Czy w polskich sklepach zachodnich supermarketów sprzedaje się towary gorszej jakości?

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

To zadziwiające, ale większość ludzi nie słyszała nigdy o tym, ze zachodnie sieci supermarkety traktują nasz rynek tak jakby mieszkali tu głupsi ludzie, którzy zapłacą chętnie drożej za mniej i nie będą narzekać. Nadal większość czytających te słowa uzna, że opowiadanie o gorszych produktach oferowanych w Europie Wschodniej to tylko sfera domysłów. Okazuje się, że dyskryminujące praktyki względem Polaków potwierdził kiedyś w wywiadzie sam szef sieci Tesco.

 

Podczas rozmowy dla stacji BBC na temat marnowania żywności, do której doszło w 2013 roku, ówczesny szef korporacji Tesco, Matt Simister, przyznał, że klienci z Europy Wschodniej są mniej wybredni jeśli chodzi o oferowane im produkty. Zasugerował tym samym, że Polacy chętniej kupią towary z widocznymi defektami, na przykład pomarańcze czy cytryny bez idealnej skórki.

 

Biznesmen argumentował, że klienci w krajach takich jak Polska są po prostu mniej wymagający. Zachodni handlowcy szybko połapali się, że nie ma sensu dostarczać na nasz rynek towarów z najwyższej półki, albo w mniejszych opakowaniach i często drożej niż w swoich krajach macierzystych. Oczywiście ta plaga nie dotyczy tylko Tesco. Po prostu ich nieszczęsny prezes powiedział nieco za dużo. Tak samo robią praktycznie wszystkie koncerny handlowe obecne na kilku rynkach w Unii Europejskiej.

 

Swego czasu legendarny stał się w polskim Internecie pewien obrazek przedstawiający zestawienie kosztu zakupu tego samego rodzaju ciasteczek w sieci Lidl, kupionych w Polsce i w Holandii. Okazuje się, że w tym przypadku opakowania wyglądają tak samo, ale w holenderskim wydaniu jest więcej ciastek i kosztują mniej w przeliczeniu na cenę za kilogram. Nikt nie wie ile takich produktów obecnych jest na polskim rynku.

Podobny proces nastąpił też na rynku chemii gospodarstwa domowego. Okazało się, że sprzedawane w Polsce proszki do prana i inne specyfiki jak płyny zmiękczające, są zupełnie innej jakości i składu niż te oferowane klientom w Niemczech. Nic dziwnego, że mieszkańcy obszarów przygranicznych szybko połapali się, że z oferowaną w Polsce chemią jest coś nie tak i zaczął kwitnąć handel prawdziwą niemiecką chemią. To bardzo nie podoba się zagranicznym koncernom, które swego czasu lobbowały ustawę utrudniającą funkcjonowanie na rynku powstających jak grzyby po deszczu sklepów sprzedających tylko niemiecką chemię różnego rodzaju. Planowano utrudnić jej dystrybucję zwracając uwagę na brak polskich etykiet na niektórych z tych produktów.

 

Z drugiej strony trudno winić europejskie sieci handlowe, że racjonalizują swoją ofertę modyfikując ją aby maksymalizować zyski przy utrzymaniu oczekiwanego poziomu satysfakcji klientów. Skoro ustalono, że Polacy i tak wszystko kupią, byle było reklamowane, to nie ma powodu zabiegać o ich konsumenckie wybory w stopniu podobnym do tego jaki obowiązuje na zachodzie. Działa tutaj na nas z pewnością jakiś kompleks narodowy, który przez jednego z polskich polityków został nazwany "murzyńskością".

