Styczeń 2017

Dziwne dźwięki przestraszyły mieszkańców amerykańskiego stanu Kalifornia

Do niewyjaśnionego zjawiska doszło 24 stycznia bieżącego roku w Stanach Zjednoczonych. Mieszkańcy Kalifornii o trzeciej po południu czasu lokalnego, słyszeli głośne dźwięki, jakby potężnych wybuchów niewiadomego pochodzenia. Nienormalne zjawisko wywołało prawdziwą panikę wśród ludności w amerykańskim mieście San Diego.

 

Ze względu na dźwięki dudnienia, które utrzymywały się przez kilka godzin, miejscowa policja otrzymała liczne doniesienia o odgłosach przypominających wybuchy potężnych bomb. Nikt jednak nie potrafił wskazać ich źródła i większość twierdziła, że dźwięki pochodziły z nieznanych źródeł. 

 

Naukowcy sądzą, że przyczyny nienormalnych dźwięków, należy upatrywać w naturalnych procesach, a mianowicie ruchach płyt tektonicznych, które mogą wskazywać na nagromadzenie napięcia wzdłuż linii uskoków tektonicznych i kolidujących płyt litosferycznych. 

To właśnie te procesy mają wywoływać niezwykłe anomalie soniczne słyszane w okolicy San Diego. Pojawienie się takich dźwięków jest w tym kontekście niepokojące, ponieważ Kalifornia ​​może wkrótce doświadczyć silnego trzęsienia ziemi.

 

 

 

 


Program komputerowy wygrał w turnieju pokera 1,5 miliona dolarów

Pokerowy gracz w postaci programu komputerowego pobił czterech pozostałych, ludzkich przeciwników podczas turnieju pokerowego trwającego 20 dni.

Libratus, program opracowany w Carnegie Mellon University, został wyszkolony do gry w pokera. W podobnym turnieju w 2015 roku wygrali jednak ludzie. Zwycięstwo zostało okrzyknięte jako znaczący kamień milowy dla sztucznej inteligencji.

Skonstruowany program wygrał 1,5 miliona dolarów, a całe wydarzenie było transmitowane na żywo na platformie internetowej Twitch. Tuomas Sandholm, profesor informatyki z uniwersytetu, w którym stworzono program powiedział, że wydarzenie to przejdzie do historii.

 

Uważa się, że algorytm może być przekazany do wielu innych zastosowań. Może rozpracowywać strategie w szerokim zakresie, na przykład w negocjacjach finansowych, opiece medycznej oraz bezpieczeństwie cybernetycznym. Po udowodnieniu zdolności sztucznej inteligencji otwiera się wiele nowych zastosowań.

 

 


Tajemnicza śmierć audytora generalnego NATO

W grudniu 2016 roku miała miejsce tajemnicza śmierć wysokiego rangą urzędnika NATO. Zostawił list pożegnalny i miał popełnić samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Szczegóły tego zdarzenia są tak dziwne, że w tym przypadku można mówić raczej o morderstwie.

 

Yves Chandelon był audytorem generalnym NATO. Odpowiadał za księgowość wewnętrzną w Agencji Wsparcia i Zamówień Obronnych (NATO Support and Procurement Agency). Brał również udział w dochodzeniach w sprawie prania pieniędzy i nielegalnego finansowania działalności terrorystycznych.

 

Jego ciało zostało znalezione 16 grudnia w jego samochodzie w belgijskim mieście Andenne, około 100 kilometrów od Lens, w którym mieszkał, oraz 140 kilometrów od Luksemburgu, gdzie pracował. Sekcja zwłok potwierdziła, że Chandelon zmarł od strzału w głowę. Tylko dlaczego wszystkie media są zgodne, że mamy do czynienia z samobójstwem?

 

Przede wszystkim, Chandelon posiadał zarejestrowane trzy sztuki broni palnej, lecz broń znaleziona na miejscu zdarzenia nie była jego własnością. Zakładając, że urzędnik NATO chciał popełnić samobójstwo, dlaczego skorzystał z czyjejś broni? Do kogo ona należała i w jaki sposób ją zdobył?

 

Belgijski dziennik La Meuse podał dwa istotne fakty. Mężczyzna miał mieć przy sobie list pożegnalny. W jego prawej ręce miał znajdować się pistolet, przy pomocy którego popełnił rzekome samobójstwo. Jego rodzina zwraca uwagę, że Chandelon był leworęczny. Pojawiają się również wątpliwości, czy list faktycznie został napisany przez niego.

