Marzec 2015

Powodzie i osunięcia ziemi w indyjskim stanie Dżammu i Kaszmir

Sześć osób nie żyje, a dziesięć uważa się za zaginione. Ulewne deszcze spowodowały powodzie i osunięcia ziemi w indyjskim stanie Dżammu i Kaszmir.

 

W miejscowości Budgam osuwisko zniszczyło domy. Ratownicy znaleźli ciała sześciu zabitych. Kolejne dziesięć osób może znajdować się pod gruzami, donosi Zee News.


W akcji ratowniczej biorą udział śmigłowce i wojsko. Przypomnijmy, że stan Dżammu i Kaszmir zostały mocno dotknięta przez powódź we wrześniu 2014. Wówczas zginęło 280 osób.


 


Huragan Niklas dociera do Polski - czekają nas wichury i trąby powietrzne

Trwa poważne załamanie pogody na zachodzie Polski. Europa centralna, w tym Niemcy i Polska, są pod wpływem niżu zwanego już przez niektórych huraganem Niklas, który wywołał porywisty wiatr wiejący momentami z prędkościami powyżej 130 km/h. W Wielkopolsce pojawiło się tornado, a na Dolnym Śląsku silny wiatr wywrócił tira.

 

Dzisiaj na zachodzie Polski można było doświadczyć wszystkich rodzajów pogody. Padał deszcz, grad, śnieg były huraganowe porywy wiatru i słońce, które przeświecało przez bardzo szybko poruszające się chmury. W wielu miejscach na Dolnym Śląsku wiatr wyrządził spore zniszczenia. We Wrocławiu łamało drzewa, w niektórych miejscach fruwały niezabezpieczone elementy i liche dachy.

Z doniesień medialnych wynika, że trąba powietrzna, która zeszła w Wielkopolsce trwała stosunkowo krótko. Całe zjawisko trwało najwyżej 30 sekund. Mimo tornado zdołało zerwać dach z kilkunastu zabudowań.

Źródło: TVP INFO

Według synoptyków z IMGW (Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej) niebezpiecznie może być praktycznie na terenie wszystkich województw. Najsilniej może wiać w pasie nadmorskim, na zachodzie kraju i w centrum. Wszędzie tam w porywach wiatr może przekraczać prędkość 100 km/h.

Wszystko wskazuje na to, że wietrzna pogoda może z nami pozostać nawet przez kilka dni, dlatego należy zwrócić uwagę na to, aby zabezpieczyć wszystko co może zostać porwane przez wiatr. Należy również unikać parkowania w okolicy drzew, czy ulicznych latarni.

 

 


Rosyjski analityk zasugerował atak nuklearny na superwulkan Yellowstone i uskok tektoniczny San Andreas

Szef rosyjskiego Think Tanku, Akademii Problemów Geopolitycznych - Konstantin Sivkow, opublikował intrygującą analizę geopolityczną. Padają w niej sugestie, że Rosja powinna brać pod uwagę celowe wywołanie erupcji superwulkanu Yellowstone, co spowodowałoby degradację pozycji USA na świecie i zapewniło przewagę Rosji.

 

Analityk określił postawę zachodu jako "pchanie się w kierunku granic Rosji". Zdaniem Sivkowa atak na amerykański słaby punkt, za jaki uważa tykającą bombę wulkaniczną na terenie parku narodowego Yellowstone, to racjonalne posunięcie pozwalające na wyeliminowanie sporej ilości przeciwników.

 

Rosjanin dowodzi w artykule opublikowanym w rosyjskiej prasie, że superwulkan Yellowstone i tak jest na krawędzi erupcji. Według niego istnieje wiele przesłanek wskazujących, że w obrębie tej wielkiej kaldery cały czas rośnie aktywność i w takich okolicznościach erupcję mogłaby wyzwolić detonacja nawet ładunku jądrowego o wielkości do megatony. Konsekwencje takiego ataku byłyby niszczące dla dużej części Ameryki Północnej.

Na dodatek rosyjski analityk wskazuje kolejne miejsce do ataku - uskok San Andreas. Podwodna detonacja w tamtym miejscu może wywołać konsekwencje w postaci potężnego trzęsienia ziemi, zdolnego do wytworzenia fal tsunami, które mogą zniszczyć całe pacyficzne wybrzeże USA.

