Sierpień 2015

Ukraińscy neobanderowcy wszczęli krwawe zamieszki w Kijowie

Banderowska rebelia na Ukrainie zaczyna nabierać na sile. Uzbrojone bojówki paramilitarne, które do niedawna miały zajęcie na froncie wojny ukraińsko-rosyjskiej zaczynają robić rozróbę w kraju. W ruch poszły granaty i przypomniało to o prawdopodobieństwie nowego "Majdanu".

 

Wszystko zaczęło się od tego, że neobanderowcy zablokowali jedną z ulic w pobliżu dzielnicy w której są budynki rządowe. Umundurowani i uzbrojeni bojówkarze sprawdzali potem samochody tworząc coś w rodzaju wojennego posterunku drogowego. Potem sytuacja pogorszyła się i doszło do starć w stylu tych z czasu świetności tak zwanego Majdanu.

 

Różnica polega na tym, że tym razem w walkach z siłami rządowymi nie brała zwykła ukraińska "czerń" tylko walczą tam zaprawieni w bojach neobanderowcy, weterani z frontu wschodniego. To właśnie kilku z nich rzucało dzisiaj granatami bojowymi i dymnymi. na skutek tego ponad 120 osób zostało rannych a jedna osoba zginęła.

 

Ofiara śmiertelna to 24 letni żołnierz Gwardii Narodowej. Zginął na skutek eksplozji grantu. Wielu rannych to właśnie żołnierze broniący dostępu do Wierchownej Rady. Kilkunastu obrońców trafiło do szpitali MSW i MON w Kijowie. Wiele z nich musiało przejść operacje ratujące życie.

 

Z pewnością banderowska rebelia na Ukrainie dopiero się rozpoczyna. Apologeci mordercy Polaków, cały czas rosną w siłę. Coraz częściej dochodzi też do zbrojnych starć między nimi, a ustanowioną w Kijowie władzą. Problem neobanderowców sam nie zniknie, a tolerowanie ich prowadzi do rozzuchwalenia. Trzeba jednak o tym mówić, bo ci bandyci mogą przejąć władzę na Ukrainie i wtedy nawet Polska może się stać celem ich agresji.

 

 

 


Uczeni zdołali przeprowadzić pierwszy bezbłędny test Bella

Na holenderskim Uniwersytecie Technicznym w Delft przeprowadzono eksperyment określany jako przełomowy, który może ostatecznie wykazać że Albert Einstein jednak mylił się w kwestii splątania kwantowego. Ten niemiecki fizyk określał to zjawisko jako "upiorne działanie na odległość" i zaproponował teorię zmiennych ukrytych która stwierdza, że pewnych przyczyn powstawania zjawisk fizycznych po prostu nie da się opisać przy pomocy mechaniki kwantowej. Fizycy uważają jednak, że Einstein mógłby zmienić zdanie, gdyby dożył dzisiejszych czasów.

 

Według mechaniki kwantowej, cząsteczki mogą być ze sobą powiązane bez względu na to jak daleko znajdują się od siebie. Gdy jedna z nich zmieni np. swój stan, wszystkie splątane z nią cząstki natychmiast reagują a ich stan również się zmienia. Splątanie kwantowe to bardzo zagadkowe zjawisko, więc nie powinno dziwić, że zostało ono określone jako "upiorne". Jest ono po prostu niezrozumiałe.

 

W latach 60. irlandzki fizyk John Bell zaproponował test, który pozwoliłby rozróżnić to o czym mówił Einstein, czyli ukryte zmienne, od interpretacji mechaniki kwantowej. Bell obliczył, że ukryte zmienne mogą wyjaśnić korelacje ale tylko do pewnego limitu. Gdy zostanie on przekroczony, teoria Einsteina musiałaby być błędna.

