Sierpień 2017

Na Morzu Śródziemnym przestali ginąć uchodźcy. Włoska mafia rozpoczęła walkę z islamizacją Europy

Niebezpieczny szlak migrantów prowadzący z Libii przez Morze Śródziemne do Włoch stał się jeszcze bardziej niebezpieczny. W ostatnich tygodniach podjęto konkretne działania, które przyniosły wyraźne rezultaty. Liczba migrantów przybywająca przez morze do Włoch drastycznie spadła. Tymczasem Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) w Genewie informuje, że od 9 sierpnia nie otrzymała ani jednego zgłoszenia o śmierci uchodźców.

 

Rozwiązanie poważnego kryzysu migracyjnego wydawało się niemożliwe. Statki organizacji pozarządowych, tzw. taksówki Sorosa, zabierały na pokład migrantów wraz z islamskimi terrorystami i regularnie sprowadzały je do Europy. Im więcej ludzi "ratowano" na Morzu Śródziemnym, tym więcej było chętnych do pokonania tego szlaku. Przed tą oczywistością ostrzegano od lat, lecz europejscy filoislamiści nie chcieli słuchać.

 

Tymczasem od kilku tygodni na szlaku morskim zrobiło się niezwykle spokojnie. Szacuje się, że od połowy lipca liczba migrantów docierających na nasz kontynent spadła o ponad 50%. W dniach 1-9 sierpnia podczas przeprawy przez morze zginęło 19 osób. Od tego czasu nie odnotowano ani jednego przypadku śmiertelnego.

 

Na ograniczenie nielegalnej migracji przez Morze Śródziemne złożyło się kilka czynników. Włochy wprowadziły specjalny kodeks, który musi być przestrzegany przez organizacje pozarządowe. Niektóre statki wypełnione imigrantami nie mają dostępu do włoskich portów. Tymczasem Libia zaczyna przywracać porządek na swoim wybrzeżu. W kraju funkcjonują obecnie dwa rządy, które posiadają swoje armie. Jeden z nich, który nie jest uznawany przez Zachód, zagroził strzelaniem do załogi statków organizacji pozarządowych, naruszających libijskie wody terytorialne. To sprawiło, że wiele organizacji po prostu zrezygnowało z "operacji ratunkowych".

 

Na libijskim wybrzeżu funkcjonuje również organizacja paramilitarna, którą założył jeden z byłych szefów włoskiej mafii. Jej obóz znajduje się w mieście Sabrata, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Trypolisu. Ugrupowanie zajmuje się walką z nielegalnym przemytem ludzi. Z Sabatry wypływało kiedyś najwięcej łodzi wypełnionych migrantami.

 

Wydawałoby się, że najazd imigrantów przez Morze Śródziemne wkrótce dobiegnie końca. Niestety ogólna sytuacja z przemytem uchodźców wcale nie jest lepsza. W tym samym czasie, gdy próbuje się zamknąć szlak morski, przemytnicy stali się bardziej aktywni w Afryce Zachodniej - coraz większe grupy migrantów szturmują Hiszpanię. Odnotowano również wzrost liczby uchodźców przedostających się przez Morze Egejskie, co budzi obawy, że "sułtan" Erdogan może otworzyć granice Turcji i wznowić masowy napływ ludności do Europy.

 

Źródła:

https://www.iom.int/news/no-migrant-deaths-sea-last-20-days-mediterranean-arrivals-reach-1...

http://www.independent.co.uk/news/world/africa/mafia-refugees-libya-italy-stop-leave-milit...


Naukowcy z Chin chcą przeszczepiać pacjentom organy pochodzące od modyfikowanych genetycznie świń

Ksenotransplantacja, czyli wszczepianie tkanek lub narządów zwierzęcych w organizm człowieka (lub ogólnie przeszczep organów z jednego gatunku do innego) to technika powstająca z myślą o pacjentach, którzy nie mogą przejść przez zabieg ze względu na niedobór wymaganych organów. Jest to zjawisko powszchne na całym świecie. Gdy biorca pilnie potrzebuje nowego narządu a nie ma dawcy, grozi mu śmierć. Ksenotransplantacja ma rozwiązać ten problem.

