Grudzień 2016

Zdaniem jasnowidzów, rok 2017 będzie jeszcze bardziej niespokojny od tego

Jak co roku, rozmaici jasnowidze głoszą nam swoje przepowiednie odnośnie nadchodzących 12 miesięcy. Najsłynniejszym z polskich jasnowidzów jest niewątpliwie Krzysztof Jackowski z Człuchowa Przewiduje on, że rok 2017 będzie jeszcze bardziej niespokojny i trudny, jak odchodzący dzisiaj rok 2016.

Zdaniem Jackowskiego rok 2017 zapisze się jako ten, który spowoduje, że Unia Europejska ostatecznie się podzieli. W wywiadzie dla Dziennika Bałtyckiego, jasnowidz powiedział, że jego zdaniem dojdzie do jakiegoś referendum, które wszystko zmieni. Może chodzić na przykład o upadek strefy euro.

 

Jackowski uważa, że rok 2016 był czasem pod znakiem niepewności jeśli chodzi o możliwość wybuchu wojny światowej. Jednak dodał, że ma odczucie, iż wojna z Syrii się rozleje. Zdaniem jasnowidza z Człuchowa, III wojna światowa właściwie już się rozpoczęła, tylko jako bezpośredni uczestnicy tych zdarzeń nie jesteśmy jeszcze w stanie tego dostrzec.

W 2017 roku wojna już na stałe znajdzie się w Europie, ale będzie to dziwna wojna. Jackowski twierdzi, że na ulicach znajdzie się wojsko, ale wszyscy będą udawali, że nic się nie dzieje. Właściwie taki stan rzeczy już ma miejsce w Belgii, Francji czy w Niemczech.

Całkiem realne jest jednak znaczne pogorszenie w zakresie bezpieczeństwa. Mowa o skoordynowanych wielokrotnych zamachach, których ofiarą mogą padać kolejne europejskie miasta. To nieuchronna konsekwencja szaleńczej "polityki otwartych drzwi" uprawianej przez Angelę Merkel.

Być może w 2017 roku nie odczujemy jeszcze w Polsce tak wielu negatywnych skutków rozkręcającej się w Europie, wojny z radykalnym islamem, ale pamiętajmy o tym, że na zachodzie naszego kontynentu pracują i mieszkają, miliony naszych rodaków i jeśli robi się niebezpiecznie za Odrą, to prawie na pewno dotnie to również ich.

 

Jasnowidz z Człuchowa uważa, że dla Polski rok 2017 będzie wyjątkowo trudny. Jednak jego zdaniem to nie terroryzm islamski będzie problemem. Katastrofę spowoduje przede wszystkim fakt, że nasz kraj nie jest przygotowany na skutki upadku Unii Europejskiej. Według niego staliśmy się montownią zachodu, krajem o taniej sile roboczej, z archaicznym przemysłem i dlatego gospodarczo możemy bardzo odczuć nadciągający upadek Unii.

 

Dodatkowo Krzysztof Jackowski powiedział, że ma odczucie, iż jesienią przyszłego roku może dojść do jakiejś zmiany ustrojowej, a potem w Sejmie będzie wielka żałoba, ponieważ zdarzy się coś bardzo tragicznego.

 

Co ciekawe jego zdaniem nie stanie się to polem do kolejnego idiotycznego sporu politycznego, tylko Sejm się zjednoczy. Teraz brzmi to nieco nieprawdopodobnie, ale za rok, o tej porze, być może będziemy już w stanie zrozumieć z tego nieco więcej.

 

 

 


Bakterie znajdujące się w jelitach mogą mieć istotny wpływ na samopoczucie

Odkryto, że bakterie wchodzące w skład mikroflory jelitowej mogą mieć wpływ na stężenie serotoniny (hormonu odpowiadającego za dobry nastrój), co ma istotny wpływ na samopoczucie człowieka.

 

Serotonina jest jednym z najważniejszych hormonów w ludzkim mózgu. Jej obecność reguluje czas snu, reakcje emocjonalne, wrażliwość na ból oraz wiele innych procesów zachodzących w ludzkim organizmie. Według najnowszych badań jest, produkcja serotoniny jest powiązana również z procesami trawienia.

