luty 2018

Michio Kaku uważa, że inteligentne roboty są dla nas większym zagrożeniem niż obcy

Naukowcy aktywnie poszukują zaawansowanej cywilizacji pozaziemskiej, z którą moglibyśmy nawiązać kontakt. Badania kosmosu jak dotąd nie przyniosły dobrych rezultatów. Tymczasem coraz więcej znanych ludzi wskazuje, że pierwszą inteligentną formę życia, nie wliczając oczywiście człowieka, możemy odkryć właśnie na Ziemi.

 

Kilka dni temu na serwisie internetowym Reddit odbyła się tzw. sesja AMA (Ask Me Anything), na której można zadawać dowolne pytania. Wziął w niej udział znany fizyk-teoretyk Michio Kaku. Jeden z internautów zapytał co się stanie, gdy nawiążemy już kontakt z obcą cywilizacją. Zdaniem naukowca, ludzkość przechwyci sygnały radiowe i skontaktuje się z kosmitami jeszcze w tym wieku.

Michio Kaku powiedział, że konwersacja z obcymi może być poważnie utrudniona ze względu na dzielące nas kosmiczne odległości oraz fakt, że nie będziemy znali ich języka. Będziemy więc potrzebowali czasu na jego rozszyfrowanie. W tym czasie będziemy musieli również ustalić na jakim mogą być poziomie technologicznym i jakie sa ich intencje - czy są nastawieni pokojowo, czy też będą chcieli podbić naszą planetę. Naukowiec uważa jednak, że obcy raczej nie będą mieli złych zamiarów.

W innym komentarzu naukowiec zasugerował, że przyszłe inteligentne roboty mogą stanowić dla nas przypuszczalnie większe zagrożenie niż obce cywilizacje pozaziemskie. Kaku uważa, że roboty posiadają dziś inteligencję robaka, ale z biegiem lat zaczną dorównywać szczurom, psom i małpom a pod koniec obecnego wieku prawdopodobnie będą w stanie wyprzeć ludzi. Fizyk-teoretyk twierdzi, że inteligentne maszyny powinny mieć wbudowane czipy, dzięki którym uzyskamy nad nimi pełną kontrolę. Gdyby kiedykolwiek przyszły im do głowy jakieś "zabójcze myśli" to w każdej chwili będziemy mogli je po prostu wyłączyć. Innym rozwiązaniem, które zapewniłoby nam przetrwanie w obliczu robotyzacji naszego świata jest przekształcenie gatunku ludzkiego w cyborgi.

Naukowcy prześcigują się w swoich wizjach przyszłości. Część z nich wskazuje na niebezpieczeństwo wynikające z rozwoju robotyki i sztucznej inteligencji. Inni z niepokojem spoglądają w niebo i twierdzą, że Ziemia może zostać najechana przez kosmitów niczym w hollywoodzkich produkcjach filmowych. Tymczasem Stephen Hawking jako jeden z nielicznych naukowców miał odwagę publicznie powiedzieć, że ludzie sami sobie zagrażają w wystarczającym stopniu, aby doprowadzić do upadku cywilizacji.

 


Meteorolodzy ostrzegają przed syberyjskim frontem polarnego powietrza, który dociera do Europy

Już od kilku dni wiadomo było, że meandrujący wir polarny spowoduje wepchnięcie nad Europę mas syberyjskiego mroźnego powietrza. W związku z tym nad sporym obszarem naszego kontynentu rozbudowuje się rozległy niż, który przyniesie znaczne ochłodzenie.

 

Szczególnie zimno będzie w Europie Wschodniej, ale nie tylko. Włoska obrona cywilna ogłosiła stan alarmu w całym kraju w związku z przewidywaną falą śnieżyc, mrozów i burz, jakie niesie za sobą syberyjski front lodowatego powietrza o nazwie Buran. 

Tamtejsze służby apelują, by nie wyruszać w drogę do najbardziej zagrożonych rejonów i przygotować się na nadejście surowej zimy. Władze Rzymu spodziewają się opadów śniegu, które ostatnio zdarzyły się w wiecznym mieście 6 lat temu.

Podobne ostrzeżenia wystosował polski IMGW. Do piątku, 2 marca 2018 roku minimalna temperatura w nocy na terenie całego kraju spodziewana jest w zakresie -18°C do -13°C, a w dzień od  -10°C do -7°C. 