 

Okazuje się, że w Chinach bardzo aktywnie pracuje się nad możliwością przeszczepiania zwierzęcych narządów do organizmu człowieka. Tamtejsi naukowcy planują wykorzystać zmodyfikowane genetycznie świnie jako dawcy organów - ich narządy pod wieloma względami przypominają ludzkie. Obecnie ponad 10 instytucji jest już gotowych do pierwszych badań klinicznych. Jedyne czego jeszcze potrzebują to zgody ze strony rządu, której wydanie jest tylko kwestią czasu - projekt ksenotransplantacji jest finansowany przez rząd centralny.

 

Chiny pozostają obecnie liderem w tej dziedzinie. Kraj "produkuje" największe ilości zmodyfikowanych genetycznie świń ze wszystkich państw świata. Według dziennika South China Morning Post, każdego roku tzw. fabryki klonów tworzą około tysiąc świń. Aby organy zwierząt nadawały się do przeszczepu u ludzi, naukowcy korzystają z technik genetycznych celem usunięcia konkretnych genów. Dzięki temu, świńskie narządy nie zostaną odrzucone przez biorców.

 

Ksenotransplantacja może zatem rozwiązać problem niedoboru narządów. W Chinach każdego roku ponad 1,5 miliona pacjentów potrzebuje transplantacji. Kolejka jest bardzo długa, lecz liczba przekazywanych organów w latach 2010-2016 jest mniejsza niż 10 tysięcy. Zdaniem chińskich badaczy, jeśli rząd wyda zgodę na eksperymenty z udziałem ludzi w stosunkowo krótkim czasie, ksenotransplantacja stanie się możliwa już w ciągu dwóch lat.

 


Bułgarska dziennikarka ujawniła tajny przerzut broni lotami dyplomatycznymi do islamskich terrorystów w Syrii

Bułgarska dziennikarka śledcza ujawniła tajny proceder, polegający na dostarczaniu uzbrojenia do islamskich terrorystów w Syrii i Iraku - w tym do al-Kaidy i tzw. Państwa Islamskiego. Broń była przewożona azerskimi liniami lotniczymi pod przykrywką lotów dyplomatycznych w ramach tajnego programu amerykańskiej agencji CIA i innych agencji wywiadowczych.

 

W 2013 roku, organizacja Państwo Islamskie zaczęła rosnąć w siłę w niezwykle szybkim tempie i w krótkim czasie stała się poważnym zagrożeniem dla Syrii i Iraku. Stany Zjednoczone, kraje Zatoki Perskiej oraz członkowie NATO byli podejrzewani o wspieranie islamskich terrorystów, choć oskarżenia nie były poparte zbyt mocnymi dowodami. Podejrzenia wzięły się stąd, że Zachód od 2011 roku wspierał antyrządową rebelię, zaś Pentagon już w 2012 roku przewidział, iż dostarczanie ogromnych ilości uzbrojenia do "umiarkowanej opozycji" doprowadzi do zjednoczenia się radykalnych ugrupowań zbrojnych i powstania kalifatu. [link]

 

Dziennikarka z Bułgarii Dilyana Gaytandzhieva prowadziła śledztwo w sprawie broni dostarczanej do islamskich ugrupowań zbrojnych w Syrii i Iraku. Ujawniła, że azerskie linie lotnicze Silk Way Airlines przewoziły setki ton uzbrojenia z krajów Europy Środkowej i Południowej do Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Turcji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Najwięcej broni trafiało do królestwa Saudów, które z kolei dozbrajało radykalne organizacje zbrojne, w tym także te oficjalnie uznawane za terrorystyczne. Operacje odbywały się pod przykrywką lotów dyplomatycznych, które nie podlegają kontroli, opodatkowania oraz opłat lotniczych.

W proceder zaangażowane było Amerykańskie Dowództwo Operacji Specjalnych (USSOCOM), Arabia Saudyjska, Izrael, ZEA, Turcja, Jordania, Bułgaria i Azerbejdżan, a także niemieckie i duńskie siły zbrojne stacjonujące w Afganistanie i szwedzkie wojsko w Iraku. Amerykańskie firmy miały ogromny udział w tajnym przerzucie broni - w przeciągu 3 ostatnich lat otrzymały kontrakty na łączną kwotę miliarda dolarów. Warto również dodać, że chodzi o dostawy nieamerykańskiej broni - islamscy rebelianci otrzymywali uzbrojenie pochodzące głównie z Bułgarii i Serbii.

