Kto jest właścicielem Księżyca? Czas na zmiany w kosmicznym prawie międzynarodowym

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Gdy w 1957 Rosjanie wystrzelili pierwszego sztucznego satelitę stało się jasne, że konieczne są jakiekolwiek uregulowania prawne, które będą normowały wykorzystanie kosmosu. Właśnie z tego powodu w 1967 roku powołano Traktat o Przestrzeni Kosmicznej. Teraz jednak wraz z wkroczeniem do gry firm prywatnych i nowych potęg kosmicznych konieczna jest rewizja stanu prawnego.

 

Mówi się już oficjalnie o kosmicznym górnictwie. NASA planuje pochwycenie asteroidy i umieszczenie jej na orbicie Księżyca. Nie do końca jednak wiadomo jak patrzyć na to od strony prawnej. Wspomniany Traktat dotyczył tylko umieszczania w przestrzeni kosmicznej i na Księżycu broni nuklearnej. Komercjalizacja kosmosu prędzej czy później będzie prowadzić do powstania sytuacji, w których możemy być zmuszeni do rozstrzygania spraw, z którymi nie mieliśmy dotychczas do czynienia.

 

Na przykład dwie firmy Planetary Resources i Deep Space Industries zapowiedziały wydobycie na asteroidach. To nie jest objęte traktatem. A co zrobić, gdy obie dotrą do tego samego ciała niebieskiego? Czy będzie jak na dzikim zachodzie? Kto pierwszy ten lepszy? A może najpierw ktoś, na przykład jakiś organ ONZ będzie decydował arbitralnie, kto może wydobywać i gdzie? Tego po prostu nie wiadomo.

 

Pojawia się też kwestia odpowiedzialności, bo przecież coś może pójść nie tak i pochwycona asteroida w ekstremalnych sytuacjach może nawet dokonać deorbitacji i spaść na Ziemię. Co wtedy zrobić z roszczeniami ludzi, którzy zostaliby dotknięci takim kataklizmem? Te sprawy są bardzo poważne i na razie nie znajdują odpowiedniej atencji w prawie międzynarodowym.

 

Problem nie tkwi zresztą jedynie w działalności firm prywatnych, bo to jest jeszcze jakoś do okiełznania, ale co zrobić, gdy w kosmosie poczynają sobie coraz bardziej nowe potęgi takie jak Chiny, Indie, Iran czy Brazylia? Chińczycy nie są sygnatariuszami Traktatu i kto wie co wynoszą w kosmos. Testowali już broń do zwalczania satelitów i wszystko wskazuje na to, że są w stanie strącać niechciane statki kosmiczne.

 

Teraz Chiny wybierają się na Księżyc i wspominają o stworzeniu tam bazy. To powoduje, że z letargu budzą się inne kosmiczne potęgi, takie jak Rosja, która również zapowiada powrót na Srebrny Glob. Najprawdopodobniej będzie to eksploracja za pomocą robotów, ale nie można wykluczyć, że wrócą tam też ludzie. Kwestie własności danych obszarów Księżyca będą musiały być rozwiązane i to raczej prędzej niż później. Jeśli to się nie stanie czekają nas poważne konflikty z militarnym starciem w kosmosie włącznie. Nie uda nam się dłużej uciekać od tej problematyki i lepiej zacząć dyskusję już teraz, aby nie zmagać się za kilka lat z kosmicznymi problemami.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Działajmy razem, bez konfliktów, dla lepszej przyszłości. 
Make love not war.
Po co nam pieniądze? Przecież zasobów wystarczy dla wszystkich.

Portret użytkownika Ja

Hahaha, jak prawowici

Hahaha, jak prawowici właściciele "księżyca" dowiedza sie o tym to pękną ze smiechu ;] Już przegonili amerykańców z tamtąd, kiedy latali tam tajniacko a o czym opinia publiczna nie wiedziała ;] czyżby chcieli tym razem dostać konkretnie po tyłku???

Kochane pieniążki cóż by głupcy robili gdybyście nie istniały ;]

Portret użytkownika MORFEUSZ POWRÓCIŁ

handlujesz znajdującą się tam

handlujesz znajdującą się tam ziemią?
Dennis M Hope: Wszystko zaczęło się w 1980 roku; akurat rozwodziłem się z żoną i byłem bez pieniędzy. Pomyślałem sobie, że byłoby inaczej gdybym miał jakąś ziemię. Wyjrzałem przez okno, spojrzałem na Księżyc i pomyślałem sobie: „o kurde, ale dużo ziemi!”. Poszedłem więc do biblioteki i zajrzałem do Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej z 1968 roku; tak jak się spodziewałem, Artykuł 2. stwierdzał, że „żaden naród nie może sobie z góry przywłaszczyć żadnego ciała niebieskiego ani sprawować nad nim kontroli”. Innymi słowy, była to ziemia niczyja.
Jak zatem wszedłeś w jej posiadanie?
Sporządziłem pismo informujące, że biorę w posiadanie Księżyc oraz pozostałe osiem planet wraz z ich księżycami, i wysłałem je do Organizacji Narodów Zjednoczonych, zaznaczając przy tym, że zamierzam podzielić je na działki i handlować nimi. Napisałem im też, że jeśli mają jakieś obiekcje natury prawnej to niech je przedstawią.
Czy ktoś ci odpisał?
Nie, nie dostałem żadnej odpowiedzi. Niech się wstydzą! Żaden kraj nigdy nie próbował podważyć mojego prawa własności do tych dóbr, tyle na ten temat. Wielu ludzi twierdzi, że moje działania są bezprawne, ale to tylko ich zdanie.
Ile ziemi udało ci się sprzedać do tej pory?
To moja jedyne źródło dochodu od 1995 roku; wtedy zająłem się tym na poważnie. Jak dotąd sprzedaliśmy 611 milionów akrów ziemi na Księżycu, 325 milionów akrów na Marsie oraz łącznie 125 akrów na Wenus, Io (jednym z księżyców Jowisza) i Merkurym

