Maj 2017

Dlaczego płetwale błękitne stały się największymi zwierzętami na Ziemi?

Naukowcy wysunęli nową hipotezę tłumaczącą jak płetwale błękitne, największe istoty na Ziemi, zdołały osiągnąć tak olbrzymie rozmiary. Płetwale błękitne są największymi zwierzętami, jakie istniały na Ziemi. Dorosły wieloryb może sięgać 30 metrów długości i ważyć do 191 ton – to więcej niż jakikolwiek dinozaur.

 

Wieloryby jedzą kryle - małe skorupiaki, które znajdują się we wszystkich częściach oceanu. Najprostszym wyjaśnieniem ich rozmiarów są zmiany klimatu, które doprowadziły do tego, że masa kryla została scentralizowana w pewnych obszarach i dzięki temu jedne wieloryby mogły jeść znacznie intensywniej niż inne. Jeffrey Goldbogen, szef Standford Laboratory zajmujący się fiszbinowcami mówi, że taka teoria pozwala nam wyjaśnić wielkość wielorybów, ale nie podaje żadnych szczegółów. "Płetwale błekitne pojawiły się 20 milionów lat temu, ale gigantyzm ewolucyjny zaczął się pojawiać stosunkowo niedawno - 3-5 milionów lat temu" - mówi naukowiec.

W swoim nowym artykule Goldbogen rozpatruje mechanizm, dzięki któremu wieloryby mogą ewoluować z 10-tonowej do 100-tonowej istoty w ciągu zaledwie kilku milionów lat. To doprowadziło go do idei, że gigantyzm jest bezpośrednio związany z okresem lodowcowym, który miał miejsce 2,6 miliona lat temu. W tym czasie wiatr powodował odpływ przybrzeżnych wód powierzchniowych głęboko w ocean tak, że zostały one zastąpione przez wody głębinowe. Zjawisko to nazywa się upwelling i pomaga zwiększyć dopływ składników odżywczych do oceanu.

 

Okres lodowcowy doprowadził do wzrostu przepływu wody z kontynentów do oceanu, a upwelling przyczynił się do „użyźnienia” wód oceanicznych. Czynniki te zaowocowały nieprawidłowymi, wyjątkowo gęstymi stężeniami kryla w niektórych regionach. "W rezultacie żyjemy w epoce morskich gigantów: współczesne oceany są niezwykle bogate w obszary, w których koncentracja kryla jest wyjątkowo wysoka, więc ogromne zwierzęta nie mają problemów z jedzeniem" - pisze autor. Przewiduje on jednak, że zmiana klimatu w przyszłości pociągnie za sobą redukcję zarówno siedlisk jak i pożywienia dla dużych zwierząt morskich, co czyni je potencjalnie zagrożonymi gatunkami. 

 


Na jednym z kanadyjskich lotnisk rozpoczęły pracę zrobotyzowane sokoły

W celu bezpieczeństwa startu oraz lądowania samolotów, w strefie lotniczej należy używać dźwięków o szczególnym tonie, aby chronić strefę powietrzną przed przelatującymi ptakami. Międzynarodowe lotnisko Edmonton w Kandzie chroni się przed żywym ptactwem używając ptaków-robotów.

 

Zrobotyzowane sokoły o nazwie Robird zostały opracowane na Uniwersytecie Holenderskim w Twente, dokładnie odwzorowując pierwowzór w swoim kształcie, kolorze oraz stylu latania. Dzięki temu Robird z daleka może być z łatwością pomylony z prawdziwym sokołem.



Podczas serii testów stwierdzono, że dzikie ptaki biorą robota za niebezpiecznego drapieżnika, automatycznie oddalając się od zajmowanego przez niego obszaru. Ptak-robot może przyspieszyć do prędkości 80 kilometrów na godzinę i jest zdalnie sterowany za pomocą łatwych w użyciu narzędzi.

Jak stwierdził Niko Niienhuis, prezer firmy Clear Flight Solutions, głównego dostawcy Robirdów: „Obecnie wdrażamy ptaki-roboty w różnych dziedzinach, które wymagają ochrony przestrzeni powietrznej. Jest to głównie rolnictwo, ale obecnie zainteresowanie naszym produktem rośnie także wśród lotnisk.”

 


Eksperci: wirus WannaCry mógł zostać stworzony w Chinach, Singapurze lub Korei Północnej

Eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa cyberprzestrzeni z firmy Flashpoint odkryli, że wirus WannaCry, który zainfekował komputery w 150 krajach, mógł zostać stworzony w południowych Chinach, w Hongkongu, na Tajwanie lub w Singapurze, informuje gazeta South China Morning Post.

 

 

Specjaliści przeprowadzili analizę językową kodu wirusa i okazało się, że program został napisany południowochińskim dialektem. Dodatkowo, wiadomości tekstowe, które pojawiają się na ekranach zainfekowanych komputerów, wyświetlają się po chińsku, a następnie tłumaczone są na język angielski.