John Bell - źródło: CERN

Pierwszy eksperyment Bella został przeprowadzony w 1981 roku przez zespół Alaina Aspecta z Instytutu Optyki w Palaiseau we Francji, a później realizowano kolejne. Każdy z nich przekonywał naukowców do splątania kwantowego, ale jednocześnie każdy test zawierał pewne luki, których nie można było tak po prostu zignorować. Wspomniany zespół uczonych wykorzystał w swoim doświadczeniu splątane fotony, które jednak prowadziły do tzw. błędu detekcji - polegał on na tym, że części fotonów (czasem nawet 80% z nich) nie udało się wykryć. Osiągnięte w ten sposób rezultaty przypisywano całemu zestawowi fotonów.

 

Fizycy w swoich badaniach korzystali również z atomów, które były łatwiejsze w wykrywaniu. Co prawda pozwoliło to uniknąć błędu detekcji ale oddzielenie od siebie odległych atomów bez niszczenia ich splątania okazało się bardzo trudne, co prowadziło do tzw. błędu komunikacji - gdy splątane atomy były zbyt blisko siebie, dokonywane pomiary na jednym z nich mogły mieć wpływ na inne atomy bez przekraczania prędkości światła.

Najnowszy eksperyment został przeprowadzony na Uniwersytecie Technicznym w Delft a jak twierdzi Ronald Hanson, on i jego zespół poradzili sobie z błędem detekcji oraz komunikacji. Jest to zatem pierwszy bezbłędnie przeprowadzony eksperyment Bella. W tym doświadczeniu zastosowano specjalną technikę zamiany splątania, która pozwoliła użyć zarówno cząsteczek światła jak i materii.

 

W dwóch osobnych laboratoriach na terytorium placówki, które znajdują się w odległości 1,3 kilometra, umieszczono kryształy diamentu a w nich elektrony. Każdy z elektronów został indywidualnie splątany z fotonem, a następnie fotony te przesłano do innej wspólnej lokalizacji, gdzie doszło do ich splątania. W ten sposób udało się również powiązać elektrony. W przeciągu 9 dni, zespół naukowców zdołał stworzyć 245 par splątanych ze sobą elektronów - pozwoliło to przekroczyć wspomniany wcześniej limit Bella, co sugeruje, że teoria ukrytych zmiennych Einsteina jest błędna. Przeprowadzenie eksperymentu w dwóch laboratoriach z udziałem elektronów przy zachowaniu tak dużej odległości pozwoliło uniknąć błędów detekcji i komunikacji.

 

Doświadczenie to zostało przyjęte bardzo pozytywnie przez wielu naukowców. Matthew Leifer, fizyk kwantowy z kanadyjskiego Perimeter Institute uważa, że autorzy tego badania oraz poprzednich eksperymentów mogą za swoją pracę otrzymać nawet nagrodę Nobla. Praca Ronalda Hansona i jego zespołu jest obecnie poddawana ocenie. Leifer powiedział również, że bezbłędnie wykonany test Bella ma ogromne znaczenie dla kwantowej kryptografii, która uniemożliwi przyszłym hakerom podsłuchiwanie komunikacji w sieci.

 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

 

Źródło: http://tylkonauka.pl/wiadomosc/fizycy-przeprowadzili-pierwszy-bezbledny-test-bella


Gorączka złota w Wałbrzychu - grupy eksploratorów ruszyły w kierunku domniemanej lokalizacji pociągu pancernego III Rzeszy

Polskie władze zupełnie nie panują nad tym co dzieje się w miejscu. Wczoraj doszło do pożaru lasu bezpośrednio w miejscu gdzie należy szukać ukrytego niemieckiego pociągu. Na szczęście pożar szybko ugaszono, ale można zakładać, że ktoś chciał oczyścić teren działań z drzew.

 

Zdaniem Wojewody Dolnośląskiego - Tomasza Smolarza, na podstawie zgromadzonych dokumentów nie można jednoznacznie potwierdzić znaleziska, ale mimo to nakazał on zabezpieczenie obszaru o wielkości około 3 hektarów. Teren ma zostać ogrodzony i będzie pilnowany przez funkcjonariuszy kilku służb.