 

Inne media zaczęły podawać zupełnie inną wersję, według której mężczyzna zastrzelił się, ale broń została znaleziona w schowku. Brzmi to oczywiście absurdalnie - Chandelon, chcąc popełnić samobójstwo, miałby strzelić sobie w głowę, po czym miał schować pistolet i umrzeć. Już na pierwszy rzut oka widać, że komuś po prostu zależało na jego śmierci.

 

Warto dodać, że Chandelona niepokoiły dziwne połączenia telefoniczne, po których czuł się zagrożony. W tej kwestii wszystkie media są zgodne. Lecz mimo wielu niezgodności, dotyczących jego śmierci oraz cudzej broni, która w tajemniczy sposób wpadła w jego ręce, wszyscy orzekają, że urzędnik NATO targnął się na swoje życie.

 

Zabójstwo Chandelona może mieć związek z finansowaniem działalności tzw. Państwa Islamskiego. Tak się składa, że Turcja, członek NATO, wspierała i do dziś może wspierać ISIS poprzez handel ropą naftową i starożytnymi artefaktami. Natomiast Stany Zjednoczone dostarczały do Syrii i Iraku ogromne ilości uzbrojenia, lecz sprzęt nie zawsze trafiał w odpowiednie ręce. Najwyraźniej audytor generalny NATO wiedział zbyt wiele i ktoś postanowił rozwiązać problem, pozorując samobójstwo.

 

Źródła:

http://www.politico.eu/article/prosecutor-nato-chief-auditor-committed-suicide/

http://ir-is.org/2016/12/28/politico-official-nato-auditor-autopsy-confirms-death-by-suicide/

http://www.zerohedge.com/news/2016-12-26/mystery-surrounds-nato-auditor-generals-suspiciou...


Brytyjscy naukowcy twierdzą, że mają dowody na to, że żyjemy w hologramie

Gdy na początku XX wieku fizyka zbliżyła się w twierdzeniach do religii stało się jasne, że jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek aby zrozumieć istotę rzeczywistości. Zawiłości świata fizyki kwantowej już na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zaprowadziły niektórych naukowców do konkluzji, że Wszechświat wraz z nami to rodzaj hologramu. Teraz być może pojawiły się na to poważne dowody. 

 

Specjaliści z University of Southampton, współpracując z kolegami z Kanady i Włoch, twierdzą, że jest konkretny dowód, którym są pewne nieregularności kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła, znanego też jako promieniowania reliktowego lub CMB (ang. cosmic microwave background). 

 

Teoria Holograficznego Wszechświata zakłada, że wszystko jest właściwie dwuwymiarowe, a trójwymiarowe odczucie przestrzeni. Wszystko, od atomów z których się składamy po planety i gwiazdy jest w istocie hologramem generowanym z płaskiej przestrzeni 2D dzieki drganiu strun. Przestrzeń 3D, czas i przede wszystkim grawitacja, są iluzją będącą konsekwencją tego procesu. 

 

Można to porównać do oglądania filmów 3D. Dopóki nie użyje się specjalnych okularów obraz na ekranie jest płaski, ale wystarczy je założyć, aby zobaczyć głębię i odczuwać przestrzeń. Widzom wydaje się wtedy, że oglądane przez nich rzeczy i ludzie mają wymiary i głębokość podczas gdy jest to jedynie projekcja 2D.

 

Zespół fizyków teoretycznych z Southampton w poszukiwaniu potwierdzenia teorii holograficznej natury wszechświata, przeanalizował ogromne ilości danych w poszukiwaniu  nieregularności promieniowania reliktowego. Osiągane rezultaty skłaniają ich do twierdzenia, że można w ten sposób odnaleźć powiązania między teorią grawitacji Einsteina i fizyką kwantową. Innymi słowy sugerują, że to co odkryli potwierdza, że żyjemy w hologramie i uznanie tego faktu spowodowałoby unifikację fizyki, swoistą teorię wszystkiego. 

Gdyby uznano ten zaproponowany model fizyczny byłby to koniec teorii Wielkiego Wybuchu czy pojęć takich jak inflacja wszechświata. Z drugiej strony tlumaczyło by to również występowanie na przykład paradoksu obserwatora w fizyce kwantowej, gdy sam fakt obserwacji zjawiska powoduje wpłynięcie na mierzony układ. Jeśli wszystko jest hologramem, to tak właśnie być powinno. 