Radykalne wypowiedzi kolejnego rosyjskiego analityka w krótkim czasie idealnie opisują atmosferę jaka panuje na linii NATO-Rosja. Prowokacyjne wypowiedzi i szokujące perspektywy planowanych ataków mają wywołać strach i zmusić do myślenia. Rosja wymachuje nuklearnym straszakiem i ktoś w końcu może oberwać.

 

 

Źródło:

http://vpk-news.ru/articles/24405

http://www.smh.com.au/world/russian-analyst-urges-nuclear-attack-on-yellowstone-national-park-and-san-andreas-fault-line-20150331-1mbl14.html


Japonia przygotowuje się do silnego trzęsienia ziemi z epicentrum w Tokio

Rząd Japonii zatwierdził we wtorek plan przygotowań na wypadek trzęsienia ziemi, którego epicentrum się znaleźć pod Tokio. Celem jest zmniejszenie o połowę liczby ewentualnych ofiar śmiertelnych w japońskiej metropolii.

 

Skomplikowana budowa sejsmiczna obszaru na którym zlokalizowano Tokio to zapowiedź potencjalnych kłopotów. Miasto przecina kilka uskoków tektonicznych, a naukowcy przewidują, że silne trzęsienie ziemi o magnitudzie przewyższającej 7 stopni w skali Richtera, może się tam przydarzyć w ciągu najbliższych 30 lat z prawdopodobieństwem aż 70%.

 

Eksperci sugerują, że po takim wstrząsie może być nawet 23 tysiące ofiar, a ponad 600 tysięcy budynków zostanie zniszczonych. Zgodnie z przyjętym planem w ciągu najbliższych 10 lat, zostaną przeznaczone środki w celu poprawy odporności sejsmicznej budynków, oraz ich bezpieczeństwa pożarowego. Ma to zmniejszyć skalę zniszczenia i ofiar aż o połowę.

 

Jako konkretne środki mające na celu zwiększenie poziomu stabilności sejsmicznej budynków podano wzrost ich ilości. Do 2020 roku planowane jest przede wszystkim zmniejszenie liczby starszych, zwartych osiedli mieszkaniowych, które są najbardziej niebezpieczne gdy po trzęsieniu ziemi dochodzi do pożarów. Szczególna uwaga zostanie zwrócona na większe wykorzystanie niepalnych materiałów budowlanych. Doświadczenia po trzęsieniu ziemi w Kobe w 1995 roku pokazały, że ludzie często nie stawali się ofiarami zawalonych budynków, ale ginęli na skutek ognia, który trawił dom po domu.

 

Zatwierdzony plan przewiduje utworzenie tymczasowych miejsc zarządzania, które mogłyby przejmować obowiązki urzędów, które mogłyby zostać zniszczone. Planuje się również przygotowanie tygodniowego zapasu wody i żywności w dużych firmach, wielorodzinnych budynkach mieszkalnych i urzędach administracji lokalnej.

 

Japończycy słyną z dobrego przygotowania do klęsk żywiołowych. Po gigantycznym trzęsieniu ziemi i tsunami, które w marcu 2011 roku zdewastowało dużą część wyspiarskiego kraju, to właśnie dzięki planom i wcześniejszym treningom, udało się tak znacznie zminimalizować liczbę ofiar tamtej strasznej katastrofy.

 

 

 

 


Miliony mieszkańców Wenezueli podpisuje antyamerykańską petycję

Władze Wenezueli zachęcają mieszkańców do podpisywania specjalnej petycji, która potępia ostatnie działania Stanów Zjednoczonych wobec tego kraju. Ostatecznym celem jest uzbieranie ponad 10 milionów podpisów i wręczenie petycji amerykańskiemu prezydentowi Barackowi Obamie.

 

Prezydent Nicolas Maduro jest przekonany, że trudna sytuacja w Wenezueli została spowodowana przez działania USA. Rząd oskarża również Amerykanów o ingerowanie w sprawy wewnętrzne kraju, wspieranie opozycji i nawoływanie do zamachu stanu. Barack Obama nałożył niedawno sankcje na niektórych polityków w Wenezueli, oskarżając ich o łamanie praw człowieka i korupcję. Jednak najbardziej oburzający jest dekret amerykańskiego prezydenta, według którego Wenezuela stanowi "nadzwyczajne zagrożenie" dla bezpieczeństwa narodowego USA.