Stwierdzono, że stężenie serotoniny w ludzkim organizmie może zmieniać się w wyniku działania bakterii obecnych w jelitach i ich wpływu na znajdujące się tam receptory. Receptory TLR2 są najważniejszą częścią nieswoistej obrony układu odpornościowego, który informuje organizm o obecności pożytecznych bakterii, chroniąc go przed drobnoustrojami chorobotwórczymi.

Odkryto, że w zależności od obecności, natężenia oraz gatunku bakterii w mikroflorze jelita, mózg zwiększa lub zmniejsza stężenie serotoniny w organizmie, co ma znaczny wpływ na nastrój człowieka. Wnioskując z badań, wiele chorób może być wywołane lub wyleczone z udziałem mikroflory jelitowej regulującej hormon. Naukowcy planują już dalsze badania w tym temacie.

 


W Helsinkach samochód wjechał w tłum ludzi

Samochód osobowy jechał po chodniku i uderzył w pieszych w pobliżu stacji metra Siilitie w Helsinkach, podaje Agencja Prasowa STT.

 

 

Według policji, w wyniku zdarzenia kilkanaście osób zostało rannych. Ponadto, uszkodzonych zostało siedem innych pojazdów. Kierowca samochodu został zatrzymany przez policję. Na miejscu jest kilkanaście karetek pogotowia, strażacy i policja.

 

Ruch w okolicy miejsca wypadku jest wstrzymany, a ta część miasta, gdzie doszło do tragedii, została oddzielona szczelnym kordonem policyjnym.

 

Według świadków, samochód jechał około 300 metrów po chodniku zanim przejechał ludzi. Oficjalnie nikt nie potwierdza, że był to zamach. W mediach podawana jest informacja, że prowadzący auto trzydziestolatek zasłabł za kierownicą. Nic nie wskazuje na to, że był pod wpływem jakichkolwiek substancji.


Władimir Putin oświadczył, że zamiast odpowiadać na amerykańskie sankcje, poczeka na prezydenturę Trumpa

Ostatnie sankcje na Rosję zarządzone przez ustępującego prezydenta USA Baracka Obamy, trudno nazywać inaczej niż próbą wywołania kryzysu dyplomatycznego w relacjach z Rosją i to dosłownie rzutem na taśmę. Prezydent, który rozpoczynał sprawowanie urzędu od irracjonalnego "resetu" stosunków z Rosją, planuje jeszcze przed 20 stycznia, zostawić w spadku nowemu prezydentowi napięcie na linii Moskwa - Waszyngton.

Tracący władzę w USA Demokraci uważają, że to Rosja wpłynęła na wyniki wyborów. Dlatego rzutem na taśmę usiłują jakoś się zemścić. Wydalenie 35 dyplomatów rosyjskich i likwidacja dwóch placówek dyplomatycznych to oficjalnie ujawnione sankcje za bliżej nieokreślone cyberataki w tym te odpowiedzialne za wyciek kompromitujących Demokratów wiadomości mailowych. Gdyby pozostały ukryte może udałoby się im pozostać przy władzy.

Rosyjski prezydent, Władimir Putin, oficjalnie oświadczył, że zastrzega sobie prawo do retorsji, ale obecnie jeszcze nie zamierza z tego prawa korzystać. Dodał również, że poczeka na objęcie władzy przez Donalda Trumpa, co w bezpośredni sposób upokarza Obamę, któremu wytknięto w ten sposób, że jego czas już minął. Problem polega na tym, że do 20 stycznia Demokraci mogą jeszcze próbować zaszkodzić przyszłym zarządcom Stanów Zjednoczonych, maksymalnie jak tylko się da. To praktyka znana również z naszego kraju, ale u nas takie intrygi mają raczej charakter lokalny, a tracący władzę za oceanem Demokraci mogą narobić szkód na poziomie globalnym.

Dopóki władzę sprawuje admnistracja Obamy, teoretycznie wszystko jeszcze może się wydarzyć. Kolejne próby nie dopuszczenia do wyboru Donalda Trumpa nie powiodły się, zatem odchodzący prezydent próbuje zaszkodzić jak tylko potrafi swojemu następcy. Oby podejmowane przez niego kroki sprowadzały się tylko do dyplomatycznych zgrzytów. Trump dał już do zrozumienia, że jeśli Obama będzie podejmował decyzje, które wpłyną na sytuację w przyszłosci to musi się liczyć z dochodzeniem w sprawie jego ostatnich akcji.

