Podstawą każdego rozwoju jest praca i tylko praca, ale w czasach gdy jest jej coraz mniej, praktycznie we wszystkich dziedzinach, szybsze, wydajniejsze i tańsze stają się roboty i automaty, okazuje się, że praca ludzkich rąk staje się za droga, a tym samym ludzie, którzy umieją wykonywać tylko proste czynności, właściwie są skazani na bezrobocie. Nowocześni lewacy proponują, żeby każdemu po prostu dać pieniądze bez pracy gdyż jest to podobno prawo człowieka, a praca jest jego wyborem a nie koniecznością. Aby tego dokonać planuje się opodatkowanie robotów!
Robotyzacja i automatyzacja postępuje dookoła nas w oszałamiającym tempie i procesy te zachodzą znacznie szybciej niż się spodziewano. Dzieje się tak dlatego, że praca ludzka jest w większości krajów świata bardzo opodatkowana i opłaca się zastępowanie ludzi robotami, które nie potrzebują urlopu, ani nie zapiszą się do związków zawodowych. Problem w tym, że lewica swoim szalonym fiskalizmem i rozmaitymi szkodliwymi pomysłami jak Kodeks Pracy, przekształciła stosunki społeczne tworząc armię ludzi, których pracy nikt nie będzie chciał kupić bo jest zbyt droga ze względu na rozmaite składki nakładane przez pazerne władze.
Okazuje się jednak, że rośnie liczba niepracujących i żyjących z socjalu. Nie da się w nieskończoność opodatkowywać mitycznych bogaczy opowiadając tym samym zawistnej gawiedzi historyjki niczym z legendy Robin Hooda, a ostatecznie okradnięci zostaną wszyscy, a obdarowanie nieliczni. Ponieważ na wypłacanie ludziom świadczeń pieniężnych bez pracy, zawsze brakuje środków, a nie da się już znacząco bardziej opodatkować ostatnich pracujących frajerów, od jakiegoś czasu słychać pomysły opodatkowania maszyn i robotów.
Ostatnio otwarcie na ten temat wypowiadał się znany z lewicowych poglądów miliarder Bill Gates. Stwierdził, że roboty i automaty zabijają miejsca pracy dlatego ludziom należy się gwarantowany dochód pozyskany z opodatkowania pracy robotów. Gdyby do tego doszło będzie to być może kiedyś jeden z powodów przepowiadanego od dawna buntu maszyn. W każdym razie lewicowi fantaści uważają, że praca ludzi będzie przywilejem, a nie koniecznością i dzięki wyduszenia pieniędzy z "bogaczy" i ich maszyn, większość będzie mogła spokojnie odpoczywać.
Taka wizja nieco przeraża, bo człowiek bez pracy szybko się degeneruje, ale dla wielu leniwych i niezaradnych ludzi, perspektywa pozyskania takiej darowanej państwowej pensji, będzie bardzo kusząca. Z drugiej strony może lepiej, że tacy ludzie po prostu dostaną pieniądze zamiast świadczyć nic nie wartą pracę, na przykład jako urzędnicy.
Niemal we wszystkich krajach rozwiniętych wraz ze wzrostem informatyzacji, robotyzacji i automatyzacji, dochodzi też do monstrualnego rozrostu państwowej biurokracji. To bardzo trudno zrozumieć, że dzięki komputerom, zamiast spadku zatrudnienia w administracji, w stosunku do całkowicie analogowych lat osiemdziesiątych, zanotowano trzykrotny wzrost ilości etatów dla urzędników. Dopiero gdy spojrzy się na to z perspektywy nieuchronnej utraty miejsc pracy dla ludzi o niewiele wartych umiejętnościach, jasne staje się, że rządzący planują zatrudnić u siebie za nasze pieniądze tylu ile się da nowych urzędników, których celem będzie udawanie pracy, a celem urzędów będzie udawanie, że odpowiednio im płacą.
Chyba jednak lepiej byłoby uznać takich ludzi za życiowo niezaradnych i po prostu dać im dochód gwarantowany, byle tylko swoją pseudopracą nie pogarszali stanu gospodarki, na przykład wymyślając tony zbędnych przepisów, czy też zatrudniając kolejnych życiowych zombie do egzekwowania chorego prawa stanowionego w patologicznych warunkach. Doprawdy lepiej im zapłacić za nic nie robienie niż ponosić konsekwencje ich "pracy".