 

Walkę z procederem różnicowania jakości oferty detalicznej dla mieszkańców nowych wschodnich krajów w UE, od dawna zapowiadała też Komisja Europejska. Kilka razy anonsowano potrzebę zbadania tego niekorzystnego z punktu widzenia konsumentów zjawiska, które można nazywać nawet ekonomicznym rasizmem, ale jakoś zabrakło w tym kierunku woli sprawczej. Może w tym kontekście warto się zastanowić czy nie staliśmy się przypadkiem eksploatowaną gospodarczo i niesuwerenną. kolonią Unii Europejskiej.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Kas

w Skawinie pod Krakowem jak

w Skawinie pod Krakowem jak mają zrobić ciastka do Niemiec to cała produkcja jest zatrzymywana i zmieniają składniki. Prawdziwe masło daja i kakao. Jak ciastka mają być na Polskę to już tak się nie przejmują... także nie trzeba szukać, aż tak dalego na zachodzie. 
 
pozdr

Portret użytkownika cemcio

Do pmpoznan i wszystkich

Do pmpoznan i wszystkich troli co tak pięknie wam ryja banie o produkcji piwa. Otóż pracowałem dla jednego zakładu piwowarskiego w Polsce i po 1 piwo nie pasteryzowane może mieć datę ważności nawet do 6 tyg. Gówno prawda że piwo można jak to napisałeś zrobić w 1 dzień jak wymyslisz jak to zrobić tak żeby miało smak piwa i odpowiednią zawartość extraktu wagowego w 1 dzień kupie od ciebie patent za milion euro. Otóż stara metoda piwo robiło się 6 miesięcy +|- 3 tyg obecnie z postępem technologicznym stosując bio (specjalne bakterie) wirówki i filtracje proces został skrócony do 6 do 8 tyg od przygotowania brzeczki. Później do piwa dodaje się co2 i pasteryzuje się.
Ps
Najgorsze piwo jest z puszki ponieważ pasteryzowane jest po zamknięciu. Butelkowane pasteryzuje się przed rozlaniem dlatego też smakuje lepiej.

Portret użytkownika Jotgie

Czytam o tych ciasteczkach

Czytam o tych ciasteczkach już chyba od roku na różnych serwisach. Komentarze widzę tendencyjne, pisane na podstawie poprzednich komentarzy. Zero obiektywizmu i własnego zdania! Tymczadem w Lidlu jest sporo produktów, które u nas są dużo tańsze niż w niemieckich czy innych marketach! Ale było by to nieporawne napisać o tym tu.

Portret użytkownika Lila

Było to co prawda koło 15 lat

Było to co prawda koło 15 lat temu, ale kiedy mój brat przywiózł z Włoch szampon, obie z mamą stwierdziłyśmy że jest to najlepszy szampon jakiego używałyśmy. Mieszkając od lat za granicą wiem już, że nie jest to nawet nic specjalniego (nie używałabym go), ale pamiętam że gdy jeszcze w Polsce kupiłyśmy identyczny kiedy się skończył to nie był już taki sam. Był dziadowski jak reszta polskich szamponów, a w porównaniu do nich też kosztował niemało.

Portret użytkownika eva11

bo ne myslisz! kiedys szampon

bo ne myslisz!
kiedys szampon zwykly w szklanej butelce wydawal sie kiepski,malo sie pienil i nie walil na kilometr po umyciu!
a to dlatego,ze byl o wiele zdrowszy dla nas ,nie zawieral tyle toksycznej chemii!i byl najtanszy....
a szampon,ktory uznalas za najlepszy,bo pewnie wloski cud,to mieszanka najwiekszych toksyn,
moze i w niemczech sa rzeczy niby lepsze,ciuszki lepiej wala po wyplukaniu,a chata przesiaknieta ta chemia,
proszki nie zostawiaja plam i upiora wszystko na blysk,ale to dlatego 
ze sa bardzo toskyczne,
a teraz ktos wami manipuluje,zebyscie sie upomnieli o wiecej syntetykow i chemii,
bo to co lepsze,jest jedynie lepsze z wygladu,ma moze dluzy termin waznosci i smakuje troszeczke lepiej,ale dlatego,ze zawiera tyle trucizn,ze nawet w glowie sie nie miesci,
wszystko pieknie sie blyszczy bo z gornej polki,ale zato ile wylano na to chemi?
tu gdzie mieszkam firmowe pieknie pakowane i niby lepsze rozni sie od zwyklych tescowych produktow,ktore sa tansze tym-ze w skladzie jest o wiele mniej chemii,a nawet wiele produktow jest znaczonych,ze dodatkow nie zawieraja,
a glupie media steruja wami,abyscie sie upominali o jakosc,a nie o zdrowie....
zacznijcie troche ludziska myslec!
nie ma lepszych czy gorszych produktow,nie ma lepszego czy gorszego chleba,rozni sie jedynie dodatkiem,ktory decyduje o smaku i teminie waz.
lepiej kupic marchewke nie umyta niz pryskana!!!!!!!!!!!!!
a szczegolnie w marketach gdzie wszystko i zawsze to samo oklepane,
a placicie za toksyczna chemie a nie za lepsza jakosc,bo to nie inny gatunek np.owocu zawyza cene,a syf jaki jest doday i jak dluga droga prowadzila na polke w skelpie...
Boze ile jeszcze?

