USA i Arabia Saudyjska krytykują Rosję za atakowanie sunnickich terrorystów

Kategorie: 

Źródło: twitter

Rosyjskie siły zbrojne cały czas kontynuują naloty na pozycje wahabitów w Syrii. Stany Zjednoczone protestują przeciwko bombardowaniu obozów AL Kaidy nazywane w zachodniej propagandzie "umiarkowaną opozycją syryjską". Nasze media straszą też, że teraz wojna w Syrii może potrwać nawet dekadę, ale przy takim wsparciu dla armii syryjskiej jakie zapewniają Rosjanie i Iran, który wkracza nieoficjalnie z interwencją lądową wraz z libańskim Hezbollahem - śmiertelnym wrogiem Izraela - wojna może się rozlać w całym regionie Bliskiego Wschodu.

 

Rozpoczęło się już starcie propagandowe i media rosyjskojęzyczne podkreślają precyzję ataków, a zachodnie epatują ciałami zabitych dzieci. Cały czas są też implementowane głupstwa w rodzaju "umiarkowanej syryjskiej opozycji". To właśnie pompowanie przez Zachód pieniędzy i broni w lokalny odłam Al Kaidy zwany Al Nusra było jedną z głównych przyczyn dla których ta wojna cały czas trwa. Amerykanie skarżą sie, ze przecież ich CIA szkoli tych ludzi w celu obalenia Assada więc wyrażają zdumienie, że Rosja ich bombarduje?

Zdumiewa też ogromna hipokryzja zachodnich mediów, które nie rozdzierały szat gdy Turcja zamiast bombardować Panstwo Islamskie, co oficjalnie ogłoszono, zaczęła bombardować Kurdów walczących z tym islamskim potworem. Teraz te same media nagle rozdzierają szaty po rosyjskich atakach. Wieszczą też armi rosyjskiej konflikt taki jak w Afganistanie. Może decydenci wiedzą co mówią wszak futrowaniem dolarami i bronią mudżahedinów stworzono Al-Kaidę w imię walki z którą potem walczyli bohatersko amerykańscy żołnierze.

 

Przynajmniej dwukrotnie wojska Assada były bliskie pokonania dżihadystów, ale wspieranie ich przez Turcję i tak zwany Zachód na nowo zaogniało konflikt. Chyba tylko zupełnie zaczadzeni propagandą ludzie nie widzą tego, że Stanom Zjednoczonym i ich poplecznikom nie chodzi bynajmniej zakończenie krwawej wojny w Syrii. Ich głównym celem, czego nawet nie ukrywają, jest zastąpienie reżimu szyickiego w Syrii, kontrolowanym przez Arabię Saudyjską reżimem sunnickim.

Zapewne w najbliższych dniach usłyszymy jeszcze wiele opowieści o biednych bojownikach tak zwanej " Armii Wolnej Syrii" i innych wahabitach nazywanych "umiarkowaną opozycją". W rzeczywistości wszystkie te grupy terrorystyczne włącznie z ISIS robią robotę nietypowej armii inwazyjnej. Rosja, Iran i Chiny wspierając realnie Assada dają wyraźny sygnał państwom zachodnim, Izraelowi i rodowi Saudów, że awantura w Syrii musi się skończyć na obronieniu legalnie rządzącej władzy. Alternatywą jest III wojną światowa w fazie dużo bardziej niszczycielskiego starcia mocarstw.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika achiles

PATRZCIE JAK WALĄ  Rosjanie W

PATRZCIE JAK WALĄ  Rosjanie W TYCH DZIKUSÓW, KTÓRZY TO TAK OCHOCZO BEZBRONNYM LUDZIOM GŁOWY ODCINAJĄ:

Syria - Idlib - masowe naloty Rosjan na terrorystów z Al-Nusra - 1 października 2015
https://youtu.be/8zTQBVVTI8Y

Wiec poparcia dla W. Putina w Nowym Jorku, protest przeciw P. Poroszenko
Niezrażeni deszczem nowojorczycy protestują w czasie przemówienie prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko na kampusie Uniwersytetu Columbia 29 września

https://youtu.be/vAI-Tr3DeeU

 