 

Wojewoda Dolnośląski na dzisiejszej konferencji prasowej wypowiadał się bardzo sceptycznie na temat ewentualnego znaleziska. Wręcz oświadczył, że teraz poszukiwania podejmuje Wojsko Polskie i ich celem jest wykluczenie istnienia pociągu. Pojawiły się też wątpliwości odnośnie obrazów z georadaru, które podobno widział Główny Konserwator Zabytków - Piotr Żukowski. Nic takiego nie było w posiadaniu dolnośląskiego Sztabu Kryzysowego powołanego w sprawie "złotego pociągu"

 

Dla znawców tematyki kompleksu Riese opowieści o złocie, skarbach, a nawet bursztynowej komnacie, nie są niczym nowym. Eksploracje na legendarnym 65 kilometrze linii kolejowej Wrocław - Wałbrzych trwają już od lat i według niektórych legend pociąg dawno odnaleziono i ogołocono go z cennej zawartości.

 

 


Państwo Islamskie zaczęło emisję własnej waluty - złotego dinara

Państwo Islamskie opublikowało w Internecie nagranie dokumentujące proces powstawania nowej waluty ISIS. Przedstawiciele kalifatu poinformowali, że powstały złote dinary, srebrne dirhamy i miedziane fulusy do mniejszych transakcji.

 

Wprowadzenie nowej waluty dla wciąż podbijanych terytoriów to kolejny krok na drodze do ukonstytuowania prawdziwego kraju. W propagandowym nagraniu obwieszczającym pojawienie się złotego dinara, wytłumaczono genezę kryzysu finansowego na świecie oczami ISIS.

Mimo to, że zapowiedziano wprowadzenie nowej waluty bojownicy ISIS nadal będą wynagradzani w amerykańskich dolarach. Waluta ta jest najczęściej stosowana przy różnego rodzaju transakcjach. Miejscowi preferują taką formę rozliczeń na skutek większej stabilności zagranicznych walut w porównaniu do chimeryczności miejscowych.

Być może do złotego dinara zaufanie będzie nieco większe. Jedna moneta ma mieć aż 21 karatów i ma ważyć 4,25 grama. Przy tej wadze będzie to ekwiwalent 139 dolarów. Przedstawiciele ISIS odpowiedzialni za wdrożenie nowej waluty twierdzą, że ich pieniądze nie stracą wartości ponieważ są z cennych kruszców, co potwierdza ich realną, a nie papierową wartość.

 

 

 

 


Seria słońc pobocznych zarejestrowana na całym świecie

W ciągu ostatnich kilku dni w kilku miejscach świata zaobserwowano ciekawe zjawiska. Na niebie pojawiły się chmury, które jaśniały kolorami tęczy. W rzeczywistości są to tak zwane "sun dogs" a po polsku, słońca poboczne bez rysującego się pierścienia halo.

 

Zupełnie niezwykłego "sun dog-a" zarejestrowano w Niemczech w okolicy stacji kolejowej Niederdollendorf . Kolorowa chmura świeci w taki sposób na skutek rozszczepienia widma światła słonecznego.

Jeszcze kilka lat temu pojawienie się czegoś takiego wzbudziłoby sensację. Widoki takie były zarezerwowane wyłącznie dla koła podbiegunowego. Jednak w atmosferze ziemskiej następują jakieś zmiany, których efektem jest to, że halo słoneczne i parheliony stały się powszechne również w naszych szerokościach geograficznych.

Naukowcy twierdzą, że zjawiska te mogą być powiązane ze zmianami klimatu i faktem, że prądy strumieniowe w wyższych partiach atmosfery meandrują układając się w nietypowy sposób, co sprzyja mrożeniu lub podgrzewaniu dużych partii chmur.