Szczególnie mroźna aura czeka mieszkańców województwa podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i górskich regionów dolnośląskiego, śląskiego, małopolskiego oraz podkarpackiego. W skrajnych przypadkach temperatura może spaść nawet poniżej -23°C.  

Tak zimno nie było od dawna. Minionej nocy dwie osoby zmarły z wychłodzenia i istnieje ryzyko, że po tym mroźnym tygodniu ten tragiczny bilans się zwiększy. Dlatego warto zwracać uwagę na ludzi, którzy mogą potrzebować pomocy z powodu wychłodzenia, reagując i w razie potrzeby wzywają pomocy na numer alarmowy 112. 

 

 


W Nowej Zelandii powstała kamienna rzeka

Ostatnio nad Nową Zelandią przeszedł tropikalny cyklon Gita, w wyniku którego wystąpiły powodzie. Równolegle z tymi żywiołami w regionie Canterbury powstał niezwykły fenomen, polegający na przekształceniu rzeki Rakaia. Teraz zamiast wody jej korytem toczą się małe kamienie.

 

Film, dokumentujący to zjawisko, opublikowano w sieci. Pierwsza zdarzenie ujrzała i opisała Donna Field, która podróżowała z synem 20 lutego br., aby ocenić stan zalanych dróg w okolicy. W trakcie inspekcji kobieta usłyszała dziwne dudnienie, jakby jakaś maszyna wyładowywała tony gruzu. Po chwili Donna i jej syn zdali sobie sprawę, że dźwięk pochodzi od znanej rzeki.

 

Zastany na miejscu widok był uderzający. Rzeka przekształciła się radykalnie. W korycie zamiast wody było pełno drobnych kamieni. Ponadto okazało się, że Rakaia jest nie do przebycia i farma państwa Field została odcięta od cywilizacji. Jeśli wcześniej udawało się jakoś pokonać strumienie wody, to teraz masy poruszających kamyków uniemożliwiają to.

 

Eksperci nie komentują tego, co się stało. Najprawdopodobniej wyjaśnienie anomalii nastąpi po znormalizowaniu pogody i ustąpieniu powodzi.

 


Według izraelskich mediów Polska kapituluje i "zamraża" ustawę o IPN

Wygląda na to, że Polska planuje złożyć hołd lenny Izraelowi. W izraelskiej prasie pojawiły sie informacje na temat rzekomego "zamrożenia" nowelizacji ustawy o IPN. Dodatkowo w gazecie "Jerusalem Post" ogłoszono, że do Izraela jedzie z Warszawy "delegacja" po instrukcje odnośnie zmian w polskim prawie.

 

Według wspomnianej gazety, rzecznik MSZ Izraela, Emmanuel Najszon, potwierdził, że spodziewają się delegacji i stwierdził, że skłonienie Polaków do przyjazdu do Tel Awiwu to osiągnięcie izraelskiej dyplomacji, wskazujące na jej skuteczność. Jeśli nasi politycy rzeczywiście wybierają się do izraelskiej "Kanossy" w odpowiednich workach pokutnych dla sprawców Holokaustu, to rzeczywiście przekonamy się o naszej sile i pozycji jako państwa.

Strona polska na razie dementuje informację o "zamrożeniu" ustawy o IPN i deklaruje, że nowe prawo wejdzie w życie od 1 marca. Tak przynajmniej oświadczyła rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska. Brak również oficjalnego potwierdzenia lub zaprzeczenia rewelacji rzecznika izraelskiego MSZ, co do polskiego "poselstwa" w celu negocjacji w sprawie zgody Izraela na sformułowania, które mogą być zawarte w polskim prawie.

Obecna sytuacja jest zerojedynkowa. Jeśli nasi rządzący rakiem wycofają się z ustaleń nowelizacji ustawy o IPN, których żąda Izrael, będzie to oznaczało, że ośrodek władzy nie znajduje się w Warszawie tylko w Tel Awiwie. Jeśli nie, rzeczywiście trwa walka o polskie dobre imię. Gdy potwierdzi się, że  polska delegacja nie pojedzie tam raczej po instrukcje, to będzie oznaczało, że jesteśmy już izraelską kolonią i zostanie to w te sposób wystarczająco jasno zademonstrowane na arenie międzynarodowej.

 

 


USA chcą przekształcić Księżyc w kosmiczną stację benzynową

Księżyc wydaje się być idealnym miejscem, na którym mogłaby powstać pierwsza kosmiczna stacja benzynowa. Dzięki niej, przyszłe misje kosmiczne wymagałyby znacznie mniej paliwa, co wiązałoby się z oszczędnościami. Amerykanie zainteresowani są zbudowaniem pierwszej takiej stacji.