Źródło: Flickr/Christian Junker/CC BY-NC-ND 2.0

Dilyana Gaytandzhieva zdołała potwierdzić, że tzw. opozycja otrzymuje broń z Bułgarii gdy w grudniu 2016 roku wybrała się do Aleppo. W tym czasie syryjska armia rządowa była bliska wyzwolenia całego miasta. Gdy udało się pokonać okupantów, dziennikarka otrzymała dostęp do podziemnych magazynów z bronią. Tam Gaytandzhieva potwierdziła swoje podejrzenia - uzbrojenie pochodzące z Bułgarii było w posiadaniu islamskiego Frontu al-Nusra. Kobieta zdołała również ustalić w jakich konkretnie fabrykach wyprodukowano tę broń.

Dziś przynajmniej oficjalnie wiemy, że Donald Trump postanowił zakończyć program CIA polegający na dozbrajaniu antyrządowych bojówek. Jednak broń wciąż dostarczana jest w ręce Kurdów, a linie lotnicze Silk Way Airlines najprawdopodobniej wciąż przewożą uzbrojenie w ramach lotów dyplomatycznych.

 

Dilyana Gaytandzhieva opublikowała cały raport, który ujawnia proceder i przedstawia całą niezbędną dokumentację, korespondencję dyplomatyczną i inne materiały na łamach bułgarskiego dziennika Trud. Sprawa jest na tyle poważna, że Bałkańska Sieć Dziennikarstwa Śledczego oraz Projekt Raportowania Zorganizowanej Przestępczości i Korupcji przeprowadziły własne śledztwo, które tylko potwierdziły to co ujawniła Gaytandzhieva. Jednak kobietę spotkały poważne nieprzyjemności - najpierw była przesłuchiwana przez bułgarskie służby, a następnie została zwolniona z pracy.

 

Przykre jest również to, że choć sprawa jest bardzo szeroko omawiana na portalach społecznościowych to międzynarodowe media w przeważającej większości dosłownie milczą i próbują zamieść temat pod dywan. Tymczasem jesteśmy świadkami międzynarodowego skandalu, ponieważ dostawy broni o których mowa trafiały w ręce nie tylko tzw. umiarkowanych rebeliantów. Pochodzące z Bułgarii uzbrojenie było w posiadaniu bojowników tzw. Państwa Islamskiego podczas niektórych filmów propagandowych. Wielkie media kreują rzeczywistość a powyższy skandal najwyraźniej nie wpisuje się w ich wizję świata.

 

Źródła:

https://trud.bg/350-diplomatic-flights-carry-weapons-for-terrorists/

http://www.zerohedge.com/news/2017-08-28/journalist-interrogated-fired-story-linking-cia-a...


Wstrząsający atak w Sztokholmie - nożownik zaatakował policjanta

W centrum Sztokholmu miał miejsce kolejny groźny incydent. Na Medborgarplatsen zraniono policjanta nożem w szyję. Sprawca został aresztowany.

 

Brytyjski Express poinformował, powołując się na urzędników, że policjant został dźgnięty na klatce schodowej, prowadzącej do metra. Świadkowie w mediach społecznościowych piszą, że jakiś mężczyzna „biegł za funkcjonariuszem i dźgnął go ostrym narzędziem”.

Osoba atakująca była podobno podżegana, a potem aresztowana przez kolegę stróża prawa. Trwa dochodzenie w tej sprawie. Plac i pobliskie przedszkole zostały zamknięte. W komunikacie policji z Sztokholmu napisano: „mamy oficera, który został ranny w Medborgarplatsen".

 

Życie poszkodowanego nie jest zagrożone. Szwedzka telewizja publiczna SVT informuje, że „napastnik jest znany w okolicy”. Informacje, które są przekazywane do mediów w tej sprawie są raczej skromne i dość enigmatyczne. Wygląda na to, że po raz kolejny mamy do czynienia z cenzurą informacyjną.

 


Australia skorzysta z dronów, aby zapobiegać atakom rekinów

Naukowcy z Uniwersytetu Technologii w Sydney opracowali drony wyposażone w sztuczną inteligencję, które mają pomóc w identyfikacji zagrożenia z powodu rekinów oraz w ostrzeganiu pływaków i surferów znajdujących się w pobliżu.