Portret użytkownika achiles

Czas na Rosję Koniec zimnej

Czas na Rosję
Koniec zimnej wojny (1989) oraz rozpad obozu socjalistycznego i samego ZSRR (1989-1991) amerykańscy neokonserwatyści odczytali jako wielki triumf polityczny USA, dający im prawo do stworzenia świata jednobiegunowego. Rosja putinowska (od 1999 roku), która nie podporządkowała się hegemonii USA i nie przyjęła zachodnich standardów ideologiczno-politycznych, a z czasem razem z Chinami, Brazylią, Indiami i RPA zaczęła podważać układ jednobiegunowy – stała się największym wrogiem neokonserwatystów. Za szczerego demokratę w ich oczach uchodził Borys Jelcyn mimo, że kazał strzelać z czołgów do parlamentu i jawnie fałszował wybory, o korupcji i rozkradaniu majątku państwowego już nie mówiąc. Jednakże po objęciu władzy przez Władimira Putina rosyjska demokracja nagle się załamała. Stało się to zwłaszcza po tym jak z Rosji wygnano Borysa Bieriezowskiego i fundację George’a Sorosa na rzecz „społeczeństwa otwartego”. Przywrócenie „demokracji” w Rosji stanowi – o czym się oficjalnie nie mówi – największe wyzwanie polityki amerykańskiej w globalnej „wojnie permanentnej o demokrację”. Jest to wyzwanie bardzo poważne, bo Rosja to jednak nie Irak, ale mocarstwo atomowe.
Próby podważenia integralności terytorialnej Rosji podejmowano już w latach 90. XX wieku (Czeczenia, Tatarstan). Kolorowe rewolucje w Gruzji, Kirgistanie i na Ukrainie były częścią strategii okrążania Rosji i przybliżania do jej granic „demokracji” wraz z infrastrukturą wojskową NATO. Strategia ta zakończyła się niepowodzeniem z powodu dekompozycji sił politycznych zainstalowanych w tych krajach w wyniku „kolorowych rewolucji” oraz porażki i kompromitacji Gruzji w sprowokowanej przez nią wojnie z Rosją w 2008 roku. Działania według schematu „kolorowej rewolucji” podjęto jednak ponownie na Ukrainie w 2014 roku. Tym razem zdecydowana interwencja Rosji na Krymie i jej wsparcie dla separatystów w Donbasie postawiły sprawę na ostrzu noża. Doszła do tego jeszcze skomplikowana sytuacja w Syrii, gdzie Rosja i USA wspierają politycznie i wojskowo przeciwne strony konfliktu (legalne władze i „opozycję”) i jednocześnie niezależnie od siebie zwalczają tzw. Państwo Islamskie.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak rozwinie się dalszy bieg wydarzeń, ale nie można nie zauważyć, że w polityce amerykańskiej są siły gotowe przekraczać kolejne „czerwone linie” w konfrontacji z Moskwą, a szerzej z blokiem BRICS. W antyrosyjską politykę Waszyngtonu od dawna wprzęgnięte są główne siły polityczne Polski. Polityka ta – pomijając problem takiego czy innego stopnia zależności Warszawy – bardzo podbudowuje największy polski kompleks – kompleks rosyjski. Ze wszystkimi jego mitami od kultu antyrosyjskich powstań narodowych, przez prometeizm i koncepcję Międzymorza, po tzw. doktrynę Giedroycia. Z amerykańskiego punktu widzenia jest rzeczą naturalną, że cierpiący na kompleks rosyjski politycy polscy zostali wciągnięci do realizacji doktryny Wolfowitza w Europie Wschodniej. Trudno o lepszych podwykonawców.
Stąd łatwiej zrozumieć dlaczego kompleks rosyjski jest w Polsce tak pieczołowicie pielęgnowany od 1989 roku, szczególnie na polu tzw. polityki historycznej. Razem z tym, co Jędrzej Giertych nazwał „wiarą ukrainną” tworzy on fundament polskiej polityki wschodniej. Oczywiście nie polskiej, tylko amerykańskiej. Animatorzy doktryny Wolfowitza po prostu wyznaczyli Polsce rolę głównego amerykańskiego dywersanta na europejskim obszarze poradzieckim.
Naturalnie występują różne stopnie zaangażowania w tej roli. Nie brak takich, którzy traktują ją niezwykle serio. Tak na przykład podczas manifestacji klubów „Gazety Polskiej” pod ambasadą Rosji 17 września br. Adam Borowski – honorowy konsul Czeczeńskiej Republiki Iczkerii – oświadczył, że „my Polacy nie możemy bać się wojny z Rosją, musimy być na nią gotowi”. Zatem sprawy poszły już tak daleko. Na razie mamy rozpoczętą tegoż 17 września tzw. wojnę pomnikową, ale przecież nie o taką chodzi „Gazecie Polskiej Codziennie”, na łamach której w numerze 1224 z 22 września opublikowano artykuł pt. „Tak będzie wyglądała wojna USA z Rosją”. Jak będzie wyglądała? Wbrew obiecującemu tytułowi nie dowiadujemy się tego poza ogólnikami o „tradycyjnej, militarnej formie” i „wojnie hybrydowej”.
Jeśli posłuchać polityków polskich różnych opcji, to tym co ich łączy jest ogromna chęć zainstalowania nad Wisłą baz NATO, a najlepiej sprowadzenie jak największej ilości wojsk amerykańskich. Widać, że bez baz NATO demokracja w Polsce się nie utrzyma, tak jak bez sowieckich czołgów nie mógł się utrzymać socjalizm w Czechosłowacji. Nie tylko się nie utrzyma, ale nie będzie promieniować na Wschód.
Na początku września pojawiła się w mediach informacja, że amerykański sprzęt pancerny stacjonujący w Europie, a uczestniczący dotąd w działaniach w strefach pustynnych i półpustynnych, jest przemalowywany z kamuflażu piaskowego na zielono-brązowy (kresy.pl, 3.09.2015). Może są to działania rutynowe, a może przygotowania do otwarcia w Europie frontu „globalnej wojny o demokrację”.
Ta wojna, do której także niektórzy w Polsce już ochoczo zgłaszają akces, nie będzie walką z irackimi wyrostkami o ratusz w Karbali. Tym razem jednak bez strat się nie obędzie.
Bohdan Piętka

