Jedna z najkrwawszych średniowiecznych wojen toczyła się o... wiadro

Kategorie: 

Źródło: http://www.slowtrav.com/blog/girasoli/2008/08/the_real_bucket_in_modena.html

W 1325 roku, dwie wrogie armie starły się w okolicach dzisiejszego włoskiego miasta Castello di Serravalle, w regionie Emilia-Romagna. Była to największa średniowieczna bitwa, w której śmierć poniosły tysiące ludzi. Mimo, iż taki rozlew krwi był powszechny w ówczesnej Europie, to sam powód dla którego rozgorzały walki był bardzo niezwykły. Wojna toczyła się o drewniane, dębowe wiadro.

 

 

Wszystko zaczęło się w październiku 1154 roku, kiedy cesarz Świętego Imperium Rzymskiego i król Niemiec Fryderyk Barbarossa najechał na Włochy, ponieważ wierzył, że to nie papież jest ziemskim wysłannikiem Boga, ale on sam. Jednakże, jak można się było spodziewać, Włosi mieli na ten temat odmienne zdanie. Faktem jest, że to papież Jan XII był osobą, która koronowała pierwszego cesarza Świętego Imperium Rzymskiego, więc logiczne wydawało się twierdzenie, że to właśnie papieże, a nie cesarze, pełnią rolę łącznika między dwoma światami. Fryderyk obstawał jednak przy swoim i kontynuował zajmowanie kolejnych regionów Włoch, m.in. Mediolanu, Bolonii i Toskanii. W 1176 roku w końcu jego wojska poległy w bitwie pod Legnano i został zmuszony do powrotu do Niemiec, ale podziały społeczne we Włoszech, które spowodował przetrwały jeszcze przez wieki.

Granice ustalone między miastami popierającymi papieża i przychylnymi cesarzowi zostały ustalone jeszcze zanim Barbarossa został usunięty z Włoch, ale w dwóch miastach, oddalonych od siebie o 50 km, sytuacja była dużo bardziej skomplikowana. Modeną rządzili popierający cesarza Gibelini, podczas gdy Bolonią władali propapiescy Gwelfowie. Przepychanki na granicach stały się codziennością, ale nikt nie potrafił uzyskać przewagi. Nawet jeśli udało się którejś ze stron przejąć terytorium wroga, to niedługo później ponownie je traciła.

W 1309 roku Rinaldo Bonacolsi został władcą Modeny. Pod jego rządami ataki na terytoria Bolonii przybrały na sile, więc ówczesny papież, Jan XXIII ogłosił Bonacolsiego wrogiem kościoła i zaoferował odpusty dla każdego, kto go poskromi. Odpusty miały być gwarancją, że wszystkie grzechy (nawet ewentualne zabójstwo) zostaną przebaczone lub chociaż złagodzone, tak aby łotr nie smażył się w piekle.

 

W 1325 roku wojsko Bolonii dokonało ataku na Modenę, który skutkował masakrą miejscowej ludności, grabieżami oraz podpaleniami. Kilka miesięcy poźniej Bonacolsiemu udało się zemścić, gdyż jego oddział zdobył fort w Monteveglio, będący do tej pory pod panowaniem Bolonii. Korzystając z powstałego zamieszania i chaosu, grupie żołnierzy Bonacolsiego udało się przedostać także do samego miasta. W centrum Bolonii, nieopodal studni, leżało wiadro wypełnione łupami, zdobytymi podczas najazdu na Modenę. Żołnierze nie mogli się powstrzymać i ukradli wiadro wraz z jego zawartością. Kiedy Bolonia zorientowała się o zaginionych łupach, domagała się zwrotu wiadra, twierdząc że zdobyto je uczciwie i sprawiedliwie. Modena odmówiła, w związku czym wróg wypowiedział im wojnę.