 

Wcześniej przedstawiciele rosyjskiej spółki Kaspersky Lab i amerykańskiej Symantec spekulowali, że atak wirusa WannaCry należy wiązać z grupą hackerską z Korei Północnej. Wirus WannaCry zaatakował około 300 tysięcy komputerów w 150 krajach. Od tych, którzy zostali poszkodowani, napastnicy zażądali 600 dolarów kryptowaluty Bitcoin, aby odblokować zainfekowane sprzęty.


Terrorysta z Manchesteru nie stronił od alkoholu

Krewni Salmana Abedi z Trypolisu twierdzą, że nie był on człowiekiem za bardzo religijnym.

 


Salman Abedi, który jest podejrzany o popełnienie aktu terrorystycznego w Manchester Arena, chętnie spędzał czas na hałaśliwych imprezach studenckich nakrapianych alkoholem, donosi The Sun. Zdjęcie Salmana Abedi ze szklanką alkoholu w ręku wykonano półtora roku wcześniej.


„On może być wielkim hipokrytą. To była bardzo szumna impreza z udziałem około 35 osób. Salman całą noc pił wódkę, tańczył i rozmawiał z dziewczynami” - powiedział jeden z informatorów gazety.


The Sun przywołuje także słowa krewnych zamachowca z Trypolisu, którzy twierdzą, że nie był on człowiekiem za bardzo religijnym, ale też nie zauważali jakiś szczególnych zmian w jego zachowaniu.


„Nie miał wielu przyjaciół. Od czasu do czasu modlił się, ale i palił. Ostatnim razem, kiedy przyjechał, nie miał niczego, co mogłoby wyglądać podejrzanie. Myślę, że terroryzmu nauczył się w Wielkiej Brytanii” - powiedział krewny terrorysty z Manchesteru.


Wybuch w Manchesterze nastąpił 22 maja br. w godzinach wieczornych zaraz po koncercie piosenkarki Ariany Grande. Zamachowiec wysadził się w holu kompleksu. W ataku terrorystycznym zginęło 22 osoby, w tym wiele dzieci. Krwawej rzezi dokonał 23 - letniego Salman Abedi, który pochodzi z Bliskiego Wschodu.

 


Microsoft chce zapisywać dane cyfrowe w DNA

Całkiem niedawno naukowcy z Columbia University wykazali, że DNA może być idealnym nośnikiem danych. Specjaliści zdołali zapisać w kwasie deoksyrybonukleinowym kilka plików i z powodzeniem je odzyskali. Korporacja Microsoft chciałaby już w najbliższych latach stosować biologiczne twarde dyski.

 

Gdy weźmiemy pod uwagę jak wielkie ilości informacji cyfrowych powstają każdego dnia dojdziemy do wniosku, że stosowanie płyt CD/DVD i dysków twardych powoli staje się nieefektywne. Na szczęście na horyzoncie pojawia się nowa metoda przechowywania danych. Już na czterech gramach DNA moglibyśmy zapisać informacje cyfrowe, które generuje nasza cywilizacja w ciągu całego roku. Co więcej, kwas deoksyrybonukleinowy jest w stanie przechowywać je bezpiecznie nawet przez kilka tysięcy lat.

Korporacja Microsoft chce już w najbliższych latach przechowywać swoje dane w DNA. W zeszłym roku zademonstrowano możliwość zapisu i odczytu 200 megabajtów danych z jednej syntetycznej nici kwasu deoksyrybonukleinowego. Jest to niezwykle wydajna metoda przechowywania danych, lecz na dzień dzisiejszy bardzo droga (powyższy proces przy zastosowaniu dzisiejszych technologii kosztowałby 800 tysięcy dolarów) a sam proces zapisu niezwykle wolny - około 400 bitów na sekundę. Zdaniem Microsoft, należałoby nie tylko obniżyć koszta ale także przyspieszyć ten proces do 100 megabajtów na sekundę.

 

Skoro słynna amerykańska korporacja informatyczna twierdzi, że do 2020 roku chciałaby wykorzystywać DNA do magazynowania danych cyfrowych to oznacza, że najwyraźniej wynaleziono jakiś sposób na zredukowanie kosztów i przyspieszenie zapisu/odczytu informacji. Microsoft może na początek wprowadzić i udostępnić nową technologię tylko dla wybranych klientów, którzy są w stanie zapłacić za to grube pieniądze.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Potężna wichura w Moskwie spowodowała śmierć ponad 11 osób i wyrządziła ogromne zniszczenia

Moskwa doświadczyła dziś potężnej wichury, która zaskoczyła samych meteorologów. W godzinach południowych zerwał się potężny wiatr, który dokonał rozległych zniszczeń. Według najnowszych szacunków, co najmniej 11 osób zostało rannych a ponad 60 potrzebowało opieki medycznej. Kilkanaście osób jest w stanie ciężkim.