 

W czwartek Sekretarz Handlu Wilbur Ross ujawnił, że obecna administracja USA postawiła sobie za cel przekształcenie Księżyca w stację benzynową. Chodzi o wykorzystanie naszego jedynego naturalnego satelity do przyszłych misji w odległe rejony Układu Słonecznego.

 

Rząd Stanów Zjednoczonych planuje, aby załogi przyszłych lotów w kosmos w pierwszej kolejności obierały sobie za cel Księżyc, na którym będzie można uzupełnić zapasy paliwa. Ponadto, planuje się wykorzystać na Księżycu surowce do lokalnej produkcji paliwa.

Wizja Amerykanów wcale nie jest nowa. Już od dłuższego czasu prowadzone są badania, które pozwolą ustalić jak wielkie korzyści może przynieść taka kosmiczna stacja benzynowa. Dzięki księżycowej stacji, statki kosmiczne będą mogły zabierać ze sobą znacznie mniej paliwa. To oznacza, że rakiety nośne będą wynosić statki o mniejszej masie, a co za tym idzie - będzie można zaoszczędzić sporo pieniędzy i przyspieszyć kolonizację Marsa.

 


Ukraińska deputowana przepowiada „wielką wojnę” w Europie

Czy ukraińskie środowiska posmajdanowskie szykują wywołania konfliktu, konfrontacji  dotyczącej rewizji granic w Europie Środkowo - Wschodniej? Ukraińska liderka Nadieżda Sawczenko uważa, że w 2023 roku rozpocznie się „wielka wojna”, która będzie miała wpływ nie tylko na losy Ukrainy, ale także Rosji i Europy.

Swoją opinię na temat mrocznej przyszłości Europy Sawczenko wyraziła podczas programu na antenie ukrainskiej telewizji ZIK.

 „Za cztery, maksymalnie pięć lat należy się spodziewać poważnej wojny, która zmieni granice nie tylko Ukrainy, ale także Rosji i Europy. Ukraina będzie niestety poligonem doświadczalnym”.

Słynna żołnierka, która była jeńcem wojennym podczas wojny domowej na wschodzie Ukrainy, wyraziła również nadzieję, że w najbliższej przyszłości Krym może wrócić do Ukrainy.

 

Sawczenko twierdzi, że Donbas czeka inny los, ale problemy nie zostaną rozwiązane przy pomocy misji pokojowej. Była pilot „kombatant”, a obecnie deputowana, jest przekonana, że istnieje inne wyjście z tej sytuacji. Jej zdaniem rozwiązaniem jest zmiana władzy zarówno na Ukrainie jak i w Rosji.

 

 


Tureckie okręty groziły zatopieniem platformy wiertniczej przy Cyprze

Wewnątrz organizacji NATO dojrzewa kolejny konflikt. Ponownie jedną ze stron jest Turcja, która niedawno wygrażała się Stanom Zjednoczonym w Syrii. Teraz ta sama Turcja próbuje sabotować poszukiwania złóż gazu w pobliżu Cypru, a jeszcze niedawno Recep Tayyip Erdoğan zagroził Grecji wojną i odebraniem jej wysp.

 

W piątek rano niedaleko Cypru miało miejsce niebezpieczne zdarzenie, które w najgorszym przypadku mogło sprowokować reakcję jednego z członków NATO i doprowadzić do starcia zbrojnego. Ewentualnie mogłoby się też okazać, że organizacja jako całość nie ma zamiaru reagować na wewnętrzny konflikt a wszelkie gwarancje o bezpieczeństwie jej członków widnieją tylko na papierze. Turcja, druga siła w NATO, zaczyna bowiem stosować ostrą retorykę wobec swojego "sojusznika".

 

U wybrzeży Cypru pojawiła się platforma wiertnicza SAIPEM 12000, należąca do włoskiego przedsiębiorstwa energetycznego ENI. Statek miał wykonać odwierty w wyłącznej strefie ekonomicznej Cypru, do której Turcja rości sobie prawo. Platforma napotkała tam na pięć tureckich okrętów wojennych. Kapitan jednego z nich wezwał włoską jednostkę do zawrócenia i zagroził jej zatopieniem. Groźby zmusiły załogę statku do odwrotu i opuszczenia regionu.

