Maj 2015

Utrata lodu na Półwyspie Antarktycznym może wpłynąć na ziemską grawitację

Grupa uczonych z University of Bristol zainteresowała się zaobserwowaną niedawno nagłą utratą lodu w uważanych dotychczas za stabilne regionach Antarktyki. Ich zdaniem lodu ubyło na tyle dużo, że może to wpłynąć na dystrybucję masy na naszej planecie, co przekłada się na zmianę siły ziemskiej grawitacji w tym regionie świata.

 

Naukowcy przeanalizowali dane zebrane przez satelitę CryoSat-2. Urządzenie to porusza się na orbicie na wysokości około 700 km i stale wykonują zdjęcia radarowe pokryw lodowych na biegunach. Z danych wynika, że jeszcze do 2009 roku nic nie wskazywało na to, że na Półwyspie Antarktycznym dzieje się coś niepokojącego. Potem jednak zmiany przyspieszyły a od lipca 2010 do kwietnia 2014, roztopiło się tam 56 miliardów ton lodu.

 

Naukowcy przyznają, że to zaskakujące, ponieważ nigdy przedtem, w tym regionie nie odnotowano topnienia lodu na taką skalę. Wcześniejsze obserwacje wykazały, że na topnienie lodu narażona jest pokrywa lodowa Antarktydy Zachodniej, ale naukowcy nie zaobserwowali wcześniej podobnych procesów, w południowej części Półwyspu Antarktycznego.

Naukowcy sugerują, że za tak znacznym spadkiem lodu w tym obszarze stoją zmiany w temperaturze prądów oceanicznych opływających Antarktydę. Jest to jednak tylko niepotwierdzona danymi hipoteza. Więcej informacji na temat raportu brytyjskich klimatologów można znaleźć w czasopiśmie Nature.

 

 

 

 


Armia amerykańska wzbogaciła swój arsenał o broń elektromagnetyczną

Do niedawna broń, która niszczy elektronikę wroga mogliśmy zobaczyć głównie w filmach science-fiction. Ostatnio jednak Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych potwierdziły, że stworzyły taką technologię, i może być ona stosowana przy użyciu precyzyjnych pocisków klasy "powietrze-ziemia", typu JASSM.

 

Nowa broń została opracowana w ramach programu wojskowego CHAMP (Counter-electronics High-powered microwave Advanced Missile Project). Pocisk JASSM, który został opracowany przez firmę Lockheed Martin, jest idealną platformą dla technologii CHAMP, ponieważ może być wystrzeliwany zarówno z bombowców jak i myśliwców.

 

Zdolność porażania układów elektronicznych przeciwnika za pomocą impulsu elektromagnetycznego EMP daje poważną przewagę taktyczną nad wrogiem. Pociski JASSM, które będą wyposażane w broń elektromagnetycznego, będą strzelały impulsami mikrofalowymi, które spowodują spięcia w układach scalonych i podzespołach elektronicznych wszystkich urządzeń podłączonych do sieci energetycznej.

Szef programu CHAMP, Keith Coleman powiedział, że technologia EMP wyznaczy nową erę w walce. Według niego, w niedalekiej przyszłości, technologia ta będzie w stanie spowodować, że cała elektronika na polu walki będzie bezużyteczna. W ten sposób można unieruchomić samoloty samochody i systemy wsparcia.

 

Wrzucenie kilku takich bomb przed zaangażowaniem militarnym, może spowodować, że żołnierze będą mieli łatwiejsze zadanie. Jednak eksperci obawiają się, że amerykański projekt może pobudzić wyścigu zbrojeń, który zmusi wiele krajów, do skupienia się na tworzeniu własnej broni elektromagnetycznej. Może się to okazać problematyczne dla krajów zachodnich, które charakteryzują się wysokim stopniem uzależnienia od elektroniki. Czyni je to automatycznie bardziej podatnymi na ewentualny atak elektromagnetyczny w przyszłości.

 

 

 


Najsilniejsze od 100 lat tornado zniszczyło miasto w Meksyku

Zaledwie kilka sekund wystarczyło, aby tornado pędzące przez meksykańskie miasto Ciudad Acuña, zabiło 13 i zraniło 230 osób. Według lokalnych władz, tak silnego tornada nie widziano w tym regionie od ponad 100 lat.