 

Eksperci sugerują, że to dopiero początek tych badań i w ciągu następnych 5 lat powinno się udać wielokrotnie zweryfikować założenia teorii holograficznego wszechświata poprzez inne prace badawcze prowadzone w tym zakresie. Fizycy nie są jeszcze zdolni do konsensusu, ale niewątpliwie holograficza teoria jest jednym z kierunków,  w którym może podążać nowoczesna fizyka. 

 

 


W Rumunii kilkanaście barek i statków utknęło w lodowej pułapce na Dunaju

W Rumunii kilka barek zostało unieruchomionych w lodzie na Dunaju. Jednostki utknęły w pułapce na rzece z powodu bardzo silnych mrozów, które ostatnio nawiedziły ten kraj.

 

 

Załogom statków rumuńscy ratownicy dostarczają żywność, używając śmigłowców. Ludzie nie opuszczają pokładów holowników, oczekując na odwilż.

 

Całkowicie sparaliżowany został ruch drogowy w okolicach portu Călărași z powodu unieruchomienia przepraw promowych. Sytuacja jest dramatyczna, bo zaczyna brakować żywności dla hodowanych zwierząt na wyspie koło Călărași. Zamarznięty Dunaj wygląda dość ponuro.


Przywitanie Nowego Roku w Chinach według kalendarza księżycowego zakończyło się silnym smogiem w 124 miastach

W przeddzień pierwszego dnia Nowego Roku według kalendarza księżycowego (odpowiednio 27 i 28 stycznia) w Chinach w 124 miastach odnotowano poważne zanieczyszczenie powietrza z powodu odpalenia fajerwerków i petard, informuje agencja Xinhua".

 

 

W okresie od godz. 19:00 27 stycznia do godz. 05:00 28 stycznia w 79 338 chińskich miastach powyżej poziomu powiatu jakość powietrza została oceniona jako „doskonała”. W 259 miejscowościach zarejestrowano zanieczyszczenia „różnego stopnia”, w tym w 124 „bardzo poważne” (głównie w regionie Pekin-Tianjin-Hebei oraz w centralnych, zachodnich i południowych częściach kraju).

 

Średnie stężenie cząstek zawieszonych PM2,5 w 338 miastach wynosiło 141 mikrogramów na metr sześcienny ze spadkiem 4,7% w ujęciu rocznym i PM10 - 214 mikrogramów na metr sześcienny przy wzroście 1,9%. Najgorszą jakość miało powietrze w aglomeracjach Pekin-Tianjin-Hebei. Najlepiej było w delcie rzek Jangcy i Pearl.

 

Najsilniejszy wpływ na jakość powietrza pirotechnika miała w regionie Pekin-Tianjin-Hebei, gdzie o godzinie 01:00 w dniu 28 stycznia godzinowa średnia wartość PM2,5 osiągnęła 374 mikrogramów na metr sześcienny, przekraczając maksymalne osiągi z poprzedniego roku (331 mikrogramów na metr sześcienny).

 

Zanieczyszczenie powietrza w stolicy Chin osiągnęło najwyższy poziom o godz. 2:00, kiedy średnie stężenie PM2,5 wynosiła 647 mikrogramów na metr sześcienny, a w jednym z miast maksimum wyniosło nawet 835 mikrogramów na metr sześcienny. Z podobnymi problemami Chińczycy zmagali się po obchodach Nowego Roku według kalendarza księżycowego w 2014, 2015 i 2016.


Straż graniczna USA sprawdza Facebooka cudzoziemców, aby ustalić ich poglądy polityczne

Pracownicy straży granicznej Stanów Zjednoczonych sprawdzają konta przybyszów na Facebooku, aby ustalić ich poglądy polityczne, zanim zostaną wpuszczeni do kraju.

Prawnik z Houston, Mana Yegani powiedział, że kilku posiadaczy zielonej karty, którzy mają prawo do mieszkania i pracy w USA, zostało zatrzymanych przez strażników na amerykańskich lotniskach, kilka godzin po tym, jak prezydent Donald Trump podpisał dekret o zakazie przekraczania granic przez imigrantów z siedmiu krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Zakaz dotyczy podróżnych z takich krajów jak: Iran, Irak, Libia, Somalia, Sudan, Syria i Jemen.