 

Wojna o dębowe wiadro rozpoczęła się w listopadzie 1325 roku. Pomimo przewagi liczebnej wojsk Bolonii, Modenie udało się zaskoczyć rywala, niszcząc jego fortece ochronne oraz porywając 26 szlachciców i biorąc ich za zakładników. Szacuje się, że w walkach zginęło łącznie około 2000 osób. W następnym roku doszło do podpisania traktatu, na mocy którego Bolonia odzyskała część swojej własności, ale mimo to czasy pokoju nie nastąpiły. Stało się tak dopiero w 1529 roku, kiedy król Hiszpanii, Karol I zaatakował Włochy. Zmusiło to Gibelinów i Gwelfów do połączenia sił w walce z najeźdźcą.

Po wojnie, dębowe wiadro było dumnie wystawiane w Modenie jako pamiątka zwycięstwa. Oryginał jest przechowywany do dziś w miejscowym Palazzo Comunale.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: ZychMan
Portret użytkownika ZychMan

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl od ponad 2 lat. Specjalista z zakresu Internetu i tematyki naukowej. Nie stroni również od bieżących tematów politycznych.


Komentarze

Portret użytkownika inzynier magister

Proszę bardzo kolega ZychMan

Proszę bardzo kolega ZychMan napisał wyjątkowo dobry artykuł i na wysokim poziomie ! Widać że to człowiek inteligentny i nie pisze bzdur albo jakichś bredni ! Niestety okazalo się że Polskim Radiem do niedawna kierowali idioci, niestety ! Jak do tego doszło ?! Może jakieś łapówki, albo ktoś na wysokim stołku w rządzie to rodzina, albo jeszcze inne machloje doprowadziły ludzi prostych, albo prostaków na szczyty instytucji kultury ! "Groteska! Tak można podsumować pokaz niekompetencji, arogancji, podwójnych standardów i zaprzeczania sobie w co drugim zdaniu, jaki zaprezentowała w rozmowie z Robertem Mazurkiem dla „Dziennika Gazety Prawnej” Magdalena Jethon, była szefowa radiowej Trójki.Dziennikarka, tak jak wiele innych osób związanych z mainstreamem w Polsce, boi się „strasznego Kaczora” i jak większość osób ogarniętych lękiem przed PiS, Jethon również nie jest w stanie przedstawić swoich „racji”, ani nawet w najprostszy sposób opowiedzieć o zagrożeniach stwarzanych przez obecną władzę.Przykład: Dziennikarka stwierdza, że „jesteśmy na najlepszej drodze do dyktatury”, ale „pewne swobody obywatelskie zostały zachowane”. Zapytana, co ma na myśli, odpowiada: „Na razie nawet większość tych swobód, ale kierunek jest naprawdę bardzo niebezpieczny”. Wisienkę na torcie stanowi jednak odpowiedź na kolejne pytanie, w którym redaktor Mazurek prosi o wymienienie chociaż jednej z „odebranych swobód”. – Hmmnie potrafię na to pytanie odpowiedzieć – mówi Jethon.Później jest jeszcze „lepiej”. Dziennikarka „narzuca” prowadzącemu rozmowę temat „nieprzestrzegania Konstytucji przez partię rządzącą”. Gdy jednak Robert Mazurek pyta ją, które konkretnie zapisy Konstytucji RP są łamane, ta odpowiada: „Jestem słabym rozmówcą, jeśli chodzi o Konstytucję”. http://www.pch24.pl/magdalena-jethon--pis-ogranicza-swobody-obywatelskie--ale-nie-wiem-jakie,49880,i.html#ixzz4aH74csAJ 

ta pani chyba nie jest z Polski bo jej nazwisko sugeruje, że przybyła do naszej Ojczyzny niedawno, może parę lat temu ? I pomyśleć że taki poziom mają ludzie zarządzający mediami w Polsce ! Przecież to skandal żeby panie zdolne obierać ziemniaki prowadziły programy dla inteligencji i Radio Polskie ! ZychMan mógłby być szefem Trójki, bez problemu ! Przecież po artykule widać że poziom ZychMana przebija 100 razy panią od ziemniaków, nienawiści do Kaczora i konstytucji !

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Skomentuj