Dennis przy swojej mapie Księżyca. Na czerwono zaznaczone są działki, które udało mu się już sprzedać. 
Kto kupuje działki w kosmosie?
Wszyscy. Naszym najmłodszym klientem był noworodek z Niemiec, a najstarszym 97-latek. Wśród naszych klientów są politycy z całego świata, w tym trzech byłych prezydentów USA – Jimmy Carter, Ronald Reagan i George W. Bush. Nie kupili ich bezpośrednio – w przypadku Cartera i Reagana transakcji dokonali ich sekretarze, a George W. Bush dostał swoją działkę w prezencie od jednego z naszych klientów. Mamy klientów w 193 krajach na Ziemi i jesteśmy bardziej znani niż Międzynarodowa Unia Astronomiczna
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam o istnieniu tej instytucji dopóki jej sobie przed chwilą nie zgooglowałam. Jak duże są działki, którymi handlujesz i ile kosztują? Czy są w miarę tanie?
Nie wiem, po ile dokładnie sprzedaje je nasza brytyjska filia, czyli Moon Estates. W USA najmniejsza działka jaką mamy w ofercie ma powierzchnię 1 akra, a największa, zwana przez nas „działką kontynentalną”, ma powierzchnię 5.332.740 akrów i kosztuje 13.331.000 dolarów (42.041.975 złotych). Jak dotąd nie sprzedaliśmy jeszcze ani jednej takiej działki, ale za to sprzedaliśmy wiele parceli o powierzchni 1.800 i 2.000 akrów. Już 1.800 dużych korporacji kupiło od nas działki pod inwestycję, w tym sieci hotelowe Hilton i Marriott.
Czy kupujący działki pod inwestycję naprawdę zamierzają coś na nich zbudować, czy to tylko taka moda?
Jeśli jako modę rozumiemy „coś wyjątkowego i nowego, produkowanego masowo w ograniczonym zakresie”, to można tak powiedzieć. Nie mam nic przeciwko temu określeniu. Z naszych danych wynika, że 17 procent naszych klientów kupuje od nas działki, ponieważ jest to modne. Jednocześnie 42 procent klientów rejestruje je, co oznacza, że podchodzą do sprawy bardziej poważnie. Do tego dochodzą oczywiście wspomniane wcześniej duże korporacje, które kupują od nas działki pod inwestycję.
Czy któryś z nabywców wszedł już w fazę planowania inwestycji?
Jak dotąd nie, ponieważ wciąż brak dogodnych możliwości podróżowania na miejsce i z powrotem.
 

Portret użytkownika MORFEUSZ POWRÓCIŁ

Dennis M Hope, właściciel


Dennis M Hope, właściciel Księżyca.
Zostać właścicielem planety jest o wiele łatwiej niż wam się wydaje. Wystarczy rzut oka na mapę astronomiczną, wybór odpowiadającej wam planety lub księżyca (ja skusiłabym się na jakąś z pierścieniem – crème de la crème naszego układu słonecznego) i ogłoszenie wszystkim wokół, że bierze się ją w posiadanie. To trochę tak jakby powiedzieć jakiemuś facetowi w barze, że piwo, które właśnie kupił, należy do ciebie „bo tak”, tyle że bezpieczniej, bo w przestrzeni kosmicznej nikt wam za to nie przylutuje.
Pochodzący z Ameryki Dennis M Hope stosuje właśnie tę metodę; dzięki niej jest obecnie władcą Księżyca, Marsa, Wenus, Merkurego i Io (jednego z księżyców Jowisza). Gdy zaczynał, był bez grosza przy duszy, ale szybko nauczył się czerpać zyski ze swojego hobby: najpierw zwraca się do ONZ o potwierdzenie jego tytułu własności do danej planety, po czym dzieli ją na działki i wystawia je na sprzedaż. Jest to chyba najlepszy model biznesowy o jakim słyszałam (oczywiście oprócz piramid finansowych, które rządzą) – dość powiedzieć, że od 1995 roku Dennis utrzymuje się wyłącznie z handlu działkami w kosmosie.
Gdy mój ojciec dostał w tym roku na urodziny kawałek ziemi na Księżycu od należącej do Dennisa firmy Moon Estates, przypomniałam sobie, że nieraz już słyszałam o podobnych prezentach; za każdym razem moją reakcją była myśl „co za bzdura, jak ktoś może być właścicielem Księżyca?”. Tym razem postanowiłam jednak zbadać sprawę u źródła i zadzwoniłam do Dennisa.

Portret użytkownika Coloman

Ha! Zachciewa się zamorskim

Ha! Zachciewa się zamorskim diabłom po cudzy majątek łapy wyciągać? Księżyc należy do Rzeczpospolitej Polskiej od czasu, jak go Pan Twardowski dla nas zajął. Cudzego nie chcemy, ale swego nie damy, więc jak który hultaj nas zechce rugować, to go na szable laserowe weźmiem i zbigosujem!

Strony

Skomentuj