 

Pani Yegani, która współpracuje z Amerykańskim Stowarzyszeniem Prawników ds. Imigracji (American Lawyers Imigration Association, w skrócie ALIA) przyznała, że ona i jej koledzy przez całą noc odbierali telefony od osób zatrzymanych przed wjazdem do USA, którym rozkazano powrócić do krajów muzułmańskich. W jednym z przypadków Sudańczyk, studiujący na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii, który mieszka w USA od 22 lat, został zatrzymany na pięć godzin w Nowym Jorku, natomiast w innym mężczyźnie mającemu podwójne obywatelstwo (Kanady i Iranu) nie pozwolono wsiąść na samolot w Ottawie.

ALIA poinformowała też, że straże graniczne zostały zobligowane do sprawdzania kont na serwisach społecznościowych, w celu sprawdzenia poglądów politycznych danej osoby, zanim może ona zostać wpuszczona na terytorium USA. Kilka organizacji chroniących interesy imigrantów złożyło pozew sądowy, w imieniu dwóch irackich mężczyzn. W uzasadnieniu podano, że obaj mieli aktualne wizy, pozwalające na wjazd do Stanów Zjednoczonych, ale zostali zatrzymani na lotnisku w Nowym Jorku kilka godzin po tym, jak Trump podpisał dekret.

 

Decyzją nowego prezydenta, uchodźcom z Syrii zakazano wjazdu do kraju na czas nieokreślony, natomiast obywatelom z sześciu innych państw, które znalazły się na liście zakazano wjazdu przez następne 90 dni.

 

 


Ogromny rekin zaatakował innego żarłacza białego na wybrzeżu Australii

W Australii aż roi się od zagrożeń. Ludzie są atakowani przez pająki, regularnie muszą także mierzyć się z wielkimi pożarami. Jednakże znudzone jedzeniem ludzkiego mięsa żarłacze białe, postanowiły znaleźć sobie nowe pożywienie, a mianowicie...inne rekiny.

 

Żyjący w Australii miłośnicy pływania muszą być teraz bardzo nerwowi, po tym jak ogromny żarłacz biały został sfotografowany na tym, jak przegryza mniejszego żarłacza na pół. Doprowadziło to do spekulacji, że monstrualny rekin, wędrujący wokół stanu Queensland, może mieć nawet 6 metrów długości.

 

Ta historia jest naprawdę niesamowita i udowadnia nam, że matka natura ciągle nas zaskakuje, a w głębinach wciąż istnieją nieznane nam wcześniej potwory. Bestialski rekin trafia na listę najrzadszych zwierząt na świecie oraz takich, z którymi nikt nie chciałby się spotkać twarzą w twarz.

shark attacks shark queensland australia

 


Na granicy Chin i Korei Północnej budzi się super wulkan

Jeden z najpotężniejszych super wulkanów naszej planety znajduje się na granicy Chin i Korei Północnej. Nazywa się Paektu. Ostatnia jego erupcja miała miejsce w 946 r. n. e., ale obecnie znów zaczyna przejawiać wzmożoną aktywność. Szczyt wulkanu znajduje się na wysokości 2740 m. n. p. m. Ostatnia erupcja Paektu była tak silna, że miała wpływ na Japonię.

 

 

W 2002 roku naukowcy z Korei Północnej zaczęli badać procesy zachodzące w głębi Paektu. Super wulkan jest tak niebezpieczny, że zagraża władzy lidera KRLD. Kim Dzong Un dopuścił nawet naukowców z obcych państw, aby badać super wulkan i ocenić ryzyko wybuchu.

 

Wnioski grupy eksperckiej, na której czele stoi Li Kyong-Song z Instytutu Sejsmologicznego w Phenianie oraz zespół naukowców z Zachodu pod przewodnictwem Jamesa Hammonda z Uniwersytetu w Londynie, są rozczarowujące po zbadaniu Paektu. Naukowcy potwierdzili, że wulkan przez tysiące lat zgromadził ogromną ilość energii, która jest w stanie wyzwolić się w każdej chwili. Erupcja super wulkanu Paektu będzie katastrofą dla całej półkuli.


Nowo odkryta asteroida 2017 BH30 przeleciała dzisiaj ekstremalnie blisko Ziemi

Dopiero wczoraj dostrzeżono nieznaną dotychczas asteroidę, o sygnaturze 2017 BH30, która w dniu 30 stycznia 2017 r. dokona bardzo bliskiego przeloty w okolicy naszej planety. Obiekt znajdzie się w odległości zaledwie 65 tysięcy kilometrów.

