W ostatnich miesiącach Kurdowie aktywnie wspierani przez wojska Stanów Zjednoczonych skupiali się na izolacji Rakki. Na tym polu osiagnięto spore sukcesy, lecz nie udało się w pełni oblężyć miasta opanowanego przez islamistów. W poniedziałek rozpoczęła się ostatnia faza odbicia Rakki z rąk tzw. Państwa Islamskiego.

Kurdyjscy bojownicy wspomagani są przez amerykańskich Marines, siły specjalne, artylerię i lotnictwo. Akcja rozpoczęła się od zmasowanego ataku na Rakkę od wschodu, zachodu i północy. Islamiści wciąż posiadają drogę ucieczki na południe przez dwa mosty, które przebiegają przez rzekę Eufrat.

#Syria #YPG #YPJ #SDF #WrathOfEuphrates The Battle for #Raqqa against #ISIS Interactive Map https://t.co/DiSzG1AZLP of @H_UVe_ #داعش #الرقة pic.twitter.com/qT392iT1Ta

— LwkaX Leufw (@lwkax86) 10 czerwca 2017

Samoloty należące do amerykańskiej koalicji od dwóch dni stosują przeciwko islamistom pociski zawierające biały fosfor. Jest to dość niebezpieczna taktyka, którą postanowiono zastosować na terenie zabudowanym. Jak doskonale wiadomo, bojownicy ISIS chętnie ukrywają się pośród cywilów i wykorzystują ludzi jako żywe tarcze. To oznacza, że podczas ofensywy może zginąć wielu ludzi.

For 2nd day in Row US Coalition Showered #Raqqa City With these Phosphorous Ammunition's, Killing Civilians #Syria pic.twitter.com/np4rzvp4Qp

— Battle Analytics (@BattleAnalytics) 10 czerwca 2017

Kurdowie osiągają już pierwsze sukcesy. Na chwilę obecną zdobyli większą część dzielnicy al-Mashalab we wschodniej części miasta oraz wysuniętą na zachód dzielnicę Sebehiye. Choć USA szacują, że w Racce przebywa obecnie do 4 tysięcy islamistów, którzy dodatkowo zmuszają cywilów do obrony miasta przed najeźdźcą, ISIS na dłuższą metę nie ma absolutnie żadnych szans na przetrwanie.

Niektórzy twierdzą, że zdobycie Rakki może okazać się o wiele łatwiejsze niż w przypadku irackiego Mosulu, gdzie Państwo Islamskie desperacko broni się przed atakami w jednej z oblężonych dzielnic. Gdy operacja zbrojna dobiegnie końca, Rakka prawdopodobnie wejdzie w skład przyszłej proamerykańskiej Federacji Kurdystanu, na co może nie zgodzić się Iran, Syria i Turcja.