 

 

 

 


Hałas drogowy wpływa na zachowanie ptaków

Oczywistym faktem jest, że zanieczyszczenia powietrza zaburzają równowagę w ekosystemach. Podobnie dezorientująco na przyrodę wpływa generowany przez człowieka hałas.

Naukowcy badali dwa gatunki ptaków, skupiając się na ich reakcjach na hałasy. Odtwarzano hałas drogowy, alarmy i syreny oraz ich wszelakie kompilacje. Obserwowano reakcje ptaków za pomocą kamer oraz mikrofonów.

Wyniki wykazały, że hałasy drogowe usypiają czujność zwierząt. Ptaki narażone na obcowanie z hałasem były mniej ostrożne i nie potrafiły rozpoznawać zagrożenia na czas. W wyniku tego pięciokrotnie częściej padały ofiarami drapieżników, które wykorzystywały ich nieuwagę.

Zaskoczeniem podczas badania był fakt prawie żadnego wpływu hałasu drogowego na nietoperze. Naukowcy odkryli, że zwierzęta te potrafią dostosować się do warunków dźwiękowych poprzez zmianę taktyki polowania. Dzięki temu ich skuteczność łowiecka pozostawała niezmienna. W przeciwieństwie do innych zwierząt, nietoperze potrafią modulować intensywność dźwięków.

 


W polskim sejmie ponownie świętowano żydowską Chanukę

Fot. Paweł Kula/Kancelaria Senatu

Prawie sto osób wzięło udział 28 grudnia 2016, w zapaleniu świecy chanukowej w siedzibie polskiego parlamentu. Wśród nich był ambasador Izraela Anna Azari, wicemarszałkowie Sejmu Ryszard Terlecki i Małgorzata Kidawa-Błońska czy też wreszcie . Organizatorem uroczystości była organizacja Chabad.

Okazuje się, że są wydarzenia, które jednoczą polskojęzycznych polityków. Nie są to bynajmniej chrześcijańskie święta Bożego Narodzenia, ale żydowska Chanuka. Zgromadzonych w Senacie gości powitał marszałek Terlecki, którzy przypomniał, że święto Chanuka to symbol zwycięstwa dobra nad złem. Przeczytano też życzenia od premier Beaty Szydło.

Fot. Paweł Kula/Kancelaria Senatu

Rabin Szalom Stambler mówił o samej Chanuce, podkreślając, że piąta świeczka jest szczególna, bo jej zapalanie nigdy nie przypada w Szabat.

Uroczystość po raz pierwszy odbyła się w siedzibie Senatu. W jej trakcie wystąpił skrzypek Daniel Ahaviel, który jutro zagra podczas koncertu chanukowego w muzeum Polin. Po oficjalnej części wszyscy goście mogli spróbować tradycyjnych chanukowych potraw: pączków i placków ziemniaczanych.

 

Warto zwrócić uwagę, że to już nie pierwsze takie palenie świec przez reprezentujących nasz kraj polityków.
Andrzej Duda zapalający Chanukę w Pałacu Prezydenckim
Prezydent Andrzej Duda przypomniał, że tradycję zapalania światełka chanukowego w Pałacu Prezydenckim zapoczątkował prezydent Lech Kaczyński. Pierwsza taka ceremonia odbyła się w Pałacu Prezydenckim 18 grudnia 2006 roku. Dziękując za obecność wszystkim zgormadzonym, w szczególności podziękował ambasadorowi Szewachowi Weissowi, który – jak podkreślił – jest symbolem Rzeczpospolitej przyjaciół.

I jeszcze wcześniej:

Bronisław Komorowski i przewodniczący gminy żydowskiej Michael Schudrich (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja

A zaczęło się to tak:


Nasuwa się pytanie, dlaczego mniejszość żydowska, która podobno liczy tylko kilka tysięcy osób jest tak promowana przez polskie władze. Na próżno oczekiwać, że z taką samą pompą jak Chanukę, w polskim parlamencie będzie się obchodzić święta prawosławne czy islamskie. Jest to o tyle śmieszne, że przecież PiS działa rzekomo jako partia pierwszego wyboru dla Katolików, choć w rzeczywistości można odnieść wrażenie, że jest to partia reprezentująca w sposób jawny i niejawny, raczej interesy żydowskie.