 

 

 

 


W Polsce odbędzie się kolejna demonstracja przeciwko przyjmowaniu imigrantów

W związku z niebezpieczną sytuacją na naszym kontynencie - inwazją migrantów na kraje Europy Zachodniej, Południowej i Środkowej oraz na Bałkany, w Polsce przygotowywana jest druga manifestacja przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Przypomnijmy, że Unia Europejska chce wysłać do naszego kraju około 2 tysiące uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

 

Demonstracja planowana jest na dzień 12 września (sobota) o godzinie 16:00 i odbędzie się na Placu Defilad w Warszawie. Na dzień dzisiejszy około 2,2 tysiąca osób zgodziło się wziąć udział w tym wydarzeniu. Organizatorami protestu są "Polacy Przeciw Imigrantom" i Obóz Narodowo-Radykalny Brygada Mazowiecka.
"Spotykamy się żeby zaprotestować wobec polityki imigracyjnej państwa polskiego, które nie prowadząc własnej polityki zagranicznej wykonuje zlecenia osiedlania w Polsce obcych nam kulturowo "imigrantów", nie zważając na interes narodowy."
 
"Wyjdźmy na ulicę i pokażmy, że to My jesteśmy suwerenem i z naszym zdaniem władza musi się zacząć liczyć."

Należy również dodać, że w ostatnim czasie władze Niemiec coraz bardziej naciskają na inne kraje, w tym na Polskę, aby przyjęły do siebie część imigrantów. Nawet Stany Zjednoczone, które oddzielają się od Meksyku wielkim murem, wzywają do poszanowania przysługujących uchodźcom praw. Dlaczego USA nie przyjmą ich do siebie, skoro to właśnie ten kraj jest odpowiedzialny za śmierć i zniszczenia między innymi w Syrii, Iraku i Libii?

 

 

Źródło: https://www.facebook.com/events/1487457864881242/


Amerykanie rozważali atak jądrowy na Afganistan po incydencie 9/11

Tajemniczy incydent z 11 września 2001 roku do dziś jest powszechnie opisywany jako atak terrorystyczny ale to właśnie dzięki temu wydarzeniu USA mogły rozpocząć "demokratyzację" Bliskiego Wschodu. Pierwszy na celowniku był Afganistan, który mógł zostać zaatakowany nawet przy pomocy broni jądrowej.

 

Informację na ten temat podał Michael Steiner, doradca kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera w latach 1998-2005. Amerykanie zaczęli planować inwazję na Afganistan, gdzie według George'a W. Busha ukrywali się terroryści odpowiedzialni za atak na World Trade Center, wraz z Osamą bin Ladenem. Jak twierdzi Steiner, USA rozważały dosłownie każdą opcję - łącznie z wykorzystaniem broni nuklearnej.

 

Dyplomata powiedział również, że Niemcy były wtedy bardzo zaniepokojone tym, że reakcja Stanów Zjednoczonych na incydent 9/11 mogła być mocno przesadzona. Wiadomo jednak, że nawet gdyby Amerykanie użyli broni jądrowej w Afganistanie, Niemcy prawdopodobnie przystałyby na takie rozwiązanie - ówczesny kanclerz Gerhard Schroeder deklarował USA "nieograniczoną solidarność".

 

 

Źródło: http://www.spiegel.de/politik/ausland/11-september-bush-regierung-dachte-an-atomschlag-a-1050341.html


Superksiężyc dziś w nocy może wywołać większe przypływy na Ziemi

Co jakiś czas dochodzi do tego, że nasz ziemski naturalny satelita znajduje się w perygeum i jednocześnie jest pełnia. Zjawisko takie, zwane też superksiężycem ma miejsce dzisiaj wieczorem. W chwili, gdy satelita znajduje się najbliżej Ziemi następuje zjawisko astronomiczne zwane perygeum. W tym miesiącu, oczekuje się go w niedzielę 30 sierpnia. Gdy Księżyc jest tak blisko pasuje, pływy oceaniczne na Ziemi są znacznie silniejsze.