 

Anomalnej pogodzie towarzyszył wiatr, który w porywach wiał z prędkością 110 km/h, oraz silne opady deszczu i gradu. Uszkodzone zostały linie energetyczne, budynki i dachy. Setki poprzewracanych drzew oraz sam silny wiatr zniszczył dziesiątki samochodów.

Latające w powietrzu odłamki i poprzewracane drzewa spowodowały liczne obrażenia wśród ludzi i doprowadziły do śmierci. Odnotowano poważne zakłócenia w transporcie miejskim oraz opóźnienia na lotniskach w Moskwie. Ponad 7 tysięcy mieszkańców w rejonie pozostaje bez prądu.

Zdaniem meteorologów, silna wichura była stosunkowo rzadkim zjawiskiem w Moskwie, ale wystosowano już kolejne ostrzeżenie przed kolejnym potencjalnym załamaniem pogody, które może nadejść w nocy. Jeśli liczba zabitych zostanie potwierdzona, będzie to najbardziej zabójcza wichura jaka uderzyła w stolicę Rosji od ponad 100 lat.

 

Źródła:

http://www.bbc.com/news/world-europe-40086616

https://themoscowtimes.com/news/8-dead-as-gale-force-winds-sweep-moscow-58109


W 2022 roku Ziemia będzie narażona na zwiększone ryzyko kolizji z asteroidą

W 2022 roku, a potem ponownie w 2025, 2032 i 2039 roku, nasza planeta będzie  narażona na zwiększone ryzyko kolizji z asteroidami i większymi fragmentami ciał niebieskich. Jest to główny wniosek z pracy specjalistów z Instytutu Astronomicznego Czeskiej Akademii Nauk. 

Niebezpieczeństwo dla nas stwarzają fragmenty kometa Enckego (2P/Encke), ciągnące się wraz z nią w jej śladzie, a znana astronomom jako roje meteorów określane jako Taurydy. Po raz pierwszy zarejestrowano je w XIX wieku i od tego czasu obserwuje się je co roku jesienią, w październiku i na początku listopada.

 

Ich aktywność jest stosunkowo niewielka w porównaniu do innych rojów. Średnio spada siedem meteorów na godzinę. Jednak ziemska orbita co jakiś czas omiata bardziej gęste obszary przestrzeni z ciągnącym się za 2P/Encke kosmicznym gruzem. Przed czymś takim ostrzegają czescy naukowcy. 

Przeanalizowali oni wszelkie dostępne dane z obserwacji kolejnych przelotów komety okresowej 2P/Encke, do których doszło w latach 2005-2015. Dzięki temu odkryli nowe, nieznane wcześniej zbiorowiska szczątków, które przecinają cyklicznie orbitę Ziemi. Ustalono dotychczas obecność przynajmniej dwóch planetoid, które zostały nazwane odpowiednio 2005 UR i 2015 TX24.

Wymiary każdej z nich są szacowane na około 200-300 metrów. Oba te ciała niebieskie mają status potencjalnie niebezpiecznych, a ostatnim razem znalazły się w pobliżu Ziemi od października do grudnia 2015 r. 

Eksperci z Czech nie wykluczają, że mogą się tam również znajdować inne podobne do nich wielkością obiekty, a nawet większe, które zmierzają za kończącą żywot, rozpadającą się kometą 2P/Encke. Obiekt ten właściwie niszczeje na naszych oczach, cały czas tworząc nowe zbiorowiska kosmicznego gruzu.

Od jej ostatecznego odkrycia (bo widywano ją wcześniej), do którego doszło w początkach XIX wieku, kometa straciła przez działalność Słońca około 85% masy, a każdy kolejny przelot przez naszą część przestrzeni kosmicznej ma miejsce co trzy i pół roku i może być jej ostatnim. Dla nas, Ziemian, oznacza to, że prawdopodobieństwo pojawienia się nowych planetoid w okolicy ziemskiej orbity rośnie, a to oznacza, że nie można wykluczyć, że część z tych niepoznanych jeszcze fragmentów komety 2P/Encke, stanie na drodze naszej planety, co może spowodować poważne kłopoty. 

 

 

 


Opuszczona wyspa Hashima była dawniej jednym z najgęściej zaludnionych miejsc na Ziemi

Wyspa Hashima, nazywana jako Gunkanjima, to opuszczona wyspa położona około 15 km od miasta Nagasaki w Południowej Japonii na Morzu Wschodniochińskim. Jest jedną z 505 niezamieszkanych wysp w prowincji Nagasaki. Godne uwagi są porzucone betonowe budynki. Wyspa jest symbolem uprzemysłowienia Japonii, była również miejscem przymusowej pracy przed II Wojną Światową.