 

Chociaż ataki rekinów są stosunkowo rzadkim zjawiskiem, pozostają źródłem obaw wielu mieszkańców obszarów nadmorskich. Australia jest pod tym względem szczególnym krajem, ponieważ prawie 31% wszystkich zarejestrowanych na świecie ataków rekina wystąpiło na wodach otaczających ten kraj. Spośród 26 zarejestrowanych w 2016 roku ataków rekina w Australii, dwa z nich spowodowały śmierć ofiar.

 

Aby zmniejszyć te ponure statystyki, naukowcy z australijskiego uniwersytetu opracowali drony wyposażone w sztuczną inteligencję, które mają monitorować obszary nadmorskie i ostrzegać znajdujących się w pobliżu ludzi o nadchodzącym zagrożeniu. 

Według raportu Reuters, ludzki patrol analizujący zdjęcia lotnicze ma dokładność w identyfikacji zagrożenia tylko w okolicach 20-30%. Natomiast opracowane drony mają wykazywać dokładność aż do 90%. Oprogramowanie analizuje materiał zarejestrowany przez drona i potrafi dokładnie wyróżnić rekina spośród innych zwierząt morskich.

 

Drony o nazwie Little Ripper Lifesavers będą wyposażone w megafony, aby ostrzegać ludzi przez zagrożeniem, rozważa się także dołączenie do nich specjalnych tratw ratunkowych. Twórcy pracują również nad elektronicznym odstraszaczem rekinów, aby jeszcze skuteczniej hamować ataki.

 


Kenia wprowadza najsurowsze na świecie przepisy przeciw używaniu jednorazowych toreb plastikowych

Naród Afryki Wschodniej stworzył obecnie najsurowsze przepisy na świecie wobec osób zajmujących się produkcją, sprzedażą, a nawet użytkowaniem jednorazowych toreb z plastiku. Karą mogą być nawet cztery lata więzienia lub otrzymanie grzywny w wysokości do 40 tysięcy dolarów.

 

Kenia przyłączyła się do ponad 40 innych krajów, które zainicjowały podobne prawa częściowo lub całkowicie zabraniające używania plastikowych toreb lub wprowadzenie na nich specjalnych podatków. Plastikowe torby są często używane tylko raz, a następnie wyrzucane, przy czym ich rozkład może zająć od 500 do 1000 lat. Z kolei plastik zalegający w oceanach może do 2050 roku przeważyć masę wszystkich ryb.

 

Zwierzęta gospodarskie w Kenii często wędrują po ulicach, zjadając napotkane śmieci. W wyniku tego, w żołądkach zabijanych krów często znajduje się do 20 plastikowych jednorazówek. Jeszcze 10 lat temu było to rzadkie zjawisko, obecnie to niemal codzienność.

 

Rygorystyczne prawo w Kenii formowało się przez 10 lat, w ciągu których trzy razy zmieniano ustawę. Technicznie rzecz biorąc, policja może tam teraz obciążyć karą każdego napotkanego człowieka, który posiada przy sobie plastikową torbę. W rzeczywistości jednak urzędnicy skupiają się przede wszystkim na wytwórcach oraz dostawcach problemu.

 


Samolot w Soczi napotkał tornada znad Morza Czarnego

Sfilmowano lądowanie samolotu wśród trzech tornad w rosyjskim mieście Soczi. Jeszcze tego samego dnia dwanaście innych tornad nawiedziło wybrzeże i jest to drugi tydzień z rzędu, w którym tornada napływają przez Morze Czarne.

 

Zdaniem miejscowej gazety Sochi Express, dziewięć lotów zostało opóźnionych w wyniku zatrważającej pogody, a pozostałe samoloty zostały skierowane na lotniska w pobliskich rosyjskich miastach – Anapie i Krasnodarze.

Tego samego dnia świadkowie udokumentowali na filmach i zdjęciach wiele tornad szalejących kilka kilometrów od brzegu morza. Według lokalnych źródeł informacji, można było dostrzec do 12 różnych gwałtownie wirujących kolumn powietrza. 

W ubiegłym tygodniu w Soczi wykryto dwa tornada. Jeden z wirów zyskał szczególnie dużą popularność w Internecie z powodu jego nieliniowej formy.