 

 

 


Duże zmiany na rynku złota

Patrząc na notowania złota w trakcie 2016 roku możemy zauważyć, że w styczniu cena kruszcu wynosiła 1050 dolarów za uncję, natomiast dziś jest to niewiele powyżej 1130 dolarów. Kilkuprocentowa zmiana na przestrzeni jednego roku mogłaby wskazywać, że mamy za sobą spokojny okres. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej.

Analiza rynku złota wyłącznie przez pryzmat ceny metalu jest bardzo myląca. Ostatnie 12 miesięcy było naprawdę burzliwe, a oficjalna wartość złota, przynajmniej w tym wypadku, miała nieco mniejsze znaczenie.


Złoto wchodzi na nowy rynek

Zgodnie z informacją sprzed dwóch tygodni, złoto będzie akceptowane w islamskim świecie finansów jako aktywo inwestycyjne. Decyzja ogłoszona przez Organizację Rachunkowości i Audytu dla Islamskich Instytucji Finansowych oznacza wzrost popytu na metal.

Muzułmanie mają jednak swoje wymagania i nie zamierzają akceptować certyfikatów bez pełnego pokrycia w złocie fizycznym, co uniemożliwia współpracę m.in. z Comexem. W przypadku amerykańskiej giełdy kontraktów terminowych jedynie niewielka część transakcji ma pokrycie w postaci fizycznego metalu.

Obecnie ważą się losy akceptacji dla SPDR Gold Trust, czyli popularnego funduszu GLD. Według oficjalnych informacji fundusz ten posiada pełne zabezpieczenie w złocie, jednak w ostatnim czasie redempcja (uzyskanie złota w postaci fizycznej) była dostępna wyłącznie dla banku JP Morgan. Można zakładać, że SPDR Gold Trust zostanie zaakceptowany wyłącznie wtedy, gdy udowodni, że jest w stanie dostarczyć metal do każdej liczącej się instytucji finansowej. Jeśli tego nie zrobi, podzieli los Comexu.

Wartość islamskiego rynku, który właśnie otwiera się na inwestowanie w złoto, wynosi 1,8 bln dolarów. Należy jednak zauważyć, że ludzie ze Wschodu i Zachodu podejmują decyzje inwestycyjne w nieco odmienny sposób. Zarówno w Europie, jak i Ameryce wszyscy przyzwyczaili się już do rynku kontraktów terminowych, na którym obraca się wyłącznie certyfikatami. W przypadku wschodnich nacji jest inaczej – tam ludzie nie zamierzają bawić się w żadne kontrakty. Kto chce zainwestować, ten leci do Dubaju i kupuje złoto fizyczne. Zapewne wiele osób na Zachodzie nazwałoby to zacofaniem, ale przy obecnej sytuacji na rynku metali szlachetnych jest to raczej przejaw zdrowego rozsądku.


SGE rośnie w siłę

Nieprzypadkowo wspomniałem o Dubaju. Tamtejsza giełda poinformowała niedawno, że będzie ustalać cenę złota w oparciu o notowania na Shanghai Gold Exchange. To znak czasu. Znaczenie SGE rośnie z roku na rok, podobnie jak skala obrotu złotem na chińskiej giełdzie.

Na przestrzeni trzech lat obrót złotem na SGE zwiększył się pięciokrotnie. Nie dajmy się zwieść, czytając o gigantycznych obrotach na Comexie. Jeśli weźmiemy pod uwagę transakcje poparte faktyczną dostawą metalu, giełda w Szanghaju przewyższa Nowy Jork 44 razy.

W ostatnich tygodniach notowania złota w USA i Chinach zaczęły się rozjeżdżać. Cena kruszcu w Szanghaju jest obecnie o 30-40 dolarów wyższa niż w Nowym Jorku. Warto dodać, że mamy tutaj do czynienia z trendem wzrostowym – premia zwiększa się z tygodnia na tydzień. Jeśli różnica w notowaniach metalu nadal będzie rosnąć, zobaczymy zjawisko zwane arbitrażem. Co to oznacza? Duże instytucje w końcu dojdą do wniosku, że opłaca im się kupić złoto po niższej cenie w Nowym Jorku, a następnie udać się z nim do Szanghaju. Tamtejszym inwestorom przekażą wiadomość w stylu: „Kupiliśmy złoto po 1100 dolarów, wy macie cenę 1200 dolarów, więc możemy sprzedać wam metal za 1180 dolarów”. W ten sposób różnica cen między USA i Chinami będzie zmniejszana, ale do całkowitego wyrównania notowań najprawdopodobniej nie dojdzie. Dwie różne wartości złota na wschodzie i zachodzie staną się stałym elementem finansowego krajobrazu. Cała sytuacja może również sprawić, że magazyny Comexu zostaną wydrenowane ze złota.