 

W związku z czym władze Wenezueli od niedawna zachęcają mieszkańców do podpisywania się pod petycją, w której potępia się "amerykańską agresję" i wzywa się Baracka Obamę do odwołania od dekretu. W bardzo krótkim czasie udało się uzbierać ponad 5 milionów podpisów, a gdy pod petycją podpisze się 10 milionów osób, Nicolas Maduro wręczy ją Obamie 10 kwietnia w Panamie podczas Szczytu Ameryk.

 

 

Na podstawie: RT.com


Eksplozje w Jemenie - samoloty mogły ostrzelać magazyn z rakietami Scud

W mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć, przedstawiających eksplozje tuż obok jemeńskiej stolicy Sana. Podejrzewa się, że siły lotnicze, które atakują szyickich rebeliantów, mogły uderzyć w magazyn gdzie przechowywano między innymi rakiety balistyczne R-17 Scud-B.

 

Interwencja zbrojna w Jemenie trwa już prawie od tygodnia. Arabia Saudyjska i inne kraje arabskie atakują z powietrza szyickich rebeliantów, którzy kontrolują część kraju i prowadzą walkę z tamtejszą armią. Prezydent Jemenu postanowił wcześniej uciec drogą morską. W regionie pojawiły się również okręty wojenne, które blokują ruch statków w jemeńskich portach, aby rebelianci nie otrzymali przypadkiem wsparcia.

Źródło: Twitter

Atak na wspomniany magazyn miał miejsce minionej nocy. Również wczoraj, arabskie siły uderzyły w kontrolowany przez szyickich bojowników obóz dla uchodźców. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, w wyniku ataku zginęło 45 osób a kilkadziesiąt kolejnych zostało rannych. Uważa się, że nalot na obóz był zupełnie przypadkowy a celem były instalacje wojskowe, znajdujące się w pobliżu.

 

W niedzielę siły lotnicze zbombardowały magazyn broni w mieście Aden. Śmierć poniosło 14 osób. Arabia Saudyjska powiadomiła, że rozpoczęto negocjacje ze wszystkimi stronami tego konfliktu. Jeśli nie zostanie on zażegnany drogą pokojową, wojna w Jemenie może potrwać kolejne miesiące.

 

 


Naukowiec twierdzi, że mięso laboratoryjne stanie się "luksusem"

Profesor Mark Post, naukowiec który stworzył pierwsze na świecie mięso in vitro twierdzi, że żywność tego typu stanie się w przyszłości bardzo popularna - stanie się wręcz luksusem. Już w ciągu 10 lat może nawet zastąpić naturalne mięso w sklepach.

 

W 2013 roku, Mark Post z holenderskiego uniwersytetu w Maastricht oświadczył iż hoduje pierwszego na świecie "laboratoryjnego hamburgera". Ten nienaturalny twór powstał z komórek macierzystych, które zebrano z odpadów z rzeźni. Post dodawał do nich substancje spożywcze, co doprowadziło do ich wzrostu do tkanki mięśniowej, a następnie umieścił je na specjalnych rusztowaniach z rozpuszczalnych cukrów.

 

Dzięki aplikowanym impulsom elektrycznym, komórki zmuszano do kurczenia się i rozkurczania. Chodziło o to aby hodowane przez nich mięso było aktywne fizycznie, podobnie jak w przypadku zwierząt hodowlanych które są codziennie w ruchu. Uczeni izolowali również komórki macierzyste tkanki tłuszczowej hodując je na pożywce, uzyskując coś w rodzaju smalcu in vitro.

Stworzone przez Marka Posta laboratoryjne mięso, które wyceniono na ponad milion złotych, zostało następnie spożyte w Londynie przez naukowca ds. żywienia Hanni Rutzler i pozytywnie ocenione. Badania wskazują, że mięso produkowane sztucznie może doprowadzić do rewolucji żywieniowej, pozwoli zmniejszyć zużycie energii oraz znacznie zredukować emisję gazów cieplarnianych i zapotrzebowanie na tereny hodowlane.