 


Brazylia przeznaczyła ogromny fragment Amazonii pod górnictwo

Rząd znosi rezerwę chronioną od 1984 roku, która obejmuje północne stany Pará i Amapá. Ziemie te stanowią od teraz rozległy obszar, przeznaczony do poszukiwań minerałów i górnictwa komercyjnego.

 

Rezerwa, która powstała w 1984 roku, jest ogromna. Obejmuje 18 tys. mil kwadratowych - obszar dwa razy większy od stanu New Jersey. Brazylijczycy tłumaczą, że wydobycie mineralne było dozwolone dotychczas tylko w obszarach, które nie były chronione. W oficjalnym raporcie z 2010 r. stwierdzono, że ochroną objęte jest dwie trzecie rezerw.

 

Rząd, który już wcześniej głosił, że region bogaty jest w minerały, złoto i żelazo, opowiedział się za podjęciem starań, aby uruchomić nowe inwestycje i miejsca pracy dla kraju, który niedawno wyszedł z najdłuższej recesji w swojej historii. Brazylia ogłosiła w lipcu plan zrewitalizowania sektora górnictwa i zwiększenia jego udziału w gospodarce z 4% do 6%. W przemyśle zatrudnionych jest 200 tys. osób w kraju, ale bez pracy pozostaje 14 mln osób.

 

Rząd chce spowodować wzrost gospodarczy i ogłosił plany otwarcia 10% wszystkich chronionych obszarów lasów deszczowych na górnictwo. Prawdziwa skala brazylijskiego górnictwa nie jest znana, ponieważ trudne do wykrycia są małe nielegalne „przedsięwzięcia” wydobywcze. Eliminacja rezerwy wywołała natychmiastowe reakcje aktywistów i grup środowiskowych.

 

Polityk opozycji Randolfe Rodrigues nazywał to posunięcie „największą zbrodnią przeciw lasom Amazonki od lat siedemdziesiątych". Światowy Fundusz na rzecz Dzikiej Przyrody ostrzega Brazylię, że wylesianie spowoduje utratę bioróżnorodności i zasobów wodnych. Okazuje się, że nawet obszary, które pozostają pod formalną ochroną, są zagrożone.

„Otwarcie tych obszarów na górnictwo bez dyskusji na temat ochrony środowiska jest społecznym i ekologicznym afrontem" - powiedział Mauricio Voivodic, dyrektor zarządzający WWF Brazil. „Złoty pośpiech w tym regionie również spowoduje nieodwracalne szkody dla lokalnych kultur" - dodał.

Wylesianie i górnictwo niszczą las deszczowy w zastraszającym tempie. Fundacja Rainforest szacuje, że około 0,5 hektara lasu niszczone jest co sekundę, a około 20% lasów deszczowych zostało zlikwidowanych w ciągu ostatnich 40 lat. Amazonia obejmuje 7 mln kilometrów kwadratowych, w tym 5,5 mln kilometrów kwadratowych to lasy produkujące 20% tlenu na świecie.

 


Fizycy schłodzili cząsteczki poniżej limitu Dopplera

Zespół naukowców z Imperial College London odkrył sposób, który pozwala schładzać molekuły do temperatury bliskiej zera absolutnego. W pracy naukowej, opublikowanej na łamach czasopisma Nature Physics opisano szczegóły tej dwuetapowej metody.

 

Możliwość schładzania atomów do temperatury powyżej zera bezwzględnego o kilkaset pikokelwinów została zaprezentowana wiele razy. Inaczej jest w przypadku schładzania cząsteczek - dotychczasowe metody ich schładzania pozwalały osiągać temperatury liczone w centykelwinach. Jednak za sprawą naukowców z Imperial College London udało się przełamać tę barierę.

 

W przeszłości zwykle korzystano z metody polegającej na zawieszaniu cząsteczek monofluorku wapnia z pomocą magnesów i schładzaniu ich laserami. Zespół badaczy zastosował do tego drugą technikę, w której dwa lasery świecą na siebie nawzajem, tworząc pole elektromagnetyczne. Wywoływało ono stały efekt na cząsteczki odbierając im energię, co doprowadziło do ich schłodzenia. Łącząc ze sobą te dwie metody udało się schłodzić cząsteczki do temperatury 50 mikrokelwinów.

