Korea Północna zagroziła atakiem nuklearnym na terenie USA w odpowiedzi na przemieszczenie się amerykańskiej grupy uderzeniowej w jej pobliże.

Napięcie w regionie sięgnęło zenitu, gdy Korea Północna zapowiedziała szóstą próbę nuklearną, której miała dokonać pomimo nałożonych na nią sankcji. Stany Zjednoczone postanowiły odpowiedzieć na to pokazem siły i przemieszczeniem w pobliże tego kraju grupy uderzeniowej.

Donald Trump zapowiedział, że rozprawi się z państwem Kim Dzong Una z Chinami lub bez nich, jako, że to awanturnicze państewko stanowi zbyt duże zagrożenie dla pokoju na świecie. Ostatecznie reakcja ChRL okazała się przychylna polityce Stanów, które najchętniej rozwiązałyby cały konflikt dalszym zaostrzaniem sankcji, jakkolwiek nie wykluczają już interwencji militarnej na terenie Korei.

North Korea is looking for trouble. If China decides to help, that would be great. If not, we will solve the problem without them! U.S.A.

— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) April 11, 2017

Prasa Korei Północnej miała w odpowiedzi na ten bieg wydarzeń opublikować komunikat: „Nasza rewolucyjna armia czuwa i uważnie obserwuje ruchy wrogich elementów, nieustannie gotowa do wystrzelenia pocisków nuklearnych nie tylko w amerykańskie bazy w Korei Południowej czy na Pacyfiku, ale również na terenie samych Stanów Zjednoczonych.”

Wątpliwym jest, aby na ten moment KRLD posiadała pociski balistyczne o zasięgu międzykontynentalnym, aczkolwiek ostra reakcja USA wskazuje na to, że prawdą mogą być plotki, iż państwo Kima będzie w stanie dojść do tego poziomu technologicznego w ciągu czterech najbliższych lat.

Co zrobi osamotnione, przyciśnięte do muru państwo koreańskie? Czy skończy się to pierwszym od lat agresywnym użyciem broni nuklearnej przez kilka stron konfliktów, a może przez ratującego się desperata? Sytuacja wygląda co najmniej niepokojąca, ale wymaga konkretnego działania i środków. Od lat za długo biernie przyglądaliśmy się zbrodniom reżimu komunistycznego Kim Dzong Una.