 

Warto odnotować, że jest to już trzecie i najbliższe, podejście do Ziemi nieznanego ciała niebieskiego, od 8 stycznia tego roku. Jest to również najbliższy przelot asteroidy, o którym wiemy, od 6 września 2016 roku.

2017 BH30 to asteroida należąca do tak zwanej grupy Apollo i została odkryta zaledwie wczoraj, przez Catalina Sky Survey. Jej szacowana wielkość wynosi od 4,6 do 10 m i znalazła się w perygeum dzisiaj rano o 04:57 czasu uniwersalnego w dniu.

Według wyliczeń astronomów, nowo poznana asteroida minęła naszą Ziemię w odległości zaledwie 0,17 LD, czyli jedynie 65 280 km od powierzchni., Jej szacowana prędkość (względem Ziemi) wynosi 15,46 km/s.

Sytuacja ta znowu dobitnie wskazuje na to, że nasza zdolność do detekcji potencjalnie niebezpiecznych ciał niebieskich nadlatujących w nasze okolice i stanowiących realne zagrożenie, jest niewielka. Do dzisiaj zaskakują nas takie obiekty na tyle późno, że gdyby miało dojść do kolizji nie ma mowy o jakiejkolwiek reakcji z naszej strony w celu jej neutralizacji. Po prostu nie będzie na to czasu. W takich sytuacjach jesteśmy skazani na szczęście, dzisiaj najwyraźniej go nie zabrakło.

 


Arabskie media twierdzą, że Baszar Assad przeszedł udar mózgu

Wiadomość o ciężkim stanie zdrowia a nawet o śmierci prezydenta Syrii, Baszara Assada, zaczęła rozprzestrzeniać się w internecie niczym błyskawica. Niektóre media, powołując się na "wiarygodne źródła" twierdzą, że Assad doznał udaru mózgu i przebywa w szpitalu w Damaszku.

 

Wiadomość na ten temat pojawiła się w libańskich gazetach al-Mustaqbal i al-Diyar. Niedługo potem o stanie zdrowia syryjskiego przywódcy zaczęto pisać w Arabii Saudyjskiej, a nawet we Francji. Jednak żadne media nie przedstawiają konkretnych źródeł i wskazują na różne przyczyny jego choroby lub śmierci.

 

Francuski Le Point pisze, że Assad miał otrzymać strzał w głowę od swojego osobistego irańskiego ochroniarza. Zaś saudyjskie gazety Okaz i Asharq al-Awsat twierdzą, że prezydent Syrii ma guza mózgu lub ucierpiał psychicznie w wyniku toczącej się wieloletniej wojny. Pojawia się mnóstwo plotek, że Assad nie żyje, został ciężko postrzelony lub cierpi na poważną chorobę, którą próbuje ukryć za wszelką cenę.

 

Rząd w Syrii postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości i oświadczył, że Assad jest zdrowy i wykonuje swoje obowiązki w sposób normalny. Stwierdzono, że pogłoski o śmierci Assada pojawiały się regularnie od 2011 roku i próbuje się w ten sposób podnieść morale terrorystów, którzy wciąż mają nadzieję, że uda im się obalić władze.

 

Zachodnie media żywią wyjątkową nienawiść do Assada - zwykle określają go jako dyktatora i mordercę, po czym stwierdza się, że to on odpowiada za ataki chemiczne na cywilów, choć terroryści i tzw. rebelianci do dziś posiadają gazy bojowe. Oszukuje się również czytelników jakoby Assad odpowiadał za śmierć ponad 500 tysięcy ludzi. Podobne informacje o fatalnym stanie zdrowia czy chorobach psychicznych podawane były przez zachodnie media w kwestii Władimira Putina. Na tej samej zasadzie, ktoś wielokrotnie produkował fałszywe informacje o śmierci królowej Elżbiety II.

 

Źródła:

http://sana.sy/en/?p=99132

http://www.independent.co.uk/news/world/middle-east/bashar-al-assad-syrian-regime-stroke-p...