 

Molekuły przy tak niskich temperaturach są bardziej spowolnione, co ułatwi naukowcom prowadzenie badań nad nimi oraz nad zachodzącymi reakcjami. Uczeni z Imperial College London wykonali również istotny krok, który w przyszłości pozwoli opracować jeszcze lepsze i efektywniejsze metody schładzania cząsteczek.

 


Rosyjska armia powołała 100 tysięcy rezerwistów z Kaliningradu i zachodniej Rosji

Już 14 września bieżącego roku, na terenie Białorusi i Okręgu Kaliningradzkiego, odbędą się wielkie manewry, w których weźmie udział armia białoruska i rosyjska. Ich skala od dawna budzi obawy państw ościennych. Niepokoju bynajmniej nie ograniczają doniesienia, że w zachodniej Rosji powołuje się rezerwistów. Pod bronią ma się znaleźć dodatkowo niemal 100 tysięcy żołnierzy.

 

W manewrach Zapad 2017 miało wziąć udział od 13 do 25 tysięcy żołnierzy. Podobnej skali ćwiczenia wykonują też kraje NATO. Jednak istnieją sugestie, że rosyjskie wojsko na Białoruś wjedzie, ale nie wyjedzie. Z tego powodu zamówienie przez Rosję 4 tysięcy wagonów kolejowych do transportu sprzętu na Białoruś nie uszło uwagi NATO. 

 

Teraz gdy docierają informacje o powołaniu 100 tysięcy rezerwistów pojawiają się też ponownie pytania o to czy Zapad 2017 to tylko zwykłe ćwiczenia wojskowe czy też coś więcej. Wiadomo, że powołania do rosyjskiej armii dostali nawet ojcowie z wielodzietnych rodzin, co wzbudziło w Rosji niemałą sensację. Władze twierdzą, że jeśli tak się stało to wynikało z niedopełnienia obowiązków rezerwisty o poinformowaniu na temat swojego stanu cywilnego i dzieci.


Konflikt z NATO wydaje się mało prawdopodobny, ale jeśli wojska rosyjskie zostaną na Białorusi, oznaczać to będzie, że reżim Łukaszenki się zakończy, ale wtedy dojdzie też do całkowitej wasalizacji tego kraju, co bynajmniej nie poprawi sytuacji geopolitycznej naszego kraju. 

 

 


Kanclerz Niemiec zgodziła się sprowadzić co najmniej milion dodatkowych uchodźców w ramach programu łączenia rodzin

Niemiecka gazeta Bild ujawnia kolejne szaleństwo kanclerz Angeli Merkel. Rząd od kilku lat prowadzi program łączenia rodzin imigranckich. Przykładowo w 2015 roku około 24 tysiące uchodźców żyjących w Niemczech otrzymało zgodę na sprowadzenie swoich rodzin z odległych państw Afryki i Bliskiego Wschodu. Jednak z biegiem lat liczby te zaczęły rosnąć a w roku 2018 możliwość uczestniczenia w tym programie otrzyma setki tysięcy imigrantów.

 

Podczas gdy Niemcy chcą rzekomo ograniczyć napływ obcokrajowców z krajów muzułmańskich i w tym celu chcą pomagać uszczelnić granice państw Afryki Północnej, gazeta Bild ujawnia, że w pierwszej połowie 2017 roku około 60 tysięcy imigrantów otrzymało możliwość sprowadzenia swoich rodzin. Szacuje się, że do końca roku liczba ta wzrośnie do 72 tysięcy. Od stycznia 2015 roku do czerwca 2017 przyznano łącznie 230 tysięcy wiz związanych z tym programem.

 

Jednak rząd federalny przewiduje drastyczny wzrost "zainteresowanych", który wyraźnie przewyższy lata 2015-2017 razem wzięte. W całym 2018 roku możliwość sprowadzenia swoich rodzin ma otrzymać aż 390 tysięcy imigrantów. Nie trzeba być matematykiem, aby obliczyć ilu dodatkowych uchodźców Niemcy sprowadzą w przyszłym roku. Wystarczy, że każdy uchodźca sprowadzi do kraju po dwie osoby i już mamy co najmniej milion ludzi, a trzeba przyznać, że jest to wciąż bardzo optymistyczna wizja.

