Trwa koniec świata 23 września! Oto wielki przegląd poprzednich końców świata

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Koniec Świata już dzisiaj! Czy rzeczywiście dojdzie do czegoś niezwykłego? Nastąpiła kulminacja najnowszego zbiorowego szaleństwa. Kwestia końca świata opanowała bez reszty umysły większości ludzi na Ziemi. Według niektórych badaczy to właśnie dzisiaj, 23 września, powinno dojść do niezwykłych wydarzeń kosmicznych o katastrofalnym charakterze. 

Według teorii rozpowszechnionej przez autora książki o tym wydarzeniu, Davida Meade, 23 września dojdzie do końca świata, zobaczymy wtedy planetę Nibiru i kilka mniejszych ciał niebieskich jej towarzyszących. Jego zdaniem ta nieznana nauce planeta zagraża naszej egzystencji i może wywołać spore zamieszanie w naszej części Układu Słonecznego. Problem polega na tym, że nadejście Nibiru przepowiadane jest od kilkudziesięciu lat i jak do tej pory poza pewnymi wyliczeniami astronomicznymi, nic nie wskazuje na jej istnienie.

W międzyczasie, w oczekiwaniu na apokalipsę, przyjrzyjmy się poprzednim końcom świata ogłaszanych na przestrzeni wieków. Ludzie bardzo często wybierają sobie jakąś datę, którą uważają za początek końca. Kiedyś uważano, że koniec świata nastąpi w roku 1000. Potem gdy nic się nie stało zafiksowano się na datę 1033, bo wtedy mija umowne 1000 lat od śmierci Jezusa Chrystusa. Okazało się, że też do niczego nie doszło. Potem był jeszcze diabelski rok 1666, w którym ponownie miał przyjść na świat mesjasz, Jednak poza wielkim pożarem Londynu, do niczego spektakularnego nie doszło.

 

W czasach nowożytnych mistrzami w przepowiadaniu końca świata stali się Świadkowie Jehowy. Oficjalnie przepowiadali już przeszło sześć razy terminy końca świata. Kolejno w 1844, 1854, 1874, 1914, 1925, 1975 i 1995. Oczywiście jeszcze nie udało im się trafić, ale mają już w zanadrzu kolejne daty. Większość tego typu dat powstaje na bazie analiz biblijnych i interpretacji zdarzeń w teraźniejszości.

 

Poruszając się chronologicznie kolejną datą graniczną był rok 2000, uważany za przełomowy. Był to też ostatni rok XX wieku. Niektórzy sądzili, że to właśnie 1 stycznia 2000 roku dojdzie do końca świata. Miał to uczynić tak zwany Y2K Bug, czyli informatyczny problem z datą, z którą miały sobie nie poradzić stare systemy. Wieszczono liczne problemy, zapaść bankowości, a nawet omyłkowe odpalenie rakiet z głowicami jądrowymi. Na szczęście do niczego takiego nie doszło.

 

Potem był koniec świata 21 maja 2011 roku. Ogłosił go amerykański kaznodzieja, Harold Camping. Jego zwolennicy wykupili na całej Ziemi bilbordy informujące ludzi o nadchodzącym końcu.  Camping twierdził, że ustalił datę dzięki poznaniu prawdziwego roku wygnania Izraelitów z Egiptu w 1447 p.n.e., z czym zgadza się z wielu uczonych. Następnie, korzystając z zapisów genealogicznych, cofnął się historycznie do dnia potopu i czasów Noego, czyli do około 4990 p.n.e. 

Potem dokonał kilku interpretacji wersetów Biblii, co ostatecznie prowadzi do konkluzji, że koniec świata nastąpi 7000 lat po powodzi Noego. 4990 p.n.e. + 7001 = 2011. Gdy 21 maja 2011 r. nic się nie zdarzyło kaznodzieja przeniósł datę na 21 października. W 2017 roku jeszcze żyjemy więc ta data też okazała się błędna.  

Następnie nadszedł słynny koniec świata z 21 grudnia 2012 roku. Według kalendarza starożytnych Majów, 21 grudnia 2012 kończy się era Piątego Słońca, która rozpoczęła się w sierpniu 3114 p.n.e.  Tego dnia kończy się kalendarz Majów, co dało pesymistom powody, aby sądzić, że Majowie przewidzieli koniec świata.

