że będą je sprzedawać jako zwierzęta domowe.

 

Wspomniane "mikroświnki" powstały dzięki gatunkowi miniaturowych świń Bama, które ważą od 35 do 50 kilogramów. Mówiąc dosłowniej - zostały sklonowane z komórek płodowych. Jednak zanim do tego doszło, naukowcy skorzystali z techniki edytowania genów o nazwie TALENs i wyłączyli receptor hormonu wzrostu.

 

Powstałe klony "mikroskopijnych świnek" ważą najwyżej 13 kilogramów i są hodowane wraz z miniaturowymi świniami Bama aby uniknąć potencjalnych problemów zdrowotnych. Laboratoryjne twory są obecnie wykorzystywane do badań mikrobiomów jelitowych.

 

Uczeni z Instytutu Genetyki w Pekinie mają zamiar sprzedawać klony małych świnek za cenę 1,600 dolarów. Jednak to jeszcze nie wszystko. Genetycy obecnie pracują nad metodą, która umożliwi "tworzenie" zwierząt o konkretnym umaszczeniu. Dzięki temu klient będzie mógł sobie zamówić świnkę i wybrać kolor oraz wzory na jej sierści.

 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

 

Źródło: http://tylkonauka.pl/wiadomosc/chinscy-naukowcy-stworzyli-mikroswinki-beda-je-sprzedawac-jako-zwierzeta-domowe


NASA zerwała współpracę przy budowie teleskopu kosmicznego do polowania na niebezpieczne asteroidy

NASA ogłosiła ostateczne zakończenie współpracy z prywatną fundacją B612 założoną między innymi przez byłych astronautów. Oświadczono, że to koniec wspólnych inicjatyw z prywatnymi organizacjami w zakresie poszukiwań asteroid. Fundacja planowała wysłać na orbitę w 2018 teleskop kosmiczny Sentinel, przeznaczony do wyszukiwania niebezpiecznych asteroid w pobliżu Ziemi.

 

Ambitny plan się zakładał skonstruowanie i wyniesienie na orbitę teleskopu dedykowanego wynajdowaniu Near Earth Objects, czyli ciał niebieskich potencjalnie grożących kolizją z Ziemią. Teleskop o nazwie Sentinel (Wartownik), miał być pierwszym prywatnym urządzeniem kosmicznym tego typu.

 

Za budowę teleskopu miała być odpowiedzialna renomowana firma Ball Aerospace. Koszt przedsięwzięcia szacowano na kilkadziesiąt milionów dolarów. Fundacja B612, którą kieruje były astronauta Ed Lu twierdzi, że finansowanie zapewni odpowiednia kampania przemawiająca adresowana do bogatych filantropów. Teleskopu Sentinel, miał wyglądać "małych" asteroid o średnicy mniejszej niż jeden kilometr.

 

Później do projektu w sposób nieformalny dołączyła NASA, której przedstawiciele obiecali pomóc pracownikom w dostępie do danych satelitarnych i ich analizy oraz interpretacji. Wsparcie NASA nie było jednak bezwarunkowe i zaznaczono, że pomoc będzie udzielana tylko wtedy, gdy rozwój sondy będzie utrzymywany w ramach harmonogramu.

Warunek ten niestety, nie był do spełnienia z powodu problemów finansowych fundacji B612. Udało się zebrać tylko 1,6 mln dolarów. Zabrakło wymaganej sumy 30-40 milionów dolarów potrzebnych do uruchomienia projektu Sentinel i utrzymania teleskopu na orbicie. Niestety wszystkie terminy zostały przekroczone. Pod koniec sierpnia kierownictwu NASA skończyła się cierpliwość i fundacja B612 została powiadomiona o zakończeniu współpracy i transferze środków zarezerwowanych na potrzeby wsparcia Sentinel, do innych projektów.

 

Nad tematyką zagrożeń z kosmosu fundacja B612 pochyla się już od dawna. Rok temu przedstawili dowody wskazujące na to, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat doszło do znaczącego wzrostu rejestrowanych kolizji ciał niebieskich różnej wielkości z naszą Ziemią. Po przeanalizowaniu danych z detektorów infradźwięków stosowanych do detekcji prób jądrowych ustalono, że od 2001 roku doszło do przynajmniej 26 eksplozji w atmosferze ziemskiej, które miały skalę bomb atomowych. Specjaliści z B612 twierdzą, że jedynie szczęściu zawdzięczamy to, że upadki większych fragmentów kosmicznego gruzu nie występują w gęściej zaludnionych obszarach wielkich miast.

 

 

 


Donald Tusk proponuje powołanie uzbrojonej formacji, która może się przeistoczyć w armię UE

Obecny kryzys migracyjny w Europie jest świetną okazją do wprowadzenia kolejnych totalitarnych rozwiązań. Poważnie zagrożona jest wolność słowa, nasileniu uległa ordynarna proislamska propaganda, a teraz do tego wszystkiego jawi się powołanie pierwszych si zbrojnych Unii Europejskiej. Uzbrojonych jednostek, jako Europejskiej Straży Granicznej domaga się nie kto inny tylko dobrze nam znany Donald Tusk pełniący obecnie stanowisko nieformalnego prezydenta UE.