Portret użytkownika achiles

Odrębnym rozdziałem

Odrębnym rozdziałem „kolorowych rewolucji” jest tzw. „arabska wiosna” z 2011 roku. Rewolty te objęły aż 19 krajów. Były to: Algieria, Arabia Saudyjska, Autonomia Palestyńska, Bahrajn, Dżibuti, Egipt, Irak, Kuwejt, Jemen, Jordania, Liban, Libia, Mauretania, Maroko, Oman, Somalia, Sudan, Syria i Tunezja. Do trwałego obalenia dotychczasowych władz lub zmian w ich składzie doszło w Egipcie, Libii, Maroku, Jemenie, Jordanii, Omanie i Tunezji. W wypadku Libii, Syrii i Jemenu „arabska wiosna” doprowadziła do krwawych wojen domowych i faktycznego rozpadu tych państw. Cały region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej pogrążył się albo w stanie długotrwałej destabilizacji albo w krwawym chaosie (Irak, Jemen, Libia, Syria), którego rezultatem są m.in. tzw. Państwo Islamskie i obecna fala ogromnej migracji muzułmańskiej do Europy.
Prawdopodobnie nie jest przypadkiem, że do „arabskiej wiosny” oraz wojen domowych w Libii i Syrii doszło po tym jak zaczął przybierać realne kształty projekt Unii Śródziemnomorskiej, utworzonej w lipcu 2008 przez Unię Europejską, ale faktycznie przez Francję. Przywódca Libii Muammar Kadafi oskarżył wówczas Francję i UE o chęć rozbicia Unii Afrykańskiej i neokolonializm. Wkrótce miał „kolorową rewolucję”, wspartą przez uderzenia lotnictwa NATO (głównie amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego), a sam zginął zabity przez „powstańców”. Także sceptyczny wobec projektu Unii Śródziemnomorskiej prezydent Syrii Baszszar al-Asad został uznany przez „świat demokratyczny” za „dyktatora”, z którym walkę zbrojną natychmiast podjęła „demokratyczna opozycja”.
Wśród zamachów stanu inspirowanych najprawdopodobniej przez USA i ich sojuszników z Europy Zachodniej należy wymienić przewroty w Burkina Faso (2014), Egipcie (2013), Fidżi (2006), Gwinei Bissau (2012), Gwinei (2008), Jemenie (2015), Madagaskarze (2009), Mali (2012), Mauretanii (2008), Nigrze (2010), Republice Środkowoafrykańskiej (2013) i Tajlandii (2006, 2014).
USA były stroną wojny domowej w Mali (2012-2014), zwalczając wraz z Belgią, Danią, Francją, Hiszpanią, Kanadą, Niemcami i Wielką  Brytanią islamistyczny Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawadu (operacja „Serwal”). Razem z Francją i Wielką Brytanią są też stroną wojen domowych w Somalii (od 2009 roku), gdzie wspierają Tymczasowy Rząd Federalny przeciwko islamistom oraz w Syrii (od 2011 roku), gdzie dla odmiany wspierają islamistów z Wolnej Armii Syrii i Frontu al-Nusra przeciwko legalnej władzy prezydenta Baszszara al-Asada.