 

W kwietniu 1974 r. kopalnia została zamknięta, a jej mieszkańcy musieli opuścić Gunkanjima, porzucając wyspę ze wszystkimi budynkami. Zamieszkana przez ponad 5 tysięcy ludzi wyspa opustoszała w ciągu kilku tygodni. Przez lata stan obiektów górniczych pogarszał się, dając wyspie niesamowitą atmosferę nawiedzania. Ze względu na niebezpieczeństwo upadku struktur, Gunkanjima była zamknięta dla publiczności, a od wielu lat można było ją zobaczyć tylko z rejsów wycieczkowych, które okrążyły wyspę.

Hashima na XIX-wiecznej, japońskiej pocztówce - źródło: www.ehagaki-nagasaki.com

Hashima została ponownie otwarta dla turystów 22 kwietnia 2009 r. Wzrost zainteresowania wyspą spowodował inicjatywę ochrony jej jako dziedzictwa przemysłowego. Wyspa została formalnie zatwierdzona jako miejsce światowego dziedzictwa UNESCO w lipcu 2015 r. w ramach japońskiej rewolucji przemysłowej Meiji w Japonii: żelaza i stali, przemysłu stoczniowego i górnictwa węgla kamiennego.

Źródło: Hisagi/Wikimedia Commons/CC BY-SA 3.0

Począwszy od lat trzydziestych XX wieku i do końca II Wojny Światowej koreańscy cywile i chińscy jeńcy wojenni zostali zmuszeni do pracy w ciężkich warunkach i byli brutalnie traktowani. Szacuje się, że na wyspie zmarło około 1300 robotników z powodu podziemnych wypadków, wyczerpania i niedożywienia.

Źródło: Flickr/kntrty/CC BY 2.0

 

 


Po Brexicie Wielka Brytania przechodzi kryzys sektora opieki społecznej

Od 1975 roku Wielka Brytania bardzo się zmieniła. Dziś kraj ten opuszcza Unię Europejską, podczas gdy przed ponad czterdziestu laty potwierdzał swoje członkostwo w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej. Jest też znacznie starszy jako naród.

 

W latach siedemdziesiątych 14,1 procent populacji miało 65 lub więcej lat. Teraz ta liczba wynosi 18 procent. Do 2045 roku oczekuje się, że prawie jedna czwarta ludności będzie powyżej 65 roku życia.

 

Taka sytuacja będzie miała ogromny wpływ na opiekę zdrowotną i społeczną. Badania, które ukazały się w „The Lancet” w tym tygodniu przewidują, że Wielkiej Brytanii i Walii liczba osób powyżej 65 roku życia wymagających opieki ze względu na niepełnosprawność związaną z wiekiem może wynieść 2,8 miliona w roku 2025 – 25 procent więcej niż w roku 2015.

 

W badaniu stwierdzono również, że poziom opieki społecznej jest niewystarczający. Autorzy ostrzegają, że jeśli problem ten nie zostanie rozwiązany w trybie pilnym, wiele osób o niskich dochodach nie będzie mogło żyć samodzielnie.

W ostatnich latach nieprzejrzysty stan opieki społecznej w Wielkiej Brytanii przyciąga uwagę publiczną. W ubiegłym roku, James Bloodworth, autor artykułu, doświadczył trudności w tym sektorze, gdy pracował pod przykrywką jako opiekun dla osób starszych, by zebrać materiały do swojej książki.

 

„W czasie swojej pracy natknąłem się na personel medyczny, który był traktowany nieodpowiednio. Większość kobiet, z którymi pracowałem było niedocenianych, ponadto otrzymywały one minimalne pensje i nie przeszły odpowiedniego szkolenia, by pracować ze starszymi ludźmi.” – dodał Bloodworth.

 

Problem ten sprowadza się do finansów. Od czasu kryzysu finansowego i zwiększonych wydatków rządkowych w 2008 roku, sektor opieki społecznej znacznie ucierpiał. W związku z tym firmy zapewniające opiekę osobom starszym były wybierane pod względem wydajności, a nie jakości świadczonych usług. Wiąże się to również z utratą pracowników, którzy nie chcieli pracować w trudnych warunkach za minimalne stawki. Około 300 tys. pracowników opieki odchodzi z pracy każdego roku.

Sytuacja ta uderza najbardziej w starsze, schorowane osoby, które potrzebują opieki na wyższym poziomie. Jakość świadczonych usług dramatycznie spadła. Wizyty u osób starszych stały się fikcją, ponieważ pracownicy mają od kilku do kilkunastu pacjentów w ciągu dnia. Ponad pół miliona wizyt opiekuńczych w latach 2010–2013 trwała pięć minut lub mniej.

 

Najbardziej oczywistym rozwiązaniem tego problemu jest zastrzyk gotówki dla sektora opieki społecznej, jednak skąd wziąć na to pieniądze? Opieka społeczna powinna również zacząć doceniać osoby, które wykonują tak ciężką pracę i zapewnić im właściwe szkolenia. Ze względu na Brexit, który zahamuje napływ siły roboczej, finansowanie sektora opieki społecznej powinno stać się sprawą priorytetową dla rządu.