 

Wschód Księżyca nastąpi o godzinie 19:18 i będzie na nieboskłonie do rana. Tarcza srebrnego globu będzie z pewnością zauważalnie jaśniejsza niż przy zwykłej pełni. Niektórzy mogą przez to odczuwać kłopoty ze snem. Księżyc w perygeum znajdzie się w odległości 358 290 kilometrów od Ziemi.

 

Często pojawiają się sugestie, że w trakcie takiego większego niż zwykle oddziaływania grawitacyjnego Księżyca należy się spodziewać katastrof naturalnych na Ziemi. Wpływ oddziaływania grawitacyjnego naszego satelity na Ziemię jest bez wątpienia znaczący. Gdy dochodzi do tego, że zbliża się on znacznie bardziej niż zwykle może to wpływać dodatkowo na pływy oceaniczne. Można się zatem spodziewać wysokich przypływów w wielu krajach świata.

 

Jeszcze wyższe pływy pojawiają się, gdy siły grawitacyjne Księżyca i Słońca działają razem w jednym kierunku. Coś takiego jak przypływ stulecia występuje co około 18 lat. Niedawno przeżywaliśmy coś takiego, a następnym razem oczekuje się takiej kumulacji 3 marca 2033.

 

Za miesiąc będzie kolejny superksiężyc. Zjawisko nastąpi w niedzielę, 27 września. Będzie to największa pełnia w roku i spowoduje najsilniejsze fale. Wrześniowy Księżyc przejdzie też przez cień Ziemi, powodując całkowite zaćmienie Księżyca, które będzie wieczorem 27 września w Ameryce Północnej i Południowej oraz w godzinach porannych 28 września w Europie i w Afryce.

 

 

Artykuł pochodzi z portalu astronomicznego:

 

 


Naukowcy stworzyli ulepszone okna fotowoltaiczne

Najnowsze okna fotowoltaiczne, czyli połączenie paneli słonecznych i szyb, pozwalają na gromadzenie energii elektrycznej w zupełnie nowy sposób. Nasze okna mogą funkcjonować niczym przeźroczyste ogniwa fotowoltaiczne, które wciąż będą przepuszczać duże ilości światła do naszego mieszkania.

 

W zeszłym roku naukowcy z amerykańskiego Los Alamos National Laboratory i włoskiego University of Milano-Bicocca opracowali ogniwo fotowoltaiczne, tzw. luminescencyjny koncentrator energii promieniowania słonecznego (LSC), który został wyposażony w specjalne kropki kwantowe (zdjęcie na górze). To właśnie dzięki nim możliwe jest pochłanianie światła słonecznego.

 

Jednak wynalazek posiadał pewne wady - wspomniane kropki kwantowe powstały z toksycznych materiałów i absorbowały jedynie niewielką część światła słonecznego. Natomiast wykorzystane szkło akrylowe charakteryzowało się czerwono-żółtym kolorem, co nie sprawdziłoby się w środowisku mieszkalnym. W przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy specjaliści pracowali nad ulepszeniem swojego okna fotowoltaicznego.

 

Teraz technologia została wyposażona w nowe nietoksyczne kropki kwantowe, które składają się głównie z miedzi, indu, selenu i siarki. Wynalazek jest niemal przeźroczysty i choć pochłania światło z całego zakresu długości fali, przepuszczane światło posiada naturalny kolor.

 

Naukowcy zaznaczają, że ich okno fotowoltaiczne nie pojawi się jeszcze na rynku a dzięki ich pracy udało się rozwiązać jedynie niektóre największe problemy, związane z komercyjnym wdrożeniem tej technologii. Obecnie największą przeszkodą jest jej zbyt wysoka cena, która i tak jest nieco niższa od poprzedniej wersji. Należy również dodać, że nowe okna fotowoltaiczne posiadają wydajność na poziomie 3,2%.