 

Jak wiadomo Unia Europejska pozostaje organizacją polityczną, quasi państwem, które jednak nie dysponuje swoimi siłami zbrojnymi. Kwestię zapewnienia bezpieczeństwa pozostawiano dotychczas w ramach państw narodowych. Jednak to może się wkrótce zmienić, ponieważ pojawiły się bardzo realne pomysły powołania uzbrojonej Europejskiej Służby Granicznej.

 

Oczywiście uległość obecnego rządu Ewy Kopacz, nominowanej przez Tuska na premiera Polski jest raczej oczywista. Wypowiadała się już ona zresztą na ten temat bardzo pochlebnie stwierdzając, że nie słyszała, by ktoś w Europie sprzeciwiał się powołaniu takiego dodatkowego korpusu.

Jest to jednak poważny problem, bo jeśli powstanie jakaś nadrzędna Straż Graniczna to oznacza to scedowanie odpowiedzialności za ochronę granic Rzeczpospolitej na Unię Europejską byłoby w oczywisty sposób całkowitym już wyrzeczeniem się suwerenności nie tylko zresztą przez nasz kraj, ale też przez wszystkie  kraje członkowskie.

Podstawowe pytanie brzmi, kto będzie koordynował działania tej formacji, o ile powstanie i czy przypadkiem zaproponowana w celu ochrony granic mundurowa organizacja nie stanie się zaczątkiem europejskiej armii, która w razie potrzeby może zostać użyta przeciwko któremuś z krajów, co zresztą ostatnio sugerował Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

 

 

 


Rosja włączyła się oficjalnie do wojny w Syrii, Saudowie grożą atakami na wojska Assada

Rosja rozpoczęła wojnę z Państwem Islamskim i innymi organizacjami terrorystycznymi działającymi na terenie Syrii. Oznacza to, że w najbliższych dniach wojna syryjska może eksplodować na jeszcze większą skalę. Wsparcie dla rządzącego Syrią prezydenta Baszira al-Assada bardzo nie pascuje regionalnym i światowym mocarstwom pragnącym obalenia obecnego prezydenta i instalacją tam jakiegoś marionetkowego sunnickiego protektoratu.

 

Bajzel w Syrii został wywołany poprzez ciągłą kroplówkę pieniędzy i broni, która trafiała w ręce terrorystów z Al Kaidy, albo Al Nusry, albo innego odłamu. Naiwni, albo cyniczni Amerykanie przyznali ostatnio, że w niewynajętym od Turcji obozie szkolili tak zwaną umiarkowaną sunnicką opozycję. Skutek był taki, że gdy tylko z terenu Turcji obładowani bronią dostali się z powrotem do Syrii od razu zgłosili się do Al Kaidy i oddali całą tą broń terrorystom.

 

Trudno się dziwić, że powstał taki potworek jak Państwo Islamskie skoro był futrowany dolarami i najnowocześniejszą bronią. W czasie syryjskiego konfliktu już kilka razy Baszar al-Assad prawie go wygrywał, ale potem wszystko było podsycane przez sunnickie monarchie, USA i Izrael.

Teraz jednak doszło do tego, że Rosja otwarcie wsparła ich przeciwnika Assada. Władimir Putin poprosił oficjalnie izby wyższej parlamentu Federacji rosyjskiej o zgodę na interwencję wojskową za granicą kraju i ją otrzymał. Chwile później trwały już naloty rosyjskich samolotów Su-24. Wiadomo tyle, że cele były w Homs. Strona amerykańska została poinformowana, że przeprowadza się akcja bez wtajemniczania ich w szczegóły. Celem ataków armii rosyjskiej są składy broni, paliw a także centra łączności i były wymierzone w terrorystów z Al Nusra, organizacji powiązanej z Al Kaidą. Świadkowie twierdzili, że nigdy po nalotach lotnictwa syryjskiego nie wybuchały tak potęzne bomby.

 

W rozbudowywanej bazie Latakia w Syrii, stanowiącej bastion sił Baszira al-Assada znajdują się już myśliwce typu Su-24 i najnowocześniejsze Su-34. W pobliżu Syrii znajduje się też chiński lotniskowiec. Wygląda na to, że mamy do czynienia z nową, wspierającą szyitów koalicją: Rosja, Iran, Irak, Chiny będąca w opozycji do dzisiejszej koalicji nazwijmy ją sunnickiej, wspieranej przez Arabię Saudyjską, Katar, Izrael, USA, Francję i Wielką Brytanię.

Samolot Su-34 - źródło: Internet

Obecny rozwój wypadków bardzo nie podoba na dworze Saudów. Minister spraw zagranicznych reżimu, Adel Al-Jubeir oświadczył, że Baszir al-Assad musi odejść. Podobnie wypowiadają się inni członkowie pro-sunnickiej koalicji. Arabia Saudyjska zapowiedziała, że będą dokonywane ataki na wojska syryjskie, co ma wspierać rzekomo wyimaginowaną umiarkowaną opozycję. W obecnej sytuacji takie operacje będą groziły eskalacją konfliktu. Izrael zapowiedział nawet możliwość lądowej kampanii wojennej.