 

Trzeba przyznać, że nie ma nawet porównania między końcem świata w 2012 a tym z 2017. Wtedy powstało coś na kształt międzynarodowej histerii. Atmosfera fin de siecle udzieliła się globalnie i ruchy prepersów przygotowujących się na kataklizm nigdy nie były tak silne jak wtedy. Niektórzy na sam moment nastania tej daty udawali się do specjalnych schronów lub kapsuł, które miały zapewnić ich przeżycie gdyby doszło do czegoś nieoczekiwanego, na przykład przebiegunowania Ziemi. 

Cześć z osób wierzących w koniec świata pod koniec grudnia 2012 roku deklarowała, że tego dnia zaplanowali podróż w wysokie góry. Zapewne wielu z nich słyszało wcześniej opowieści niejakiego Patryka Geryla, który kilka lat wcześniej opowiadał o kilkukilometrowych tsunami, które na skutek gwałtownego przebiegunowania maja przemyć całą Ziemię wywołując globalny potop.

Ludzie wierzący w koniec świata 21 grudnia 2012 zbierali się masowo we francuskich Pirenejach, w okolicy miejscowości Bugarach, ale również w Turcji i w Serbii. Motorem apokaliptycznej turystyki było przekonanie, że akurat w tych miejscach można będzie przetrwać to, co ma rzekomo wystąpić 21 grudnia. Podobne pielgrzymki, ale dużo mniej liczne, wystąpiły w okolicy Gór Atlas w Afryce. To tam swoje "pieczary" sprzedawał jeden z głównych propagatorów tamtego końca świata, Patryk Geryl.

Okazje do zarobku zwietrzyli też handlowcy z Rosji, czego przykładem jest sukces oferty z pakietami na koniec świata zaproponowanymi przez jedną z firm z Tomska. Oczywiście w rosyjskim pakiecie znajdowała się wódka i szprotki na zagryzkę. Poza tym można było tam znaleźć nasiona gryki, świece, zapałki, oraz notatnik i ołówek.

 

Tegoroczny koniec świata nie jest obchodzony z taką pompą. Popkultura odeszła do tego spokojnie, a media zaczęły zauważać temat dopiero przed kilkoma tygodniami. Być może dlatego nie czuje się takich emocji jakie mogły powstać gdyby koniec świata 23 września 2017 roku był trochę szerzej rozpropagowany. Pozostaje czekać na rozwój wypadków, bo prawdopodobnie już jutro zaczniemy oczekiwanie na kolejną magiczną datę.

 

 


 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Anioł Prawdy

2011.03.11 Fukushima Daiichi

2011.03.11 Fukushima Daiichi - To jest prawdziwy i jedyny właściwy KONIEC ŚWIATA - dlatego jest zmowa milczenia na całym świecie o tym by nie wywołać masowej paniki. Jak by ludzie to wszyscy wiedzieli to by nad tym wszyscy myśleli jak powstrzymać te puszki pandory które wydostały się do całego ziemskiego ekosystemu.
Prawdziwy koniec świata ze stopionych reaktorów 4 x 180 ton paliwa MOX jest to paliwo które jest o około 1 do 2 milionów razy gorsze niż to które było w Czarnobylu.
Koniec świata Fukushimy Daiichi jest w zasadzie nie widzialny, nie wyczuwalny, i dotknął każdą jednostkę żywą na ziemi wielokrotnie (każdy oddychając tylko pochłania dziennie około 10 Hot particli (gorących cząstek silnie radioaktywnych powodujących mutację komórek) wyprodukowanych z lawy corium z paliwa mox (pluton uran stront cez ameryk i 100 innych) i nic nie można już z tym zrobić jedynie zachorować po jakimś czasie na raka a raczej raki. Reszta do posłuchania tu: http://tinyurl.com/jtcr5wh i Piotr Bein wszystko wyjaśnia http://tinyurl.com/y9of673f
a tu efekty http://tinyurl.com/y84ty3nb Co w naturze, to i u ludzi...



Głupki zrobiły zdjęcie zmutowanej borówce i niczego nawet nie podejrzewali...

Portret użytkownika Anioł Prawdy

czemu nie odpowiedziałeś

czemu nie odpowiedziałeś gdzie pracujesz i gdzie pracuje twoja rodzinka - oczywiście że gdzieś w lobby atomowym - bo za bardzo zależy ci na uciszeniu mnie a to co piszę całe to fałszywe i zakłamane lobby atomowe obali na amen i nie będzie już posadki której idzie za szmal po trupach...
Upominać sobie możesz, a i tak nigdy nie zrobię po twojej myśli Język
Czemu nie napiszesz do Wilka na priv - ja napisałem już dawno temu i wiem co jest, i dlaczego go tu już nie ma na znz

Strony

Skomentuj