Istnieje też możliwość, że rozjazd cen będzie zbyt duży. W takim wypadku będziemy świadkami zawieszenia notowań na Comexie, a kontrakty zostaną rozliczone po ostatniej cenie.


Jaka jest przyczyna rozjazdu cen złota między USA i Chinami?

W ostatnich tygodniach chińskie władze wprowadziły ograniczenia związane z importem złota do Chin. Obecnie możliwość sprowadzania metalu do Państwa Środka ma jedynie kilkanaście banków oraz instytucji finansowych. Niewykluczone, że nowe zasady doprowadziły do rozjechania się cen złota w USA i Chinach.

Z pełnym przekonaniem możemy za to stwierdzić, że na Zachodzie metalu nie brakuje. Potwierdza to wykres ze strony funduszu Sprotta, który pokazuje na jakim poziomie znajdują się premie notowań funduszu względem comexowej wartości złota.

Źródło:http://sprottphysicalbullion.com
 

W 2011 roku zakupienie dużych ilości fizycznego złota było bardzo utrudnione. Inwestorzy byli wówczas skłonni płacić za jednostki funduszu, zabezpieczone w 100% metalem fizycznym, nawet kilkanaście procent więcej niż wynosiła comexowa cena złota.

 

Podsumowanie

Niezależnie od liczby manipulacji, jakie przeprowadza się na rynku metali szlachetnych, siły rynkowe od czasu do czasu dochodzą do głosu. Świetnym przykładem jest właśnie rozjazd ceny na złocie, przed czym Trader21 przestrzegał już kilka lat temu. Niewykluczone, że jest to ostatnie ostrzeżenie, by dać sobie w końcu spokój z papierowymi certyfikatami i skoncentrować na fizycznym metalu.

Jednocześnie sytuacja na rynku złota jest świetnym materiałem z zakresu socjologii, który pokazuje różnice w zachowaniu ludzi ze Wschodu i Zachodu. Pomimo ogromu manipulacji na rynkach finansowych, głównie na rynku złota i srebra, inwestorzy na Zachodzie wciąż ufają papierowym certyfikatom. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na Wschodzie, gdzie ludzie przezornie gromadzą bogactwo w postaci fizycznej.


Zespół Independent Trader

Źródło: Independent Trader - Niezależny Portal Finansowy

 

 


Naukowcy rozwijają projekty domów dla marsjańskiej kolonii

W listopadzie naukowcy z Uniwersytetu w Teksasie poinformowali o projekcie Utopii, siedzibie we wschodniej części północnej półkuli Marsa. Planeta ma zawierać w przybliżeniu taką samą ilość wody, co Jezioro Górne w Ameryce Północnej. Jednak woda ta ma być w stanie zamrożonym, co okazuje się być po myśli przyszłych kolonistów.

Według najnowszych danych, lód na Marsie jest bardzo płytką warstwą gleby, niewiele ponad dziesięć metrów pod ziemią. Zespół NASA planuje już stosowanie zamarzniętej, marsjańskiej wody do budowy domów. Projektant „domu na lodzie”, Kevin Kempton, znalazł rozwiązanie problemu mieszkaniowego. Jego zespół badawczy zadbał o zaprojektowanie domów na Marsie, a nawet opublikował kilka swoich koncepcji.

 

Koncepcja lodowego domu ma umożliwić stworzenie przenośnej konstrukcji, która będzie mogła być stosowana jako szkielet dla przyszłego mieszkania, a także mobilnego miejsca pracy. Używanie marsjańskiego lodu do budowy schronień znacznie zmniejszy ilość materiałów budowlanych, wymagających transportu na czerwoną planetę.

 

Lód ma być wykorzystywany jako wypełniacz pomiędzy warstwami wewnętrznej i zewnętrznej warstwy domu. Ściany mają być przezroczyste, by mogły przepuszczać światło. Jednak wciąż do rozwiązania pozostają kolejne problemy w postaci grawitacji, ciśnienia oraz wielu innych.