Rosjanie na razie ograniczają się do ataków lotniczych, ale zamanifestowali wyraźnie, że wraz z Syrią kontrolują przestrzeń powietrzną tego kraju. Rzeczywiście rozlokowanie nowoczesnych systemów obrony przeciwlotniczej powoduje, że jeśli Izrael, USA czy Arabia Saudyjska postanowi obecnie wtargnąć na niebo nad Syrią aby bombardować bez uzgodnienia ze stroną syryjską, te samoloty mogą zacząć spadać. Nie trzeba chyba dodawać, że wystarczy bardzo niewiele ten kocioł eksplodował przynajmniej rozległym regionalnym konfliktem.

 

 


W Burkina Faso trwają poszukiwania zbiegłych puczystów

Sytuacja w Burkina Faso wciąż jest niespokojna, choć prezydent znów sprawuje władzę nad tym państwem. Straż prezydencka, która dokonała niedawno zamachu stanu, nie oddała swojej broni, więc armia ostrzelała jej baraki i przejęła nad nimi kontrolę.

 

Przypomnijmy, że władze Burkina Faso oraz Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) zaproponowała puczystom amnestię, jeśli poddadzą się i złożą broń. Straż prezydencka z generałem Gilbertem Diendéré na czele przystała na propozycję i udała się do swoich baraków. Wczoraj armia otoczyła ten obiekt i stwierdzono że buntownicy złamali porozumienie gdyż nie oddali swojej broni.

 

Straż prezydencka Burkina Faso składa się z najlepiej wyszkolonych żołnierzy. Ich liczba wynosi od tysiąca do nawet trzech tysięcy ludzi. Choć wojsko jest bardziej liczne to jest jednak słabiej uzbrojone, więc ewentualne starcie mogłoby zakończyć się katastofą.

 

Zanim ostrzelano i wkroczono do baraków, około 300 żołnierzy straży prezydenckiej dobrowolnie poddało się. Gdy przejęto kontrolę nad obiektem okazało się iż został on już wcześniej porzucony przez pozostałych puczystów. Nie doszło więc do bezpośredniego starcia.

 

Wojsko obecnie poszukuje pozostałych buntowników oraz samego generała Diendéré, który jeszcze dwa tygodnie temu mianował się nowym przywódcą Burkina Faso. Ten w udzielonym wywiadzie wezwał jednak swoich ludzi aby oddali swoją broń i nie doprowadzili do niepotrzebnego rozlewi krwi. Dodał również, że jest gotowy stanąć przed sądem za swoje działania.

 

 

Źródło: http://www.theguardian.com/world/2015/sep/30/burkina-faso-coup-plotters-abandon-barracks-after-army-assault


Arabia Saudyjska zbombardowała przyjęcie weselne w Jemenie - zginęło ponad 130 osób

Saudyjskie myśliwce dokonały masakry cywili w Jemenie. W pobliżu portu al-Mokha w zachodniej części kraju zginęło ponad 130 osób, które brały udział w przyjęciu weselnym. ONZ wzywa do przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie.

 

Arabia Saudyjska i jej sojusznicy regularnie bombardują Jemen, lecz śmierć ponoszą zarówno rebelianci jak i nieuzbrojeni mieszkańcy kraju. Według ONZ, w przeciągu ostatnich 6 miesięcy zginęło już co najmniej 2 tysiące cywili. Sekretarz generalny Ban Ki-moon potępił ostatnie naloty w których zginęło około 131 osób, w tym dzieci, lecz państwo Saudów nie skomentowało tych doniesień.

 

Mohammed bin Amin al-Jefri, wiceprzewodniczący Zgromadzenia Konsultatywnego Arabii Saudyjskiej uogólnił, że podczas każdej wojny są jakieś ofiary ale jego kraj robi wszystko, aby było ich jak najmniej. Tak właśnie wypowiedział się wysoki urzędnik kraju, który został niedawno wybrany na przewodniczącego komitetu ONZ ds. Praw Człowieka.

 

 

Na podstawie: http://www.aljazeera.com/news/2015/09/chief-condemns-deadly-air-strike-yemen-150929064109880.html


Mieszkańcy Wielkiej Brytanii zszokowani nietypowym zjawiskiem jakie powstało po superksiężycu

Mieszkańcy Manchesteru mieli okazję zobaczyć niezwykłe zjawisko atmosferyczne - odwróconą tęczę. Smaczku dodaje fakt, że widziano je zaraz po superksiężycu i wiele osób łączyło oba zdarzenia.

 

Według publikacji w The Mirror, na niebie nad przemysłowym angielskim miastem pojawiła się odwrócona tęcza. Eksperci nazywają to łukiem okołozenitalnym. W górnych warstwach atmosfery, to zjawisko nie jest rzadkością. Jednak obserwowanie takiej odwróconej tęczy z powierzchni ziemi nie jest wcale takie częste.

Mieszkańcy Manchesteru przesłali oczywiście setki zdjęć tego zjawiska na strony popularnych serwisów społecznościowych. Wiele osób, które to widziały twierdzą, że odwrócona tęcza wyglądała złowieszczo i może być oznaką zbliżającego się "końca świata". Taka interpretacja może być wynikiem tego, że niezwykła tęcza pojawiła tuż po tajemniczym zaćmieniu "krwawego księżyca".