Szwecja jest na skraju wojny domowej

Szwecja to idealny przykład państwa, które powoli upada przez nieodpowiedzialną politykę migracyjną. Co ciekawe, władze, policja oraz tamtejsze media nie chcą przyznać, że kryzys został wywołany poprzez sprowadzenie obcych kulturowo tzw. uchodźców. Choć wszędzie mówi się o tym głośno, w Szwecji nie wolno wskazać na rzeczywistych sprawców gwałtów czy morderstw, gdyż można za to stracić pracę, zostać zaatakowany przez wypranych mózgowo "lewicowych działaczy" i zostać oskarżonym o rasizm, a wtedy najlepiej jest po prostu opuścić ten wielokulturowy raj, o czym przekonało się wielu Szwedów, w tym dziennikarzy.

 

Niemcy i Francja to jeszcze nic, w porównaniu do Szwecji. Tam regularnie dochodzi do przestępstw, rozbojów, morderstw i gwałtów. Każdego roku podpalane są tam rekordowe ilości samochodów a sprawcy pozostają nieznani. W 2016 roku, szwedzka policja opisała łącznie ponad 50 stref, do których nie mają dostępu ani służby ratownicze, ani nawet policja. Wkroczenie na terytorium, kontrolowane przez lokalne gangi tzw. uchodźców, natychmiast wiąże się z reakcją. Bez zapewnionego wsparcia i pojazdów opancerzonych, policjanci ryzykują śmiercią.

 

Sylwester w Szwecji był wyjątkowo niespokojny. Niezidentyfikowane grupy młodych rzucały petardami w tłumy ludzi, które oczekiwały na nadejście nowego roku. Wydarzenia te miały miejsce mimo obecności policji. Odnotowano co najmniej 50 takich incydentów tylko w zachodniej części kraju. Groźnie było przede wszystkim w Malmö. Policja sama przyznała, że miasto nie jest bezpieczne ale z jakiegoś powodu, najprawdopodobniej ze strachu, nie dokonano żadnych aresztowań. Sterroryzowani mieszkańcy również nie złożyli żadnych skarg.

 

Morderstwa i rozboje są w Malmö na porządku dziennym. Policja bada, a przynajmniej próbuje zbadać, 11 zabójstw i około 80 prób popełnienia morderstwa. Szef tamtejszej policji, Stefan Sintéus, zaczął prosić mieszkańców tego wielkiego miasta o pomoc, gdyż służby nie są w stanie ustalić sprawców. Świadkowie nie chcą składać zeznań.

 

Największe niebezpieczeństwo czyha w dzielnicy Rosengård. Gangsterskie porachunki i przemoc na tle rasowym jest tam codziennością. To bardzo dziwne, ponieważ zgodnie z lewackim myśleniem, dzielnica powinna być rajem. Ponad 80% mieszkańców Rosengård to niebezpieczne połączenie uchodźców z Afryki, Bliskiego Wschodu i Europy Wschodniej. Zatrudnienie posiada tam mniej niż 40% ludzi.

 

Często mówi się, że Malmö może wkrótce upaść. Policja ma wiele problemów i wzywa wsparcie z Departamentu Operacji Narodowych. Podczas gdy nachodźcy ubogacają Szwedów kulturowo, rząd wspominał coś o konieczności zaprowadzenia porządku. W tym kontekście mówi się o interwencji wojskowej. Gdy sytuacja całkowicie wymknie się spod kontroli, Szwecja faktycznie będzie potrzebowała do pomocy armii. Nie moża wykluczyć, że prędzej czy później ogłoszony zostanie stan wyjątkowy, a nawet stan wojenny. Przestępcy o tajemniczym pochodzeniu wcale nie są źle uzbrojeni i często atakują posterunki policji oraz opancerzone radiowozy granatami. Sytuacja z uchodźcami może się zmienić w 2018 roku - odbędą się wybory parlamentarne, które mogą wygrać ugrupowania skrajnie prawicowe.

 

Źródła:

http://www.thelocal.se/20170127/malmo-police-chief-help-us

http://www.express.co.uk/news/world/749735/Sweden-police-malmo-not-safe-NYE-thugs-grenade-...


Australia jako pierwsza na świecie zastąpi paszporty technologią rozpoznawania twarzy

Australia już zaczęła implementować technologię rozpoznawania twarzy, tęczówki oka i linii papilarnych na lotniskach. Ostatecznie pasażerowie nie będą musieli korzystać z paszportów i będą mogli po prostu iść swoją drogą. Ten nowoczesny, lecz inwazyjny projekt, pozwoli na szybką kontrolę nawet 90% pasażerów, podczas gdy kontrolerzy będą mogli skupić się tylko na konkretnych, podejrzanych osobach.