Działalność włoskiej jednostki ma związek z poszukiwaniami przez Cypr i Grecję złóż gazu. Całkiem niedawno Erdogan zapowiedział, że jego okręty wojenne i lotnictwo są gotowe do wszelkich działań i obrony interesów państwa na morzu i najwyraźniej nie był to blef. Jak widać Turcja staje się coraz bardziej agresywna. Ciekawe jaka będzie reakcja NATO na groźby Erdogana - czy organizacja zamierza cokolwiek zrobić w tej sprawie, czy też będzie się biernie przyglądać jak "sułtan" napada na inne państwa wchodzące w skład jednego bloku militarnego i odbudowuje swoje wymarzone imperium.

 


Rybołówstwo przemysłowe objęło ponad połowę Wszechoceanu

Zespół naukowców stworzył we współpracy ze specjalistami Google mapę kursów łodzi rybackich. Pozyskane wyniki ujawniły, że masowe rybołówstwo objęło obecnie 55% wód na Ziemi – obszar czterokrotnie większy od tego, który wykorzystuje się na rolnictwo.

 

Badania opublikowane w czasopiśmie naukowym Science przeanalizowały 22 mld komunikatów z Systemu Automatycznej Identyfikacji (AIS), nadawanych przez łodzie rybackie w latach 2012-2016. Dzięki komunikacji statki mogą dokonywać automatycznej wymiany danych, co pozwala unikać kolizji oraz identyfikować statek przez brzegowe systemy nadzorujące.

 

Jak się okazuje, floty rybackie z Chin, Hiszpanii, Tajwanu, Japonii i Korei Południowej odpowiadają za aż 85% wszystkich udokumentowanych połowów dalekomorskich. Na podstawie danych satelitarnych stwierdzono, że niektóre obszary na otwartym oceanie pozostają nietknięte, choć naukowcy są zdania, że najprawdopodobniej jest to skutek słabej łączności z AIS, więc w rzeczywistości rybołówstwo sięga znacznie szerzej.

Źródło: Science

Naukowcy sugerują, że powinno się wyznaczyć obszary, które uznamy za chronione rezerwaty morskie. Może to być jedyny sposób na odrodzenie się mocno już przerzedzonej w skutek połowów morskiej flory i fauny.

 


W ten weekend temperatura na Biegunie Północnym może być wyższa niż w Europie

Obecnie pogoda w Europie ulega sporemu ochłodzeniu na skutek przemieszczenia arktycznych mas powietrza przez zjawisko SSW (nagłe ogrzanie stratosfery). Natomiast w Arktyce w tym samy czasie temperatura stale rośnie powodując topnienie lodu. Zdaniem specjalistów, temperatura w Arktyce jest na dany moment o 25 °C za wysoka! W tym tygodniu przez dwa dni stacja pogodowa w Kap Morris Jesup (północny kraniec Grenlandii) odnotowała całodobową temperaturę powyżej 0 °C, gdy norma wynosi około -30 °C.

Z powodu nienaturalnie wysokich temperatur, Morze Beringa doświadcza obecnie najniższego poziomu lodu morskiego, jaki kiedykolwiek odnotowano (dokładne obserwacje rozpoczęto w 1979 roku). Fale rozbijają się o wybrzeże zachodniej części Alaski, podczas gdy woda powinna być skuta lodem.

 

Brain Brettschenider, badacz klimatu z Uniwersytetu Alaska Fairbank w Public Radio International, twierdzi, że obecne anomalie pogodowe są bardzo niepokojące. Stacja meteorologiczna Kap Moris Jesup znajduje się zaledwie 640 km od Bieguna Północnego, a tamtejsza temperatura chwilami może sięgać nawet 0 °C. W tym samym czasie w niektórych miejscach Europy temperatury spadają do -35 °C w wyniku mroźnych wiatrów, napływających ze Skandynawii. Dla porównania w Polsce dzisiejsze temperatury wahają się od -1 °C do nawet -10 °C, a prognozuje się jeszcze zimniejszy początek przyszłego tygodnia.

Meteorolodzy przewidują, że temperatura na Biegunie Północnym może wzrosnąć powyżej zera już między czwartkiem a niedzielą w przyszłym tygodniu. Takie anomalie nie pozostaną bez konsekwencji – topnienie dużej ilosci lodu musi powodować, że wzrost poziomu mórz i oceanów. Takie anomalie temperaturowe wpływają tez na zachwanie prądów strumieniowych w atmosferze. Z tego powodu pogoda na całym globie zmienia się bardzo szybko i często w sposób gwałtowny, a dla siedzib ludzkich katastrofalny. 