Portret użytkownika Zenek :)

Temat znany od lat poruszany

Temat znany od lat poruszany i w REZIMOWEJ TV jak i w polskojęzycznej prasie zachodniej.

Generalnie Polska jest w TRZECIEJ KATEGORII konsumenckiej (z jak dobrze pamiętam Białorusią Ukrainą i Rumunią plus Bliski Wschód, 4 to Afryka) i ponieważ OCZAROWANI ZACHODEM ynteligienckie DEBILE ŁYKNĄ KAŻDĄ MARKETINGOWĄ ŚCIEMĘ TO OD LAT WCISKA IM SIĘ DROŻYŹNIANY BADZIEW.... ZACHWALANY JAKO "PRIMA SORT"....

I to nie tylko "w sklepach" ale także w "umowach miedzynarodowych", "kontraktach handlowych", w "wysokości pejsji" i całej reszcie "produktów" jakie "kupując" myślicie iż złapaliście samego mamona za nogi.....

Ale ponieważ głosowaliście za byciem "gejropejskim (żydowskim) kondomem" to macie "akcesyjny" szrot w cenie pereł. I CIESZCIE SIĘ IŻ ON W OGÓLE DZIAŁA CZY JEST "JADALNY".... Bo tym z kolejnej "grupy szrotowej" już niekoniecznie chce..... a bulą w przeliczeniu jeszcze więcej.... ;p