 

Kraj chce zastąpić dotychczasowe skanery paszportów SmartGates, które pojawiły się na lotniskach prawie 10 lat temu. Zamiast nich, pojawi się technologia biometryczna, która pozwoli na bieżąco skanować i analizować dane przyjezdnych. Australia jako pierwsza na świecie wprowadza taki system.

 

Kontrola ma odbywać się całkowicie automatycznie. Zainstalowane na miejscu kamery będą natychmiast analizować twarz danej osoby i zostanie ona powiązana z informacjami, przechowywanymi w bazie danych. W 2015 roku, australijski rząd przyjął ustawę, która pozwala gromadzić jeszcze większe ilości informacji o mieszkańcach i przyjezdnych z innego państwa na lotniskach. Są to takie dane jak linie papilarne, zdjęcia, nagrania audio i wideo, skany tęczówki oka a nawet wzrost i waga. Rząd będzie zatem posiadał bardzo szczegółowe dane o każdej osobie.

 

Pierwsze testy nowej technologii rozpoczną się już w lipcu w porcie lotniczym Canberra. Kilka miesięcy później, systemy biometryczne powinny pojawić się nawet w Melbourne czy Sydney i już do 2020 roku mają aktywnie kontrolować ludzi na lotniskach. Zwolennikom prywatności nie spodoba się to, że rząd będzie w posiadaniu tak wielu szczegółowych danych. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że w przypadku ataku hakerskiego można wykraść ogromne ilości informacji, takich jak skany tęczówki i linie papilarne. Nie ma takich zabezpieczeń, których nie da się złamać.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Media na świecie negują udział Niemców w holokauście i przenoszą odpowiedzialność na Polaków

W ostatnich dniach znowu w wielu zachodnich telewizjach i gazetach rozprawiano na temat holokaustu. Przy okazji masowo stosowano pojęcie "polskie obozy śmierci". Jest to tak zwane kłamstwo oświęcimskie objawiające się uprzedzeniami rasowymi względem Polaków. Przy okazji przenoszenie odpowiedzialności za holokaust na Polaków opłaca się kilku krajom.

Przede wszystkim oburzające jest to, że o "polskich obozach śmierci" mówią sami sprawcy ludobójstwa, czyli Niemcy. Nagle okazało się magicznie, że byli oni pod jakąś okupacją niewiadomego pochodzenia wielonarodowych Nazistów, którzy ze swoimi pomocnikami Polakami wymordowali kilka milionów mieszkających w Europie żydów. Kłamstwo to było sączone powoli, ale w ostatnich latach, gdy większość  pamiętających II wojnę światową umiera, oszczercza kampania nasiliła się.

 

Nazywanie Polaków sprawcami holokaustu jest też o dziwo na rękę niektórym organizacjom żydowskim, które poprzez przeniesienie win z Niemców na Polaków, ma im umożliwić realizację planu dochodzenia roszczeń po mienie pożydowskie. Wiadomo, że łatwiej uzasadnić takie roszczenia gdy ktoś ustawia się w charakterze ofiary żądającej zadośćuczynienia od rzekomego kata. W utrwalaniu takiego wizerunku są liczni zagraniczni publicyści, z których u nas najbardziej znanym jest historyk żydowskiego pochodzenia, Jan Tomasz Gross.

Sformułowanie "polskie obozy śmierci" podoba się też propagandystom rosyjskim, którzy z lubością go używają i promują w świecie. Przy okazji uwypuklają oni los setek tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, wziętych do niewoli po wygranej przez Polaków wojnie z 1920 roku. Jest to oczywiście kolejne nadużycie, będące elementem rosyjskiej polityki historycznej, czyli czegoś czego Polska w ogóle nie prowadzi. Biorąc pod uwagę wcześniejsze i obecne sojusze rosyjsko-niemieckie, nie można też wykluczyć, że Rosja w kontekście promocji hasła "polskie obozy śmierci", po prostu współpracuje z Niemcami.

Tym razem jednak doszło do szokującej ewolucji kłamstwa oświęcimskiego. W Kanadzie posłużono się sformułowaniem "polskie SS". To kolejny dowód na to, że przymiotnik "polskie" wcale nie dotyczy miejsca, ale konkretnego narodu i celem tych kłamliwych sformułowań jest szaklowanie nas Polaków. Przodują w tym niestety anglosascy historycy w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych. Określenie "polskie SS" jest o tyle haniebne, że Polska była jedynym krajem nie kolaborującym z Niemcami i nie utworzono żadnej dywizji SS składającej się z Polaków.