 

 


Wyjaśniono, w jaki sposób młoda krew odmładza mózg

Dzięki najnowszym eksperymentom udało się wyjaśnić dlaczego transfuzja młodej krwi może odwrócić proces starzenia się mózgu. Naukowcy wskazali na konkretny gen, którego poziom aktywności wpływa na pamięć i funkcje poznawcze.

 

Coraz więcej badań sugeruje, że krew może być poszukiwanym od dawna eliksirem młodości. Oczywiście chodzi o młodą krew, która potrafi ożywić mózg i poprawić umiejętności umysłowe. Dla porównania przetaczanie krwi starych osobników ma efekt dokładnie odwrotny - między innymi przyspiesza proces starzenia się.

 

Naukowcy próbują zrozumieć dlaczego wstrzykiwanie młodej krwi odmładza mózg. Podczas najnowszych badań odkryto jeden gen, który chroni mózg przed pogorszeniem funkcji poznawczych związanym z wiekiem. Testy skupiały się jednak wyłącznie na myszach, jednak jeśli podobną zasadę uda się potwierdzić u ludzi to medycyna będzie mogła opracować zupełnie nowe terapie odmładzające.

Eksperyment, który został przeprowadzony przez neurobiologów z Kalifornijskiego Uniwersytetu w San Francisco w 2014 roku wykazał, że krew pobrana od młodych myszy i wstrzyknięta starszym osobnikom wspomaga ich pamięć oraz umiejętność uczenia się poprzez poprawienie połączeń w hipokampie. Na tej samej zasadzie, podanie młodym myszom krwi od starych gryzoni pogorszyło funkcje poznawcze tych pierwszych. W najnowszych badaniach ten sam zespół naukowy chirurgicznie połączył układy krążenia par myszy w różnym wieku. Następnie sprawdzano w mózgach tych zwierząt poziomy konkretnego genu, który przypuszczalnie może mieć związek z chorobami związanymi z zaawansowanym wiekiem.

 

Gen Tet2 odgrywa rolę w regulacji epigenetycznej wielu genów. Niektóre z nich odpowiedzialne są za regenerację komórek mózgowych. Wraz z wiekiem Tet2 staje się coraz mniej aktywny, co może wyjaśniać spadek zdolności poznawczych u starszych ludzi.

 

Podczas eksperymentów zablokowano aktywność Tet2 u 3-miesięcznych myszy, co wiązało się ze spadkiem pamięci i zdolności do nauki, a następnie zwiększono aktywność tego genu u 6-miesięcznych gryzoni, co z kolei przyczyniło się do zwiększenia produkcji nowych komórek mózgowych i poprawy pamięci.

 

Badania potwierdziły, że Tet2 ma ścisły związek ze zdolnościami poznawczymi. Naukowcy zaznaczają, że odkrycia dokonano tylko na myszach, lecz są oni przekonani, iż przetaczanie młodej ludzkiej krwi starszym osobom może przynieść podobne, korzystne efekty, a nawet zwalczyć choroby psychiczne takie jak Alzheimer. Oczywiście aby to wykazać, należałoby przeprowadzić taki eksperyment na człowieku.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Mężczyzna z Indii otrzymał drugie bijące serce

Chirurdzy wykonali rzadką operację, w której dwa te same organy pracują jednocześnie i wpierają swoje działanie. 56-letni mężczyzna z Indii posiada teraz dwa serca.

 

Pacjent miał przejść standardową operację przeszczepu, jednak lekarze szybko zdali sobie sprawę, że narząd pochodzący od dawcy był zbyt mały.

 

Kardiochirurg Gopala Krishna Gokhale postanowił wprowadzić „plan B” i połączył zdrowe serce z chorym narządem mężczyzny podczas siedmiogodzinnej operacji w szpitalu Apollo w Hyderabad w zeszłym tygodniu. Przeszczepione serce, które jest wielkości pięści, znajduje się teraz między prawym płucem a biologicznym sercem mężczyzny.

„Dwa serca pacjenta uzupełniają się wzajemnie, aby ułatwić krążenie, jednak biją w różnym tempie.” – powiedział dr Gokhale. – „To pierwsza tego typu operacja, którą wykonałem. Operacja – znana jako przeszczep serca heterotopowego lub bezrękawnikowego – jest bardzo rzadka i na całym świecie zgłoszono tylko około 150 takich przypadków.”