Jednak meteorolodzy szybko uspokoili zaniepokojonych zapewniając, że widok odwróconej tęczy to coś normalnego na dużych wysokościach. Zjawisko powstaje wtedy gdy dojdzie do połączenia szeregu sprzyjających warunków atmosferycznych. Efekt jest tworzony przez załamanie światła słonecznego na kryształkach lodu, które tworzą chmury typu Cirrus.

 

 

 


Putinowska wizja świata - prawo do zemsty i sowiecka mentalność

Władimir Władimirowicz Putin. Kiedyś funkcjonariusz KGB. Od 15 lat rządzi Rosją i jest jednym z najpotężniejszych ludzi na Ziemi. Wielki przywódca, ale o niespełnionych ambicjach. Cynizm na wypisany na twarzy. Taki układ rysów twarzy. W 2005r. na jednym z przemówień ogłosił, że upadek Związku Radzieckiego był największą katastrofą geopolityczną stulecia. Łatwo zatem odczytać, że nie jest zadowolony z międzynarodowej pozycji Rosji. Na skutek wojny na Ukrainie przez wielu oskarżany jest o zapędy imperialne.

 

Ale to jest tylko niskich lotów propaganda nawiedzonych przeciwników Putina. Sam Obama na jednym z niedawnych szczytów G7 zarzucił Putinowi, że próbuje wskrzesić Imperium Sowieckie i przez to niszczy gospodarkę Rosji. Cóż za bezczelność i HIPOKRYZJA. Rzeczywistość jest taka i wszyscy rozsądnie myślący ludzie zdają sobie z tego sprawę, że Rosja nie jest zainteresowana wywołaniem III Wojny Światowej. USA czy Chiny są dla niej zbyt mocnym przeciwnikiem. Więc jaki cel ma Władimir Władimirowicz? Sądzę, że opracował swój nieśmiały plan. Problem w tym, że sprawy obrały nieoczekiwanie niekorzystny obrót pomimo początkowych sprzyjających okoliczności. Ale po kolei...

 

 Upadek ZSRR to była wielka TRAGEDIA dla sowieckiej elity, w tym dla Putina, który reprezentuje sobą sowiecką mentalność. Był on świadkiem rozpadu ZSRR. Widział wielki triumf USA i ich drapieżnego kapitalizmu. Związek Radziecki przegrał wszystko: wyścig zbrojeń, wojnę gospodarczą i ideologiczną. Te dwa mocarstwa prowadziły Zimną Wojnę przez ponad 40 lat. USA i ZSRR walczyło jakiś czas jak równy z równym, ale ostatecznie Amerykanie zwyciężyli. Związek Radziecki poddał się i poniósł KLĘSKĘ. W psychice dumnych Rosjan takich jak Putin cały czas to siedzi w głowie, podobnie jak uczucie zazdrości i chęci odwetu za porażkę jego komunistycznych poprzedników. Niektórzy ludzie bywają po prostu pamiętliwi i mściwi.

 

Od demontażu ZSRR świat się bardzo zmienił i znikąd nagle pojawiło się pewne „światełko w tunelu”. Najpierw rok 2008 przyniósł potężny kryzys finansowy i gospodarczy, który poszarpał ekonomię USA. Teraz w latach 2014 – 2015 stało się jasne, że USA z długiem na poziomie 18 bilionów jest nieoficjalnym BANKRUTEM. Dług USA przeczy jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi. Na widok wykresu obrazującego stan finansów Amerykanów na twarzy Putina musiał pojawić się bezcenny uśmiech. Wreszcie nadchodzi ten czas. Amerykański Kapitalizm UPADA. ZEMSTA za upokorzenia Sowietów będzie słodka. Dokładnie – ZEMSTA – o to chodzi Putinowi. Wraz z resztą krajów bloku BRICs postanowił on przyspieszyć proces bolesnej restrukturyzacji amerykańskiego zadłużenia i przejąc panowanie nad światem. Najważniejsze było zabezpieczenie narodowych rezerw walutowych przed gwałtowną utratą wartości na skutek upadku dolara, który zaczął mieć coraz więcej cech wspólnych z papierem toaletowym. Kraje BRICs zaczęły skupować w tym celu złoto ograniczając posiadanie aktywów denominowanych w dolarach. Niestety nie mogą one nagle pozbyć się miliardów obligacji dolarowych, ponieważ doszłoby do krachu, który pogrążyłby ich samych i całą globalną gospodarkę. Tutaj mamy przewagę po stronie USA – mianowicie specyficzna struktura rynku obligacji, gdzie cały świat jest zakładnikiem amerykańskich obligacji. Proces dedolaryzacji musi być zatem przeprowadzany ostrożnie z jednoczesnym gromadzeniem alternatywnego środka płatniczego. Waluty oparte na złocie miały na nowo być wskrzeszone. USA z własnej winy zbliżyło się niebezpiecznie blisko skarpy. Aby ich pogrążyć wystarczyłoby delikatnym ruchem zepchnąć ich w przepaść. Putin z Chinami nie musiał planować jakieś inwazji, żeby zniszczyć USA. Wystarczyło tylko utworzyć antydolarowe struktury i sojusze wewnątrz BRICs i czekać aż Ameryka sama się wykrwawi, od ran, które zadała jej ekipa z Wall Street. Putin chciał być tym, który zada ten chodź ostateczny i śmiercionośny cios, to zupełnie niewymagający potężnej siły. Antydolarowa koalicja i rozmontowywanie petrodolara miały być gwoździem do trumny dla końca znienawidzonej światowej hegemonii USA. Teraz on będzie mógł się rozkoszować widokiem upadku wrogiego imperium.