 

Co ciekawe, nad sztucznym mięsem pracuje dziś wiele zespołów badawczych a każdy z nich ma swój pomysł na tworzenie laboratoryjnej żywości. Przykładowo profesor Mitsuyuki Ikeda z Environmental Assessment Center w Okayamie twierdzi, że żywność można tworzyć ze składników odżywczych z ludzkich odchodów. Opracowane przez niego mięso przeszło nawet przez wstępne testy.

 

Dziś, Mark Post w dalszym ciągu uważa że mięso in vitro podbije świat i zastąpi jego naturalny odpowiednik. Jego zdaniem może do tego dojść już w ciągu 10 lat. W tym czasie naukowiec wciąż ulepsza swój wynalazek, aby jego mięsne twory były lepsze w smaku. Post uważa, że sztuczne mięso ma szansę na sukces, może powstrzymać masową rzeź zwierząt i zapewnić żywność dla stale powiększającej się liczby ludności, ponieważ z jednej komórki macierzystej można stworzyć aż 10 tysięcy kilogramów mięsa.

 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

 

Źródło: http://tylkonauka.pl/wiadomosc/mieso-laboratorium-moze-zastapic-naturalne-w-ciagu-10-lat


Silny wiatr połamał dziesiątki drzew w Europie Wschodniej

Silny wiatr w obszarze metropolitalnym w dniu 29 marca br. był przyczyną wielu drobnych wypadków na drogach i spowodował przerwy w dostawie prądu w Moskwie. Ponadto, silne porywy powaliły około 30 drzew, podaje kanał Moskwa 24.

 

Takie warunki pogodowe utrzymują się w Moskwie od kilka dni. Analitycy przewidują wzrost prędkości wiatru w porywach do 19 metrów na sekundę i opady śniegu.

Podobna pogoda zawitała do Polski. Grzmi, leje i wieje w wielu rejonach Polski. Porywom wiatru towarzyszą burze, a w niektórych miejscach gradobicie. Wiatr osiąga prędkość od 70 do 100 km/h. Dużo pracy ma Straż Pożarna m. in. w Wielkopolsce, Lubuskim, na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie.


 

 


Rój silnych trzęsień ziemi wystąpił dzisiaj w okolicy Tonga

Dzisiaj w godzinach porannych polskiego czasu doszło do serii zjawisk sejsmicznych w okolicy Wysp Tonga. Dwa najsilniejsze wstrząsy miały siłę 6,4 oraz 6,5 stopni w skali Richtera.

 

W sumie zanotowano aż trzy trzęsienia ziemi o magnitudach powyżej 6 stopni. Ich głębokość była niewielka, bo wynosiła jedynie około 10 km pod dnem morskim. Nie wiadomo czy to już koniec tej aktywności. Niewykluczone, że będą kolejne wstrząsy.

W promieniu 100 km od epicentrum mieszka mniej niż 1000 osób zatem wpływ tych zjawisk jest ograniczony. Trzeba jednak przyznać, że Pacyficzny Pierścień Ognia wykazuje obecnie bardzo dużą aktywność. W ciągu zaledwie kilkunastu godzin doszło tam do kilkunastu trzęsień ziemi o magnitudach powyżej 6 stopni w skali Richtera.
 

 

 


Manipulowanie pogodą na zamówienie - geoinżynieria jako usługa dla nowożeńców!

Mimo, że geoinżynieria jest faktem, wciąż wiele osób nie wierzy, że ktoś mógłby celowo zasiewać chmury. Okazuje się. że nie trzeba w to wierzyć, można już nawet wykupić usługę, która pozwoli na zapewnienie w danym miejscu pięknej pogody, albo deszczu - stosownie do potrzeb.

 

Na pomysł, aby zaoferować techniki modyfikacji pogody wpadli właściciele linii lotniczej Olivier's Travels. Ich usługa jest obecnie dostępna jedynie na terenie Francji i jest dedykowana bogatym pannom młodym. Zapewnienie stuprocentowej słonecznej pogody ma kosztować około 150 tysięcy dolarów.

 

Przez tydzień przed planowana imprezą wynajęty meteorolog będzie monitorował zmiany w pogodzie, a gdy będzie taka potrzeba poderwane zostaną samoloty, które rozpylą jodek srebra, związek chemiczny przyspieszający kondensację. Na skutek takiego oprysku chmury zostaną zlikwidowane, a nowożeńcy będą mogli się cieszyć słoneczną pogodą.

