Kategorie:
Rośnie napięcie na Półwyspie Koreańskim a fraza wojna atomowa jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Amerykanie nadal prowokują Koreańczyków z północy zdając sobie sprawę ze swojej przewagi technologicznej. Z kolei reżim Kima dobrze wie, że w starciu z USA szans nie ma, ale Korea Południowa i Japonia są w jego zasięgu. Jednak czy Kim Dzong Un jest szalonym satrapą jak to przedstawia się w mediach?
Trudno nie mieć deja vu, gdy obserwuje się rozwój kryzysu koreańskiego. Podobieństwa do sytuacji, w jakiej jest Iran są uderzające. Oba kraje są otoczone przez bazy amerykańskie i to właśnie USA stanowi dla nich największe zagrożenie. Iran ma w okolicy Izrael, kraj wielkości polskiego województwa, który rozdaje karty w polityce światowej a Korea Północna ma w pobliżu południowego sąsiada, który pełni w tej układance rolę azjatyckiego Izraela, czyli według mediów pozytywnego państwa.
Przywódcy państwa osaczonego przez wielkie mocarstwo mają dwie możliwości, podporządkować się, lub zacząć się zbroić. Państwo podporządkowane to na przykład Polska a kraje wybijające się na niezależność padają jeden po drugim. Przykłady: Irak, Libia a obecnie Syria. Gdyby Korea Północna lub Iran nie działały w kierunku pozyskania, chociaż ułamku siły militarnej światowych hegemonów już dawno nikt by się z nimi nie liczył, ale jeśli dany reżim dysponuje bronią jądrową sytuacja jest inna. Tylko czy jest to szaleństwo czy raczej wyraz rozsądku.
Wielu naszych rodaków zapytanych o to czy Polska powinna próbować uzbroić się w broń jądrową bez namysłu odpowie, że tak. Dlaczego zatem są kraje, które roszczą sobie prawo do decydowania o tym, kto może a kto nie może mieć broni jądrowej? Dlaczego problemem jest kilka głowic jądrowych w arsenale Korei Północnej a nie jest problemem około 140 głowic izraelskich czy też cały arsenał pakistański? Odpowiedź jest prosta, Amerykanie nie atakują z reguły krajów silnych a w przypadku Izraela jest to chyba aż nadto widoczne, że to ogon kręci psem a nie odwrotnie.
W polityce międzynarodowej często działają te same mechanizmy, które można zobaczyć w przyrodzie. Jeśli dany osobnik jest słabszy to stara się pokazać, że jest większy niż w rzeczywistości. Trudno nie odbierać w ten sposób zachowania Phenianu. Oczywiście, rakiety Kima mogą sięgnąć i Tokio i Seulu a nawet wyspy Guam, ale gdyby doszło do takiego ataku byłby on raczej samobójczy.
Z dużym prawdopodobieństwem można jednak założyć, że do odpalenia przynajmniej jednej rakiety i tak dojdzie. Korea Północna robi to zwykle w okolicy urodzin Kim Ir Sena, które przypadają 15 kwietnia. To czy będzie wojna zależy głównie od tego jak na strzał na wiwat zareaguje na światowy hegemon USA, bo to od ich zachowania zależy rozwój sytuacji na Półwyspie Koreańskim.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
Skoro materia jest energią, to myśl może być materią
Strony
Skomentuj