Co innego na Ukrainie, Litwie, Łotwie czy w Estonii. Tam powstały lokalne dywizje SS i do dzisiaj "kombatanci" w nazistowskich mundurach paradują po ulicach przez nikogo nie niepokojeni. Mimo to nikt nie mówi o ukraińskim SS Galizien czy o formacjach łotewskich. Nikt nie wypomina Węgrom czy Rumunom, walki w ramach koalicji z Niemcami - za to pojawiły się kłamliwe sformułowania w stylu "polskich obozów śmierci" czy "polskiego SS".

Trzeba być ślepcem, aby nie widzieć, że celem jest uczynienie z Polaków głównych sprawców i katów ostatniej wielkiej wojny. To też próba wmówienia światowej opinii publicznej, że w międzynarodowej grupie zwanej Nazistami czy Hitlerowcami, znajdowali się Polacy. Tylko tego brakuje w całej tej niegodnej układance.

Trudno się dziwić, że w obliczu kłamstw kolportowanych przez takie media jak brytyjskie BBC, włoskie TG5, a przede wszystkim niemieckie ZDF, Polacy uznali, że tego już za wiele. Na skutek tego powstała internetowa akcja #GermanDeathCamps. Prowadzona w serwisach społecznościowych akcja ma za zadanie uświadomić ludziom na Zachodzie, że to Niemcy a nie Polacy odpowiadają za zbrodnie popełnione na okupowanym terytorium naszego kraju. Tak, tak, dożyliśmy czasów gdy trzeba to tłumaczyć. Jedyny kraj w Europie, w którym pomoc żydom była karana przez Niemców śmiercią nawet całej rodziny, teraz jest nazywany sprawcą holokaustu.

 

 

 


Francuskie chomiki po spożyciu kukurydzy stają się kanibalami

Jak alarmują naukowcy, dzikie chomiki żyjące w północno-wschodniej Francji, po spożyciu kukurydzy stają się kanibalami, pożerającymi własne potomstwo.

 

 

O odkryciu poinformowano w ubiegłym tygodniu w czasopiśmie Proceedings Journal of Royal Society of London, wskazując monokulturę przemysłową jako czynnik, który wpłynął na zmianę zachowania chomików. Odżywiające się niegdyś różnymi ziarnami, korzeniami i owadami gryzonie żyją dziś na wyjałowionej ziemi, a ich głównym posiłkiem stała się genetycznie modyfikowana kukurydza. Monotonna dieta powoduje, że polne zwierzęta stają się coraz bardziej głodne.

 

Grupa naukowców pod kierownictwem Mathilde Tissier z uniwersytetu w Strasburgu, postanowiła ustalić czy dieta chomików wpływa na ich zdolność do reprodukcji w środowisku naturalnym. Na początku porównano gryzonie, które odżywiały się kukurydzą, z tymi, których dieta to koniczyna i robaki. Nie było praktycznie żadnej różnicy w liczbie urodzeń oraz w wartości odżywczej różnych pokarmów. Kiedy jednak przeanalizowano ich długość życia, różnica była dramatyczna. Około 4/5 chomików, których matki odżywiały się koniczyną lub robakami, dożywało samodzielności. Tylko 5% chomików, których matki karmione były kukurydzą, udało się przetrwać.

 

Poza tym, że samice pożerały swoje potomstwo, wykazywały też inne nieprawidłowości. Na ogół słodkie i niewinne chomiki, biegały w kółko i zachowywały się agresywnie także w stosunku do badaczy. Ich język stał się ciemny, a krew tak gęsta, że ciężko było pobrać próbki. Naukowcy stwierdzili, że objawy są spowodowane brakiem witaminy B3. Postanowiono więc przeprowadzić kolejny eksperyment, a mianowicie uzupełnić dietę gryzoni, odżywiających się kukurydzą, o wspomnianą wcześniej witaminę. Nie jest zaskoczeniem, że to wystarczyło, aby wyeliminować przerażające objawy i zapobiegać pożeraniu młodych przez samice.

 

Naukowcy podkreślili jak istotne jest, aby powrócić do tradycyjnego rolnictwa: 

Wiedząc, że gatunki te już teraz muszą zmierzyć się z wieloma zagrożeniami, a większość z nich jest zagrożona wyginięciem, to pilne jest, aby przywrócić szeroką gamę, zdrowo uprawianych roślin.