 

Partia polityczna Angeli Merkel oraz jej czwarta kandydatura na stanowisko kanclerz Niemiec może być zagrożona właśnie ze względu na poparcie dla masowego sprowadzania obcokrajowców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Najpierw rząd sprowadzał nielegalnych imigrantów, a teraz będzie legalnie przywoził ich rodziny. Pamiętajmy, że jeśli Merkel przegra wybory, nowym kanclerzem zostanie agresywny bibliotekarz Martin Schulz - nienawidzący Polski zwolennik islamizacji Europy oraz naszego kraju.

 


Korea Północna może wkrótce przeprowadzić szóstą próbę jądrową

Jak twierdzi południowokoreański wywiad, w Korei Północnej przygotowania do kolejnej szóstej próby nuklearnej dobiegły końca. Ostatnie testy rakietowe dolewają oliwy do ognia, jednak zarówno USA, jak i Chiny ostrzegały, że przeprowadzanie próby jądrowej może doprowadzić do katastrofy.

 

W poniedziałek późnym wieczorem czasu polskiego Korea Północna odpaliła rakietę balistyczną, która przeleciała nad północną częścią Japonii i wylądowała w wodach zachodniego Pacyfiku daleko od wyspy Hokkaido. Pełne oburzenia władze w Tokio domagają się reakcji ze strony ONZ. Jednocześnie Kim Dzong Un zarządził, aby siły zbrojne częściej przeprowadzały testy rakietowe, odpalając pociski w kierunku Pacyfiku.

 

Tymczasem Korea Południowa powołując się na dane wywiadowcze twierdzi, że jej sąsiad z północy jest gotowy do kolejnej próby jądrowej. Odnotowano podejrzaną aktywność na poligonie wojskowym Punggye-ri i spekuluje się, że szósty test nuklearny może odbyć się już 9 września. Ostatnia próbna eksplozja miała miejsce 9 września 2016 roku, tj. w dniu ogłoszenia niepodległości przez Koreę Północną.

 

Pjongjang zapowiadał, że nie będzie spoglądał na Chiny czy Stany Zjednoczone i przetestuje bombę atomową w stosownym czasie. Jednak dla USA może to być przekroczenie "czerwonej linii", po którym może nakazać zbombardowanie północnokoreańskiej infrastruktury wojskowej. Wojna mogłaby doprowadzić do śmierci ogromnej liczby ludzi, lecz jej wybuch jest na dzień dzisiejszy mało prawdopodobny.

 


Szwajcarskie lodowce w Alpach topnieją w zatrważającym tempie

Dwie trzecie terytorium Szwajcarii stanowi obszar górski, a jego mieszkańcy od dawna przystosowują się do ochrony przed lawinami i osuwiskami. W sobotę ratownicy przerwali trzydniowe poszukiwania 8 zaginionych turystów: czterech Niemców, dwóch Szwajcarów i dwóch Austriaków, którzy udali się na szczyt Chengalo w dniu potężnego osuwiska. Zdaniem ekspertów winne jest między innymi ocieplenie wywołujące topnienie lodowców.

 

Osuwisko zatrzymało się w pobliżu miejscowości Bondo, z której zostało ewakuowanych około 100 osób. Kolejna lawina pojawiła się dwa dni później, przerywając operację ratunkową, a władze nie wykluczają nowych klęsk żywiołowych w okolicy popularnej wśród fanów górskiej wspinaczki.

 

Przed tragedią czujniki zainstalowane na szczycie Chengalo wykazały przesunięcie skał, a władze częściowo zablokowały drogi w tym obszarze. Konsekwencje osuwiska okazałyby się tragiczne, jednak wieś leżąca w jego pobliżu została ochroniona betonową zaporą.

Naukowcy ostrzegają przed kolejnymi podobnymi zdarzeniami podając prosty powód: klimat w Alpach staje się cieplejszy.

Nawierciliśmy wszystkie rodzaje skał na różnych wysokościach, a nasze badania wykazują ich zauważalne ocieplenie w ciągu ostatnich 10-20 lat” - twierdzi Marcia Phillips ze szwajcarskiego instytutu zajmującego się klimatem

Alpejskie skały są warstwowe i porowate, a ich pęknięcia wypełnia lód. Jeśli temperatura będzie wzrastać, zaczną się problemy. Władze szwajcarskie już zaostrzyły przepisy i nakazały właścicielom infrastruktury narciarskiej ciągłe sprawdzanie stabilności oraz niezawodności ich konstrukcji. Nie wyklucza się także zamknięcia lub przebudowy niektórych ośrodków.