 

Szalejąca trąba powietrzna w sześć sekund przerzuciła dziesiątki samochodów w tym autobus szkolny. Uszkodzonych zostało około 750 budynków mieszkalnych. System pogodowy, który odpowiada za to tornado przyczynił się również do katastrofalnej powodzi w centralnym Teksasie.

Ciudad Acua to miasto na granicy Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Miejsce kataklizmu odwiedził osobiście prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto. Celem wizyty głowy państwa była ocena szkód i pomocy świadczonej obywatelom.

 

 


Największy ziemski wulkan wykazuje oznaki przebudzenia

Wulkan Tamu został odkryty dopiero 2 lata temu. Znajduje się on około 1600 kilometrów na wschód od Japonii i 2100 kilometrów na południowy zachód od Hawajów. Wydawało się, że pozostaje uśpiony od 145 lat, ale ostatnio zaczęto rejestrować w jego obrębie silne wstrząsy sejsmiczne, które mogą zwiastować rychłe przebudzenie giganta.

 

Wulkan Tamu znajduje się kilka kilometrów pod powierzchnią Pacyfiku. Gdyby był nad poziomem morza stożek wznosiłby się na ponad 4,5 kilometra w górę. Tamu to wulkan tarczowy, czyli przyrastał latami warstwa po warstwie. Ze względu na niewielki kąt spadku zboczy ( około 1 stopnia) jego objętość jest ogromna i można go spokojnie nazywać największym znanym obecnie wulkanem w całym Układzie Słonecznym. Drugi w kolejności, znajdujący się na Marsie wulkan Olimp (Olympus Mons), jest co prawda wysoki aż na 21km, ale jest mniejszy od Tamu o mniej więcej 25%.

Wulkan Tamu był aktywny około 145 milionów lat temu. Powstawał tylko przez kilka milionów lat, po czym pozostawał w uśpieniu. Trzęsienie ziemi z 26 maja bieżącego roku, które osiągnęło magnitudę 5,7 stopni w skali Richtera może być traktowane jako ewentualny zwiastun nadchodzącej aktywności wulkanicznej w tym miejscu. Jednak nawet jeśliby do tego doszło, to nie należy się spodziewać wybuchowej erupcji, a raczej spokojnej emisji bazaltowej magmy, co jest typowe dla wulkanów tarczowych.

 

 


Niebezpieczny podmuch wiatru uniósł w powietrze dmuchany zamek z bawiącymi się dziećmi

25 maja br. na plaży w Fort Lauderdale, która znajduje się w południowej części USA na Florydzie, miało miejsce dziwne zdarzenie.

 

Silny podmuch wiatru rzucił w powietrze na wysokość około 15 metrów dmuchaną zabawkę, gdzie bawiły się dzieci, podaje PalmBeachPost.com. Na szczęście spadły one na ziemię z niewielkiej wysokości, gdy zamek po raz pierwszy przewrócił się do góry nogami.


Dwoje dzieci ma połamane kończyny, ale ich stan jest dobry. Trzeci malec trafił do szpitala na obserwacje, ale i w tym przypadku rokowania są optymistyczne.

Podobny wypadek miał miejsce 11 maja br. w Irkucku. Silny wiatr uniósł się w powietrze dmuchaną trampolinę z dziećmi na wysokość 10 metrów. „Dmuchawiec” eksplodował, uderzając o dach pobliskiej kawiarni. Poważnie ucierpiało wówczas kilkoro dzieci, informował kanał telewizyjny Rossija 1.


 


Jemeńscy rebelianci wkroczyli do Arabii Saudyjskiej

Jak donoszą irańskie media, szyicka rebelia z Jemenu dokonuje znacznych postępów w wojnie przeciwko tamtejszej armii oraz Arabii Saudyjskiej. Z podawanych informacji wynika, że szyici zdołali przekroczyć granicę i przejęli nawet niektóre bazy wojskowe.

 

Sytuację w Jemenie na bieżąco opisuje irańska agencja Fars News oraz Press TV. Trudno powiedzieć czy podane informacje są prawdziwe, czy też jest to jedynie propaganda. Media te donoszą, że szyiccy bojownicy zajęli wioskę at Tuwal w prowincji Jizan, położonej w południowo-zachodniej części Arabii Saudyjskiej. Opanowali również dwa posterunki wojskowe i ostrzeliwują saudyjskie bazy wojskowe oraz bazę lotniczą King Khalid.