Portret użytkownika pmpoznan

Polak wszystko przyjmie,

Polak wszystko przyjmie, nawet jak mu się wpaja że jest okej i super jakość, w rzeczywistości jest to zupełne g...o, zupełnie inne składniki czy receptury, polak wszystko przetrawi. Wyobraźcie sobie że towar taki jak cytrusy do magazynów głównych przyjeżdża 1 stycznia, zanim dotrze do hipermarketów mija około 7 dni, jednak w drodze zdarzają się przygody. Kiedy towar jest odbierany, jest oczywiście sprawdzany wyrywkowo, bo nie można 300 czy nawet i 500 kg np pomarańcz sprawdzić dokładnie bo nie ma czasu... ale nie odrazu one trafiają na sklep, postoją bo musi zejść to co przyszło wcześniej, postoi tak nawet i kilka dni zanim wejdzie na sklep, w tym czasie szlag trafi połowe cytrusów nawet jeśli były dobrze przechowywane. Nie zawsze jest tak pięknie jak to widzimy na sklepie, bo przyjedzie coś na palecie myślisz "ooo świeże" a g...no prawda, ten towar który widzisz na palecie wcale nie jest świeży!!!! ma tydzień a może i więcej. Banany z Kuby czy Brazylii wyjeżdżają zielone, są nagazowane i jakimś syfem nafaszerowane, minie trochę czasu aż trafią do nas, tak samo cytrusy które są zielone, nawalone chemi na to i o masz ładnie to wygląda. Winogrona w sezonie są z słonecznej Italii ale po za sezonem trafiają do nas te z RPA czy innych cieplejszych krajów, szlag je trafia po kilku dniach na chłodni. Tak wygląda ze świeżym towarem. A co dostajemy w sklepowych piekarniach?? kluchę, jest to taki syf jakiego my się w ogóle nie spodziewamy, nie kupujcie chleba krojonego w hipermarketach, krojone jest jeszcze na ciepło czego nigdy nie powinno się robić. Chleb na maślance... jasne tyle maślanki co kot napłakał, często w ogóle nie ma bo głupi klient uwierzy w to co mu się daje. Bywają pomysły, ot niedawno wymyślil upiec chleb litewski... nawet koło litewskiego nie leżał, prawdziwy litewski chleb który długo wytrzyma można dostać tylko na litwie, ale tam nie zawsze jest tak różowo z tym smacznym chlebem. Smaczny chleb dostaniesz tylko w piekarni bo tam nie ma ściemy. Jakość towarów przereklamowanych jak Coca Cola czy Pepsi to jak ktoś napisał zupełnie inna bajka niż ta oryginalna hamerykańska Coca Cola czy Pepsi. Niektórzy myślą że rynek browarniczy kwitnie w kraju, to zupełna bzdura i niech nikt tego nie broni bo nie uwierze że jest inaczej, zaczyna się w browarach przemysłowych iść na ilość nie na jakość, proces technologiczny produkcji piwa jest tak unowocześniony że jest możliwość zrobienia piwa w jeden dzień (celowo napisałem zrobienia piwa), robi się z konsumenta debila, bo jak to piwo niepasteryzowane sprzedaje się w puszkach?? jak to piwo niepasteryzowane ma trwałość od miesiąca w górę?? Im dłuższy termin do spożycia piwa niepasteryzowanego, tym to piwo jest bardziej wyjałowione, traci swoje wszystkie walory smakowe czy też nawet witaminy. Widywałem już piwa niepasteryzowane po mikrofiltracji z trwałością 6 miesięcy!!! Oszukuje się nas tylko dlatego że żaden market sieciowy nie będzie chciał sprzedawać piwa z okresem trwałości krótszym niż miesiąc, prawdziwe piwo niepasteryzowane jest w stanie wytrzymać maksymalnie 2 tygodnie, ale w pierwszym tygodniu jest najlepsze, nigdzie już takiego się nie dostanie, może jest kilka wyjątków ale nie w marketach. Ryby o zgrozo, co nam się sprzedaje? Łosoś przykładowo dostawa jest raz w tygodniu! Ryby które widzimy nie zawsze są pierwszej świeżości. Mięso i wędliny, również nie zawsze mamy to co chcemy, szynki i inne wędliny to w połowie woda i inne niemięsne dodatki czy przyprawy. Pasztety które kupujemy w puszkach, byście widzieli to w stanie surowym... Często to co dostajemy nie widzimy produkcji tych smacznych produktów... i może dobrze bo odechciewało by się tego jeść. Tekstylia w hipermarketach to zupełna tandeta, buty na jeden sezon, koszule które można czasami po razie wyrzucić itd. A jak jest z jakością znanych marek?? Nabijają nas w butelkę, płacimy za nazwę a nie za produkt, bywa że dobry ale na jak długo? No i RTV AGD, produkty które są specjalnie tak robione aby po kilku latach uległy samozniszczeniu w sensie takim że naprawa jest po prostu nieopłacalna. Rynek samochodowy też nie lepszy. Pamiętacie Mercedesa, tylko słyszało się tą nazwę, widziało Mercedesa na drodzę wzdychało się że dobre auto... obecnie jest zupełnie inaczej, samochody awaryjne, produkuje się je tak aby zbyt długo nie pojeździły. Soldność niemiecka też odchodzi w przeszłość bo poprostu się nie opłaca tak robić. I tak można wymieniać.
Komentarz oparłem na własnych doświadczeniach, pracując nie tylko w markecie ale także i zakładzie przetwórstwa spożywczego. Z nas po prostu robi się debili, którzy wszystko zjedzą i kupią nawet jeśli jest to szmelc.

Strony

Skomentuj