 

 


Liczba owadów na Ziemi radykalnie spadła

Najnowsze badania prowadzone przez niemieckich naukowców wykazały, że w ostatnich latach liczba owadów na Ziemi uległa znacznemu zmniejszeniu. Ścisłe obserwacje wskazują na to, że w około ćwierć wieku liczba owadów zmniejszyła się aż o 80 %.

 

Zdaniem biologów, za masowe ginięcie owadów odpowiedzialny jest człowiek i jego destrukcyjne działanie na planecie. Przyczynić miały się do tego między innymi samochody, na których szybach giną niezliczone ilości owadów, ale także stosowanie środków owadobójczych przez gospodarstwa rolne. 

Naukowcy zauważają, że różnorodność biologiczna na Ziemi stale maleje. Co roku znika z niej około 25 tysięcy gatunków zwierząt i roślin. Według jednego z twórców badania, profesora ekologii Paula Ehrilicha, od 1500 roku świat opuściło bezpowrotnie 320 gatunków. 

Wcześniej raz na 100 lat ginęły najwyżej dwa gatunki ssaków, ale obecnie tempo ich wyginięcia wzrosło prawie stukrotnie i zbliża się do tego, z jakim gatunki ginęły 65 milionów lat temu, gdy na skutek zderzenia z asteroidą i będącymi tego konsekwencją zmanami klimatu, na Ziemi wyginęły dinozaury. 

 

 


Izrael zagroził zbombardowaniem syryjskiego pałacu prezydenckiego i zabójstwem Assada

Minister Obrony Rosji stwierdził niedawno, że wojna domowa w Syrii "praktycznie dobiegła końca". Jednak sąsiadujące państwa nieprzychylne obecnej władzy w Damaszku mogą mieć odmienne zdanie. Na Zachodzie praktycznie nikt nie ma już wątpliwości, że prezydent Baszar Assad z pomocą Rosji wygrał tę wojnę, lecz Izraelowi nie podoba się fakt, że Iran stał się jeszcze bardziej aktywny na terenie Syrii.

 

Państwo żydowskie od początku było sceptyczne wobec rosyjskich tzw. stref bezpieczeństwa w Syrii, które ostatecznie miałyby doprowadzić do zakończenia wojny. Izrael oświadczył, że jeśli w regionie nie nastąpią "wyraźne zmiany" to zrobi wszystko, aby zaszkodzić amerykańsko-rosyjskiemu porozumieniu, dotyczącemu zawieszenia broni w południowo-zachodniej części Syrii. Jeden z urzędników powiedział nawet, że jeśli Iran będzie poszerzał swoje wpływy w regionie to Izrael zbombarduje pałac prezydencki w Damaszku i zabije prezydenta.

 

Na dzień dzisiejszy ani Rosja, ani Stany Zjednoczone nie robią nic, aby zadowolić izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. Ten powiedział ostatnio, że Iran planuje pozostać w Syrii i podobno buduje fabryki rakiet, aby zrealizować swoj groźby, tj. zniszczyć Izrael. Netanjahu powiedział, że nie zaakceptuje tego i zarezerwował sobie "prawo do obrony" przed Iranem.

 

Groźby wystosowane w kierunku Assada wynikają z kilku rzeczy. Przede wszystkim chodzi o sam fakt, że mimo wieloletniej wojny nie udało się obalić rządu w Damaszku. Zależało na tym Izraelowi, który angażował się w konflikt poprzez wsparcie udzielane dla islamistów oraz sporadyczne bombardowanie pozycji wojsk rządowych. Kolejna kwestia dotyczy powstających irańskich fabryk do produkcji rakiet - jedna z nich powstała w muhafazie Hama, około 15 kilometrów od rosyjskiej bazy wojskowej, przeznaczonej dla systemu rakietowego S-400. [link] To sugeruje, że irańska ekspansja w Syrii otrzymała ciche przyzwolenie Rosji. Pytanie brzmi - co zrobi Izrael?