 

 Ale czar prysł i kremlowski przywódca został szybko sprowadzony na ziemię. Bo Amerykanie to chytre lisy. Doskonale zdają sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia. Nie mieli zamiaru czekać, aż ich dolar stanie się faktycznie papierem toaletowym i zareagowali odpowiednio wcześniej, kiedy nadarzyła się właściwa okazja. Najpierw USA wykorzystało deflację do wywołania gwałtownego załamania cen ropy wzmocnionego umową z Arabią Saudyjską, która zgodziła się nie zmniejszać wydobycia. Rosja musiała nagle przyjąć dwa potężne uderzenia w tej wojnie finansowej. Pierwsze to znaczące spadki dochodów budżetu na skutek spadku cen ropy. Drugie uderzenie to wysoka inflacja spowodowana silnym osłabieniem rubla i ucieczką kapitału zagranicznego zaaranżowaną przez zagraniczne fundusze. Głównym celem tych negatywnych zdarzeń ekonomicznych było i jest nadal wywołanie zamieszek oraz osłabienie pozycji Putina jako głowy państwa rosyjskiego i ostateczne jego OBALENIE. Potem CIA odpaliło kolejną rakietę o nazwie UKRAINA. Amerykanie wiedzieli, gdzie jest słaby punkt w psychice putinowskiej elity. Spodziewali się, że Putin nie odda Ukrainy i dojdzie do konfliktu zbrojnego. Nie da się on kolejny raz tak upokorzyć przez Zachód, który chce mu zabrać kolejne terytorium podporządkowane Federacji Rosyjskiej. Nawet po rozpadzie ZSRR Ukraińcy pomimo niepodległości pozostawali po wpływami Rosji. Można powiedzieć, że Ukraina jest kolonią rosyjską oraz jest kulturowo i etniczne związana z Rosją. Amerykanie przewidywali, że Rosjanie wkroczą na zachodnia Ukrainę i będą próbowali zająć część terytorium, co faktycznie zrobili w przypadku Krymu. A to oznacza łamanie międzynarodowego prawa i konwencji pokojowych. Dlatego świat będzie musiał zareagować i nałożyć sankcje na rosyjski biznes oraz rosyjskich oligarchów i polityków. Tak też się stało. Była to doskonała i mistrzowsko przeprowadzona destabilizacja kraju bez wystrzału nawet jednego amerykańskiego pocisku!

 

Kreml cofnął się do defensywy. Rosyjska machina propagandowa została uruchomiona. Konflikt hybrydowy ogarnął Ukrainę i doprowadził do WOJNY DOMOWEJ. Na jej wschodnich terenach zaczęli walczyć tzw. Separatyści. A tak naprawdę rosyjscy żołnierze widmo w nieoznakowanych mundurach i pojazdach. Dezinformacja i kłamstwa dominowały. Tragiczne wydarzenie zestrzelenia malezyjskiego samolotu z Holendrami i Australijczykami na pokładzie dolało oliwy do ognia w relacjach rosyjsko - europejskich. Wielu obserwatorów uznało je za odwet i wściekłość Rosjan za mieszanie się Zachodu i wspieranie ukraińskich nastrojów rewolucyjnych. Oficjalnej prawdy kto jest odpowiedzialny, długo nie poznamy. Zmęczona konfliktem Ukraina jest BANKRUTEM. Separatyści kontrolują wschód Ukrainy z najważniejszą jej częścią czyli Donbasem. Doszło do aneksji Krymu. Ukraińcy utracili część terytorium, dlatego przewaga jest po stronie Kremla. Ciężko jest uwierzyć w to, że Putin odpuści Ukrainę, tak więc Amerykanie mieli rację. Ukraińcy byli naiwni, że dadzą radę odeprzeć atak silnego kremlowskiego hybrydowego gada. Zachód nie będzie umierał za ukraiński naród. On był tylko PRZYNĘTĄ perfidnie zmanipulowaną przez USA, niczym więcej.

 

 W kraju też zrobiło się gorąco. Oprócz rosnących kosztów życia rosyjskie społeczeństwo zostało poruszone zabójstwem opozycjonisty Borysa Niemcowa. Jest to kolejna niejasna sprawa z wieloma podtekstami. Odważnie można ją zinterpretować jako ostrzeżenie dla antyputinowskiej opozycji, gdyby zachciało jej się współpracować z Amerykanami i manifestować. Zresztą Kreml posiada „małą armię” specjalnie szkoloną do radzenia sobie z demonstrantami. Putin pokazał światu i Zachodowi twarda rękę. Zadzieranie z nim to droga donikąd.

