Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, która miała miejsce 20 lutego 2014 roku, ponad 9,800 Ukraińców zostało zabitych, a ponad 24,000 rannych – informuje agencja prasowa ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Trwający trzy lata okres konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy zmusił aż 1,800,000 obywateli do migracji wewnętrznej.

„Granica rosyjsko-ukraińska mająca długość 409,7 kilometrów wciąż pozostaje poza kontrolą rządu ukraińskiego” - mówi raport ministerstwa. Ukraińskie MSZ zwróciło również uwagę na fakt, że podstawowe prawa człowieka są nieustannie łamane na anektowanym przez Rosję półwyspie Krymskim. Najbardziej poszkodowanymi w wyniku takich działań mają być ukraińscy aktywiści oraz rdzenna, tatarska ludność tego regionu.

„Rosja nieustannie podnieca konflikt w Donbasie. Wykorzystuje ona jednostki militarne oraz najemników na terytoriach formalnie znajdujących się pod władzą rządu Ukrainy. Dodatkowo głównym dostawcą nowoczesnej broni oraz zaopatrzenia dla powstańców nadal pozostaje rząd rosyjski” - głosi oświadczenie.

Z drugiej jednak strony, mimo pewnych jawnych znaków ingerencji rosyjskiej w całą tę sytuację, mówimy tutaj o wojnie bratobójczej, bo domowej. Ciekawe czy w całą tę piękną statystykę wliczani są również obywatele Ukrainy polegli po drugiej stronie? A ilu w efekcie złych rządów spotkała emigracja chociażby do Polski, miast migracji wewnętrznej?