 

Podobną metodę zapewnienia dobrej pogody stosowały dotychczas państwa takie jak ZSRR, a potem Rosja i Chiny, które poprawiały niebo nad Pekinem podczas olimpiady w 2008 roku. Zastosowanie tej technologii komercyjnie jest niewątpliwie nowością.

 

 

 


Wpadka Lufthansy z pilotem szaleńcem czy kolejny przypadek mind control?

Ostatnia katastrofa w Alpach spowodowana podobno celowo przez pilota daje do myślenia wielu zwolennikom awiacji. Okazało się, że zasada hermetycznego kokpitu jest zdradliwa, ponieważ piloci również miewają depresje i mogą mieć kaprys rozbicia się któregoś dnia w pięknej scenerii, gdzie spędzało się fajne wakacje. Nadal jednak trudno w to uwierzyć, że ktoś postanowił zabić nie tylko siebie, ale i 149 niewinnych osób.

 

Z akt francuskiego śledztwa wynika, że Airbus A320 linii Germanwings z Barcelony do Dusseldorfu, został rozbity celowo. Odpowiada za to rzekomo 27 letni pilot Andreas Lubitz, który z niewiadomych przyczyn popełnił w ten sposób samobójstwo. Wraz z nim zginęli niestety wszyscy ludzie znajdujący się na pokładzie. Nikt nie mógł przetrwać zderzenia z górą przy prędkości 700 km/h.

 

Ratownicy zbierają jedynie pojedyncze fragmenty ciał. O jakichkolwiek pogrzebach w ogóle nie ma mowy. Dopiero trwa budowanie ścieżki, którą można by było dotrzeć w miejsce katastrofy. Obecnie da się to zrobić tylko dzięki śmigłowcom, ewentualnie z wykorzystaniem olinowania.

 

Pasażerowie i załoga feralnego lotu padli ofiarą przepisów o hermetyczności kokpitu. W zamyśle miało to chronić przed porwaniem samolotu, ale w praktyce doprowadziło to do sytuacji, gdy pilot mógł wywabić z kabiny swojego kolegę siedzącego obok a potem po prostu go nie wpuścić rozbijając samolot wraz z nim krzyczącym do końca "Na miłość boską otwórz te drzwi!".

 

Nigdy chyba nie dowiemy się tego dlaczego pilot postanowił zabić siebie i wszystkich na pokładzie. Teraz dowiadujemy się nagle, że od dawna chorował na depresję. Niedawno rozstał się z długoletnią partnerką, z którą ma dziecko w drodze. W jego domu znaleziono antydepresanty, a jego kochanka stewardesa Maria, powiedziała prasie, że Lubitz odgrażał się, że zrobi coś takiego, że zmieni cały system.

 

Być może okaże się to po części prawdą. Odsianie pilota z depresją może być trudne, ale z pewnością po przypadku Lubitza wszystkie linie lotnicze zmienią swoje procedury tak, aby podczas nieobecności w kokpicie jednego z pilotów zastępował go inny członek załogi. To, że Lufthansa tego dotychczas nie wymagała jest doprawdy dziwaczne.

 

Oczywiście w kontekście tej tajemniczej katastrofy pojawiają się też tradycyjnie teorie spiskowe. Przede wszystkim zwraca się uwagę, że Andreas Lubitz jest kolejnym masowym mordercą, który przyjmował antydepresanty. Wcześniej mieliśmy do czynienia z całą serią krwawych masakr w USA, których dopuszczali się tam młodzi ludzie. Potem okazywało przeważnie, że mordercy przyjmowali antydepresanty.

 

Czy to możliwe, że specyfiki te zmieniają do tego stopnia pojmowanie rzeczywistości, iż mogą doprowadzić kogoś do sprowokowania własnego samobójstwa, a nawet morderstwa? Być może to przypadek, że kolejny człowiek używający tych farmaceutyków zamiast odczuwać poprawę zaczyna się zachowywać w sposób gwałtowny nie tylko w stosunku do siebie, ale też w stosunku do całego otoczenia.

 

I wreszcie kolejna teoria wiążąca się z tą wyrażoną powyżej. Według niektórych pilot samobójca padł ofiarą mind control. Innymi słowy osłabiony lekami mózg Andreasa Lubitza został zaprogramowany zdalnie do wykonania tej operacji, która musiała zakończyć się jego śmiercią. Zdaniem zwolenników tej teorii w podobny sposób rozbito samoloty 11 września 2001 roku w Nowym Jorku.