Stany Zjednoczone wydaliły rosyjskich dyplomatów, nałożyły sankcje na Rosję

Odchodzący z urzędu Barack Obama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, w odpowiedzi na domniemane rosyjskie ataki hakerskie podczas wyborów prezydenckich zadecydował o nałożeniu sankcji na Rosję. Postanowił również wydalić 35 rosyjskich dyplomatów z kraju, którzy zostali oskarżeni o szpiegostwo, oraz zamknąć dwie placówki w Nowym Jorku i Maryland, które miały rzekomo służyć do zadań wywiadowczych.

 

Decyzja Baracka Obamy raczej nie jest zaskakująca. On i jego administracja utrzymują, że Rosja wpłynęła na wyniki wyborów i jest to niezaprzeczalny fakt. Z drugiej strony, amerykański rząd nie chce ujawnić dowodów, które potwierdzałyby udział Rosji w wyborach. Odchodzący Obama nie ma już praktycznie nic do stracenia a każde jego działania i tak mogą zostać anulowane przez Donalda Trumpa.

Brawo Hussein! To najwyższy czas aby zejść ze sceny - źródło: en.wikipedia.org

W związku z wydaleniem rosyjskich dyplomatów i nałożeniem sankcji, Władimir Putin ogłosił, że nie ma zamiaru dać się sprowokować i nie będzie podejmował żadnych działań aż do objęcia rządów przez Donalda Trumpa. Z kolei amerykański miliarder skomentował, że Stany Zjednoczone powinny skupić się na większych i ważniejszych sprawach.

 

Już dziś wiadomo, że Trump będzie utrzymywał dobre stosunki z Rosją, czego nie można powiedzieć o Iranie i Chinach. Wydaje się to oczywiste zwłaszcza, gdy przyszły prezydent USA wybiera Henry'ego Kissingera na swojego doradcę ds. polityki zagranicznej, według którego nie Rosja, a Chiny stanowią największe zagrożenie dla amerykańskiej dominacji nad światem.

 

Źródła:

https://www.rt.com/news/372256-putin-diplomats-expulsion-rejects/

http://www.reuters.com/article/us-russia-usa-sanctions-medvedev-idUSKBN14J0RN?il=0

http://thehill.com/policy/national-security/312049-obama-under-pressure-to-prove-russian-i...


Asteroida „orzeszek” przeleciała z dużą prędkością w okolicach Ziemi

Wczoraj 29 grudnia 2016 w pobliżu Ziemi przeleciała ogromna asteroida - Tautatis. Najbliższa odległość podejścia wynosiła ćwierć jednostki astronomicznej. Astronomowie mówią, że obiekt cechuje niezwykła rotacja i jednocześnie zapewniają, że nie stanowił on zagrożenia, ale żaden, jak ten, nie przemieszczał się tak blisko naszej planety.

 

 

Tautatis zwany także „orzeszkiem” zawdzięcza swoją nazwę podłużnemu kształtowi. Jego długość wynosi ok. 5 km. Czasami eksperci mylili go z planetą karłowatą. Zdaniem badaczy, ta asteroida powstała po kolizji z dwoma innymi ciałami niebieskim. Tautatis może znowu pojawić się blisko w okolicy naszej Ziemi za około 4 lata.

 

„Orzeszek” z uwagi na swoje obroty jest bardzo interesujący dla naukowców. Rotacje są chaotyczne i prowadzone w różnych kierunkach.


Odkryto dwie komety, które zbliżą się do Ziemi

Kilka tygodni temu astronomowie odkryli dwa nieznane dotychczas obiekty kosmiczne, które zbliżają się do Ziemi. Oba ciała niebieskie są zaklasyfikowane jako komety i zbliżą się najbardziej naszej planety w połowie stycznia i na koniec lutego.

Pierwszym z odkrytych ciał niebieskich jest kometa C/2016 U1 Neowise, która dociera do najbliższego punktu względem Słońca, do dnia 14 stycznia 2017 roku. Obiekt ten znajdujący się wewnątrz orbity Merkurego.

Drugim obiektem jest odkryta również przez projekt Neowise, kometa C/2016 WF9, która jest bardzo nietypowa ponieważ nie zaobserwowano za nią zwykle ciągniętego przez takie ciała niebieskie obłoku pyłu. Ta kometa znajdzie się znacznie bliżej naszej planety i osiągnie orbitę Ziemi do 25 lutego.