Ciśnienie krwi pacjenta powróciło do normy, jednak teraz ma on dwa pulsy, a elektrokardiogram pokazuje skomplikowany wzór.

 

Pionierem tego typu przeszczepów serca był Christiaan Barnard, żyjący w Południowej Afryce w latach 70. XX wieku. Średnia przeżywalność po takim zabiegu wynosi dziesięć lat. Hannah Clark pochodząca z Wielkiej Brytanii przeżyła ponad dziesięć lat z drugim sercem po operacji wykonanej w wieku dwóch lat. Serce jej dawcy zostało usunięte w 2006 roku, gdy oryginalny organ wrócił do ​​pełnej sprawności.

 


Rosyjscy naukowcy kopali Bitcoiny na superkomputerze w ośrodku nuklearnym

Utrzymujący się na bardzo wysokim poziomie kurs Bitcoina wywołał manię kopania kryptowalut. Niektórzy wykorzystują w tym celu cudze komputery i bez wiedzy jego właściciela "kradną" moc obliczeniową, aby kopać walutę kryptograficzną. Jeszcze inni włamują się do superkomputerów z nadzieją na szybkie wzbogacenie się. Taki przypadek miał miejsce w Rosji.

 

Federalna Służba Bezpieczeństwa zatrzymała kilku naukowców, którzy pracowali w ściśle tajnym zakładzie produkcji głowic jądrowych. Obiekt znajduje się w mieście Sarow w obwodzie niżnonowogrodzkim, 370 km na wschód od Moskwy.

 

Kilku uczonych podłączyło potężny superkomputer do internetu z zamiarem kopania kryptowaluty Bitcoin. Maszyna ta posiada moc obliczeniową 1 petaflopsa i w 2011 roku została dostarczona na teren tego zamkniętego miasta. Służby zostały zaalarmowane podejrzaną aktywnością i zatrzymały naukowców. Przeciwko nim wszczęto postępowanie karne.

W ostatnim czasie w Rosji dochodziło już do podobnych przypadków, w których wykorzystywano sprzęt w zakładach przemysłowych do kopania Bitcoinów. W styczniu lokalne media pisały o biznesmenie, który wykupił dwie małe elektrownie i zamierzał wykorzystać je do kopania kryptowaluty.

 

Jako ciekawostkę warto dodać, że w Sarow jeszcze za czasów ZSRR powstała pierwsza radziecka bomba nuklearna. Miasto to jest całkowicie ogrodzone oraz silnie strzeżone i nie było nawet zaznaczone na dawnych sowieckich mapach. Nawet dziś, Rosjanie potrzebują specjalnych pozwoleń, aby odwiedzić miasto.

 


Naukowcy ze Szwecji chcą tworzyć cyfrowe kopie zmarłych osób

Szwedzcy badacze pracują właśnie nad stworzeniem cyfrowych kopii osób, które już nie żyją. Wedle zamierzeń naukowców, na początku mają to być tylko programy komputerowe, ale w przyszłości zostaną one udoskonalone do realistycznie wyglądających robotów.

Do tej pory wizje skopiowanych ludzi były popularnym motywem w filmach o tematyce science-fiction, ale jak widać żyjemy już w takich czasach, w których filmowe wizje stają się rzeczywistością. Pomysł będzie możliwy do zrealizowanie głównie ze względu na ostatnimi czasy gwałtowny rozwój sztucznej inteligencji, a przede wszystkim sieci neuronowych.

 

Według Charlotte Runius, dyrektorki sieci sztokholmskich zakładów pogrzebowych „Phoenix”, wszystko zaczęło się od stworzenia programu, który odpowiada na pytania klientów zakładu pogrzebowego. Jednak twórcy szybko wpadli na dość groteskową wizję udoskonalenia swojego oprogramowania, chcąc dodać do niego głos wzorowany na zmarłej osobie.

Specjalny program ma symulować głos konkretnej zmarłej osoby i rozmawiać z rodziną pogrążoną w żałobie. Jeśli projekt się sprawdzi i będzie na niego popyt, szwedzcy naukowcy będą go udoskonalać, a w ostatecznej formie mają nawet powstać roboty do złudzenia przypominające zmarłych ludzi i mówiące ich głosem.

 

Jak dotąd cały projekt jest jeszcze w powijakach. Pracuje nad nim zakład pogrzebowy, grupa programistów, a także 10 ochotników, których głosy program stara się symulować. Na koniec można postawić sobie pytanie, jaki wpływ na żałobników będzie mieć możliwość „rozmowy” z kopiami ich utraconych bliskich?