 

Opinia publiczna potrzebuje wyjaśnień, a to, że po prostu pilot postanowił wlecieć w ulubioną górę w Alpach, może dla większości wydawać się na tyle dziwne, że chyba nigdy nie uda się wyeliminować teorii spiskowych, które powstaną na przestrzeni lat w związku z tą niezwykłą katastrofą.

 

 

 

 


Wyjechać gdy jeszcze wolno czy czekać na wojnę, czyli dylematy polskich mężczyzn

To co dzieje się ostatnio z sytuacją międzynarodową może niepokoić. Zapewne wiele osób zastanawia się obecnie co robić ze swoim życiem. Wyjechać i ułożyć je w normalnym kraju czy też czekać na rozwój wypadków wsłuchując się w nabrzmiewającą wojenną retorykę ryzykując, że skończy się to w okopie z karabinem w ręku?

 

Gdy dany poborowy jest osobą samotną może sobie pozwolić na luksus decyzji walczyć czy wyjechać. Aklimatyzacja za granicą dla jednej osoby też przebiega łagodniej. Gorzej gdy delikwent ma na utrzymaniu rodzinę. Wtedy nie można tak po prostu dać się zabić, bo zostawiamy naszych bliskich w nieciekawej sytuacji życiowej. Co by nie mówić decyzja o wyjeździe z kraju pchanego w wojnę jest jak najbardziej racjonalna.

 

Warto sobie zadać pytanie kiedy wyjeżdżać i jak długo można będzie z tym zwlekać? Nikt nie wie ile mamy jeszcze czasu. Jednak chyba nie ma go zbyt wiele skoro władza po cichu wprowadza kolejne wojenne ustawy. Usłużne media celowo pomijają te informacje w oficjalnym przekazie, tak jakby celowo starano się nie spłoszyć mięsa armatniego. W takich okolicznościach trudno nazwać racjonalną postawę wyczekującą.

 

Gdyby wybuchła wojna ewakuacja na zachód nie byłaby już taka prosta. Drogi na pewno zostałyby zamknięte, a mężczyźni unikający mobilizacji poprzez ucieczkę na zachód z dnia na dzień staliby się przestępcami. Nie wiadomo czy rządy krajów członkowskich UE nie ścigałyby polskich poborowych. Mogłyby się zacząć łapanki w Wielkiej Brytanii czy w Holandii. Los tych, którzy trafia na przyszły front określa zdaje się nowiutkie rozporządzenie o pogrzebach żołnierzy niezawodowych.

 

Poza tym, aby utrzymywać władzę w Polsce potrzebny jest wentyl bezpieczeństwa. Stała się nim emigracja. Ludzie zamiast kopać się z koniem wyjeżdżają. Rządzący mogli celowo pozbyć się młodych bo ci niezadowoleni mogą sprawiać kłopoty. Teraz pokazuje im się drzwi i wysyła w Europę, gdzie przeważnie taki delikwent widzi jak wygląda życie w normalnym kraju. Do tej pory można było odnieść wrażenie, że polityka Warszawy jest taka, aby zaorać Polskę i zrobić tu miejsce dla nowej fali osadnictwa, na przykład z Ukrainy.

 

Można powiedzieć, że mieszkania na tych nowych osadników też już czekają, bo przecież międzynarodowe rynki finansowe mogą z łatwością zrobić Franka po 8zł. Jeśli będzie taka potrzeba banki będą czyściły mieszkania wyrzucając tyle tysięcy polskich rodzin miesięcznie ile będzie potrzeba. Wcześniej rządzący układ skonstruował tak prawo, że wyrzuceni z mieszkań nadal będą spłacać kredyt. Takie rzeczy możliwe są tylko w krajach trzeciego świata.

 

Teraz jednak bardziej niż obcym osadnictwem nad Wisłą trzeba się przejmować perspektywą wojny, która ten osadniczy proceder prawdopodobnie poprzedzi. Warto sobie zadać pytanie, czy warto ginąć za taką Polskę? A może rzeczywiście gdyby w efekcie rozpaczy aktualna władza rozdała ludziom karabiny do walki z Rosjanami, ci mogliby zrobić z nich zupełnie nieoczekiwany użytek?