 

Rebelia dokonuje również postępów w sąsiedniej prowincji Najran, gdzie udało się zniszczyć saudyjskie czołgi. Region ten jest podobno ostrzeliwany za pomocą rakiet i moździerzy a bojownicy wkraczają w głąb tego kraju. Informacji tych nie podają żadne zachodnie media.

 

Szyici walczą w Jemenie na wielu frontach - bronią się przeciwko organizacji al-Kaida i ISIL które stały się aktywne zaraz po wybuchu wojny, walczą z armią rządową lojalną wobec zbiegłego prezydenta Hadiego i jednocześnie atakują Arabię Saudyjską. Jemen wciąż jest bombardowany i ginie coraz więcej ludzi. ONZ szacuje, że niemal 2 tysiące osób straciło życie w ciągu dwóch miesięcy, a ponad 7 tysięcy kolejnych zostało rannych.

 

 

Źródła:

http://presstv.ir/Detail/2015/05/26/412879/Ansarullah-Saudi

http://english.farsnews.com/newstext.aspx?nn=13940306001137


Anonimowe źródło z NATO potwierdza, że tego lata może dojść do wojny jądrowej z Rosją

W ubiegłym tygodniu, były analityk wywiadu NSA, John Schindler dodał niepokojący wpis na Twitterze. Wynika z niego, że jeden z przywódców państw NATO powiedział mu, że "tego lata będziemy prawdopodobnie w stanie wojny". Nie wiadomo z kim będziemy, ale padają sugestie, że z Rosją.

 

Informator Johna Schindlera dodaje, że "jeśli będziemy mieli szczęście, nie będzie to wojna nuklearna". Sam autor wpisu nie jest człowiekiem znikąd. Przez 10 lat pracował dla NSA. Był też profesorem w Akademii Marynarki Wojennej USA. Można spokojnie powiedzieć, że Schindler, od czasu do czasu jest w bliskim kontakcie z wysoko postawionymi urzędników, dlatego jego wpis przez wiele osób został potraktowany poważnie.

 

NATO może naprawdę przygotowywać się na wojnę z Rosją i może do niej dojść już latem tego roku. Ale, niestety, to nie wszystko, co jeży włosy na głowie. Obserwując ostatnie poczynania można dojść do wniosku, że supermocarstwa takie jak Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny przygotowują się do czegoś wielkiego.

 

Fakt, że żyjemy obecnie w świecie, w którym wysocy rangą urzędnicy mówią nieformalnie, że wojna nuklearna jest prawdopodobna, oznacza, że powinniśmy być bardzo zaniepokojeni. Wojny często wybuchają wtedy, kiedy nikt się ich nie spodziewa, ale zwykle poprzedzają je liczne pogłoski, które są przeważnie bagatelizowane aż do momentu, gdy nagle zaczynają wyć syreny, a po ogródkach zaczynają jeździć czołgi.

Jeśli rzeczywiście czeka nas wojna z Rosją będzie to konflikt niszczący i prawdopodobnie na skalę przynajmniej porównywalną do tego, co stało się podczas II wojny światowej. Różnica między sytuacją wtedy i dzisiaj polega przede wszystkim na możliwości użycia broni jądrowej, co będzie niszczące nie tylko dla walczących stron, ale też dla całej Ziemi.

 

 

 


Kłusownicy zabili połowę populacji słoni afrykańskich z Mozambiku

Z doniesień organizacji ekologicznej Wildlife Conservation Society wynika, że z rąk kłusowników i przemytników kości słoniowej, w ciągu ostatnich pięciu lat co najmniej połowa całkowitej populacji słoni z Mozambiku została wybita. W tej chwili liczebność tych zwierząt w południowej Afryki ledwo przekracza 10 tysięcy osobników.

 

Straty w populacji tych największych lądowych zwierząt są szczególnie widoczne w słabo zaludnionej północy kraju. W tej części Mozambiku zanotowano 95% zabitych słoni. Według Wildlife Conservation Society, kłusownicy przybywają do Mozambiku z sąsiedniej Tanzanii, gdzie stan populacji słoni afrykańskich spowodował podobny niepokój wśród ekologów i zoologów.