 

ZIMNA WOJNA 2 stała się faktem. Co dalej? Jak widzimy sytuacja się skomplikowała, a plan unicestwienia USA na razie może się nie udać. Rosja zmaga się z recesją. Główny antydolarowy sojusznik, czyli Chiny też walczy ze spowolnieniem gospodarczym. Na Ukrainie panuje kruche porozumienie i zawieszenie broni oznaczające względny spokój. Konflikt został uśpiony. Ale na jak długo? Putin nie ugina się pod żądaniami Zachodu. Jest odporny na ich zagrywki i manipulacje. Konsekwentnie ignoruje dolara i namawia innych przywódców do zamiany go na inne waluty. Wiele serwisów o tym informuje. Części Europy nie podobają się sankcje nałożone na Rosję, co jest pozytywną wiadomością dla Kremla. Kremlowska propaganda budowania wojennych nastrojów trzyma społeczeństwo pod kontrolą. Nastroje wojenne to jednak nie iluzja, bo Rosjanie są teraz zamieszani w dwa KONFLIKTY ZBROJNE. Putin ruszył na pomoc Syrii dla zachowania swoich bliskowschodnich wpływów. Istotne znaczenie mają obawy przed wdarciem się Islamskiego Ekstremizmu na terytorium Federacji Rosyjskiej. Jeśli Syria upadnie to Państwo Islamskie urośnie jeszcze bardziej w siłę i zabierze się za indoktrynację rosyjskich wyznawców Islamu. Sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Kolejni sojusznicy Putina upadają. Najpierw obalono Wiktora Janukowycza, teraz pozycja syryjskiego Assada chwieje się. Pytanie powstaje, czy Rosjanie posiadają wystarczające środki finansowe na dwie wojny przeciwko terrorystom i Ukraińcom w dobie recesji i sankcji? USA jest doskonale świadome problemów Rosji i nie jest jej na rękę sojusz z Kremlem w celu pokonania ISIS. A co jeśli w Syrii dojdzie do konfrontacji między rosyjskimi i amerykańskimi siłami zbrojnymi? Na przykład zestrzelenia samolotu czy przypadkowego starcia „naziemnych jednostek widmo”? A może Amerykanie z Ukraińcami spróbują wykorzystać rosyjskie zaangażowanie na Bliskim Wschodzie do zaatakowania Separatystów? Istnieje wiele scenariuszy zaognienia konfliktu.

 

Jaki los czeka Władimira Władimirowicza Putina? Czy uda mu się zemsta, a może skończy jak Saddam Husajn? Profil osobowościowy Putina wyklucza poddanie się bez walki, albo ustąpienie i kolejną porażkę z Zachodem. Co z przerażającym długiem USA rodem z ekonomii science – fiction, który ma potencjał gospodarczego zatopienia Ameryki? A może oba kraje przetrwają i osiągną jakąś formę porozumienia? Wiele niewiadomych pojawią się w tym skomplikowanym światowym równaniu walki o WŁADZĘ i DOMINACJĘ...

 

 

 


Za kilka lat cała ludzkość będzie podłączona do internetu

Założyciel Facebooka Mark Zuckerberg oraz Bill "Microsoft" Gates chcą już w najbliższych latach sprawić aby każdy człowiek na świecie otrzymał dostęp do internetu. Plan taki został ogłoszony w ten weekend na forum ONZ w Nowym Jorku.

 

Skoro mówimy o całej ludzkości oznacza to, że internet stanie się również dostępny w Afryce oraz tam, gdzie panuje bieda. Jest to zresztą część planu Organizacji Narodów Zjednoczonych, która chce rozwiązać problem skrajnego ubóstwa w przeciągu 15 lat. Szacuje się że połowa ludzi na świecie nie posiada obecnie dostępu do internetu, co ma wpływ na ich edukację - są to szczególnie osoby płci żeńskiej.

 

Nie powinno dziwić, że plan ten ogłosił właśnie Mark Zuckerberg. Skoro cały świat będzie mógł swobodnie korzystać z internetu, właściciel serwisu społecznościowego Facebook bezpośrednio skorzysta na tym. Tym bardziej gdy według szacunków około 3 miliardy ludzi z całego świata posiada obecnie do niego dostęp.

 

Podłączenie całej ludzkości do sieci jest iście szczytnym celem, nie wspominając już o walce z ubóstwem. Niestety za tymi dobrymi chęciami kryje się coś o czym zazwyczaj się nie wspomina. Mowa oczywiście o masowej inwigilacji ludzi - za kilka lat proceder ten będzie miał miejsce na całej planecie.

 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

 

Źródło: http://tylkonauka.pl/wiadomosc/2020-roku-wszyscy-ludzie-ziemi-beda-podlaczeni-internetu


Wielki skandal z trującymi silnikami wysokoprężnymi Volkswagena

Chyba już wszyscy słyszeli o skandalu jaki wybuchł w związku z poziomem emisji spalin silników wysokoprężnych koncernu Volkswagen. Okazało się, że popularne jednostki 2.0 TDI miały zaimplementowane specjalne oprogramowanie, które powodowało, że auto podczas badania poziomów spalin przechodziło w specjalny tryb udający, że silnik ma ekologiczną emisję.

 

Feralne silniki są montowane masowo nie tylko w Volkswagenach, ale również w Audi, Seatach czy Skodach. Na całym świecie jeździ obecnie ponad 11 milionów aut z silnikiem 2.0 TDI. Auto takie w normalnej eksploatacji emitowało poziomy zanieczyszczeń spalin przekraczające kilkudziesięciokrotnie dopuszczalne normy.