 

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

 

Źródło: http://tylkonauka.pl/wiadomosc/naukowcy-stworzyli-ulepszone-okna-fotowoltaiczne


Europejscy eksperci oszacowali ryzyko tsunami w obrębie Morza Śródziemnego

Tsunami to wielkie fale, które znamy przeważnie z ich niszczycielskiej działalności na Oceanie Spokojnym lub Indyjskim. Okazuje się jednak, że naukowcy twierdzą, że są też ślady takich zdarzeń na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Postanowiono oszacować ryzyko takiego zjawiska w Europie. Najnowsze badanie opublikowano w magazynie Ocean Science.

 

Symulacje które dokonano wskazują na to, że szczególnie prawdopodobne jest wystąpienie takiego zjawiska we wschodniej części akwenu Morza Śródziemnego. Ewentualne fale tsunami mogą zostać wygenerowane przez trzęsienie ziemi albo aktywność wulkaniczną. Szczególnie narażona jest Grecja i niektóre regiony południowych Włoch.

 

Warunki sprzyjające powstawaniu dużych trzęsień pod dnem Morza Śródziemnego istnieją. Zapewnia je afrykańska płyta litosferyczna, która wsuwa się pod płytę eurazjatycką. Naukowcy zidentyfikowali dwa miejsca szczególnie podatne na powstawanie tsunami. Jest to obszar na południowy zachód od Krety i okolice na wschód od Sycylii.

Miejsca gdzie zarejestrowano historyczne tsunami - Źródło: Ocean Science

W skali globalnej tylko 10% wszystkich tsunami na świecie wystąpiło w obrębie Morza Śródziemnego. Jednak statystycznie występuje tam przynajmniej jedno tsunami na 100 lat. Tsunami na Morze Śródziemnym jest szczególnie niebezpieczne ponieważ to stosunkowo niewielki akwen w porównaniu do oceanów i propagacja fal zachodzi szybciej i uderza w wybrzeża z większą siłą. Zwrócono też uwagę, że ze względu na to, że krótki dystans jaki muszą przemierzyć fale powoduje, że ostrzeżenie ludności na czas staje się bardzo trudne.

 

Z informacji historycznych wynika, że duże trzęsienia ziemi zdarzały się w przeszłości. Przykładem jest seria zjawisk sejsmicznych w 365 roku. Największe z trzęsień osiągnęły wtedy magnitudy szacowane na 8 lub 8,5 stopnia. Wielkie tsunami jakie powstało na skutek tych trzęsień ziemi spowodowało śmierć 5 tysięcy osób w Egipcie.

Obszary szczególnie narażone na tsunami - Źródło: Ocean Science

Są też przykłady z niedalekiej przeszłości. W 1908 roku w pobliżu Messyny we Włoszech doszło do trzęsienia ziemi o sile 7 stopni. Wywołało ono tsunami, które spowodowało śmierć tysięcy ludzi. Niektórzy świadkowie twierdzili, że fale miały 10 metrów wysokości. Rezultaty symulacji komputerowych wskazują, że gdyby doszło do powtórki takich zjawisk sejsmicznych to na przykład Kreta może doświadczyć nawet pięciometrowych fal tsunami.

Symulacja propagacji tsunami w okolicach Sycylii - Źródło: Ocean Science

Obecnie na wybrzeżu Morza Śródziemnego może mieszkać nawet 130 milionów osób. Powoduje to, że ewentualne straty na wypadek wystąpienia kolejnego tsunami będą większe niż w przeszłości. Prawdopodobieństwo dużego trzęsienia ziemi i w konsekwencji tsunami w obrębie Morza Śródziemnego jest na tyle duże, że konieczne jest podjęcie jakichś działań w kierunku przygotowania społeczności nadmorskich na grożące im niebezpieczeństwa ze strony morza

 

 


Nowe sensacyjne informacje na temat nazistowskiego złotego pociągu znalezionego w Wałbrzychu

Doniesienia na temat odnalezienia zaginionego nazistowskiego pociągu z 1944 roku pojawiły się po raz pierwszy w połowie sierpnia. Początkowo wszyscy uznali to za kaczkę dziennikarską typową dla sezonu ogórkowego. Jednak szczegółów przybywało i sprawa zrobiła się bardzo poważna.