 

Nielegalny wywóz kości słoniowej kierowany jest głównie do Azji, gdzie jest ona przerabiana na ozdoby i stosowana w medycynie alternatywnej. Na całym kontynencie afrykańskim każdego roku z tego powodu kłusownicy zabijają 30 tysięcy słoni.

 

 


Terroryści mogą zaatakować Wielką Brytanię za pomocą broni chemicznej

Brytyjskie władze od dłuższego czasu obawiają sie ataku terrorystycznego na terytorium kraju. Zagrożenie stanowią bojownicy, którzy wybierają się z Bliskiego Wschodu do Wielkiej Brytanii. Zamachowcy mogą użyć broni chemicznej - bomb wypełnionych chlorem.

 

Interesujące jest to, że chlor jako broń chemiczna był wielokrotnie używany w Syrii. Zachód utrzymuje, że to wojska Assada użyły go w walce a z drugiej strony unikane są fakty, z których wynika iż rebelianci również są w jego posiadaniu. Przecież to właśnie przed tymi bojownikami ostrzegają brytyjscy eksperci.

 

Ich zdaniem chlor, który jest łatwo dostępny w Wielkiej Brytanii, może posłużyć do stworzenia broni chemicznej. Ta z kolei może zostać wykorzystana w zamachu terrorystycznym na terenie tego kraju. Pułkownik Hamish de Bretton-Gordon, ekspert ds. broni chemicznej wzywa do zaostrzenia kontroli nad sprzedażą chloru.

 

 

Źródło: http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/terrorism-in-the-uk/11627958/Fears-over-jihadi-chemical-attack-on-British-soil.html


Upały w Indiach spowodowały śmierć ponad 1100 osób

Podczas gdy w Polsce doświadczamy deszczów i temperatur rzędu kilkunastu stopni Celsjusza, Indie zmagają się obecnie z bezprecedensową falą upałów. Liczba osób, które zmarły z powodu zbyt wysokich temperatur rośnie w dramatycznym tempie. Upały zabiły już w sumie ponad 1.100 osób.

 

W niektórych regionach temperatura dochodzi niemal do 50 stopni Celsjusza. Indyjskie władze apelują do mieszkańców, zwłaszcza do osób starszych i schorowanych, aby najlepiej w ogóle nie wychodzili z domów i pili duże ilości wody. Liczba ofiar i tak stale rośnie a szpitale przyjmują ogromne ilości pacjentów z zawałami.

 

W najbliższych dniach temperatura będzie na tym samym poziomie. Według meteorologów, dopiero 31 maja monsun uderzy w południowo-zachodnią części Indii i obniży temperaturę. Do tego czasu mieszkańcy muszą sobie radzić z upałami na każdy możliwy sposób.

 

 

Źródło: http://www.hindustantimes.com/india-news/heat-wave-claims-over-750-lives-in-ap-telangana-temperatures-will-continue-to-soar-this-week/article1-1351358.aspx


Najbogatsi ludzie staną się cyborgami i będą żyć wiecznie, twierdzi izraelski profesor

Jaki jest najlepszy sposób na osiągnięcie długowieczności lub nawet nieśmiertelności? Profesor Yuval Noah Harari z Hebrajskiego Uniwersytetu w Jerozolimie wypowiedział dość kontrowersyjne słowa na ten temat. Uważa on, że dzięki najnowszym technologiom oraz inżynierii genetycznej ludzie przejdą ewolucję, przez co staną się potężniejsi i będą żyć znacznie dłużej - mogą stać się nawet nieśmiertelni - lecz będzie to dotyczyć wyłącznie najbogatszych.

 

Izraelski profesor powiedział, że w ciągu 200 lat bogaci ludzie staną się cyborgami za sprawą stopniowego łączenia się człowieka z maszyną. Brzmi to niczym scenariusz dla filmu science fiction, lecz słowa te zostały wypowiedziane całkiem poważnie. Jego zdaniem ludzkość rozwinie się do tego stopnia, że będzie mogła nawet pokonać śmierć.