 

Producentem oprogramowania, które oszukiwało sugerując ekologiczność jednostki stworzył Bosch, ale przedstawiciele koncernu oświadczyli, że było to wyraźnie zaznaczone w zamówieniu, że software może być używany tylko w ramach testów i nie nadaje się do udostępnienia produkcyjnego. Ktoś jednak podjął decyzję, że oprogramowanie jest użyteczne ponieważ pozwala tylko czasowo obniżyć parametry silnika, a potem znowu był żwawy i zrywny.

 

Co będzie dalej? Prawdopodobnie konieczne będzie wezwanie do serwisu wszystkich posiadaczy feralnych silników celem wgrania poprawionego oprogramowania, ale to może oznaczać, że aby spełnić wyśrubowane normy spalania konieczne będzie programowe ograniczenie mocy jednostki. Innymi słowy spadnie ilość koni mechanicznych, co odczują użytkownicy tych aut. Raczej nikt nie będzie zadowolony gdy jego auto stanie się wolniejsze na przykład podczas wyprzedzania.

Jest też bardzo możliwe, że skandal rozszerzy się na innych producentów aut. Akcje BMW i Peugeota wciąż tanieją, co może oznaczać, że giełda dyskontuje już przyszłość. Silniki wysokoprężne od początku były znane z małej dynamiki pracy i trujących spalin. Potem jednak ktoś wpadł na pomysł, aby dołożyć turbosprężarkę dodającą przysłowiowego kopa, a z czasem pojawiły się też dodatkowe i bardzo bardzo drogie części takie jaki wymieniane co jakiś czas filtry cząstek stałych.

 

Teraz okazuje się, że to wszystko było na marne, bo silnik diesla albo jest ekologiczny, albo dynamiczny. Skoro taki koncern jak Volkswagen posunął się do oszustwa można przypuszczać, że inni musieli mieć podobne problemy i podobne rozwiązania. W konsekwencji może to oznaczać nawet schyłek popularności silników wysokoprężnych.

 

 

 


Szef Facebooka powiedział Angeli Merkel, że pracują nad ocenzurowaniem wypowiedzi

Podczas 70 sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ doszło do wielu interesujących spotkań. W kuluarach spotkał się między innymi założyciel serwisu Facebook, Mark Zuckerberg i kanclerz Niemiec, Angela Merkel. Mikrofony wyłapały fragment ich rozmowy i wynika z niego, że Facebook może rozpocząć wkrótce krucjatę przeciwko tak zwanej mowie nienawiści.

 

Słychać, że Angela Merkel zapytała Zuckerberga wprost czy on i jego ludzie robią coś z tak zwaną "mową nienawiści". Odpowiedział jej, że muszą nad tym jeszcze popracować. Merkel dopytywała, czy już nad tym pracują, na co uzyskała odpowiedź, że tak.

 

Nie wiadomo jak rozmowa ta poszła dalej, ale wiadomo, że kilka tygodni temu Facebook zgodził się współpracować z niemieckimi władzami nad blokowaniem w swoim serwisie nieodpowiednich treści. Niemcy mają zresztą swoje sposoby gdyby odmówiono im współpracy. Mogą na przykład zabronić Facebookowi przesyłania do USA danych na temat obywateli Unii Europejskiej. Takie groźby już się zresztą pojawiły.

W ciągu ostatnich 5 dni dwa razy globalny serwis zaliczył kilkudziesięciominutowe okresy niedostępności co w przypadku takiego globalnego serwisu jest bardzo dziwne. Niektórzy twierdzą, że gdy Facebook zaczął działać wiele wpisów zaginęło, ale nie wiadomo czy to celowe działanie czy efekt jakiejś awarii.

 

Tak czy inaczej trzeba teraz jeszcze bardziej uważać co się w tym popularnym serwisie pisze ponieważ polowanie na czarownice prawdopodobnie dopiero się rozkręca i jest wiele przypadków kasowania popularnych profili, nawet takich, które istniały już kilka lat. Kryzys migracyjny wzbudzający powszechny sprzeciw spowodował, że wolność słowa jest realnie zagrożona i możliwe są realne represje względem myślących inaczej niż chce tego władza.

 

 


Woda w stanie ciekłym odkryta na Marsie oznacza, że może być tam wciąż życie

Zgodnie z zapowiedzią agencja kosmiczna NASA poinformował dzisiaj o bardzo ważnym znalezisku na Marsie. Potwierdziły się doniesienia, że chodzi o odkrycie śladów wskazujących na to, że na powierzchni czerwonej planety znajduje się woda w stanie ciekłym. Znalezisko to jest kluczowe dla planów eksploracji tej planety i znacznie zwiększa szanse na to, że nadal znajduje się tam życie.

 

Najnowsze odkrycie zawdzięczamy pracy badawczej prowadzonej przez uczelnię Georgia Tech pod kierownictwem Lujendry Ojha. Naukowcy wykorzystali urządzenia orbitera Mars Reconnaissance Orbiter, który od 2006 roku został sztucznym satelitą tej planety. Do odkrycia wody wykorzystano instrument zwany Compact Reconnaissance Imaging Spectrometer.