Portret użytkownika achiles

„Kolorowe rewolucje” to

„Kolorowe rewolucje” to zupełnie inny model narzucania globalnej dominacji USA i „najdoskonalszego wzorca ustrojowego”, przypominający poniekąd sowiecki eksport rewolucji socjalistycznej do krajów Trzeciego Świata. Oficjalnie są to spontaniczne bunty zniewolonych społeczeństw przeciwko autorytarnym lub skorumpowanym rządom. Faktycznie zawsze są sterowane, jeśli nie bezpośrednio to pośrednio (za pomocą różnych fundacji i organizacji), przez służby specjalne USA i ich sojuszników. Zupełnie szczerze przyznał to w jednym z wywiadów prasowych prezydent Barack Obama ujawniając, że to jego administracja stała za przewrotem na Ukrainie w 2014 roku.
„Kolorowe rewolucje” można podzielić na udane i nieudane. Do udanych należą: „rewolucja róż” (Gruzja, 2003), „purpurowa rewolucja” (Irak, 2004), „pomarańczowa rewolucja” (Ukraina, 2004), „cedrowa rewolucja” (Liban, 2005), „tulipanowa rewolucja” (Kirgistan, 2005), „niebieska rewolucja” (Kuwejt, 2005), „jaśminowa rewolucja” (Tunezja, 2011) oraz „rewolucja godności” (Ukraina, 2014). Do nieudanych natomiast należą: „dżinsowa” lub „chabrowa rewolucja” (Białoruś, 2006), „szafranowa rewolucja” (Birma/Mjanmar, 2007), „zielona rewolucja” (Iran, 2009), „błotna rewolucja” (Rosja, 2011), „śnieżna rewolucja” (Osetia Południowa, 2011) oraz próby „kolorowych rewolucji” w Armenii (2008), Mołdawii (2009), na Białorusi (2011) i w Wenezueli (2014).
„Kolorowe rewolucje” na Ukrainie w 2004 i 2014 roku oraz próby ich wywołania na Białorusi w 2006 i 2011 roku były intensywnie wspierane przez Polskę, której polityka amerykańska powierzyła kluczową rolę w eksporcie demoliberalizmu do Europy Wschodniej. O ofiarności zaangażowania władz Polski w te działania świadczy chociażby poświęcenie Związku Polaków na Białorusi na ołtarzu idei uszczęśliwienia Białorusinów „wolnością”.
Nie zawsze „kolorowe rewolucje” wiodły do trwałego wprowadzenia „demokracji” i wpływów USA. Rządy zainstalowane w wyniku takich przewrotów w Gruzji, Kirgistanie i na Ukrainie w 2004 roku po pewnym czasie upadły. Niemal zawsze jednak udane „kolorowe rewolucje” doprowadziły do długotrwałego chaosu politycznego w danym kraju, a na Ukrainie w 2014 roku do wojny domowej.

Portret użytkownika werty

Konflikt na Bliskim Wschodzie

Konflikt na Bliskim Wschodzie zakończy się dopiero kiedy Izrael przygarnie sobie ziemie "święte" i kiedy już będą mogli budować Świątynie. Na razie jest to nie możliwe więc najpierw trzeba zburzyć co nieco. 

Portret użytkownika achiles

„Wojnę z terroryzmem” USA

„Wojnę z terroryzmem” USA toczyły dotychczas na terenie: Afganistanu (od 2001 roku), Somalii (od 2002 roku), Iraku (2003-2011 i od 2014 roku), Pakistanu (od 2004 roku), Jemenu (od 2010 roku), Syrii (od 2014 roku), Libii (od 2015 roku) i Nigerii (od 2015 roku). Jedynym rezultatem „wojny z terroryzmem” jest trwałe pogrążenie tych krajów w chaosie i krwawej anarchii, czego najdrastyczniejszymi przykładami są Afganistan, Irak, Jemen, Libia, Somalia i Syria. Według oficjalnych danych w samym Iraku w latach 2003-2011 zginęło 128 tys. cywilów, 4,4 tys. żołnierzy USA i 29 tys. członków irackich sił bezpieczeństwa oraz islamskich grup zbrojnych. Portal Vice News – powołując się na ONZ – podał, że naloty amerykańskich dronów w Jemenie zabiły więcej cywilów niż Al-Kaida.
TO TUSEK JEST ICH UCZNIEM GORLIWYM, CZEGO SIĘ NIE DOTKNIE I ZA CO SIĘ, NIE ZABIERZE, TO WSZYSTKO ZAMIENIA W ZGLISZCZA I POPIÓŁ. 