 

Prace nad technikami zapewniającymi długowieczność oraz umieszczeniem ludzkiej świadomości w maszynie trwają już od dłuższego czasu. Przykładowo Dmitrij Itskow, rosyjski miliarder, chce osiągnąć nieśmiertelność stając się androidem. Nawet słynny naukowiec Stephen Hawking uważa, że jego projekt jest jak najbardziej wykonalny. Itskow chce tego dokonać w ciągu trzech następnych dekad - w 2045 roku będzie miał około 65 lat.

 

Profesor Yuval Noah Harari uważa że człowiek został już tak zaprogramowany, że gdy tylko dokona jakiegoś osiągnięcia, po pewnym czasie chce dokonać czegoś jeszcze większego. Nasze "wieczne niezadowolenie" ma napędzić ludzkość najpierw do osiągnięcia długowieczności, a z czasem również nieśmiertelności. Ostatecznie, zdaniem profesora, przyszli ludzie będą tak bardzo różnić się od dzisiejszego człowieka, jak dzisiejsi ludzie od małp.

"Bóg jest niezwykle ważny, ponieważ bez religijnych mitów nie można utworzyć społeczeństwa. Religia jest najważniejszym wynalazkiem ludzkości. Tak długo jak ludzie wierzyli w swoją przynależność do tych bogów, tak długo mogą być kontrolowani. Jednak to co widzimy w ciągu ostatnich kilku stuleci to fakt, że ludzie stają się coraz potężniejsi i nie potrzebują już kul (chodzi o przyrząd rehabilitacyjny) od Boga. Teraz mówimy że nie potrzebujemy Boga, tylko technologii" - powiedział profesor Yuval Noah Harari.

Swoją wypowiedź kontynuował stwierdzeniem, że najbardziej interesującym miejscem na świecie, z perspektywy religii, nie jest wcale Bliski Wschód a Dolina Krzemowa - region w północnej części amerykańskiego stanu Kalifornia, gdzie opracowywana jest "technoreligia". Tamtejsi naukowcy i specjaliści uważają, że nawet śmierć jest jest tylko problemem, który można rozwiązać właśnie za pomocą technologii.

 

Izraelski profesor dodał jednak, że ta cała zbawienna technologia, która zamieni nas w cyborgi i da nam nieśmiertelność, nie będzie dostępna dla wszystkich. Tylko najbogatsi dostąpią tego zaszczytu, natomiast ludzie biedniejsi zostaną skazani na śmierć - odejdą z tego świata niczym gatunek zwierząt zagrożony wyginięciem. Jest to oczywiście bardzo odległa przyszłość, lecz kto wie co przyniesie nam czas i nieustannie rozwijająca się technologia?

 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

 

Źródło: http://tylkonauka.pl/wiadomosc/najbogatsi-ludzie-swiata-stana-sie-cyborgami-beda-zyc-wiecznie-twierdzi-izraelski-profesor


Stany Zjednoczone zatwierdziły pierwszy w historii lek na chorobę popromienną

Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła pierwsze lekarstwo przeznaczone dla osób, które cierpią na chorobę popromienną. Lek ten był od lat stosowany jako środek, który pozwalał usunąć negatywne skutki chemioterapii.

 

Badania jakie prowadzili Thomas MacVittie i Ann Farese z University of Maryland's School of Medicine wykazały, że Neupogen zapewnia dodatkową ochronę białych komórek krwi, dzięki czemu osoby z chorobą popromienną mają zwiększone szanse na przetrwanie. FDA zatwierdziła go w 1991 roku jako lek dla pacjentów, którzy przechodzą przez chemioterapię, lecz teraz okazuje się iż posiada on więcej zastosowań.

 

Neupogen może okazać się przydatny na wypadek jakiegoś wydarzenia nuklearnego. Organ zajmujący się badaniami i rozwojem w biomedycynie (BARDA), który przynależy do amerykańskiego Departamentu Zdrowia, wziął to już wcześniej pod uwagę - w 2013 roku zakupiono ogromne ilości tego leku za cenę 157 milionów dolarów. Tymczasem wspomniany zespół badawczy poszukuje kolejnych lekarstw, które również mogłyby zapewnić ochronę przed chorobą popromienną.

 

 

Źródła:

http://somvweb.som.umaryland.edu/absolutenm/templates/?a=3090&z=41

http://www.fda.gov/EmergencyPreparedness/Counterterrorism/MedicalCountermeasures/AboutMCMi/ucm443245.htm