Artystyczne wyobrażenie obiektu kometarnego 2016 WF9 - źródło: NEOWISE

Według astronomów ma nas minąć w odległości 51 milionów kilometrów. Warto zauważyć, że średnica komety 2016 WF9 jest szacowana na około 1 km, zatem jest to kosmiczna skała solidnych rozmiarów. Oba ciała niebieskie odnaleziono w listopadzie tego roku, według przedstawicieli NASA, nie stanowią zagrożenia dla naszej planety.

 

 


Rosja ogłosiła powszechne zawieszenie broni w Syrii - porozumienie dotyczy wszystkich, oprócz "terrorystów" i Kurdów

Zgodnie z zapowiedzią, po wyzwoleniu Aleppo, Rosja wspólnie z Iranem, Turcją i syryjskim rządem ogłosiła powszechne zawieszenie broni. Warto zwrócić uwagę na to, że Kurdowie, podobnie jak tzw. Państwo Islamskie oraz Front al-Nusra, nie zostali uwzględnieni w tym porozumieniu.

 

Dokładnie o północy czasu lokalnego, w Syrii zaczęło obowiązywać zawieszenie broni. Zarówno rząd, jak i największe organizacje rebelianckie, takie jak turecka Wolna Armia Syrii, saudyjski Jaish al-Islam czy nawet radykalna islamska grupa Ahrar al-Sham, zgodziły się wziąć udział w tej inicjatywie. Rosja zorganizowała również rozmowy pokojowe, które mają odbyć się już wkrótce w Kazachstanie.

 

Rosjanie z góry zaznaczyli, że wszystkie pozostałe ugrupowania, takie jak ISIS czy Front al-Nusra i powiązane z nimi organizacje, będą regularnie zwalczanie. Dotyczy to również tych, którzy w jakiś sposób naruszą porozumienie lub je odrzucili.

 

Wydawałoby się, że skoro Rosja, Turcja, Iran i Syria przejęły inicjatywę, to nastąpi teraz spokój. Nikt jednak nie wie jak zakończą się negocjacje w Kazachstanie a wszyscy doskonale pamiętają, że islamska opozycja nieustannie stawiała jeden warunek - Assad musi odejść. Głównym celem rebeliantów jest dojście do władzy i ustanowienie prawa szariatu.

 

Co najbardziej zastanawia, Kurdowie, którzy przecież stanowią istotną siłę w Syrii i kontrolują sporą część kraju na północy, nie zostali uwzględnieni w porozumieniu. Turcja zwalcza obecnie ISIS w mieście al-Bab i wygląda na to, że zgodnie z zapowiedzią Erdogana, następne na liście do "wyzwolenia" będzie Manbidż. To oznacza, że alians rosyjsko-turecko-syryjsko-irański zakłada pokonanie Kurdów a Erdogan otrzymał od Putina wolną rękę w rozwiązaniu "kwestii kurdyjskiej".

 

Źródła:

http://sana.sy/en/?p=97279

https://www.rt.com/news/372218-syria-ceasfure-unsc-meeting-russia/

http://aa.com.tr/en/middle-east/nationwide-cease-fire-in-syria-underway/716826


Amazon wprowadzi drony dostawcze i latające magazyny

Już od kilku dobrych lat, korporacja Amazon chce dostarczać swoje produkty do klientów w zupełnie inny, nowoczesny sposób. Chodzi oczywiście o wykorzystanie latających dronów. Jednak teraz docierają do nas kolejne, bardzo interesujące szczegóły. Okazuje się bowiem, że Amazon opatentował latające magazyny - nie ma tu żadnej przenośni!

 

Jak można przeczytać w dokumencie, Amazon określa te urządzenia jako "latające centrum realizacji zamówień". Patent zakłada aby przenośne, latające magazyny, wraz z odpowiednią ilością zaopatrzenia, przebywały w powietrzu nad konkretną lokalizacją. Firma może je umieszczać w miejscach, gdzie organizowane będzie jakieś większe wydarzenie, np. w pobliżu stadionu. Wydarzenia gromadzą ludzi, a ludzie to potencjalni klienci, którzy składając zamówienie w sklepie internetowym Amazon niemal natychmiast otrzymają wybrany produkt.

