Po długich negocjacjach między Rosją a Stanami Zjednoczonymi nastąpiło porozumienie, za sprawą którego w południowej części Syrii wstrzymano walki i wprowadzone zostaną strefy deeskalacyjne. Mimo wszystko nic nie wskazuje na to, aby wojna w tym kraju dobiegała końca.

Zawieszenie broni weszło w życie w niedzielę o północy czasu lokalnego i obejmuje trzy muhafazy w południowej części państwa syryjskiego - Darę, Quneitrę i Suwayda. Uzgodniono wstrzymanie wszelkich działań zbrojnych między wojskiem a tzw. opozycją oraz dostarczenie pomocy humanitarnej.

Jest to pierwsza tak znacząca umowa w kwestii Syrii, którą zawarła Rosja ze Stanami Zjednoczonymi, jednak wszelkie szczegóły na jej temat pozostają tajne. Z wypowiedzi rosyjskiego MSZ wynika, że wspomniane mocarstwa wraz z Jordanem wyślą siły zbrojne do południowej Syrii, aby oddzielić wojska rządowe od uzbrojonej islamskiej rebelii i nie dopuścić do wznowienia walk.

Oczywiście nie należy tu liczyć na zakończenie wojny w Syrii, choć negocjacje Putina z Trumpem mogą wydawać się przełomowe. Obie strony konfliktu faktycznie zgadzają się ze sobą w niektórych kwestiach, ale sprawa Assada, prezydenta Syrii, wciąż pozostaje nierozstrzygnięta.

Podczas gdy na południu następuje pokój, konflikt w północnej części tego państwa zaczyna ponownie eskalować. Turcja przygotowuje się do kolejnej operacji zbrojnej w Syrii przeciwko Kurdom. Ostatecznym celem Erdogana jest wyeliminowanie obecności Kurdów w regionach przygranicznych, tym samym starając się pogrzebać plany powstania Kurdystanu.