 

 


Dziesiątki martwych delfinów wyrzucone na brzeg w rejonie Odessy

Lokalne władze twierdzą, że za śmierć zwierząt odpowiadają kłusownicy. Stworzenia podusiły się rzekomo w nielegalnie zastawianych sieciach.

 

 

O wyrzuceniu kilkudziesięciu martwych delfinów poinformował Pawel Bojczenko, szef powiatowej rady powiatu.

 

„Te delfiny zmarły z powodu bezprawia kłusowników, którzy zakładają w morzu sieci na jesiotra. Morskie ssaki wpadają w pułapki i umierają w męczarniach przez uduszenie. Potem ludzie wyrzucają je z powrotem do morza” – napisał Bojczenko na Facebooku.

 

Urzędnik twierdzi, że w ostatnich dniach na wybrzeżu znaleziono kilkadziesiąt martwych zwierząt. Bojczenko zapowiedział, że skieruje odpowiednie wnioski do policji i prokuratury w przedmiotowej sprawie, a także prosi społeczność międzynarodową o nagłośnienie sprawy.


W Kalifornii, spadł deszcz z martwych ryb

Na terenie jednej ze szkoły podstawowej w kalifornijskim mieście Oroville doszło do dziwnego opadu. Nietypowy deszcz wystąpił 16 maja, a po nim część terenów szkolnych i dachy pokryte były małymi martwymi rybami. 

 

Uczniowie twierdzą, że przyszli rano do szkoły i wszędzie dookoła znajdowano zdechłe ryby. Wiadomo, że nie pochodzą one z miejscowej stołówki, a poza tym są to gatunki niewystępujące w tej okolicy.

Jedna z założonych hipotez zakłada, że ryby spadły z nieba wraz z deszczem, ale dyrektor szkoły uważa, że to próba zastraszenia, albo dziwny żart. Tylko, że żaden ze strażników nie widział niczego dziwnego. Nie widziano też jednak samego opadu, a jedynie jego skutki.

Zakładając naturalny fenomen zasugerowano, że ryby mogły się tam dostać z okolicznych jezior lub rzek, wzniesione porywem wiatru. Jest to standardowe wyjaśnienie kiedy dochodzi do takich zjawisk jak deszcz ryb lub żab.  Po zbadaniu kilku z tych ryb stwierdzono jednak, że był to rodzaj karpi, które nie są obecne w najbliższej rzece, ani jeziorach. 

 

 


Wielka Brytania przyznała, że na terenie państwa operuje przynajmniej 23 tysiące dżihadystów!

Źródła rządowe potwierdziły właśnie w jak wielkim niebezpieczeństwie znajduje się Wielka Brytania. Okazuje się, że na terenie wyspiarskiego państwa funkcjonuje co najmniej 23 tysiące dżihadystów. Liczba ta jest ponad 7 razy większa od poprzednich szacunków.

 

Dotychczas Brytyjczycy mogli żyć w przekonaniu, że ich kraj jest raczej bezpieczny a islamski terroryzm nie jest dla nich tak wielkim zagrożeniem jak mogło się wydawać. Zresztą władze i media wypowiadają się na ten temat w bardzo łagodnym tonie. Dużo mówi się o jedności, solidarności i zapewnianiu bezpieczeństwa mieszkańcom. Niektórzy politycy twierdzą wręcz, że ostatnie zamachy nie mają nic wspólnego z islamem.

 

Dotychczasowe szacunki, mówiące o około 3 tysięcy potencjalnych islamskich terrorystów na terenie Wielkiej Brytanii okazały się bardzo nieprecyzyjne. Rząd powiadomił, że ich liczba jest ponad 7 razy większa - w kraju przebywa przynajmniej 23 tysiące dżihadystów!

 

Pod koniec kwietnia Neil Basu z Narodowego Koordynatora ds. Bezpieczeństwa i Antyterroryzmu powiedział, że od momentu zamachu w Londynie, do którego doszło 22 marca, policja praktycznie każdego dnia zatrzymywała kolejne osoby podejrzane o przygotowania do następnego ataku. Gdyby nie działania służb to każdy islamski atak na niewiernych pociągnąłby za sobą kolejne, co szybko doprowadziłoby do otwartej wojny.

"Liczba 23 tysięcy potencjalnych morderców pośród nas jest przerażająca. Powinniśmy podwoić wielkość MI5, tak jak to zrobiliśmy za czasów Drugiej Wojny Światowej, oraz powiększyć liczbę policji kierowanej przez wywiad o tysiące. Nie możemy żyć dalej tak jakby nic się nie stało" - powiedział Anthony Glees, dyrektor Centrum Studiów nad Bezpieczeństwem i Informacji.