 

 


Tajwan w 2030 roku chce zakazać stosowania plastikowych toreb

Tajwan jest kolejnym krajem, który silnie zaangażował się w przeciwdziałanie zanieczyszczaniu Ziemi plastikowymi odpadami. Jak się okazuje, do 2030 roku państwo to zamierza całkowicie zabronić używania plastikowych przedmiotów jednorazowego użytku.

Tajwańska Agencja Ochrony Środowiska przedstawiła 12-letni plan walki z plastikowymi odpadami, który zostanie oficjalnie rozpoczęty w 2019 roku. Początkowo w życie w wejdzie zakaz stosowania plastikowych słomek, zarówno w sklepach, jak i w restauracjach.

 

Do 2025 roku Tajwańczycy będą musieli uiszczać dodatkowe opłaty za używanie plastikowych słomek, reklamówek, kubków i innych jednorazowych przyborów. Nie podano konkretnych kwot, choć zakłada się, że będą one stosunkowo wysokie, aby zniechęcić ludzi do zakupu.

W 2030 roku wszystkie plastikowe przedmioty jednorazowego użytku zostaną całkowicie wycofane ze sprzedaży, a w zamian za to w Tajwanie pojawią się produkty wielokrotnego użytku, a przede wszystkim biodegradowalne.

 

Według badań, przeciętny obywatel Tajwanu zużywa rocznie około 700 plastikowych toreb na zakupy. Jeśli zamierzenia rządu zostaną zrealizowane zgodnie z planem, do 2025 roku będzie to już 100 reklamówek rocznie, a w 2030 zero.

 

 


Zmienność wróciła na giełdę. Co dalej z akcjami?

Trader21

Pod koniec stycznia i na początku lutego rynek przypomniał inwestorom, że oprócz wzrostów na giełdzie możemy też czasem doświadczyć spadków. W ciągu niespełna 2 tygodni główne indeksy w USA spadły o 10%. Co dokładnie sprawiło, że przecena była aż tak gwałtowna?

 

Chronić rynek długu


Analizując obecną sytuację na rynkach finansowych należy pamiętać o jednej bardzo ważnej kwestii. Mianowicie: kluczowe dla systemu jest utrzymanie rynku długu (obligacji) na powierzchni.

Osoby niepowiązane z giełdą najczęściej słyszą o rynku akcji, stąd też przekonanie, że właśnie ta grupa aktywów jest najważniejsza. Nic bardziej mylnego – najważniejszy jest rynek długu, znany nam w formie obligacji. Taka sytuacja obowiązuje oczywiście od momentu, kiedy w 1971 roku prezydent Nixon zerwał link dolara do złota. Od tamtej chwili funkcjonujemy w świecie pustego pieniądza opartego właśnie na długu.

Po 1971 roku doszło do fali inflacji, która wywindowała rentowności obligacji (rosły ze względu na gwałtowny spadek wartości dolara). Szczyt został osiągnięty w 1981 roku. Od tego momentu, jak widać na poniższym wykresie, rentowności obligacji zaczęły spadać. To z kolei oznaczało wzrost ich cen i początek długiej hossy.

W trakcie kryzysu z 2008 roku, aby ratować sytuację, Rezerwa Federalna zdecydowała się na skupowanie obligacji. Bank centralny USA zaczął świadomie kreować bańkę na rynku długu. Kluczowy kupiec w postaci FEDu sprawił, że popyt na obligacje zaczął rosnąć. Ceny szły w górę, co oznaczało obniżenie rentowności obligacji do nienaturalnie niskich poziomów.

 

Zmienność na dnie


Silny popyt na rynku obligacji (utrzymywany również przez inne banki centralne) oraz niska rentowność długu sprawiły, że część inwestorów szukając wyższych stóp zwrotu zaczęła przenosić się na rynek akcji. Jedna bańka wykreowana przez FED (obligacje) zaczęła tworzyć drugą bańkę (akcje).

Napływ kapitału do akcji sprawił, że rynek, który z natury jest bardzo zmiennym, nagle stał się spokojny. Było to widoczne po indeksie zmienności określanym jako VIX.

Dla jasności, notowania VIXu uzależnione są od tego jak dużo dzieje się na rynku. Jeśli mamy spore wahania notowań głównych indeksów, VIX rośnie. Z kolei kiedy rynek się uspokaja, VIX spada.

Pompowanie bańki i niemal rok bez spadków chociażby o 3% sprawiły, że wykres VIX spadł do historycznego minimum.