Drony będą zabierać z latającego magazynu przesyłki i dostarczać je prosto do rąk klientów. Wśród nich będą bezzałogowce, zdolne do transportowania żywności, którą będzie można utrzymać w danej temperaturze (zimne piwo lub gorące hot-dogi). Amazon przewiduje również zbudowanie specjalnych transporterów, które mogłyby zabierać do latającego magazynu drony, zaopatrzenie, a nawet ludzi.

 

Pomysł brzmi dość nieprawdopodobnie, ale z pewnością jest to możliwe do zrealizowania. Początkowo same dostawy przy pomocy dronów wydawały się niemożliwe, lub przynajmniej trudne do wykonania, a dziś taki środek dostawczy stosuje coraz więcej firm na całym świecie.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 


Holandia w płomieniach – nowo otwarte Centrum Islamskie spłonęło w podejrzanych okolicznościach

Ekipy strażackie i policja rozpaczliwie próbowały ugasić płomienie, które pochłonęły nowo otwarte Centrum Islamskie.

 

 

Policja podała, że ogień został celowo podłożony przez podpalaczy i rozprzestrzenił się w dwóch budynkach, z których oba zawierały w konstrukcji azbest. Obiekt, dawniej kąpielisko publiczne, został kupiony na początku tego roku przez Stowarzyszenie Gmin Islamskich w Culemborg. Muzułmanie planowali przekształcić go w meczet, pisze De Gelderlander.

 

Salę modlitewną utworzono w tylnej części budynku i nie widomo, czy ktoś podczas domniemanego ataku brał pod uwagę fakt, że mogą tam przebywać ludzie. Lokalne media nie podają informacji o ewentualnych ofiarach. Na razie nikt nie został aresztowany w związku z incydentem.

 

Nowopowstały meczet został znacznie uszkodzony i jego część zawaliła się. Nie wiadomo, czy ktoś przebywał w środku w trakcie pożaru. Władze sugerują, że domniemane przestępstwo popełniono z powodu nienawiści rasowej. Dziwne są takie stwierdzenia w chwili, gdy nie podano i potwierdzono jeszcze ostatecznych przyczyn zdarzenia.

 

Warto zauważyć jednak, że tej samej nocy w sąsiednim mieście Twerweijde spłonęło pięć samochodów. Funkcjonariusze prowadzą śledztwo, czy istnieje związek pomiędzy pożarem aut i zniszczeniem dawnego kąpieliska.


Microsoft stworzył pierwszy prototyp holodecku ze Star Trek

Każdy fan kosmicznej sagi Star Trek dobrze wie czym jest holodeck. To miejsce umożliwiające symulowanie dowolnie zaprogramowanej rzeczywistości wchodzącej w interakcje z doświadczającym doskonałej iluzji uczestnikiem symulacji. Korporacja Microsoft pracuje nad podobnym produktem.

Oczywiście możliwości produktu rozwijanego przez Microsoft trudno porównywać do tych z holodecku ze Star Trek, ale z pewnością jest to jakaś próba rozwoju technologii w kierunku dostarczania tak zaawansowanej rozrywki. Wykorzystanie rozszerzonej rzeczywistości ze specjalnymi okularami i sensorami Kinect znanymi z konsoli Xbox, ma zapewniać zupełnie nowe wrażenia uczestniczenia w rozgrywce, na poziomie realizmu i interakcji porównywalnym do tego ze wspominanych kultowych seriali.

Zanim nasza technologia będzie na tyle rozwinięta aby generować rzeczywistość na poziomie kwantowym, tak jak działo się to w Star Trek, planuje się wykorzystać tak zwaną rzeczywistość rozszerzoną czyli mieszanie rzeczywistości wirtualnej z realnym otoczeniem. Mimo, że technologia dopiero raczkuje, Microsoft nie omieszkał już zabezpieczyć stosownych patentów na swoją wersję holodecku.

Na przestrzeni ostatnich lat byliśmy świadkami powstawania technologii łudząco podobnych do tych znanych z seriali Star Trek. To tam zaprezentowano telefon komórkowy, tablety czy dotykowe ekrany. Wszystkie te technologie są już powszechnie używane. Kto wie czy wkrótce podobnie nie stanie się z racze nieosiągalnym w ramach dzisiejszych technologii symulatorem rzeczywistości zwanym holodeckiem.