Przyjmowanie szerzy imigrantów z państw muzułmańskich dramatycznie osłabiło bezpieczeństwo Brytyjczyków. Poważnym problemem jest to, że rząd nie podejmuje żadnych zdecydowanych działań i wciąż próbuje chronić islamskich przybyszów przed oskarżeniami, natomiast tamtejsze społeczeństwo nawet nie jest oburzone tym, że władza nie potrafi zadbać o ich bezpieczeństwo i giną kolejni ludzie. Zamiast tego rysuje się kredą po ulicach a ostatnio pojawiła się nowa "moda" na tatuaże. Wielu mieszkańców Manchesteru wytatuowało sobie osę na znak solidarności, pojednania i pamięci o zmarłych w wyniku ostatniego ataku terrorystycznego. Uzbierane przez tatuażystów pieniądze trafiły do rodzin ofiar zamachu.

Akcje tego typu w oczywisty sposób nie pomogą społeczeństwu, które jest zagrożone przez islamski terroryzm. Zresztą zachowanie mieszkańców Wielkiej Brytanii wskazuje, że nie są oni raczej świadomi zagrożenia i powagi sytuacji.

 


Japonia ostrzega przed możliwym wybuchem w strefie skał Bayonnaise

Japońskie Biuro Meteorologiczne nadal wydaje ostrzeżenia o możliwości erupcji wulkanicznej w strefie skał Bayonnaise, które znajdują się na Oceanie Spokojnym około 400 kilometrów na południe od Tokio, podaje z NHK.

 

 

Od marca br. obszar ten jest intensywnie monitorowany przez japońską straż wybrzeża. Odnotowano tam zmianę barwy wody morskiej wokół tych skał, jak również pęcherzyki na powierzchni morza. Powszechnie uważa się, że powstają one w wyniku uwalniania gazu, wychodzącego z magmy wulkanicznej. W czwartek załoga NHK robiła przegląd okolicy z powietrza, ale żadnych oznak aktywności wulkanicznej nie zarejestrowano w tym czasie.


Najważniejsze wydarzenia minionych tygodni - maj 2017

Najważniejsze wydarzenia minionych tygodni - maj 2017.

 

Trump podpisał gigantyczny kontrakt zbrojeniowy

Arabia Saudyjska zdecydowała się zakupić od USA pakiet zbrojeniowy o wartości blisko 110 mld USD. Jest to największy taki kontrakt w historii Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie wartość umowy handlowej z największym importerem broni na świecie może wzrosnąć do 350 mld USD w ciągu dekady.

 

W jego skład wchodzi m.in. najwyższej jakości sprzęt, w tym helikoptery, samoloty zwiadowcze, rakiety, bomby, czołgi, transportery opancerzone, okręty wojenne,  systemy obrony przeciwrakietowej THAAD, systemy precyzyjnego naprowadzania pocisków oraz amunicja.

 

Celem tego przedsięwzięcia jest umocnienie regionalnej pozycji Saudów względem Iranu. Nie można zapominać, że dzięki protekcji światowych mediów do głównego nurtu nie trafiają informacje o bombach zrzucanych przez Arabię Saudyjską na Jemen.

 

Podczas kampanii wyborczej, Donald Trump nie wypowiadał się w pochlebnych słowach o Arabii Saudyjskiej. Stwierdził m.in., że książę Al-Walid ibn Talal ibn Abd al-Aziz Al Su’ud za pieniądze swojego ojca zamierza kontrolować amerykańskich polityków. Multimiliarder przypominał także o powiązaniach Saudów z Fundacją Clintonów, która otrzymała od największego kraju Zatoki Perskiej od 10 do 25 mln USD.

 

Amerykański prezydent rozważał również możliwość wstrzymania importu ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej w ramach niezależności energetycznej.

 

Rzeczywistość pokazała, że Donald Trump musiał pójść na pewne ustępstwa i wkupić się w łaski sektora militarnego celu ratowania amerykańskiej gospodarki.

 

Gigantyczne zakupy broni przez Arabię Saudyjską od Stanów Zjednoczonych świadczą, że Saudowie póki co nie planują zmieniać sojuszników na Rosję bądź Chiny.


Wenezuela może stracić złoto

Kilka miesięcy temu media informowały, że Wenezuela może być zmuszona do kolejnej sprzedaży części swojego złota w celu pokrycia bieżących zobowiązań. Kraj Ameryki Południowej pozbył się części rezerw żółtego kruszcu w lutym 2016 roku. Według informacji, które podał „The Voice”, całe złoto oraz srebro należące do kraju z Ameryki Południowej znajduje się pod kontrolą Chin.

 

Sytuacja ta jest komfortowa dla Państwa Środka, które jest największym wierzycielem Wenezueli. To znakomita okazja dla Chińczyków, aby tanio pozyskać złoto, pozbywając się jednocześnie dolarów.

 

Uparty marsz w stronę socjalizmu doprowadził Wenezuelą do stanu, w którym muszą sprzedawać wartościowe aktywo, jakim jest złoto w zamian za bezwartościowe dolary.

 

Poniższy wykres pokazuje jak spadały rezerwy żółtego kruszcu Wenezueli na przestrzeni ostatnich kilku lat. Jeszcze w styczniu 2016 roku kraj ten posiadał 361 ton złota. Rok później ilość zasobów żółtego kruszcu spadła do 187 ton.