 

O odnalezionym na Dolnym Śląsku tajemniczym pociągu Nazistów, dowiedział się cały świat. To gigantyczna promocja dla Polski praktycznie za darmo. Widać, że nasze władze są przytłoczone skalą znaleziska, a reakcja międzynarodowa dopiero się zaczyna. Odnalezienie pociągu pancernego pełnego skarbów w 70 lat po II wojnie to sensacja wielkiego kalibru.

 

Wszystko wskazuje na to, że nasze władze podchodzą do tych rewelacji bardzo poważnie i bynajmniej nikt nie klasyfikuje tego jako wakacyjnego żartu. Ministerstwo Kultury wezwało dzisiaj, aby poszukiwacze skarbów darowali sobie eksploracje okolic Wałbrzycha, bo nawet jeśli znajdą pociąg to należy on przede wszystkim do skarbu państwa, a przy okazji, zdaniem ministerstwa, osoby takie narażają się na niepotrzebne ryzyko, bo pociąg z pewnością jest zaminowany, co może być groźne nawet po siedmiu dziesięcioleciach.

Okazuje się, że słuszne były przypuszczenia zakładające, że o ewentualnej dokładnej lokalizacji zamaskowanego pociągu wiedział ktoś kto uczestniczył w akcji jego ukrycia. Według legendy wyglądało to dość paskudnie i kolejarze, którzy ze Świdnicy przewieźli pociąg do Wałbrzycha zostali zamordowani. Nie jest do końca jasne czy stało się to już wtedy gdy ów pociąg pancerny wjechał do tunelu, który go pogrzebał na siedem dekad, czy też stało się to wcześniej.

 

Z najnowszych informacji wynika, że o lokalizacji pociągu powiedział na łożu śmierci ktoś kto wiedział przez te wszystkie lata gdzie znajduje się ten skarb. Potomek tego Niemca, który wszedł w posiadanie tej tajemnicy postanowił znaleźć partnera, dzięki któremu operacja spieniężenia tego znaleziska stanie się łatwiejsza. Najpierw potwierdzono lokalizację za pomocą zdjęć z georadaru, które potwierdziły, że pociąg się tam znajduje, a potem wykorzystano je jako dowody w trakcie rozmów z władzami, które przytomnie prowadzone są przez kancelarię prawniczą.

 

Sytuacja jest zdecydowanie bezprecedensowa,, ponieważ wcześniej zdarzały się znaleziska w postaci pojedynczych czołgów czy dział samobieżnych, ale nigdy nie doszło do znalezienia pociągu. Prawdopodobnie bez wytycznych osoby uczestniczącej w jego pogrzebaniu, prawdopodobnie jakiegoś SS-mana, tajemnica ta byłaby nieodkryta jeszcze przez wieki.

 

Polskie władze cały czas wypowiadają się na ten temat ostrożnie. Nikt nie neguje, że pociąg istnieje, bo jest na to zbyt wiele dowodów, ale skala znaleziska wyraźnie przeraża lokalnych oficjeli. Teraz przydałoby się, aby ktoś zdołał przekuć tę sensację w wielki PR-owski sukces Województwa Dolnośląskiego, które jest pełne tajemnic z II wojny światowej. Są to obecnie skarby, których wartości zupełnie nie rozumiemy.

 

Zainteresowali się też Rosjanie. Naród, który kradł z Dolnego Śląska całe fabryki, śmie teraz pouczać nas co powinniśmy zrobić z tym znaleziskiem. Wynajęty przez nich prawnik twierdzi, że przedstawiciele Rosji powinni brać udział w ustalaniu składu ładunku, który zostanie odkryty, jeżeli pociąg ten zostanie rzeczywiście wyciągnięty. Zdaniem Rosjan, Polska jest zobowiązana do zaangażowania międzynarodowych ekspertów, tak aby była pewność o jakim trofeum wojskowym jest mowa. Brzmi to wszystko bardzo tajemniczo.