Portret użytkownika achiles

Kadyrow poprosił, by wysłano

Kadyrow poprosił, by wysłano do Syrii czeczeńską piechotę!!!
Szef Republiki Czeczeńskiej Ramzan Kadyrow oświadczył na antenie radia Russkaya Sluzhba Novosti (RSN), że jest gotów wysłać do Syrii piechotę do walki z Państwem Islamskim.

— Ja, jako muzułmanin, jako Czeczeniec, jako rosyjski patriota oświadczam, że w 1999 roku, kiedy republika była opanowana przez tych Szajtanów (w islamie jedno z imion Szatana – przyp. red.), którzy są i dziś, zaprzysięgliśmy na Koran: całe swoje życie będziemy walczyć przeciwko nim (terrorystom), gdziekolwiek by się oni nie znajdowali. Nie tyle mówię, co proszę, by pozwolono nam pojechać tam i uczestniczyć w tych operacjach specjalnych – powiedział Kadyrow.
Szef Czeczenii dodał, że decyzję powinien podjąć Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych, ale czeczeńscy wojskowi są gotowi do udziału w działaniach zbrojnych.

Pod koniec lipca Kadyrow zaproponował, by pozbawiano rosyjskiego obywatelstwa tych, którzy wyjechali walczyć w szeregach Państwa Islamskiego i innych organizacjach terrorystycznych.
30 września w Syrii rozpoczęto operację przeciwko Państwu Islamskiemu z użyciem rosyjskich sił powietrznych. Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że Moskwa nie zamierza pogrążać się w syryjskim konflikcie po czubek głowy. Szef administracji prezydenta Rosji Siergiej Iwanow podkreślił, że „użycie Sił Zbrojnych w operacjach lądowych jest wykluczone”.
Czytaj więcej:http://pl.sputniknews.com/swiat/20151002/1138261.html#ixzz3nPbHWZnd
 CI WOJOWNICY, JAK TAM WEJDĄ, TO ZWIERZAKI, NA BANK, JAK SIĘ TYLKO W TYM UPEWNIĄ SAMI, SIĘ PODDADZĄ. ARMIA KADYROWA, CHOĆ NIE TAK LICZNA, TO JEST NIEOFICJALNIE UZNAWANA, JAKO NAJGROŻNIEJSZA, POPRZEZ ICH ZAPRAWIENIE W BOJU I BEZWZGLEDNOĄĆ, NA POLU WALKI, ARMIĄ ŚWIATA, JEŚLI LICZYĆ, 1000 NA 1000 ŻOŁNIERZY .

Portret użytkownika 3plabc

No przecież jak oni mogą

No przecież jak oni mogą bombardować naszych terrorystów.... wróć, naszych rebeliantów!
Przecież ten świat tonie w hipokryzji i zakłamaniu, a każdy i tak sobie rzepkę skrobie.... trzeba być ślepym i głuchym, albo skrajnie głupim, żeby tego nie widzieć.
Pocieszające jest to, że po tym globalnym bajzlu, który dopiero się rozkręca, a przewiduje że potrwa jeszcze około 50 lat ma nastać złoty wiek ludzkości.... więc pomimo małych szans na dożycie tej wspaniałej chwili ja się cieszę hehe.

Portret użytkownika 3plabc

Ja zakładam, że po tych 27

Ja zakładam, że po tych 27 latach (IIIWŚ na podłożu religijnym, a może ogólnie IIIWŚ) wprowadzą NWO naturalnie zakazując wszelkich religii (dodałbym wcześniej jeszcze niepokoje społeczne, katastrofy naturalne, gwałtowną zmiane klimatu, upadek obecnego systemu monetarnego i gospodarczego, głód i epidemie) i dopiero po upadku tej dyktatury nastanie wolność.... ale co czas pokaże to się okaże, więc czekamy Smile

Portret użytkownika AMR1

To jasne jak słońce. Putin i

To jasne jak słońce. Putin i jego Rosja nie są zainteresowani NWO, bo mają zbyt niski poziom zrobotyzowania i skomputeryzowania. Potrzebują dużo ludzi do pracy.
W Rosji kazdy ma pracę, kto chce pracować. Tam nie ma bezrobocia. I niech tak zostanie.
 Komputery, zrobotyzowane cacuszka do zaspokajania różnychpotrzeb, zrobotyzowane maszyny i urządzenia zabrały jakw XIX w ludzom pracę. Człowiek bez pracy się degeneruje. Człowiek bez pracy traci poczucie wartosci i czuje się niepotrzebny.
 Dlatego Wschód nie chce NWO a Zachód, to jebane żydostwo i kryptożydostwo, poprzez patologiczne lenistwo woli maszyny od ludzi,. bo maszyny nie strajkują...

Strony

Skomentuj