Oczywiście znaleźli się tacy, którzy w międzyczasie uznali shortowanie VIX za nowy cudowny sposób na zarobienie pieniędzy. Nie brakowało przypadków, kiedy ludzie rezygnowali z pracy, by w pełni poświęcić się „shortowaniu zmienności”.

 

Z akcji do obligacji


Oprócz indeksu zmienności, ważnym elementem ostatnich spadków były również tzw. risk parity funds. Są to fundusze, które inwestują środki głównie w akcje i obligacje, natomiast nie zachowują sztywnych proporcji między tymi dwiema grupami aktywów. Wraz ze zmieniającą się sytuacją rynkową, risk parity funds mogą szybko przenosić się z akcji do obligacji i na odwrót.

Zmianami zajmują się algorytmy, które wykonują ruchy w oparciu m.in. o VIX oraz aktualną rentowność obligacji.

Tak się składa, że w ostatnim czasie ceny obligacji spadały. Oznacza to, że rosły ich rentowności. Obligacje stawały się zatem coraz bardziej atrakcyjne. Kiedy rentowność 10-letnich obligacji USA przebiła poziom 2,8%, kapitał zaczął odpływać z akcji właśnie w stronę rynku długu.

Zaczęły się spadki jakich giełda nie widziała od 2 lat. Przecena doprowadziła do mocnego wybicia indeksu VIX. Shortujący zmienność zostali dosłownie zmieceni z rynku, natomiast wyższa wartość VIX „skłoniła” risk parity funds do przenoszenia kapitału z akcji do obligacji. Akcje oberwały zatem po raz drugi. Ta sytuacja świetnie pokazała jak gwałtownie może reagować rynek oparty niemal wyłącznie na algorytmach.

Za podsumowanie może posłużyć wykres VIX już po spadkach:

Oczywiście napływ kapitału do obligacji doprowadził do spadku ich rentowności. Sytuacja na moment się uspokoiła. Następnie rentowność długu ponownie zaczęła rosnąć i znowu po przekroczeniu 2,8% na 10-latkach doczekaliśmy się spadków cen akcji. Z kolei ostatnie 3 dni były już nieco spokojniejsze.

 

Co dalej?


Na uwagę zasługuje przede wszystkim fakt, iż spora grupa inwestorów nie wyciągnęła żadnych wniosków i ponownie pcha swój kapitał w shortowanie indeksu VIX. To nic, że kilkuletnie zyski z takiego zagrania zostały wykasowane w kilka dni. Oni działają według zasady: „jeśli coś działało przez 8 lat cały czas, to teraz znowu zadziała”. Shortując VIX wspomniana grupa podbija wyceny na rynku akcji (niższy VIX powoduje przepływ kapitału do akcji).

W niektórych momentach widoczna jest również determinacja Plunge Protection Team do sztucznego utrzymania cen akcji.

Z drugiej strony rynek akcji może zostać poświęcony dla ratowania obligacji, których rentowności ponownie znajdują się na wysokich poziomach. Póki 10-letnie obligacje USA krążą wokół poziomów 2,80-2,85%, kolejna przecena na akcjach jest bardzo prawdopodobna. Dodatkowo, całkiem realna jest marcowa podwyżka stóp procentowych, co również będzie oddziaływać na wzrost rentowności obligacji.

Mamy zatem bardzo newralgiczną sytuację, natomiast patrząc na wciąż dużą liczbę kontraktów short na ropę i złoto, skłaniamy się ku jeszcze większej przecenie na metalach i surowcach. Jednocześnie oczekujemy dalszego odbicia dolara, który będzie zbijać ceny ETFów na najtańsze rynki świata (kolejne okazje). Kluczem do sukcesu jest w tej chwili utrzymywanie dużej pozycji w gotówce.

Z kolei sama sytuacja wokół akcji i obligacji utwierdza nas w przekonaniu, że Rezerwa Federalna będzie musiała w trakcie tego roku z powrotem wejść do gry. Być może FED zachowa jeszcze na jakiś czas pozory, dokonując kolejnej podwyżki stóp procentowych. Nie uniknie jednak wprowadzenia kolejnego skupu obligacji. W ten sposób rynek długu ponownie doczeka się ratunku, jednak będzie to również przypieczętowanie głównych długoterminowych trendów – spadku dolara, a także wzrostu inflacji, a co za tym idzie także cen metali szlachetnych i surowców.


Zespół Independent Trader

www.IndependentTrader.pl