 

Dzięki temu, ze specjaliści dysponowali dużą ilością danych i zdjęć wykonywanych w czasie marsjańskich pór roku ustalono, że w okresie ocieplenia pojawiają się charakterystyczne ślady wskazujące na obecność wody w stanie ciekłym. Eksperci nie ukrywają, że nie wiadomo skąd pochodzi ta woda. Jedna z hipotez zakłada obecność podpowierzchniowych akwenów ze słoną wodą.

Widoczne wodne nacieki - Źródło: NASA

Już jakiś czas temu NASA informowała, że mniej więcej 3,6 miliarda lat temu na Marsie istniał ocean w którym było więcej wody niż w naszym Oceanie Arktycznym. Być może na skutek nie do końca zrozumianych procesów woda ta została zakumulowana pod ziemią.

 

Miejsca w których odkryto obecność ciekłej wody z pewnością staną się najlepszymi hipotetycznymi lokalizacjami do przyszłego lądowania ludzi na Marsie w celu założenia tam stałej kolonii. Pod tym względem rzeczywiście jest to odkrycie fundamentalne dla przyszłych eksploracji tej planety, a może nawet dla jej terraformacji.

 

 

Artykuł pochodzi z portalu astronomicznego:

 

 


USA mogą współpracować z Rosją i Iranem w sprawie Syrii

Podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych prezydenci Rosji i Stanów Zjednoczonych wypowiadali się między innymi na temat wieloletniej wojny w Syrii. Barack Obama i Władimir Putin wzajemnie się krytykowali ale wiele wskazuje na to, że ostatecznie może dojść do porozumienia między dwoma mocarstwami.

 

Prezydent USA utrzymywał, że wojna w tym kraju wybuchła przez Baszara al-Assada którego wojska brutalnie tłumiły protesty w 2011 roku i strzelały do ludzi. Jego zdaniem Assad nie może brać udziału w odrodzeniu Syrii a francuski prezydent w pełni popierał jego słowa. Obama stwierdził jednak, że bez względu na to jak potężny jest jego kraj, USA nie mogą same rozwiązywać problemów na świecie.

 

Z kolei Władimir Putin potępił dozbrajanie syryjskich bojowników i powiedział wprost, że w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie kontynuowany jest "eksport demokratycznych rewolucji". Prezydent Rosji wezwał USA do współpracy z syryjską armią, która jest realną siłą przeciwko Państwu Islamskiemu. 

Tuż po debacie, Obama i Putin odbyli dość długie dwustronne spotkanie, które ma podobno przynieść nadzieje na rozwiązanie konfliktu w Syrii. Przywódcy obu państw nie są zgodni co do przyszłości Assada, lecz mogą rozpocząć współpracę przeciwko organizacji zbrojnej ISIL. Stany Zjednoczone, Rosja, Syria, Iran i Irak musiałyby koordynować swoje działania.

 

Trudno powiedzieć czy jesteśmy coraz bliżej czy też coraz dalej rozwiązania tego syryjskiego konfliktu, lecz warto wspomnieć wypowiedź Obamy w kwestii Ukrainy. Przywódca USA powiedział, że nie możemy nie reagować gdy suwerenność i integralność terytorialna jest w rażący sposób naruszana - gdy dzieje się to bez jakichkolwiek konsekwencji na Ukrainie, to samo może przydarzyć się każdemu państwu na świecie. Może ewentualnie dojść do sytuacji, w której Stany Zjednoczone zostawią Syrię i przestaną wspierać tamtejszych terrorystów, natomiast Rosja przestanie ingerować w wojnę na Ukrainie.

 

 

Źródło: http://www.nytimes.com/2015/09/29/world/middleeast/un-general-assembly-syria-isis-refugees.html?_r=0


Niemcy będą odbierać dzieci rodzicom, którzy krytykują w internecie islamistów szturmujacych Europę

Trudno o lepszy dowód na to, że Unia Europejska staje się państwem totalitarnym niż to co dzieje się obecnie w Niemczech. Okazało się tam właśnie, że osoby, które publikują niepochlebne dla islamistów komentarze w internecie ryzykują nie tylko utratą pracy, ale również swoich dzieci.

 

Niemiecka prokuratura stara się zastraszyć Niemców sugerując, że to co piszą na portalu Facebook może mieć dla nich poważne konsekwencje. Jeśli ktoś będzie wygłaszał zbyt radykalne poglądy na temat promowanego przez europejską lewicę potopu młodych islamistów udających uchodźców to na początek może liczyć na ograniczenie praw do kontaktu ze swoimi dziećmi, a w stosunku do recydywistów, których nadal nie przekonuje oficjalna propaganda nawet utraty praw rodzicielskich.

 

Co więcej pojawiają się sugestie, że rodzice powinni sami na siebie donosić, robić zrzuty ekranu i drukować to co pisał partner, aby potem w sądzie odciąć się od niego i próbować ratować w ten sposób los swoich dzieci. Jest to więc nie tylko próba zastraszenia przeciwników tego najazdu, ale też coś w rodzaju promowana postaw w stylu Pawlika Morozowa, ukraińskiego nastolatka, który ze względów ideowych zadenuncjował w ZSRR własnego ojca, doprowadzając do jego śmierci. Jeśli to nie jest totalitaryzm to co nim jest?