 

Warto pamiętać, że w trakcie gdy hordy Armii Czerwonej parły w głąb Niemiec doszło do zdumiewającego zdarzenia. W zdobytym z trudem Breslau Armia Czerwona pozostawiła najwyższego rangą wojskowego, który był majorem, a w Waldenburgu stacjonował generał. Rosjanie szukali tam jednak znacznie więcej niż tylko zaginionego pociągu.

 

Po nazistowski skarb, każdego dnia wyciąga rękę więcej ludzi. Wszystko to jest jednak tylko dzieleniem skóry na niedźwiedziu. Aby ta fantastyczna historia nabrała znamion realizmu konieczne jest jeszcze skuteczne dotarcie do pociągu, inwentaryzacja jego zawartości, a dopiero potem można próbować przypisywać ten pokręcony przypadek do jakiegokolwiek prawa na temat tego rodzaju niezwykłych eksploracji.

 

 


Państwa arabskie planują atak na stolicę Jemenu, okupowaną przez rebeliantów

Stolica Jemenu jest od 11 miesięcy kontrolowana przez szyicki ruch zbrojny Huti, któremu Arabia Saudyjska wraz ze swoimi sojusznikami wypowiedziała wojnę w marcu tego roku. Po wielomiesięcznej kampanii wojskowej przychodzi najwyraźniej czas na zdobycie stolicy Sany i pokonanie rebeliantów.

 

Minister spraw zagranicznych Jemenu Reyad Yassin Abdulla, który wraz z pozostałymi przedstawicielami rządu został zmuszony do ucieczki z kraju powiedział, że walka o Sanę może nastąpić już w ciągu 8 tygodni, natomiast cała operacja jest już najwyraźniej przygotowywana. Zdobycie miasta portowego Aden było największym jak dotąd sukcesem armii rządowej, Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników.

Na południe tego kraju ściągane są wojska i siły specjalne tzw. Rady Współpracy Zatoki Perskiej, w skład której wchodzi Arabia Saudyjska, ZEA, Bahrajn, Katar, Kuwejt i Oman. Tam odbywają się również szkolenia ludzi, którzy jako ochotnicy chcą przyłączyć się do armii i walczyć z rebeliantami.

 

Państwa arabskie chcą zdobywać kolejne miasta w południowej części kraju, jeden po drugim, aż uda im się dotrzeć do stolicy. Należy jednak dodać, że miasto portowe Aden i Sanę dzieli kilkaset kilometrów. Walka o stolicę kraju będzie bardzo zacięta.

 

 

Źródło: http://www.reuters.com/article/2015/08/28/us-yemen-security-sanaa-idUSKCN0QW1S620150828


Władze Danii dały przyzwolenie na demonstrację zwolenników Państwa Islamskiego

W sieci pojawiło się nagranie przedstawiające marsz zwolenników radykalnej organizacji terrorystycznej o nazwie Państwo Islamskie. Demonstracja nie miała miejsca gdzieś na Bliskim Wschodzie czy w Afryce, a w Danii, gdzie do władzy doszła prawica.

 

Z jednej strony nowy rząd zapewnił, że rozpocznie walkę z postępującą islamizacją kraju. W pierwszej kolejności odmówiono przyjęcia imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu a ostatnio mówi się o ograniczeniu świadczeń socjalnych nawet o 45% i rozpoczęciu specjalnej kampanii informacyjnej, która ma zniechęcać migrantów do przyjazdu do tego kraju.

 

Jednak w tym samym czasie, władze pozwoliły zwolennikom tzw. Państwa Islamskiego na demonstrację, która była zresztą pod ochroną policji. Podczas gdy uczestnicy marszu głośno wyrażali między innymi poparcie dla terrorystów, przechodnie raczej ignorowali całe wydarzenie. Należy się zastanowić dlaczego władze zgodziły się na tak prowokacyjny marsz - być może nie chciały drażnić osób wśród których mogą być potencjalni terroryści?