Dla porównania, kraje Unii Europejskiej posiadają w przybliżeniu 11 tys. ton złota. Ich obecna wartość wynosi około 444 mld dolarów. Każdego roku Europejski Bank Centralny kreuje z powietrza walutę o wartości 1 bln USD. To ponad dwa razy więcej niż wartość rezerw złota wszystkich krajów UE. W przypadku państw członkowskich nie ma konieczności pozbywania się zasobów żółtego metalu, gdyż póki co istnieje zaufanie do rynków w tych krajach.

 

Warto wspomnieć o przypadku Włoch, których rezerwy wynoszą blisko 2,5 tys. ton złota. Zajmują pod tym względem drugie miejsce w Unii Europejskiej po Niemczech, które posiadają prawie 3,4 tys. ton żółtego kruszcu.

 

W 2011 roku zabrakło inwestorów zainteresowanych nabyciem włoskiego długu. W tej sytuacji Unia Europejska zaproponowała Włochom, aby zastawili złoto w zamian za transze pomocowe, które miały pochodzić z waluty dodrukowanej przez Europejski Bank Centralny. Ostatecznie kraj z Półwyspu Apenińskiego postawił się biurokratom z Brukseli, a EBC zmuszony został do druku w celu skupienia włoskich obligacji. Należy jednak zaznaczyć, że wówczas Włochy znajdowały się w lepszej sytuacji niż obecnie Wenezuela.


Rząd Turcji chce sięgnąć po złoto obywateli

Spadek możliwości kredytowych tureckiego rządu oraz dewaluacja liry doprowadziły do sytuacji, w której rząd kraju znad Bosforu chce pozyskać złoto będące w posiadaniu obywateli.

 

Według informacji podawanych przez dziennik „Daily Sabah”, Bank Centralny Turcji wymyślił dwa sposoby, dzięki którym mógłby pozyskać wartościowe aktywo od nieświadomego społeczeństwa.

 

Rząd turecki chce pozyskać złoto od obywateli zarówno poprzez emisję obligacji denominowanych w kruszcu, jak również poprzez certyfikaty leasingu złota.

 

System ten miałby zapewnić dodatkowe źródło dochodu obywatelom zainteresowanym przekazaniem żółtego kruszcu rządowi.

 

Z jednej strony może to być próba przejęcia złota będącego w posiadaniu obywateli. Z drugiej strony może to być chęć wzmocnienia rezerw. Rząd Turcji może dążyć do tego stanu rzeczy z dwóch przyczyn:

1. Turcja zmierza w kierunku podobnym co Chiny, Rosja oraz Indie, aby wkrótce wejść do Gold Trades Note – systemu transakcyjnego umożliwiającego wymianę handlową w oparciu o jednostki transakcyjne oparte na złocie.

2. Kraj znad Bosforu planuje docelowo wrócić do częściowego oparcia liry o złoto.

 

Poniższy wykres pokazuje jak zmieniała się wartość tureckiej liry w stosunku do złota na przestrzeni ostatnich 36 lat.

Źródło: Zerohedge.com

Turecka waluta największej dewaluacji w stosunku do złota doświadczyła w okresie fatalnej sytuacji gospodarczej PIIGS (Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja, Hiszpania), która miała miejsce w 2010 roku oraz podczas konfliktu rosyjsko-tureckiego, zapoczątkowanego w 2015 roku.

 

Wartość tureckich rezerw złota w relacji do PKB wynosi 2,1%. To ponad 2-krotnie mniej niż w przypadku Rosji. Gorzej na tym tle wypadają Chiny, a przynajmniej oficjalne dane rządowe, według których wskaźnik ten jest 4-krotnie niższy (oficjalne rezerwy złota Państwa Środka wynoszą 1842 ton, z kolei nieoficjalnie zasoby kruszcu mogą opiewać na 6000 ton).


Kolejny krok w kierunku Nowego Jedwabnego Szlaku

W dniach 14-15 maja 2017 roku doszło do szczytu w Pekinie w ramach projektu pt. „Jeden pas, jedna droga”, którego celem jest reaktywacja Jedwabnego Szlaku.

 

Gospodarzem spotkania był prezydent Chin, Xi Jinping. W szczycie udział wzięło 28 przywódców z zagranicy. Polska była reprezentowana przez premier Beatę Szydło.

 

Warto tutaj zaznaczyć, że Państwo Środka traktuje nasz kraj jako „bramę do Europy”.

 

Na inwestycje związane z nowym Jedwabnym Szlakiem zostanie przeznaczona kwota przekraczająca 100 mld USD. Celem jest rozbudowa infrastruktury łączącej Chiny, kraje Azji Środkowej, Bliskiego Wschodu, Afryki oraz Europy.

 

Plany szlaków lądowych oraz morskich łączących Chiny z innymi krajami widoczne są na poniższej grafice.

Na szczycie w Pekinie zabrakło prezydenta USA, Donalda Trumpa, ponieważ realizacja Nowego Jedwabnego Szlaku nabiera realnych kształtów i zagraża dominacji Stanów Zjednoczonych na świecie.

 

Rola USA w układzie geopolitycznym traci na sile. Chiny zamierzają wykorzystać tę sytuację, aby zdetronizować Stany Zjednoczone z roli światowego hegemona..

 

Geopolityczną rangę projektu „Jeden pas, jedna droga” opisaliśmy w artykule pt. „Prawdziwe znaczenie Nowego Jedwabnego Szlaku”.


Wskaźnik Wilshire 5000 bije rekordy

Wielokrotnie informowaliśmy, że amerykańska giełda należy do najbardziej przewartościowanych na świecie. Potwierdza to również ulubiony wskaźnik Warrena Buffeta, Wilshire 5000.

 

Oblicza się go dzieląc kapitalizację wszystkich spółek w USA przez PKB. Im wyższy poziom wskaźnika, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia spadków.

 

W pierwszym kwartale 2017 roku wskaźnik ten wynosił 1.49, czyli więcej niż kiedykolwiek w historii!

Oznacza to, że wskaźnik Wilshire 5000 znajduje się na poziomie wyższym niż w trakcie szczytów z 2000 oraz 2007 roku, po których dochodziło do spadków na giełdzie w Stanach Zjednoczonych.

 

Wówczas wynosił odpowiednio 1.17 oraz 1.01. Obecna sytuacja wskazuje na ogromne przewartościowanie amerykańskich akcji, jednak aktualną hossę zawdzięczamy dodrukowi pieniądza, niskim stopom procentowym oraz bezpośrednim zakupom akcji przez banki centralne.


„Uchodźcy” a zamachy terrorystyczne

Największa ilość zamachów terrorystycznych od 2012 roku w Europie miała miejsce w krajach, które zdecydowały się przyjąć muzułmańskich imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu oraz Afryki.

 

Powyższe wnioski można wyciągnąć z poniższej mapy. Pokazuje, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej takie jak Polska, Słowacja, Litwa, Łotwa czy Rumunia nie doświadczyły aktów terroryzmu od 2012 roku. Co ważne, po upadku PRL-u w Polsce nie było żadnego zamachu terrorystycznego.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku krajów Europy Zachodniej, w których co jakiś czas dochodzi do aktów terroryzmu. Obywatele tych państw nie mogą czuć się bezpiecznie, biorąc pod uwagę poziom radykalizmu wyznawców Islamu w Europie. 

 

Należy pochwalić polski rząd, że nie ugiął się decyzji biurokratów z Brukseli, którzy wciąż chcą dokonać przymusowej relokacji „uchodźców” w poszczególnych państwach Unii Europejskiej.

 

Najlepszym rozwiązaniem problemów związanych z imigrantami byłoby ograniczenie zasiłków socjalnych do obywateli własnego kraju, z jednoczesnym zaostrzeniem warunków na jakich przyznaje się obywatelstwo.

 

Dla przykładu, warunki mogłyby prezentować się w następujący sposób: imigrant po przybyciu do danego kraju, przez 5 lat musiałby utrzymywać się sam oraz sumiennie przestrzegać prawa, a dopiero po tym okresie mógłby ubiegać się o przyznanie obywatelstwa.

 

Przyczyny napływu milionów imigrantów do Europy opisaliśmy w artykule pt.: „Jak zdestabilizować kontynent?”.


Zespół Independent Trader

Źródło: Independent Trader - Niezależny Portal Finansowy

http://independenttrader.pl/najwazniejsze-wydarzenia-minionych-tygodni-maj-2017.html


Zaprojektowano filtr powietrza dla rowerzystów

Filtr kabinowy zapewnia czyste powietrze w samochodzie, niezależnie od warunków pogodowych, ilości kurzu na ulicy oraz poziomu zanieczyszczenia miasta. Jednak rowerzyści i motocykliści mogą jedynie pomarzyć o czystym powietrzu w mieście.

 

Holenderski artysta i wynalazca, Daan Rozgard, zaangażował się w rozwiązywanie problemu smogu w najbardziej zanieczyszczonych miastach na świecie. Jego studio opracowało innowacyjną koncepcję roweru, którego główną cechą jest obecność filtra, który podczas ruchu dmucha w twarz rowerzysty oczyszczonym powietrzem.



Rowery z filtrami powietrza przyczyniają się nie tylko do zdrowia rowerzystów, ale oczyszczają także powietrze dla całego miasta. Rower pozostaje popularnym środkiem transportu w wielu chińskich miastach: tylko w Pekinie znajduje się ponad milion sztuk rowerów. Łatwo wyobrazić sobie ich wpływ na jakość powietrza Chin, które szczególnie borykają się ze smogiem, jeśli rowery zostałyby tam wyposażone w filtry powietrza.